1/72 Nakajima Ki-84 Hayate
Expert Set
Arma Hobby – 70051
Na początek mam dla was łamigłówkę:
Jeśli chcesz mieć kabinę otwartą dla malowania 1, wypełnij kształt w części 22 i nawierć otwór o fi 0.4. Jeśli chcesz mieć kabinę zamkniętą, dla malowania 2, 3, 4, 5, 6 wytnij kształt od wewnętrznej strony części 21 i użyj jej. Dla malowania 1 użyj części 31. Pozwala ona na zastosowanie zamkniętej wersji owiewki kabiny. Dla pozostałych malowań użyj części 22, pozwala ona na zastosowanie otwartej wersji owiewki kabiny. Którą część wybierzesz?
No dobra, jeśli się pogubiliście, to mam też coś mniej skomplikowanego: W gospodarstwie żyje sporo zwierząt, które w sumie mają 24 głowy i 84 łapy. Zwierząt czworonożnych jest trzy razy tyle, co zwierząt dwunożnych. Ile mieszka tutaj zwierzaków czworonożnych, a ile dwunożnych?
A teraz wróćmy do nowego modelu Army. Jeśli w instrukcji budowy Mustanga można było się zderzyć ze ścianą informacji, podanych dość chaotycznie…
…to wychodzi na to, że była to tylko rozgrzewka. Bo na pewno nie ostatnie słowo. W nowym opracowaniu, czyli omawianym tu modelu Hayate, tych informacji na marginesach jest jeszcze więcej. W tym ten chaos, od którego materiał zacząłem
Nie wiem, jak się to ma do imperatywu i priorytetu ‘fajnego doświadczenia’, jakie ma dawać budowa modeli. Bo zasadniczo sklejanie miniatur z Army ową frajdę daje. Tylko może rację mają ci, którzy schematy montażu ignorują. Z drugiej strony, pomijając ten chaos informacyjny i liczne didaskalia, to przyznać trzeba, że proces budowy miniatury jest zaprezentowany nawet w miarę czytelnie
Powyższy schemat pokazuje przy tym, że mamy do czynienia z dość solidnym i rozbudowanym opracowaniem. I dużą ilością części. Nawet jeśli mieszczą się w ledwie dwóch ramkach. Tudzież trzech – zależy jak liczyć
Bo w komplecie szare wypraski są co prawda dwie, ale tak naprawdę jest to jedna ramka, rozczłonkowana tak, by zmieściła się w standardowym pudełku
Zresztą Eduard przepakowując Harikejna użył odpowiednio większego opakowania, więc ramek ciąć nie musiał. Kompletną wypraskę z elementami Hayate widać również w inwentaryzacji zestawu, którą znajdziemy w broszurce z instrukcją
Czyli wygląda to następująco: ramki z szarego plastiku…
…oraz niemała z polistyrenu bezbarwnego
Ponieważ jest to edycja Expert, w komplecie, poza plastikiem, są inne drobiazgi
Blaszka niezwykle skromna, ale zawiera najbardziej potrzebne rzeczy…
…przy czym nawet w skali 1/72 podchodzę nieco sceptycznie do trawionych imitacji instalacji. Choć trzeba przyznać, że te tutaj są naprawdę subtelne, i już nawet warstwa Surfacera może nadać im odpowiedniej przestrzenności. Kolejny typowy składnik wydania eksperckiego to maski do zabezpieczenia szybek. I tu plus dla Army, bo zdecydowała się wrócić do cięcia ich w papierze maskującym, a nie – jak było to ostatnio – w folii
Ostatnie składowa zestawu…
…to oczywiście kalkomanie. Całkiem niemały arkusz, zwyczajowo przygotowany przez Techmod. A w sumie to arkusz i mały arkusik z oznaczeniami eksploatacyjnymi, które się nie zmieściły w przewidzianym obszarze
Ich jakość jest dokładnie taka, jakiej się można spodziewać – wyraźny, nasycony druk, doskonałej jakości drobne szczegóły
Jak zwykle w formie kalkomanii są również imitacje wskaźników tablicy przyrządów…
…jak również imitacje pasów, które z jednej strony są zbędne, bo w komplecie mamy je przecież w formie fototrawionej…
…ale z drugiej, kalkomania może posłużyć do ich ‘pokolorowania’, bo kształtem i wzorem pasuje do elementu metalowego
Zresztą jak to działa, pokazywałem przy okazji budowy Wildcata. Wracając jednak do Hayate i nie uciekając zbytnio od kalkomanii, pora zerknąć na dostępne malowania. Wybór jest w sumie spory – co zresztą anonsuje już zestawienie na rewersie opakowania
Sześć opcji, nawet różnorodnych
Tyle informacji ogólnych, pora zaprząc do opisu wraże makro. Bo jak wiadomo, makro jest wrogiem modelarstwa. I wielu modeli również. A jak jest tutaj?
Arma dość konsekwentnie unika nitowania modeli. Tego elementu wykończenia zatem nie uświadczymy. A przynajmniej nie pod postacią gęstej siatki nitów na poszyciu. Bo te większe, jak również wszelkie śruby, są zaznaczone zagłębianiami i okręgami różnej średnicy. Z kolei linie podziału blach (zaznaczyć warto, że równie ‘nieprawdziwe’ co imitacja nitów w formie dziurkowania powierzchni – tak dla zbicia potencjalnych paradnych argumentów o tym, że nitów nie powinno być widać na modelu, bo ‘fakty w skali’ itd.) i kształty inspekcji są zaznaczone cienkimi, ale wyraźnymi rowkami
Przy okazji, oto elementy z łamigłówki
Jak wszystkie te szczegóły wypadają na tle wykończenia, którym zachwycał Jak-1 z Army? Ano tak, że o ile w miniaturze Ki-84 linie są cienkie, a nity ostre, to wszystko to nie ma aż takiej subtelności, jaką cieszyły powierzchnie Jakowlewa
Zatem miniatura radzieckiego myśliwca wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem. Choć z drugiej strony, w nowym Japończyku na uwagę zasługują bardzo ładne imitacje ugięć na krytych szmatą lotkach i sterach. Wyraźne, nieprzesadzone, bardzo plastyczne
Nieortodoksyjnie skonstruowana jest osłona silnika. Choć pierścień na jej froncie jest dość typowy…
…to boczne powierzchnie odlane są wraz z połówkami kadłuba
To zagłębienie służy do osadzenia rur wydechowych (które trzeba samodzielnie nawiercić)
Na nie zaś nakłada się imitacje żaluzji. Szkoda, że w ramce znalazło się miejsce tylko dla zamkniętego ich wariantu – skoro są już osobnym detalem. Edek pewnie zrobi Brassiny :>
A do tego – góra i dół – w kontekście całego rozwiązania – nie zaskakują (choć odrobinę rozczarowuje brak otworów w wylotach karabinów)
Pod tą osłoną kryje się silnik. Prawdę mówiąc, opracowany bardziej szczegółowo niż w trzydwójkowej Hasegawie. Co warto zauważyć, o ile w tylnej, niewidocznej części, popychacze są odlane wraz z cylindrami, to te same elementy na froncie są już osobnym elementem. A właściwie elementami, bo zostały sprytnie podzielone – co sprawia, że łatwo wyłuskać je z ramki. I co najważniejsze – i tradycyjne w miniaturach Army – śmigiełko siękręcisię
Ciekawie zaprojektowane są również wnęki podwozia. Ich sufity są połączone z górnymi połówkami skrzydeł, co niewątpliwie stabilizuje konstrukcję płata oraz ułatwia montaż całości
Co prawda, podobnie jak w Mustangu, wręgi mają nieco mydlane wykończenie, ale ogólnie wszystko jest całkiem szczegółowe. Nie mniej atrakcyjnie prezentuje się samo podwozie, wraz z pokrywami. Zarówno przednie, jak i tylne. Koła, które zazwyczaj w miniaturach Army przyciągają uwagę, tutaj nie dały projektantom pola do popisu, bo Hayate ma je baaardzo siermiężne. Jedyny nowoczesny ficzer to imitacja ugięcia opony
Dochodzimy wreszcie do kabiny. Naprawdę ładnej i bogatej w drobne elementy
Jedyne, co prezentuje się nieco słabiej, i wymagać będzie większej uwagi (zeszlifowania nazbyt grubych ścian i nawiercenie paru otworów) to fotel
Ale to jest akurat doskonały temat na fototrawiony zamiennik. Dla lepszej ekspozycji tego wnętrza, kabinę można zrobić z otwartą limuzyną. Bo oszklenie jest podzielone na części. Wygląda ładnie, ma świetną powierzchnię i bardzo delikatne, cienkie ścianki
Dlatego nie do końca rozumiem, czemu nie jest perfekcyjnie przejrzyste. Bo pod tym względem jest zaledwie poprawne
Modele Army znane są z niekonwencjonalnych rozwiązań i ciekawych konstrukcji. Nie zabrakło tego także tutaj. Pomijając wspomniany wyżej podział osłony silnika, pod tym względem niebanalne są bomby. One również zostały pokawałkowane w niecodzienny sposób
Ciekawie wygląda również sposób montażu poprzecznych brzechw
Przy okazji warto podkreślić, że same brzechwy są naprawdę cienkie i delikatne. Oczywiście nie tak, jak blaszka fototrawiona, ale nawet te plastikowe prezentują się całkiem filigranowo i realistycznie
W komplecie podwieszeń nie zabrakło równi9eż zbiorników paliwa
Na koniec dwa słowa o pudełku. A ściślej – boxarcie
Autorem ilustracji jest Shigeo Koike – nadworny malarz Hasegawy. Fajny ‘smaczek’ i puszczanie oka do potencjalnych klientów z japońskiego rynku. Ale moim zdaniem nic poza tym, bo zarówno pod względem artystycznym jak i technicznym nie jest to ani tak dobre, ani tym bardziej lepsze od obrazów, które na pudełka Army przygotowywali dotychczas Marcin Górecki i Piotr Forkasiewicz.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Tak, w paru miejscach da się dostrzec baaardzo delikatne zapadnięcia plastiku na grubszych elementach. Choć miejscami wyglądają one podobnie do imitacji ugięć poszycia, które spotkać można było na wybranych powierzchniach w miniaturze Mustanga
ALE ze wskazywaniem tego jako wadę opracowania trzeba się wstrzymać. Z prostej przyczyny – opisywany wyżej plastik to wciąz jeszcze nie jest finalna, produkcyjna wersja modelu
Zestaw przekazany do recenzji przez Arma Hobby
P.S.” Czworonogów jest 18, a zwierząt dwunożnych sześć..
Zadanie o zwierzętach daje się rozwiązać nawet kiedy nie wiemy, że nóg jest razem 84.
“zarówno pod względem artystycznym jak i technicznym nie jest to ani tak dobre, ani tym bardziej lepsze od obrazów, które na pudełka Army przygotowywali dotychczas Marcin Górecki i Piotr Forkasiewicz.” –
uśmiałem się do łez…
Szczególnie biorąc pod uwagę amatorszczyznę spod ręki p. Góreckiego, na którą nie można patrzeć. 😛