1/72 PZL P.11g “Kobuz”
IBG Models – 72523
Trzeba przyznać, że IBG zaczęło dość przewrotnie (aczkolwiek wcale nie nieroztropnie) od mniej popularnych odmian pejedenastki. Na początek dostaliśmy bowiem P.11a (o którym przeczytać można w osobnym materiale) oraz P.11g Kobuz. Wśród ziomali znany jako Łobuz. I on właśnie będzie przedmiotem niniejszego omówienia. Kobuz, który jest niszowy – wszak powstał aż jeden prototyp i choć nawet postrzelał do hitlersynów, to jego losy są równie nieznane jak nieznane są materiały zdjęciowe na jego temat. W sumie to cały znany jest bardziej z przekazów ustnych niźli wiarygodnych kwitów, a więc nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem, że owe przekazy różnią się w pewnych szczegółach. Co cieszy, różnice te IBG wzięło po uwagę. Zatem to modelarze będą musieli zdecydować, które informacje na temat niektórych detali uznają za wiarygodne. Sprytne. Za sprytny można by uznać też dobór tego właśnie tematu, bo miniatura z IBG jest dobra choćby dlatego, że jedyna. OK – na rynku mignął już kiedyś żywiczny parch, wiec nawet abstrahując od mniej mejnstrimowego materiału, to realnie jest to Kobuz jedyny na rynku. Mało tego, będzie to jedyny zestaw z Kobuzem, bo i tak brak malowań do puszczania kolejnych edycji. No ale skoro IBG zapowiedziało całą rodzinę puławszczaków, to i ten model powstać powinien był. I jest. W pudełku z ilustracją, która wali kiczem
Po otwarciu pudełka też jest tak jakoś.. dziwnie. Ramki wyglądają jak owinięte folią, a nie zapakowane w foliowe worki
Ale to drobiazgi, tym bardziej, że ilość tychże ramek rozgrzewa ciekawość i każe od razu wyjąć je z worków. Bo jest tego niemało, co widać już na inwentaryzacji zawartej w instrukcji
Naturalnie dałoby się to wszystko pomieścić w dwóch nieco większych wypraskach, ale właśnie dzięki takiemu poszatkowaniu można swobodnie żonglować podzespołami i tworzyć kolejne zestawy. Tak działa IBG i dotychczas funkcjonuje to należycie (a do perfekcji opanował tę sztukę MiniArt). W każdym razie, plastiku mamy dwanaście ramek, w tym jedną przeźroczystą
Jest też niemała blaszka, aczkolwiek w tym modelu przydatnych będzie ledwie kilka zawartych w niej elementów – jest ona bowiem zaprojektowana do większości, jeśli nie wszystkich planowanych przez IBG pejedenastek
Spis składowych zestawu o tym nie wspomina, ale dostajemy również kliszę – ponownie uniwersalną
Uniwersalna w żadnym razie nie jest kalkomania, wydrukowana przez Techmod, który dla IBG robi to na wysokim poziomie
Dzięki tym nalepkom model można pomalować w trzech wariantach. Tylko pamiętać trzeba, że jedno to jest hipotetyczne (jak wspomniałem – kwitów na Kobuza brak), a pozostałe dwa to już w ogóle czysta fantazja, żeby nudno nie było. I nawet nudno nie jest, bo mamy coś oprócz polskiej kaki; acz wciąż w miarę wiarygodne
Co doceniam, producent podpowiada farby z naprawdę dość licznych i w większości popularnych palet
Skoro już przy instrukcji jesteśmy – to zauważyć należy, że IBG okrzepło już w zmianie na dobre w jej czytelności – na profilach barwnych kolory wyglądają jak kolory, a nie błąd drukarski, zaś schemat montażu zaprezentowany jest nie za pomocą renderów, ale czytelnych i przejrzystych ilustracji
No więc takie jest pierwsze wrażenie. Bez wątpienia pozytywne, dające się streścić słowem BOGACTWO. Co się jednak stanie, gdy wkroczymy z największym wrogiem modelarstwa, czyli makro? Ot, na przykład dostrzeżemy, że oszklenie jest takie sobie. To znaczy naprawdę klarowne i przejrzyste. Nie soczewkuje, nie zniekształca
..mimo że ma całkiem wyraźnie powyginaną powierzchnię
Ale jednocześnie jest toporne i grube. Bardzo grube (tym bardziej zatem dziwi, jak przy tym jest przejrzyste)
W Kobuzie to jeszcze pół bidy, bo można pozamykać i nie będzie się rzucało w oczy. Ale w wersjach z otwartą szoferką to już będzie kłopot – bo tę potężną grubość to widać nie tylko na krawędziach, ale nawet patrząc od frontu na wiatrochron
Trudno uniknąć porównań – Arma Hobby zrobiła to absolutnie lepiej
IBG obeszło problem. Jak ktoś nie lubi grubych, to sobie może z blaszki i kliszy oszklenie zrobić
Super, co nie? Kaszka z mleczkiem. Bułka z bananem wręcz. Nawiasem mówiąc, ta kratownica owiewki stanowi większość fototrawionych elementów przeznaczonych do tej miniatury. Kolejne to pasy i pedały orczyka
I generalnie wnętrze szoferki w tym modelu jest opracowane na zupełnie nie najgorszym poziomie
..no może poza fotelem (ale znam takich, co pewnie się ucieszą, że mają kolejny fotel do strugania od podstaw)
..i tablicą przyrządów
..płaską jak ziemia. Beż żadnych imitacji zegarów. Te dostajemy wyłącznie w formie kalkomanii (naprawdę były aż tak kolorowe?)
Jasne, tablicę z Yahu będzie łatwiej zamontować. Ale skoro w zestawie mamy i blachę fototrawioną, i klisze nawet, to można było nie oddawać tak pola bez walki. Dostrzegam tu pewien brak konsekwencji, w kontekście choćby ratowania blachami oszklenia. Ratowania wymagać nie będzie z kolei silnik. Nie jest to arcydzieło, ale biorąc pod uwagę jak słabo jednak jest eksponowany, to został przygotowany nad wyraz ładnie
Chowa się on bowiem w dużej mierze pod owiewką karteru, która jest moim zdaniem zupełnie udana. Może nieco wyrównać będzie trzeba otwory, ale konstrukcja całości sprawia wrażenie dość filigranowej i cienkiej blachy
Ambiwalentne odczucia można mieć w temacie osłony silnika
..przy czym umówmy się – nie za bardzo dałoby się zrobić ją inaczej, zachowując tę ilość i ten poziom detali. To znaczy dałoby się pewnie – robić w wielodzielnej formie suwakowej, podobnie jak koła. Tylko mam więcej niż pewność, że nie miałoby to żadnego uzasadnienia ekonomicznego. A pilnik jest od tego, żeby szlifować. Nieco większy kłopot sprawić może za to pierścień kolektora spalin. Odlany jako jeden element wraz z rurami łączącymi go z cylindrami silnika
Coś tu nie zagrało. Pomijam fakt, że mamy tu typowe dla IBG masywne wlewy
..ale jeszcze to wszystko było pogrubiane, wlewy dochodzą do każdego detalu. Jest tak gęsto, że nie sposób wetknąć tam typowe cążki modelarskie
..a słabo radzą sobie nawet zdecydowanie bardziej subtelne z Mr. Hobby
Dziwaczne to tym bardziej, że ten sam element przeznaczony do silników w innych wersjach pejedenastki tego problemu nie ma
No w każdym razie makieta silnika jest dość mocnym elementem tej miniatury. I dość złożonym w budowie
Skoro o silniku mowa, to wiadomiks, do niego przykleja się śmigło. Tak właśnie, przykleja. Nie kręci się. Typowa zdrada. IBG robi to chyba specjalnie. Ale na tym nie poprzestaje. Choć był już w tym temacie incydent kałowy w internecie – na okoliczność Karasia, to znowu śmigła są polane jako jeden element z kołpakiem
Czyli temat dla producentów aftermarketów. Tylko kto? Skoro Arma (a w zasadzie Attack), która ratowała Karasia, już żywic nie robi. A śmigła są dwa, bo to właśnie jest jedna z rozbieżności w zeznaniach na temat detali w Kobuzie. Kolejna tyczy się kół – czy miały osłony, czy też nie
Tutaj ponownie ‘wybór należy do ciebie’. Są zatem koła – nawet ładne, choć bez imitacji napisów
..oraz koła w owiewkach
..tylko jakiś orzeł Excela zdecydował, że trzeba polać je w jednym kawałku, co nie mogło obrodzić niczym innym jak jamkami skurczowymi. Uplasowanymi tuż obok maleńkich delikatnych wypukłych nitów. BRAWO!
..a przecież te zewnętrzne panele ponownie można było zrobić z blachy. Szczególnie, że skoro już w rejonie podwozia jesteśmy, to tutaj pojawiają się znowu blaszki – jako imitacje jego naciągów…
…a niewykluczone, że jako również naciągi poniekąd realne. A przynajmniej jako elementy pozycjonujące golenie, bo te wkleja się w kadłub za pomocą niedługich bolców
Cóż, szkoda, że IBG nie zhańbiło się skopiowaniem genialnego rozwiązania znanego z pezetelek Army, gdzie golenie są połączone z dolnym fragmentem kadłuba
No więc właśnie – kadłub. Detale dołu zbiornika są bardzo ładne
Linie podziału delikatne i ostre. Ostre, ale zarazem subtelne wypukłe nity (wklęsłych nie ma). Brakuje mi nieco podkreślenia delikatnej wypukłości listew biegnących wzdłuż kadłuba, ale przyjąć można, że w tej skali nie jest to zauważalne, więc można było pominąć. Powierzchnie niewypolerowane, ale IBG nie polerowało na połysk wcześniej, więc czemu miałoby zrobić to teraz? To nie Iskra..
Jak widać, chłodnica jest osobnym elementem. I w sumie dobrze, bo trzeba będzie poszukać zamiennika – na najbardziej eksponowanym jej fragmencie żeberkowanie bez mała zanika, a w jego miejscu majaczyć zaczyna jamka skurczowa. Pewnie zależeć to będzie od egzemplarza, ale coś czuję, że więcej będzie odlewów nie w pełni udanych niż smakowicie zadowalających
Skoro żeberkowanie, to znaczy, że powoli przechodzimy do sedna tarczy, czyli blachy falistej na poszyciu. Na statecznikach i sterach kierunku jest wzorcowe – łącznie z imitacjami sterczących listewek sprasowanej blachy. I znowuż wypukłymi nitami na okuciach krawędzi natarcia
No i fajnie, że powierzchnie sterowe są oddzielnie. Podobnie zresztą jak lotki płata
No i płat. Czy PŁAT HAŃBY? Bynajmniej. Najpierw dam pomówić zdjęciom (potem włączę swój komentarz)
Jeżeli chodzi o odwzorowanie ryflowania – wydaje mi się, że to, co pokazało IBG, jest optymalne. Nie liczyłem falek. Wyglądają jak wyglądać powinny. Nie są za ostre, nie są zbyt gładkie. Prezentują się naturalnie. Wziąwszy pod uwagę skalę, dopiero zdjęcia naprawdę z bliska ujawniają ich finezję. Patrząc nieuzbrojonym okiem widać jednak, że to delikatne żłobkowania na całej powierzchni. Gdzie mają być linie podziału, tam są, gdzie ‘paski’ sprasowanej na gładko blachy, tam jest gładko, ale zauważalnie. Pionowe imitacje zakładek blachy na spodzie płata cienkie, ale wyraźnie odstające. Prawieidealnie. No więc właśnie – prawie. Bo choćby na ostatnim z powyższych zdjęć widać, że był jakiś problem, który zaowocował uszkodzeniem wokół linii podziału. Niewielkim. Niemniej jednak nawet blacha wkoło jest nieznacznie zniekształcona. I ja rozumiem, że naprawa tego, to pewnie napawanie i frezowanie większej powierzchni, wiec wbrew pozorom niemałe nakłady – kasy i czasu. Ale szkoda, że mamy takie cuś. No niesmak pozostał
Swoją drogą, wydaje mi się, że widzę artefakty żłobień na jednym z paneli centropłata – stawiam juany przeciwko orzechom, że jak Armie wytknięto błąd w tym miejscu, to ktoś sprawdził to samo tutaj… i trzeba było ratować :> Zresztą ślady poprawek widać i gdzie indziej. Kilka paneli na górze płata po jednej stronie ma odznaczającą się fakturę…
…aczkolwiek widać to tylko pod specyficznymi kątami padającego tam światła. Bo z bliska to nie sposób sprecyzować, z czego ta różnica w wyglądzie wynika
Znacznie bardziej widoczna jest podobna różnica na spodzie płata
Mam jednak przeczucie graniczące z pewnością, że to wszystko po nałożeniu farby przestanie być dostrzegalne. A gdybym nie napisał i nie porobił tendencyjnych zdjęć, to mało kto by zwrócił uwagę. A skoro o tendencyjnych zdjęciach mowa – to na koniec jeszcze małe porównanie blachy falistej w tym modelu i tej, którą zaproponowała Arma
Na razie więcej porównań nie będzie – pokuszę o takie, gdy będę miał możliwość konfrontowania wersji P.11c. Teraz jedynie lakoniczne podsumuję moje wrażenia z inspekcji modelu Kobuza. Otóż jest to miniatura bardzo ładna. Niewątpliwie zaawansowana technologicznie i pokazująca możliwości produkcyjne, jakimi dysponuje IBG. Choć wydaje mi się, że lepiej te możliwości czy też raczej wyższy ich poziom pokazuje w tych małych japońskich czołgach w 1/72. A skoro o małych czołgach mowa, to odnoszę wrażenie, że podobnie jak TKS, model pejedenastki jest miniaturą, której lepiej nie polecać na pierwsze spotkanie z modelarstwem plastikowym. Wydaje mi się bowiem miejscami dość skomplikowana. Więcej na ten temat przeczytać zresztą można w relacji z budowy tego zestawu
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez IBG
Dobrze spisana recenzja, świetne zdjęcia. Niemniej ja ciągle czekam na PZL P.11a, PZL P.11b (żywica z ToroModel jest nie do zdobycia), PZL P.11g ale interesuje mnie skala 1:48. PZL P.7a z Toro Model udało mi się zakupić gdzieś na aftermarkecie.
Ostatnio mamy spory wysyp modeli polskich samolotów z września ’39 (Karaś i Łoś z IBG, Łoś z Fly, PZL P.7a i P.11c z Arma Hobby, teraz PZL P.11g i P.11a z IBG), ale to wszystko jest w skali 1:72. I fajnie, że są, bo wielu modelarzy na to czekało.
Ale z całym szacunkiem dla pracy IBG, mnie niestety skala 1:72 nie rajcuje zupełnie. A na wypust w 1:48 się nie zanosi. Z tego co wiem ma być za to wersja PZL P.11c w 1:32….
Owszem, na skalę 1/48 sie nie zanosi.
pewnie dlatego w 72 żeby domknąć temat polskiego lotnictwa (sto wersji karasi i łosia są? są). sam czekam na wersję w 32 i ostrzę sobie mocno na to zęby. ale fakt, skala 48 byłby wskazana, ze względu na totalną nisze w tym rejonie (bo mirage chyba nikt na powaznie nie bierze, a ta skalą mogliby zdecydowanie zainteresować zagraniczniaków).
a jesli już o marzeniach mowa- mam nadzieję, że za mojej kadencji doczekam się polskich pojazdów wrześniowych w skali 35 (co do 16 nie mam przeciwwskazań). tankietki niesmiało ruszyli, więc moze cos sie rozwinie w temacie?
akurat przy tak niszowym temacie jak polskie lotnictwo, to skala 1/48 jest nazbyt ryzykowna. tu sie nie dziwie ibegom, ze idą w kierunku masówki w 1/72 (niżsa cena, duża popularność u anglosasów, klient kupujący po -pare sztuk tego samego, a przynajmniej budujący kolekcję, wiec kupujący wszystkie pudełka w serii), i trzydwójki, która ma swoją wierną fanbazę, może nie tak maoswą, ale też konsekwentną w kolekcjonowaniu, bez marudzenia na ceny.
👍 kiedy będzie coś o jedenastce ?
..a to nie jedenastka?
Witam.
Recanzja / recenzje przednie.
,,Te dostajemy wyłącznie w formie kalkomanii (naprawdę były aż tak kolorowe?)”-o tablicy przyrządów.
A znasz li ten materiał https://youtu.be/KQNk3EnapwA (tablica 2:28 ) jak i całość,, must have”
dla polskiego modelarza.
Pzdr.
Dziękuje bardzo za ciekawy materiał
Witam czy będzie recenzja o P.11c 1/72 z Ibg?
Pozdrawiam Piotr.
Nie, nie będzie. Dwa lata temu kierownictwo firmy IBG uznało moje recenzje Puławszczaków w skali 1/72 za szkodliwe i w konsekwencji zawiesiło przekazywanie egzemplarzy recenzenckich produktów własnych oraz dystrybuowanych producentów, którzy przekazują im sample.
To smutne i dziecinne, szkoda.
Pozdrawiam i czekam na nowe recenzje.