1/72 PZL W-3A Sokół
TOPR Rescue Helicopter
Answer – AA72002
Budowa
Polskie konstrukcje lotnicze to raczej niszowy temat dla producentów modeli. W większości przypadków możemy liczyć więc jedynie na rodzimych wytwórców, których zresztą nie ma przecież zbyt wielu. Każdy taki wypust cieszy więc po trzykroć, a zwłaszcza nowożytny – czyli miniatura konstrukcji powstałej po roku 45 ;). Tak też mamy w przypadku Sokoła od Answer. Naprawdę wyczekiwałem tego modelu, zwłaszcza po dość pozytywnych recenzjach jego większego odpowiednika. Model w ramkach wygląda całkiem fajnie, ma tam gdzieniegdzie swoje za uszami (ale nie aż tak jak Anakonda ;P o czym pisał Kamil w recenzji tejże), ale generalnie miałem nadzieję, że uda się z tego short runa złożyć fajny model.
Prace zacząłem od poprawiania niedolanych nitów, linii podziału blach czy poprawianiu ostrości niektórych elementów.
Następnie przeszedłem do wnętrza, frezem w miniszlifierce, zaznaczyłem faktury siedzisk.
Do klejenia wszystkich załączonych blaszek kabiny pilotów użyłem ultra glue od Ammo. Wspomnę tylko o wielkim nieobecnym, czyli blaszce na tablicę zegarów – YAHU czekamy!
Wnętrze, szczególnie przedziału transportowego, zostało potraktowane bardzo ascetycznie. Widać, że Answer skupił się na elementach zewnętrznych, szkoda. Przy planie wydania tylu wersji tej maszyny przydała by się mała ramka z dedykowanymi akcesoriami do każdej z nich. Aby móc zaglądać do środka musimy wykonać niezbędne przeróbki sami. Na podstawie zdjęć TOPR-owskiego Sokoła dorobiłem kilka szczegółów z kawałków polistyrenu, cienkiej blaszki aluminiowej po opakowaniu cukierków, czy kawałka drutu. Dostałem też kilka wydrukowanych plecaków czy noszy, które zamierzałem wykorzystać. Np. kable do słuchawek i aparatury medycznej uzyskałem nawijając na względnie sztywny cienki drucik resztki miedzianego przewodu.
Linie podziału blach na podłodze przedziału ładunkowego odtworzyłem za pomocą taśmy 3M i szablonów od Hasegawy.
Frezem pogłębiłem dedykowane gniazda na blaszane siatki.
Lubię przed malowaniem posklejać jak najwięcej ‘modułów’. Jeszcze przed wycięciem drobnych elementów z ramek warto je oczyścić z linii łączenia form, ja użyłem do tego celu skrobaka Trumpetera.
Ponadziewałem poszczególne elementy wnętrza na wykałaczki i zabrałem się do kolorowania.
Podłoga nie posiada struktury ryflowanej blachy oryginału, postanowiłem odtworzyć ją więc malowaniem. Użyłem metody modelarzy cywilnych, którzy stosują ją do imitacji elementów z włókna węglowego. Najpierw natrysnąłem całość White Aluminium z palety Xtreme metal od AK, po czym owinąłem plastikowy element kawałkiem rajstopy, naciągając ją aby utworzyły się poszczególne oczka naszej prowizorycznej ‘siatki’. Na taką maskę prysnąłem kolor Jet Exhaust, a kolorem Duraluminium wykończyłem klapki inspekcyjne.
Wnętrze naszego ratunkowego Sokoła, jak już wspomniałem wcześniej, zostało potraktowane przez producenta rzekłbym grzecznie – nonszalancko, bo w praktyce, to go nie ma. Więc wszystko musimy odtwarzać sami. Żeby nie było nam zbyt łatwo, to instrukcja nawet się nie zająknie o kolorach do wnętrza, jakie powinniśmy użyć. Ja oparłem się na zdjęciach egzemplarza TOPRowskiego, choć robiłem wersję wcześniejszą, która miała nieco inny wystrój. Z braku jednak dobrej dokumentacji zdjęciowej, oparłem się na tym co znalazłem na szybko w internetach. Wszelkie te dobroci pomalowałem pędzlem, akrylami od Vallejo.
Z niewiadomych względów, Answer poskąpił na arkuszu kalkomanii nalepki z zegarami, ja do dekoracji powycinałem więc kilka z resztek od innych modeli.
Z pewną dozą niepewności, czy będą finalnie widoczne, wykonałem też osłony przeciwsłoneczne dla pilotów. Spryskałem kawałek cienkiego przezroczystego filmu kolorem clear blue od Tamiya i wyciąłem małe prostokąciki.
Przed złożeniem w całość, na wszelki wypadek napchałem we wszystkie dostępne miejsca ołowiu (o którym instrukcja również nie wspomina) i zabrałem się za zamykanie bryły. Muszę przyznać, że projekt mimo skomplikowanego podziału (czasami aż za bardzo), gdy tylko usuniemy wszystkie mankamenty wtrysku, a musimy być tu bardzo ostrożni i przykładnie hołdować zasadzie ‘zmierz 3 razy zanim utniesz’ , model odwdzięczy nam się naprawdę dobrym spasowaniem. Elementy z miedzianego drutu w miejscu na stelaż wyciągarki powstały, ponieważ w modelu brakuje jednej z ich części. Jeżeli wydaje mi się, że w kilku innych miejscach też czegoś nie mogłem znaleźć, to tu akurat jestem jego braku pewny, bo sama instrukcja skromnie w kroku 41 przemilczała jej numer na ramce. Sprytnie Answer ;)! Pomalowałem też głowicę silnika przed zamknięciem, choć i tak praktycznie jej nie widać (kolor również jest ze zdjęć, instrukcja konsekwentnie milczy na ten temat).
Mając dostępne plany tegoż samego wydawnictwa, zabrałem się za nitowanie. Osobiście lubię je wykonywać w gołym plastiku jeszcze przed podkładem. Za pomocą ołówka przeniosłem siatkę z rysunków – segment po segmencie – na model i nitowadłem od Galaxy Tools wykonałem otwory.
Poprawiania plastiku ciąg dalszy – tym razem popracowałem trochę nad podwoziem,
…i kiedy zabrałem się za obróbkę kół i weryfikację ich wyglądu z dokumentacją zdjęciową, to wyszło, że trochę im do oryginału jednak brakuje. Krótki risercz na rynku wykazał brak gotowego zamiennika. W związku, że nieuniknione i tak musiało kiedyś nadejść, po przyspieszonym kursie projektowania z youtuba, powstały pierwsze rysunki 3D, które po kilku poprawkach trafiły do druku.
Efekt był wcale zadowalający, dlatego jeżeli macie ochotę to pliki do druku możecie sobie ściągnąć TUTAJ
Podoklejałem całą metalową drobnicę i dorobiłem kolejne detale z drutu, zamaskowałem też całość dołączonymi maskami, wymieniając na taśmę Tamiya niektóre mniej pokorne permanentnie odklejające się od obłości ich elementy. Sokół był w końcu gotowy do malowania.
Na białym podkładzie z Mr.hobby wymalowałem bazę koloremC707 Colza Yellow od Hataki, po czym od razu zabrałem się do maskowania czerwono-niebieskich pasów LPRu. Zamaskowałem cienką taśmą granice między paskami, i zakleiłem okolice aby nie zachlapać żółtego. Posiłkowałem się też patafixem w wyznaczaniu obłości.
Mieszanką czerwonego i brązu wykonałem preshadeing pod drugi kolor, aby spryskać go bazowym C103 Traffic Red i rozjaśnić środki paneli C062 International orange, dla większego kontrastu.
Do maskowania pod niebieski C272 Ultramarine Blue od Hataki wykorzystałem skrawki taśmy użytej wcześniej. Po pierwsze miał już osłabioną adhezję, a po drugie – moja wewnętrzna cebula nie pozwoliła mi wyrzucić jeszcze dobrej przecież taśmy ;P
Dla podbicia nasycenia kolorów postanowiłem spryskać całość cienką warstwą filtru z X-25 Clear Yellow od Tamki.
Po położeniu pierwszych kalkomani wyszło, że niebieski na naklejkach nie koresponduje z odcieniem niebieskich pasów.
Trzeba było ponownie maskować i rozjaśniać.
Po poprawkach mogłem kontynuować z doklejaniem kalkomanii. Za pomocą płynu Microscale SET, pędzelkiem zwilżałem miejsca, w których miała się znaleźć dana nalepka, aby następnie za pomocą pęsety przenieść kalkomanię na miejsce (kalkomanię wydrukował Techmod, więc nie było strachu aby się rozpadła przy takim przenoszeniu; przy bardziej delikatnych nalepkach trzeba transferować je bezpośrednio z papieru przesuwając na model).
Następnie patyczkiem do uszu usuwałem nadmiar płynu, jednocześnie dociskając kalkomanie w zagłębienia na modelu. Na koniec posmarowałem je płynem SOL, aby nalepka zmiękła i ładnie przyległa do wszelakich nierówności.
Wash wykonałem za pomocą farb olejnych dla plastyków, rozcieńczając je w White Spirit-cie. Dla każdego koloru kamuflażu, dobrałem inny odcień, nie chciałem jednak aby wash rzucał się w oczy jakoś specjalnie, dlatego rozcieńczyłem go dość mocno.
Za silnikami, przy pomocy koloru X-19 Smoke od Tamki wypsikałem aerografem lekkie okopcenia – znów nie chciałem aby były jakoś specjalnie kontrastowe bo widać je na niewielu zdjęciach ratunkowych Sokołów. Dlatego starałem się być raczej oszczędny w dozowaniu farby.
Wszystkie imitacje gumowych uchwytów na rączkach wymalowałem gęstą ciemnoszarą farbą, aby w miejscach jej aplikacji zwiększyć średnicę pomalowanych elementów.
Lampy pozycyjne pokryłem ciekłym chromem Molotowa, i wedle potrzeby pokryłem transparentnymi kolorami z palety Crystal Ammo.
Na koniec zabrałem się za wirniki. Po nałożeniu kolorów bazowych, szarymi kredkami od AK, lekko zwilżonymi w wodzie, narysowałem kreski wzdłuż łopat, i roztarłem je wystrzępionym pędzlem wertykalnie po całej długości. Czynność powtórzyłem dla wszystkich elementów, z obu stron.
Pozostało mi złożyć wszystko do kupy, zdjąć maskowanie i model był gotowy.
Po budowie mam mieszane uczucia co do oceny tej miniatury. Z jednej strony, projekt wydaje się przemyślany i w większości przypadków całkiem sensowny. Z drugiej, mamy braki w odwzorowaniu wnętrza dla poszczególnych wersji (jak i zresztą ogółu – np. brak podstawowych nalepek na tablice przyrządów). Aby model składał się zgodnie z projektem, musimy włożyć sporo wysiłku w obróbkę części i doprowadzeniu ich do stanu, w którym będą do siebie pasowały. Ale jak już to zrobimy, to wszystko w większości się schodzi niemalże idealnie. Gdyby producent wymienił narzędziownię (a po wyglądzie wyprasek pakowanych do Anakondy powinien to uczynić jak najszybciej) np. na tą z której korzysta Clear prop zdecydowanie mógłbym z czystym sumieniem polecić ten model. Tymczasem domyślam się, czemu w internecie nie widać zbyt wielu relacji, jak i gotowych modeli tego śmigłowca. Jeżeli czekałem z wypiekami na twarzy na następny w kolejce wypust – Biesa, to teraz jakoś mi ochota lekko przeszła. Nie zasypiajmy jednak gruszek w popiele, jeżeli producent poprawi (a właściwie wymusi na dostawcy form i gotowych wyprasek) wykonanie tego co zostało zaprojektowane, spokojnie będzie mógł konkurować z czeskimi czy ukraińskimi wygami rynku short runów. Na co szczerze liczę. Na tę chwilę jednak, Sokół to pozycja raczej dla doświadczonych modelarsko pasjonatów polskiego współczesnego lotnictwa.
Łukasz Kulfan
Poniżej przedstawiam krótką galerię gotowego modelu, tradycyjnie po zdjęcia w lepszej rozdzielczości zapraszam na forum pwm.org.pl
Piękny model i bardzo uczciwa ocena. Projekt 3D jest niezły, ale efekt końcowy… Ja walczę z „mydłem” Anakondy i zapał mam żaden… Brak wnętrza z jednej strony woła a pomstę do nieba a z drugiej strony dziwi brak dodatków choć często poprawiane są o wiele lepsze projekty. Znak popularności tematu?
Jeszcze raz gratulacje – chciałbym, aby mój planowany Sokół wyglądał choć podobnie 🙂
Zdecydowanie ilośc dodatków jest adekwatna do nośności tematu. Natomiast warto zerknąć na te opracowane jeszcze do prawdziwego mydła, czy AJ-model. Part miał jakieś zestawy, i pomijajac duże elementy konstrukcyjne, które po prostu mogą nie pasować wymiarami do opracowania Answera, drobnica może okazać się użyteczna
Szacun. Można zrobić bez parodii sprzętu? Można. Obsługa oryginału powinna poczuć się doceniona.
A to ten ratowniczy sokół bywa zapuszczony na tyle, żeby jego miniature dało się wykończyć inaczej?
No jaki piękny ! wygląda jak prawdziwy, naprawdę dałeś czadu ! Zainspirowany jedną z Twoich poprzednich relacji (czerwony Sokół TOPR 1:48) buduję właśnie żółtego, również z Answera, z tym że kartonowego w 1:33. Całe wnętrze budowane od podstaw (Twój patent z rzeźbieniem w gumce do mazania zmienił moje życie). Deska, nosze, plecaki, defibrylator, cały szpej wszystko jest. Modele zarówno w wersji plastikowej i kartonowej szalenie pracochłonne, ale piękne. Kiedy skończę karton biorę się za ten w 1:72 i będą stały obok siebie. P.S. Nie wiem czy wiesz, ale zarówno “żółty” jak i “czerwony” mają wspólną duszę. Oba służyły/służą w TOPR. Po rozbiciu żółtego w styczniu 2003 całe jego wyposażenie zostało przełożone do nowego kadłuba i powstał “czerwony”. “Żółty” uczestniczył wówczas w dramatycznej akcji pod Rysami, gdzie lawina porwała licealistów z Tychów. Po awarii jednego z silników ratownicy wyskoczyli ze śmigłowca (będącego w zawisie nad lawiniskiem), a Sokół odleciał w kierunku Zakopanego. Po drodze zgasł drugi silnik i pilot lądował awaryjnie w Murzasichlu. Przyczyną awarii było prawdopodobnie zassanie brył lodu do obu silników podczas operacji pod Rysami.
Dokładne tak samo, jak wiele innych maszyn, których modele wykonujesz.
Sorry za tykanie mistrzu..
Nie, ani trochę tak samo. Ja robie modele na podstawie dokumentacji. I wybieram takie, do których dokumentacja pozwala mi na robienie ich w taki sposób, w jaki umiem i lubię. Sory za tykanie, kierowniku cudzych projektów..
W lotnictwie brud zabija. Jeśli obsługa nie dba o samolot, łatwo może przegapić pojawiające się pęknięcia itp. Dlatego raczej tak zaniedbane (Mig23) maszyny są wyjątkami nie regułą. A już nowe kilkadziesiąt godzin nalotu, to wyobraźnia…
No i..?
Każdy, w miarę normalny pilot omijał by dalekim łukiem samoloty które tak lubisz.
I takie są jednak wyjątkami niż regułą. Rozumiem, że lubisz pokazać warsztat, ok. Tyle, że są to zbyt często karykatury.
Wiem, nie przekonam, nie chodzi mi też o wypucowane na wysoki połysk. Ale często różnica może być niewielka. Np Pantery na łuku kurskim- one miały często kilkanaście godzin pracy, a wygladają modele jak po bagnie.. Prawda?
Dobra, ja kończę ten wątek. Szacun dla Sokoła.
Szkoda, że kończysz dopiero teraz. Chociaż, z drugiej strony..
z moich obserwacji samolotów bojowych: te same maszyny, które na pokazach wyglądają jak z fabryki, a są malowane na mat, kiedy wracają z ćwiczeń (a tym bardziej ze stref działań wojennych) są nieraz totalnie upi…ne niedomytymi olejami, paliwem, płynami hydraulicznymi. Powłoki matowe płowieją i odpadają w niektórych miejscach, przebarwiają się. Min. dlatego nasze MiGi-29 i wiele innych ruskich było kiedyś malowane na półmat, żeby łatwiej było je utrzymywać w jako takiej czystości. A wszyscy malują różne komory czy elementy podwozia na biało, żeby od razu zlokalizować wycieki, bo je lepiej widać na białym. A tych wycieków i “poceń” na połączeniach jest naprawdę sporo.
Natomiast zupełnie inaczej to wygląda w przypadku śmigłowców LPR / TOPR (Sokoły oraz EC-135), te maszyny praktycznie zawsze lśnią. Bardzo restrykcyjnie o nie dbają, mają bardzo częste serwisy konserwacje przeglądy itd… Nie wiem czy wszystkie, ale Sokół na pewno ma nałożone specjalne powłoki ochronne na lakier, które powodują, że lakier nie matowieje oraz brud łatwo schodzi podczas mycia.
Podsumowując – dokumentacja zdjęciowa konkretnego egzemplarza w konkretnej to podstawa, dobry model powinien się odnosić do konkretnych zdjęć prawdziwej maszyny.
tomek, dzięki za fajne informacje i przemyślenia. Widać że temat lubisz i zgłebiasz – szacun. I za to, że się nim dzielisz. Łukaszowi gratuluję bardzo efektownego Sokoła, mój wciąż leży i czeka – na wzrost odwagi z mojej strony. Na razie deskę ortpoedyczną i plecaki z druku 3D do niego kupiłem 😉
Łukaszu, czy mógłbyś podać link z którego uczyłeś się projektować te kółka? Do Twin Ottera chętnie bym podobne zapotrzebował…
Michał J. interesuję się tematem, ponieważ akurat robię “żółtego” Sokoła z kartonu (wspaniale wydany przez Answer w 1:33) i mam założenie, żeby jak najwięcej rzeczy było zrobione z kartonu. A plastik w 1:72 czeka w kolejce, powoli też zabieram się za wyposażenie do niego. Więc wdłubałem całe wyposażenie ręcznie od podstaw, poszukując na necie zdjęć i rysunków. Są dwa źródła “walk around” z setkami zdjęć, więc jest na czym się wzorować:
https://walkaroundmarcin1323.wordpress.com/2020/02/19/pzl-w3-sokol-topr/
http://www.mrlask.pl/index.php/1-1-czyli-nasze-walkaround/41-sokol-topr
(Obecnie drugi link nie działa, mam nadzieję, że strona Modelarzy z Łaska nie padła definitywnie, jakby co mam wszystkie zdjęcia zgrane na dysk. Również jest kilka fajnych zdjęć wnętrza na czerwonesamochody.com) po wpisaniu “sokół” w szukajkę.
Szkoda, że nie można wrzucać tutaj zdjęć, ale wrzuciłem zdjęcia wyposażenia, które zrobiłem, na profil KFS na FB.
Co do kółek to przepraszam, że się wtrącę, ale widzę że Auto pracował na Fusion 360 , więc tutaj jest bardzo dobry dwuczęściowy tutorial “Design your own warbird wheels with Fusion360”
https://youtu.be/B0_Xsg07ArE?si=FwyFH-Yz5OKXuI9z
https://youtu.be/U2xTR9hX2PQ?si=HC0HZxi9jurOcRiM
Ja akurat pracuję w Rhino 3D, być może do 1:72 będę coś modelował i drukował, z racji tego że w tej skali raczej ciężko jest ręcznie wykonać realistycznie wyglądające rzeczy, ale jeszcze zobaczę.
Pozdrawiam serdecznie ! Tomek
Dzięki Michał za miłe słowo.
Co do youtubowych filmów z nauką fusiona, jest tego mnóstwo, na pewno coś sobie znajdziesz odpowiedniego. Powyżej Tomek podrzucił kilka linków, mi najbardziej podpasowała seria ‘learn fusion 360 in 30 days’ tego gościa https://www.youtube.com/watch?v=DrLOPJq_stc
pokazuje funkcje przydatne do opanowania podstaw, po kilkunastu odcinkach spokojnie możesz rysować koła do ottera.
Tomek,
nadmienię tylko, że środek ‘żółtego’ był inny niż ‘czerwonego’ ale znalazłem tylko 1 zdjęcie, i to jak już zamykałem kadłub 😉 więc też wzorowałem się na ‘czerwonym’. Zewnętrznie też jest kilka różnić, więc polecam przejrzeć fotki w necie.
przede wszystkim mega szacun dla Ciebie za robotę którą robisz i inspirujesz nas, skromnych prostych nie mających na nic czasu dłubaczy.
Co do wyposażenia przedziałów medycznych “żółtego” i “czerwonego” to zgadzam się, były różne, ale nie aż tak bardzo. Poza tym wyposażenie to zmienia się z akcji na akcję (np. pakunek z opaską LifeBand, różne nosze i deski, różne plecaki medyczne, worki) a sprzęt elektroniczny jest stale unowocześniany, zgodnie z bardzo wysokimi standardami LPR. Widać to choćby na zdjęciach, robionych w odstępie miesięcy.
Nie wiem czy wiecie, ale “żółty” SP-SXZ to była maszyna “luksusowa” nr 37.05.07 z 1994 r. wyprodukowana dla Indii, która nigdy nie została odebrana i została odkupiona przez TOPR (w miejsce tragicznie utraconego SP-SXT). Charakterystyczne, żółte malowanie LPR, otrzymał w 2000 r. W końcu ubity w Murzasichlu, stał się dawcą wyposażenia dla “Czerwonego” SP-SXW, który był gotowy w 2004 r i lata do dzisiaj. A “żółty” jest podobno przerabiany ze składu drewna (który stanowił przez pewien czas) na eksponat muzealny…
Generalnie piekny kawał historii LPR, Topr, polskiego lotnictwa.