1/72 Saab 35ÖE/35FS Draken
Hobby 2000 – 72056
Budowa
Mały Draken od Hobby 2000 (ex Hasegawa) to bardzo prosty model, który, jak pisałem w recenzji, można sobie zbudować w weekend.
Jeżeli jednak chcemy troszkę podnieść standard tej nieskomplikowanej miniaturki – poprzez dodanie dedykowanych blaszek np. od Eduarda – to już tak prosto jednak nie będzie.
Plastik już od kokpitu wymagać będzie sporych ingerencji ostrymi narzędziami, aby zamontować tam dedykowane akcesoria.
Jednak po malowaniu i doklejeniu metalowych elementów zdecydowanie zyskał na atrakcyjności.
Jeżeli w kokpicie wystarczy użyć kolorowych blaszek, powyginać je nieco i przykleić, to dysza silnika wymaga już więcej uwagi. Najpierw trzeba doprowadzić płaski kawałek metalu do kształtu walca o odpowiedniej średnicy. Na dość sztywnej piance, która poddaje się pod naciskiem lecz bez niego wraca do swojego pierwotnego kształtu, drewnianym patyczkiem rolowałem blaszkę aby nabrała wstępnej zawiniętej formy.
Dalej aby był to walec a nie ‘łezka’. Potrzebowałem wzorca o średnicy dokładnie odpowiadającej docelowemu elementowi. Poradziłem sobie nawijając odpowiednią ilość taśmy malarskiej na flamaster.
Teraz wystarczyło już tylko wszystko polutować. Może nie wyszło jakoś strasznie estetycznie, ale bez obaw o integralność spoiny można było plasować blachy w plastiku…
…który, zresztą też trzeba było usunąć.
Skoro już zacząłem rezać plastik, to od siebie odciąłem jeszcze powierzchnie sterowe, aby potem je lekko wychylić.
Frezem pogłębiłem kilka elementów, aby ciemny wash mógł nadać mi więcej przestrzenności na gotowym modelu.
Przed zamknięciem kokpitu wkleiłem za pomocą wikolu trochę wędkarskiego ołowiu. Co prawda instrukcja wspomina, aby załadować kilka gramów do dziobu, to uznałem, że z braku miejsca nie zaszkodzi dołożyć jeszcze trochę za kabiną pilota.
Po zamknięciu bryły, trzeba było się pozbyć widocznych szpar po odcięciu sterów. Nakleiłem tam kawałek polistyrenowej płytki i cienkimi wiertłami wykonałem otwory ulgowe, które miały być potem widoczne w gotowej miniaturze. Prosta rzecz a cieszy.
Odcięte stery wydłużyłem nieco kawałkami HIPSu i nadałem im docelowy kształt.
Cienkim klejem dokleiłem wiatrochron, a akrylowym tymczasowo zamknąłem osłonę kabiny.
Zasmarowałem czarnym cyjanoakrylem wszelkie łączenia, które wydawały mi się zbyt szerokie, a po ich przeszlifowaniu, odtworzyłem zatarte linie podziału.
Do klejenia metalu użyłem już tradycyjnego CA, a jego nadmiar z elementów starłem namoczonym w debonderze pędzelkiem.
Całość pomalowałem czarnym podkładem, i zabrałem się za ‘marmurkowanie’ dołu, już teraz zaznaczając przyszłe podmalówki dla wheatheringu
Na górnych powierzchniach zaznaczyłem kredką akwarelową granice plam kamuflażu, aby wypełnić je meandrami mocno rozcieńczonej farby.
Docelowe malowanie rozpocząłem od mocno inwazyjnego koloru srebrnego. Choć na zdjęciach wygląda jakbym zamalował część preshadeingu, to de facto jest to tylko refleks światła. Między innymi dla tego zacząłem właśnie od sreberka, aby nie zepsuć docelowego kamuflażu.
Następnie zamaskowałem metaliczne krawędzie i zabrałem się za bardziej żywe barwy.
Kalkomanie, choć nie było ich zbyt wiele, dobrze reagowały na płyny zmiękczające.
Zabezpieczyłem je bezbarwnym matowym lakierem Tamki, rozcieńczonym w thinnerze Mr Color bez opóźniacza, aby nadać powierzchni głębokiego matu.
Do pin washa użyłem panel line accent color, którego nadmiar zmywałem patyczkami do uszu nasączonymi w X20.
Do malowania metalu użyłem między innymi farby z palety AK Extreme Metal, więc nakładanie olejnego washa i wycieranie go rozcieńczalnikiem do olei to nie byłby najlepszy pomysł. Tu użyłem wodorozcieńczalnego tuszu od AK, który starłem rozcieńczalnikiem do akryli X20A.
Lekki weathering wykonałem za pomocą pigmentów z kredek akwarelowych AK, przeniesionych zwilżonym w wodzie pędzelkiem.
Światła pozycyjne pomalowałem gęstą transparentną farbą przeniesioną prosto ze słoiczka za pomocą wykałaczki.
Poskładałem całość do kupy i Draken był gotowy.
Zdecydowanie polecam jego budowę, jako odskocznię między bardziej wymagającymi projektami lub w oczekiwaniu na współcześnie opracowany, bardziej szczegółowy model tego charakterystycznego samolotu. Mimo swojego wieku, odświeżony przez Hobby 2000 zestaw Hasegawy nadal daje radę. Choć nie jest skomplikowany, to użycie kilku dodatków dodaje mu szczegółowości.
Łukasz Kulfan
Tradycyjnie, po więcej zdjęć w lepszej rozdzielczości zapraszam na forum Modelarstwo z pasją pwm.org.pl
Piękna miniatura. Jednak minusem zestawu jest brak elementów wlotów powietrza. Czy nie będzie tajemnicą i udzielenie wskazówki jak wybrnął Pan z tego technologicznego wyzwania. Pozdrawiam.