1/72 Schnellboot S-38B
FORE HOBBY – 1003
BUDOWA
Po zrecenzowaniu przeze mnie i przez Kamila dwóch nowych na rynku zestawów, umożliwiających zbudowanie miniatury Schnellboota skali 1/72, czas zmierzyć się z wyzwaniem i zbudować jeden z nich. Wybrałem wersję 38b, czyli tego “z opancerzoną szoferką “. Padło na kuter S69 “Walter”, dowodzony przez Oberlt z.S. Knappa (dzięki Wojtek za podpowiedź). Tak, jak wcześniej wspominałem, zestaw jest dość smakowity, więc z prawdziwą radością przystąpiłem do jego budowy. Instrukcja na pierwszej stronie pokazuje, jak przygotować zamienniki załączonych do zestawu blaszek. Nie wykonałem tego od razu, tylko zostawiłem na odpowiedni moment w czasie budowy.
Zacząłem więc od kroku pierwszego, czyli wklejeniu w połówki kadłuba prowadnic wyrzutni torped. Nic imponującego, więc płynnie przeszedłem do ich sklejenia. W usztywnieniu całej konstrukcji pomocne są dwie belki wklejone w górnych płaszczyznach połówek…
Teraz, gdy połówki były sklejone, postanowiłem wykonać dołączoną do zestawu podstawkę.
Umożliwia ona wygodne odstawianie modelu, bez obawy o jego uszkodzenie.
Podstawka pozwoliła mi na wykonanie elementów napędu i sterów pod linią wodną.
Same śruby planowałem dokleić już po pomalowaniu wszystkich części na właściwe kolory.
A’propos kolorów… mam w zwyczaju przy budowie okrętów zrobić w pierwszej kolejności kadłub prawie na gotowo, a potem na nim budować resztę. Tak też postąpiłem i w tym przypadku. Malowanie zacząłem od preshadingu kadłuba. Elementy nad linią wodną wykonałem kolorem czarnym, a na część podwodną, która miała być w kolorze imitującym minię, użyłem Mr.Color C 131. Za jednym użyciem czarnej farby w aerografie wykonałem również cienie na dwóch głównych częściach pokładu.
Bardziej szczegółowo zająłem się kadłubem poniżej linii wodnej. Na przygotowany wcześniej preshading naniosłem w nieregularny sposób kolory Mr.Color C7 i Mr.Hobby H23 i H33.
Po tym etapie całą dennicę natrysnąłem płynem Worn Effect, który umożliwił mi później wykonanie imitacji łuszczącej się farby.
Dopiero wówczas, gdy wysechł, położyłem kolor właściwy – Mr.Color C29 Hull Red.
W tak zwanym międzyczasie pomalowałem śruby napędowe na kolor imitujący brąz. Posłużyła mi do tego farbka Alclad 2 o numerze 122.
Aby przystąpić do dalszego malowania, musiałem zamaskować pomalowaną dennice.
Na powierzchnię burt i pokładu, za pomocą szablonów, naniosłem aerografem kolor biały (w różnym natężeniu). Zabiegiem tym chciałem uzyskać podłoże, na którym po aplikacji kolorów właściwych, stworzy się imitację cieniowania i nierówno “starzejącej się” powłoki lakierniczej.
Kolejnym krokiem było naniesienie na powierzchnie pionowe, czyli głównie w tym wypadku burt, w delikatny sposób koloru Mr.Color C35, tak, aby nie zakryć w pełni wcześniej przygotowanego cieniowania.
W ten sam sposób pokład pomalowałem kolorem Mr.Color C 362.
Po wyschnięciu farb mogłem wszystkie elementy połączyć w całość. Tym oto sposobem kadłub miałem wstępnie gotowy.
Przystąpiłem zatem do nanoszenia śladów eksploatacji. Zacząłem od dennicy. Zwilżyłem ją w całości wodą za pomocą aerografu. Zabieg ten jest potrzebny, aby wcześniej naniesiony Worn Effect zmiękł pod jej wpływem.
Teraz wystarczyło szorstkim pędzlem delikatnie zetrzeć wierzchnią warstwę farby. Uzyskany efekt był satysfakcjonujący.
Przed dalszymi zabiegami weathering-u zabezpieczyłem cały model błyszczącym lakierem bezbarwnym Mr.Color C46.
Gdy lakier sechł, postanowiłem czas ten wykorzystać na przygotowanie sobie blaszek. Zacząłem od naniesienia na nie aerografem specyfiku Mr.Metal Primer-R. Jego powłoka powoduje, że farba na blaszkach jest odporniejsza na zadrapania.
W drugim etapie naniosłem kolor dominujący Mr.Color C35. Dzięki temu łatwiej będzie później zamalować tylko delikatne ślady, niż na modelu malować cały element. Oczywiście według mnie. Stosowałem taki sposób w większości wypadków i sprawdził mi się. Nawet gdy pewne elementy mają być w innym kolorze, jasny szary służy mi po prostu jako podkład. Teraz blaszki mogłem wykorzystać w każdej chwili.
Wróciłem do nanoszenia śladów eksploatacyjnych na kadłub. Zacząłem od namalowania imitacji zadrapań i obić na kadłubie. Wykorzystałem do tego cienki długi pędzelek oraz farbkę od AmmoMig 044 do tak zwanego chippingu.
Po wykonaniu “zadrapań” na burtach naniosłem “biedronkę” z emalii AK-Interactive o numerach 303 i 305.
Rozcierałem ją płaskim pędzelkiem, lekko tylko zwilżonym w White Spirit. Rozprowadzanie tych emalii robiłem w taki sposób, aby utworzyć imitację zacieków i zabrudzeń.
Dodatkowo postanowiłem jeszcze dołożyć wokół zadrapań troszkę koloru jasnoszarego.
Dotychczasowe efekty zabezpieczyłem ponownie lakierem bezbarwnym C46, po czym
emalią AK-Interactive o numerze 306 na styku linii wodnej zrobiłem ślady, które po roztarciu miały imitować przebarwienia spowodowane wysychaniem słonej wody…
…a specyfikiem o numerze 026 dodałem bardzo delikatną “biedronkę”, która po rozprowadzeniu imitowała “zaglonienia”
Teraz, tak, jak wspomniałem wyżej, obydwa naniesione specyfiki rozdarłem pędzelkiem zamoczonym lekko White Spirit.
Na pokład naniosłem produkt AmmoMig serii Panel Line Wash – Light Grey 1600, natomiast na pionowe powierzchnie wokół wyrzutni torped naniosłem PLW Blue Dirt 1619.
Po wyschnięciu, nadmiar specyfików usunąłem za pomocą patyczka higienicznego, tak aby pozostały tylko tam, gdzie tego potrzebowałem.
Na tym etapie zakończyłem pracę nad śladami eksploatacyjnymi na kadłubie. Całość zabezpieczyłem lakierem matowym Mr.Color GX114. Oczywiście w późniejszym czasie przy wykańczaniu całego modelu być może zajdzie jeszcze potrzeba dorobienia czegoś. Trzeba uważać z zaciekami ewentualnej rdzy, ponieważ cały kadłub schnellbootta był z drewna. Zacieki takie można nanieść tylko w miejscach, gdzie do kadłuba były przytwierdzone elementy metalowe i w okolicach pokryw wyrzutni torpedowych. Ale nad tym miałem się zastanawiać dopiero przy w końcowym etapie prac, tak aby wszystko miało smaczek.
Przed rozpoczęciem “prac blacharskich” postanowiłem napuścić arkusiki PLW Blue Dirt 1619. Podobnie jak z malowaniem, łatwiej mi w tej płaszczyźnie nanieść wash-a, a jego nadmiar zetrzeć tak aby pozostał tylko w miejscach wokół wypukłości i zagięć, niż robić to później na modelu.
Tak więc przygotowałem sobie elementy z blaszek, które zaleca pierwsza strona instrukcji. W odpowiednim momencie, kiedy miało to być potrzebne, planowałem dokleić je do modelu.
Do tego momentu praca była dość żmudna i wymagająca precyzji. Przydatne do tego były wszelkiego rodzaju pęsety o różnych końcówkach.
Gdy kadłub można było uważać za wstępnie gotowy, musiałem zacząć przygotowywać wszelkie drobiazgi i większe elementy, które znajdowały się na jego pokładzie. Postanowiłem zaufać instrukcji i wykonywałem je zgodnie z jej zaleceniami. Przygotowywałem sobie wszystkie elementy tak, aby jednorazowo je malować.
Niemniej jednak było tak dużo części, że i tak musiałem to podzielić na etapy.
Jako pierwszy kolor naniosłem czarny preshading.
Jako następny natrysnąłem kolor właściwy Mr.Color C35.
Po wyschnięciu farb naniosłem lakier błyszczący…
…a następnie delikatnego wash-a z PLW Blue Dird 1619.
Te elementy, które mogłem, przykleiłem do kadłuba. Resztę pozostawiłem do późniejszego montażu. Kiedy wysychały poszczególne procesy, wykorzystywałem ten czas na zrobienie innych części. W tym wypadku były to wszystkie powierzchnie imitujące drewno. Obrobiłem je i pokryłem kolorem bazowym – Mr.Color C45.
Po wyschnięciu naniosłem biedronkę z farb olejnych w dwóch odcieniach brązowego.
Roztarłem ją pędzelkiem, bardzo delikatnie zamoczonym w White Spirit, tak aby stworzyć imitacje “słojów” drewna.
Gdy farby olejne dobrze wyschły, delikatnie po całości naniosłem transparentny kolor żółty.
Teraz na całość naniosłem lakier bezbarwny Mr.Color C46…
…aby móc zaaplikować wash do drewna AK-interactive o numerze 263. Po wyschnięciu specyfiku, jego nadmiar zebrałem patyczkami higienicznymi.
Pokład zaczął się wypełniać i wszystko nabierało kształtu.
Teraz powróciłem do przygotowywania dalszych części doklejonych do bryły kadłuba. Postępowałem dokładnie tak, jak opisałem wcześniej. Po ich przygotowaniu nanosiłem czarne cienie, a potem kolor właściwy. Jedyną nietypową rzeczą, którą wykonałem, było zlikwidowanie nitów z powierzchni płyt pancernych (tak, jak wcześniej wspomniałem, z dużym prawdopodobieństwem były one spawane). Maleńkim pędzelkiem, za pomocą pasty strukturalnej firmy Ak-interactive TEXTURE MEDIUM AK 897, zrobiłem imitacje spawów.
Poszczególne gotowe elementy trafiały na swoje miejsce na kutrze. Przy doklejaniu mostka spotkała mnie niemiła niespodzianka. Jego pasowanie z pokładami nie było zbyt dobre. Musiałem kleić po kawałku. Czekałem, aż spoina zastygnie i dopiero wówczas zajmowałem się następnym odcinkiem. Wszystko dlatego, że powstała dość spora szpara między przodem nadbudówki a pokładem. Zastosowany zabieg rozwiązał problem.
Niestety, również doklejane osłony pancerne (szczególnie lewa), nie do końca pasowały do całości. Niefortunny jest podział technologiczny części, ponieważ łączenie wypada w miejscu, w którym na oryginale go nie było. Nie zwróciłem na to uwagi wcześniej i mając już pomalowane części stanowiło to dla mnie pewien problem. Trzeba było to w miarę możliwości zniwelować.
Posłużyłem się do tego nieagresywną szpachlówką akrylową firmy Wamod. Delikatnie, cienkim pędzelkiem, naniosłem ją tylko i wyłącznie na szczelinę łączenia.
Gdy wyschła, za pomocą sztyftu z włókna szklanego i patyczkiem higienicznym namoczonym w wodzie starłem jej nadmiar. Osłaniając oszklenie musiałem w delikatny sposób odtworzyć malowanie.
Nie do końca byłem usatysfakcjonowany efektem. Przez to, że nie wyłapałem tego wcześniej, ciężko już było wyprowadzić to tak, jak być powinno, bo poszczególne elementy były już pomalowane i doklejone do kadłuba. Dlatego zalecałbym w tym wypadku nie trzymać się instrukcji, ale płyty pancerne przykleić do nadbudówki wcześniej, przed pomalowaniem i przyklejeniem ich do kadłuba. Bezstresowo zaszpachlować i wyprowadzić całość, tak jak powinno być. Refleksja – poniżej elementu są uchwyty. Wystarczyło, aby tą linię łączenia części przeprowadzić na tej wysokości i już byłoby to mniej widoczne, łatwiejsze do zamaskowania i zniwelowania.
Mimo przejściowych niedogodności mój kuter stawał się coraz bardziej kutrem 🙂
Po raz pierwszy przydał się miedziany drucik 🙂
Przyszedł czas na zrobienie torped. Niestety, nie możemy przygotować czterech torped tak, jak pokazuje nam instrukcja, bo części są do dwóch – nazwijmy to pełnych torped i dwóch, które są krótsze, imitujące ładowanie do wyrzutni. Jeżeli nie zostawiliśmy otwartych włazów w aparacie torpedowym, to te krótsze są bezużyteczne.
Patrząc na jakość części i rozmiar dołączonych do zestawu blaszek fototrawionych, powstaje pytanie – czemu producent nie dodał napędów, a raczej śrub napędowych, w formie części z blaszek? Te z plastiku nie są złe, ale z blaszki byłyby delikatniejsze i subtelniejsze.
Po obrobieniu wszystkich potrzebnych części, skleiłem torpedy w całość. Naniosłem na nie podkład Mr.Hobby Surfacer 1000.
Na kolor główny głowicy wybrałem Gunmetal Alclad 2 nr 120, ale również tym kolorem pomalowałem część korpusu torpedy, aby stanowiło to podkład pod cieniowanie pod kolor aluminiowy.
Po zamaskowaniu głowic, na korpus torpedy naniosłem kolor filmy AK-Interactive z serii XTREME METAL AK480 Dark aluminium. Miejsca, gdzie naniosłem ciemny preshading, kolor automatycznie był lekko ciemniejszy. O taki efekt mi chodziło.
Na całość naniosłem wash PLW Blue Black 1617. Po wyschnięciu jego nadmiar starałem. Pomalowałem również śruby napędu i zapalnika na przodzie torpedy na kolor mosiężny. Torpedy były gotowe.
Następnie do golenia poszła 40 boforsa. Przygotowałem sobie wszystkie części. Z założenia wiedziałem, że lufę wymienię na toczoną z mosiądzu, która jest w zestawie. I podobnie, jak z wcześniejszymi elementami, ten sam schemat malowania – najpierw czarny preshading, później kolor właściwy, lekkie obicia robione cieniutkim pędzelkiem i na koniec wash Blue Dirt, którego nadmiar zebrałem patyczkiem higienicznym. Przy tym etapie na kolorowanie załapały się również bomby głębinowe i aparaty do wytwarzania zasłony dymnej.
Następnymi elementami były ponton i dwie tratwy. Po oczyszczeniu części skleiłem to, co się dało w całość. Proces malowania rozpocząłem od imitacji drewnianych szczebelków i ławeczek pontonu (w identyczny sposób, jak opisałem wyżej). Gdy to miałem zrobione, zamaskowałem elementy, a resztę po całości pomalowałem aerografem kolorem Mr.Color C18.
Następnie od góry zrobiłem rozjaśnienia kolorem Mr.Color C120.
Kolorem Mr.Color C122 punktowo rozjaśniłem powierzchnie tak, aby symulowały wypłowiałą gumę.
Zwieńczeniem prac nad kolorem zielonym przy pontonach było przetarcie tak zwaną metodą suchego pędzla kolorem AK 11139 Golden Olive.
Dobiłem jeszcze imitacje sznurów po bokach i pontony były w całości gotowe.
Po tej czynności w przygotowałem ostatnią “porcję” elementów.
Proces malowania odbył się identycznie, jak opisywałem wcześniej. W czasie tych czynności nie było żadnych tematów, które wymagałyby specjalnego omówienia. Po prostu wykonywałem krok po kroku zalecenia instrukcji – klasyczne modelowanie :-).
Magazynki i karabiny pomalowałem czarnym kolorem, po tym przetarłem je metodą suchego pędzla metalizerem. Drobne obicia wykonałem delikatnie tapując kawałkiem gąbki namoczonej w ciemnobrązowym kolorze.
Teraz pozostało podoklejać przygotowane elementy we właściwe miejsca. Stopniowo wypełniały pusty pokład.
Przy tworzeniu relingów wokół działka znowu przydał się miedziany drucik.
I dalej “niech się mury pną do góry…”
Mocowanie słupków relingów to dość pracochłonna czynność. Mnie się jeszcze to spotęgowało, ponieważ postępująca skleroza (ponoć nie będzie lepiej) spowodowała, że kompletnie zapomniałem (na początku budowy odłożyłem gdzieś na bok) o dołączonych do zestawu przeznaczonych do przewleczenia drucikach. Więc miedziany drucik pozyskałem z antenowego kabla koncentrycznego, aby przewlec go przez dziurki. No cóż… zdarza się 🙂
Między trzema słupkami, w których był łańcuch, zamieniłem proponowany przez producenta łańcuch wykonany metodą fototrawioną na podobny w rozmiarze zwykły łańcuszek firmy RB. Wygląda to dużo bardziej naturalnie.
A na pokładzie wciąż przybywało…
W zasadzie wszystkie części trafiły na swoje miejsce. Praktycznie model był pod względem sklejania ukończony. Przyszedł czas na naklejenie kalkomanii. Wybrałem odpowiednie oznaczenia i zaaplikowałem je na model. Posłużyłem się przy tym świetnymi płynami MICRO SET i MICRO SOL.
Gdy kalkomanie wyschły pokryłem model lakierem matowym Mr.Color GX114.
To był odpowiedni moment na doklejenie klap włazów i bandery. Światła pozycyjne dostały odpowiednich kolorów i “żarówkę” 🙂 .
Na sam koniec rdzawym pigmentami wykonałem imitacje rdzawych zacieków. Zrobiłem je bardzo delikatne. Nie chciałem przesadzić, bo tak jak wspomniałem wyżej Schnellbooty, były drewniane. Trzeba zrobić to intuicyjnie i według własnych preferencji.
Należy jeszcze pamiętać o naciągach anten. Ja wykorzystałem do tego nitkę elastyczną firmy USCHI.
Jeżeli ktoś nie zrobi sobie własnej bardziej eleganckiej podstawki, to tą z zestawu można pomalować na dowolny kolor i wykorzystać załączoną kalkomanię.
Model był gotowy.
Budowanie tego modelu to była prawdziwa przyjemność. Mimo minimalnych mankamentów, które przytrafiają się w wielu opracowaniach, mogę swobodnie uznać ten zestaw za bardzo dobry. Nie stanowi on specjalnego wyzwania, poza poświęceniem mu trochę czasu i cierpliwości… no i staranności. Przy zachowaniu tych warunków, myślę, że poradzą sobie z nim nawet mniej doświadczeni modelarze. Zestaw ten zapewnia, że kuter zbudowana prosto z pudła nie odstaje nawet o milimetr od mocno zwaloryzowanych wszelkimi dodatkami modeli. Piękna sylwetka i drapieżny wygląd cieszy oko. Polecam gorąco.
Piotr “Słoma” Słomiński
Świetnie wyszedł ci ten model:) A jakim klejem kleiłeś już pomalowane części?
Dziękuję, plastik kleiłem Tamiya Extra Thin Cement, a elementy metalowe zwykłym cyjanoakrylem
No perfektní 👏👏👏
THX 🙂
wydaje sie jednak że nadnudówka była nitowana – patrz zdjęcia na stronie 22 Squadron Schnellboots in action
niestety tej pozycji nie widziałem, konsultowałem temat z Waldemarem Trojcą, który dla mnie jest dużym autorytetem w tematach kriegsmarine. Ale wiadomo, ze nie wszystko jest pewnikiem, być może część była spawana a część nitowana?