1/72 Sd.Kfz 250/1 Ausf.A
(Alte Ausführung)
Special Armour – SA72019
Po opisywanym jakiś czas temu Marderze to kolejne wznowienie zestawu pierwotnie opracowanego przez MACO, a produkowanego przez MPM, czyli obecne Special Hobby. Tak w wielkim skrócie – a odrobinę więcej na ten temat pisałem anonsując zestaw z działem samobieżnym. W każdym razie, geneza tego modelu jest bezsprzeczna:
Teoretycznie jest to zatem zestaw znany. Sęk w tym, że od pół dekady na dobrą sprawę niedostępny. Tym bardziej zatem cieszy jego powrót na sklepowe półki. Wraca zaś w typowym opakowaniu serii Special Armour – niedużym, solidnym. A tutaj z nawet niebrzydkim obrazkiem
Przy okazji, pudełko zaskakuje nieco wagą – szczególnie w kontekście gabarytów pojazdu, którego miniaturę zawiera. Jest jednak solidnie wypełnione plastikiem
Zresztą instrukcja montażu to też ładnych parę stron
Warianty malowania dostępne dzięki załączonym kalkomaniom:
…przedstawione są na kolejnych trzech stronach. Wszystko drukowane w kolorze, a sugerowane farby podane na podstawie palety Mr. Hobby/ Mr. Hobby Color
No i wreszcie model – łącznie cztery ramki oraz niewielka blaszka, o którą właśnie różni się wznowienie SH od wydania oryginalnego. Inna sprawa, że w oryginale była jeszcze wypraska z dodatkowym uzbrojeniem. No tak czy inaczej, zestawienie wygląda następująco:
I ta blaszka to zmarnowany potencjał, czy raczej niewykorzystana szansa. Zawiera bowiem mocowania kanistrów. OK – te plastikowe imitacje wyglądają umiarkowanie realistycznie i fajnie, że można je zamienić na metalowe detale
Ale są miejsca, gdzie fototrawione szczegóły przydałyby się jednak bardziej. Pomijam siatki wlotów powietrza do komory silnika, bo ich montaż wymagałby sporej ingerencji w plastik
Oczekiwanie, że w takiej formie znajdą się też imitacje sprężyn w oparciach też nie jest mocno wygórowane. Tym bardziej, że w plastiku jest to naprawdę takie sobie
Nawiasem mówiąc, tapicerka jest pozbawiona faktury, a jedyne, co ją ratuje przed rzucającą się sztucznością, to delikatne zapadnięcia plastiku – tu akurat wyjątkowo przydatne…
…ale wracając do blach, których nie ma, a być powinny, to taka osłona karabinu maszynowego z plastiku jest już siermiężna. Nie wspominając o zdobiących ją śladach po wypychaczach
Wypychacze znajdziemy zresztą w wielu innych miejscach. Czasami wręcz skandalicznych – bo to, co zrobiono z kołami, jest naprawdę bolesne
Pewnym drobnym pocieszeniem może być obecność żywicznych zamienników
Na szczęście częściej ślady po wypychaczach są w miejscach, gdzie ich obróbka nie powinna stanowić wyzwania – czyli najczęściej na płaskich powierzchniach i z dala od detali…
…lub na powierzchniach zupełnie nie eksponowanych – jak dolne partie błotników
Skoro o błotnikach mowa, to widać na nich wybrane elementy ekwipunku saperskiego. Jednak tylko te, które będąc osobnymi elementami byłyby w zasadzie nie do wyłuskania z ramek. Większe narzędzia są już osobno
I właśnie – jeżeli chodzi o detale, to model ten jest opracowany zupełnie porządnie. Zarówno jeżeli chodzi o powierzchnie, jak i drobne elementy. Niektóre z nich rzecz jasna nie dorównują nie tylko jakości żywic, ale nawet wtryskowym możliwościom niejednego producenta, ale wciąż jest to raczej wyższa niż niższa półka. Prosto z pudła jest zupełnie w porządku, a bardziej wymagający i bardziej doświadczeni współmodelarze bez trudu zwaloryzują to, co zwaloryzowania wymaga – choćby wewnętrzne wykończenie wizjerów
Ciekawie w tym modelu zaprojektowany jest układ jezdny. Sprytnie i w sposób ułatwiający montaż. Wałki skrętne – co akurat nie zaskakuje – odlane są z fragmentami burt
I na to wchodzą koła – w oryginale ‘wielowarstwowe’, i w miniaturze również montowane stopniowo. Dwie warstwy pierwsze, najmniej eksponowane, są ze sobą połączone
Kolejny rząd kół także jest złączony w całość, ale już w sposób bardziej finezyjny – wciąż jednak niewidoczny w gotowym modelu
Na to wreszcie przychodzi zewnętrzna warstwa, już w formie pojedynczych kółek
W ramce z budyniowego plastiku znajdziemy imitacje kół napędowych oraz paski gąsienic, ale są one także umieszczone w osobnej wyprasce – i tam mają nieco więcej szczegółów
Gąsienice na wewnętrznych powierzchniach mają oczywiście ślady po wypychaczach, ale to rzecz nie do uniknięcia, a przy tym łatwa do usunięcia
No i właśnie sposób zaprojektowania gąsienic jest tu najbardziej ciekawy i szkoda, że tak mało popularny. Bo konstrukcja oryginału była na tyle delikatna, że dzięki odpowiednim zagłębieniom pomiędzy ogniwami w miniaturze, plastikowy pasek można bez trudu uformować w odpowiedni kształt. To naprawdę rzecz, którą powinni naśladować inni producenci.
Podsumowując – nie jest to model klasy Flyhawka, ale jednak zupełnie przyzwoita miniatura. I to z potencjałem na całą kolekcję – należy mieć zatem nadzieję, że Special Hobby nie poprzestanie na wznowieniach, ale też opracuje kolejne warianty pancernych esdeków.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez Special Hobby
Warto wspomnieć, że jest blaszka Haulera do tego modelu likwidująca większość bolączek (m. in. osłona KM’u), poza tym Special Hobby wzbogacił swój model, blaszką. W wersji MK72 nie było mocowań na kanistry i nie było mocowania anteny co jest bardzo dużym plusem.
O blaszce Haulera wspomnę, gdy będę ja opisywał. A o tym, że blaszka jest dodatkiem, który znalazł się dopiero w wydaniu SH jest napisane w recenzji.