1/72 SPAD 510 7eme Escadre
Azur-Frrom – FR0049
Tydzień bez short-runa, tygodniem straconym.
Nie jest to świeża bułeczka, ale ciągle młode wydanie, gdyż model ukazał się w roku 2022. I to w dwóch pudełkach, które różniły się jedynie wyborem malowań. Te z siódmej eskadry są jednak o wiele ciekawsze ze względu na efektowne emblematy na kadłubach samolotów. Niemniej ciekawy jest sam samolot, który z tego co udało mi się wyszpiegować, nigdy wcześniej nie pojawił się we wtrysku w skali 1/72. Malowania są już anonsowane na rewersie pudełka.
SPAD 510 był ostatnim dwupłatowcem, który wszedł do służby w lotnictwie francuskim, a było to jeszcze w roku 1936. Maszyny te załapały się na kampanię w roku 1940, a tuż przed nią miały epizod polski, bo szkolili się na nich nasi piloci.
Samolot nie był ani duży, ani przesadnie skomplikowany, toteż model nie jest jakimś rozbuchanym wydawnictwem.
W pudełku dostajemy dwie ramki z szarego plastiku:
Jedną ramkę z tworzywa bezbarwnego:
Arkusz kalkomanii:
Instrukcję montażu:
Finito.
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że modele Azur-Frrom są tak naprawdę produktami czeskiego Special Hobby, dlatego znajdziemy tutaj wszystkie cechy charakterystyczne dla miniatur tego producenta. Na szczęście dla nowych opracowań od Czechów. Zacznijmy od plastiku.
Powierzchnia głównych elementów modelu jest bardzo przyjemna. A to ważne, bo przecież większość oryginalnego samolotu była srebrna – czy to ze względu na kolor metalu, czy na malowanie srebrzanką. Linie podziałowe są rozsądnej szerokości i głębokości, nie zanikają i są równe. Na pewno trzeba będzie nawiercić rury wydechowe, no ale w takich modelach to standard.
Podobnie trudno mieć zastrzeżenia do powierzchni płatów z imitacją płóciennego poszycia. Myślę, że przed nałożenie metalizerów trzeba je będzie po prostu porządnie wypolerować np. gąbeczkami od AK. Tutaj mankamentem jest jednak grub,a i gdzieniegdzie zdwojona linia krawędzi spływu. Trzeba będzie nad tym popracować.
Wprawdzie samolot to dwupłatowy, ze wszystkimi tego konsekwencjami dla modelarza, ale jednak konstrukcja oryginału przychodzi z pomocą: szerokie pojedyncze zastrzały będziemy osadzać w dużych prostokątnych gniazdach, które powinny zapewnić stabilność i pomagać w utrzymaniu geometrii całości.
Co prawda nie udało mi się namierzyć zdjęć wnętrza tego samolotu, to skądś projektanci wiedzę czerpać musieli, bo jest ono wcale bogate. Znajdziemy detale na ścianach kadłuba, podłodze, a tablica z zegarami to kombinacja plastiku i kalkomanii. Oczywiście brak jest pasów ale tutaj z pomocą może przyjść np. Yahu z pasami dla francuskich myśliwców opisywanymi przy okazji relacji z budowy C.714. Co ciekawe, wnętrze kadłuba ujawnia również cechę tylko nowszych wydań ze stajni Special Hobby, a mianowicie kołki pozycjonujące obie połówki.
Zewnętrzne detale również wyglądają całkiem nieźle. Brak im na pewno finezji elementów, które dają nam Dora lub Clear Prop!, ale jednak jest całkiem przyzwoicie. Z pewnością, niektóre z części warto podmienić na druciki, czy pręciki polistyrenu, ale np. takie chłodnice prezentują się całkiem udanie, a jak wiadomo np. z modeli P.11c od Army może to być problematyczne. Jedynym elementem obowiązkowo wymagającym poprawki są koła odlane wraz z “kapciami”. Niestety to rozwiązanie zaowocowało sporą grubością tych części, których przykrym wynikiem są zapadnięcia tworzywa. Trzeba tutaj trochę poszpachlować.
Lufy karabinów są całkiem filigranowe. Pozostaje je nawiercić.
Śmigło w oryginale było zaskakująco proste, więc i w modelu finezji spodziewać się nie należy.
Elementy przezroczyste to mała owiewka i jeszcze mniejszy celownik. Powierzchnia przeszklenia jest tak mała, że trudno tutaj nawet testować przejrzystość. Grubość wiatrochronu jest przeciętna więc puryści pewnie wymienią go na samoróbkę.
Jeżeli do tej pory nikt nie zauważył czeskiej proweniencji modelu, to instrukcja montażu nie pozostawia złudzeń. Jest tutaj wszystko, do czego przyzwyczaili nas nasi południowi sąsiedzi: opis historii oryginału, obszerna inwentaryzacja pudełka, sugestie kolorów wyłącznie w palecie Gunze. Szkoda, że poszczególne detale nie zostały w instrukcji pokolorowane na kolor zbliżony do oryginalnego, co jest powszechne w wydawnictwach Special Hobby. Mamy za to bardzo szczegółowe infografiki przedstawiające geometrię modelu po złożeniu, oraz dokładny plan naciągów.
Ostatnie strony to oczywiście malowania. A raczej oznaczenia, bo wariant malowania jest w zasadzie jeden. Niemniej, duże i efektowne godła na bokach samolotów z 7. Eskadry sprawiają, że samolot ten może być naprawdę efektownym modelem na półce.
A jak schematy to i kalkomania. Nie jest tutaj opisane kto do niej przyłożył rękę, ale można w ciemno obstawiać, że Eduard. Wskazuje na to z jednej strony dobra jakość druku drobnych napisów i oznaczeń, a z drugiej lekko niejednorodne kolory na kokardach i fladze na statecznik pionowy. Na szczęście, oznaczenia na ten ostatni są wydrukowane osobno, a więc flagę można sobie wymalować od masek.
Podsumowując: nadal widać, że jest to klasyczny short-run, ale można śmiało stwierdzić, że z tej wysokiej półki. W dodatku, pomimo, że jest to tak naprawdę dwupłat, to jego konstrukcja i prostota mogą zachęcać do sięgnięcia po niego nawet przez dość początkujących modelarzy.
Radek “Panzer” Rzeszotarski
P.S. Jeżeli podoba Ci się to co robię na KFS-miniatures możesz kupić mi kawę na buycofee.to
Model do recenzji przekazałem sobie sam.