1/72 T-54 B – Mid. Prod.
Ammo by Mig Jimenez – A.MIG-8502
Wiwisekcja
Bez wątpienia współpraca AMMO i Takoma zaowocowała spektakularną miniaturą
Już pierwszy rzut oka na ramki pozwala dostrzec, że mamy do czynienia z genialnym, szczegółowym modelem. A przy okazji podobno nawet całkiem poprawnym merytorycznie; choć nie bez wad wytkniętych przez fanatyków tematu. Ja jednak na ten temat wypowiadać się nie chcę, bo mam zbyt małą znajomości tematu. Uzurpuję sobie za to znajomość rzeczy w kwestii konstrukcji plastikowych zabawek. I tutaj artykułowałem już swego czasu kilka najważniejszych uwag na temat opracowania tej miniatury Teciaka. Tak, czy inaczej po otwarciu pudełka natychmiast chce się zabrać za budowę tej miniatury.
Tu jednak pierwsza uwaga. Przed przystąpieniem do montażu należy naprawdę skrupulatnie przestudiować instrukcję. Każdy producent to zaleca, ale tutaj ma to naprawdę głęboki sens. Instrukcja jest tutaj bez wątpienia czytelna i przejrzysta. Choć czasem trzeba się z lupą jej przyjrzeć, żeby upewnić się co do właściwego ułożenia niektórych detali względem siebie. Problemem jest jednak to, że jest ona strasznie chaotyczna. Projektant wrysowywał kolejne detale nie zgodnie z najbardziej roztropną i wygodną kolejnością prac, a jak mu pasowało, lub jak sobie przypomniał o nich. Innymi słowy – tutaj naprawdę, przed przystąpieniem do budowy, należy dokładnie przestudiować książeczkę i jednak pomyśleć nad odpowiednim zaplanowaniem kolejności prac. Bo może być mało wygodnie. Zatem, abstrachując od pierwszego cięcia..
..prace zacząłem od montażu kół jezdnych. Nie odcinałem jednak małych fragmentów łączących koła jezdne – w ten sposób mogłem łatwo skleić jednocześnie kilka z nich
Dopiero gdy spoiny się utwardziły, poszczególne pary kół odciąłem od siebie i zabrałem się za ich obróbkę
Po wyszlifowaniu ich powierzchni, dodałem też kilka imitacji uszkodzeń krawędzi gumowych bandaży
Nawiasem mówiąc, pierwsze pary kół różnią sie nieznacznie, choć w niewidocznym miejscu. Warto jednak o tym pamiętać, podczas montowania ich w wannie
Dużej ostrożności wymaga przygotowanie kół napinających i napędowych. Te ostatnie ostrożnie wyciąłem ostrym skalpelem z ramek
Po sklejeniu, niezwłocznie upewniłem się, że rozstawem zęby koła pasują do otworów gąsienicach
Koła napinające, ze względu na delikatne krawędzie, wyciąłem z ramek zachowując fragmenty wlewów. Dopiero później, usunąłem je już ostrym skalpelem
Tym samym koła miałem gotowe
Przygotowanie gąsienic zacząłem od zalania drobnych śladów po wypychaczach klejem cyjanoakrylowym. Skupiłem sie jedynie na ich paskach, w pojedynczych ogniwach wspomniane ułomności zakrywać miały bowiem koła
Po wycięciu pasków wyrównałem i wygładziłem wewnętrzne powierzchnie – najpierw pilnikiem..
..a później metalowym skrobakiem z GSW
W ten sposób obrobiłem wszystkie elementy gąsienic. Drobniejsze kawałki posortowałem umieszczając w osobnych pojemnikach
W zestawie dostajemy specjalne szablony do układania pasów gąsienic. Instrukcja podaje również szczegółowo ilość ogniw
Projekt był sprytny – szablon, na który po tymczasowym zamontowaniu kół napinających i napędowych nawija się polepione paski gąsienic i odpowiednio formuje. Prawidłowe ułożenie wspomagane jest wypustkami stabilizującymi zęby skrajnych ogniw. W teorii piękne. Przyszła pora na sprawdzenie jak działa to w praktyce. Przede wszystkim dla wygody wydrapałem sobie oznaczenie każdego z szablonów na jego powierzchni
Następnie zamontowałem koła w gniazdach
Kolejny etap to sklejenie gąsienic. Łącząc elementy Tamiya extra thin otrzymujemy paski, które dzięki wciąż nieutwardzonej spoinie można odpowiednio formować
Tutaj jednak pojawił się problem. Porachowane wedle instrukcji paski gąsienic były potwornie naciągnięte. Zęby pasowały do mocowań, ale wszystko było tak napięte, że spoiny nie wytrzymywały. Przy pierwszym pasku założyłem, że gdzieś popełniłem błąd. Przy drugim jak bym nie kombinował, efekt był taki sam.
Rozwiązanie? Najbardziej oczywiste – wstawienie jednego ogniwka ekstra w rejonie koła napinającego
Ostatecznie szablony przydały się głównie do dociśnięcia gąsienic do kół na czas schnięcia
Uporawszy się z układem jezdnym, mogłem zabrać się za górę kadłuba. Błotniki mają delikatne wykończenie, zatem, ponownie najpierw wyciąłem element z kawałkami wlewów, by dopiero później ostrożnie je usunąć
Fototrawiony rant osłony silnika zamocowałem za pomocą żywicy akrylowej
Następnie skleiłem kadłub w całość. Systematycznie dodadałem kolejne elementy
Tu przyszła kolej na kolejne szablony. Producent przewidział je bowiem nie tylko do formowania gąsienic. W zestawie mamy również specjalne kształtki pomocne w wyginaniu blaszek fototrawionych
I tu ponownie – chcieli dobrze, wyszło jak zawsze. Pomijam nieznacznie różnice w wymiarach – elementy i tak ostatecznie formować trzeba po zamontowaniu we właściwym miejscu. Drobną wadą tego rozwiązania jest też to, że maleńkie blaszki tak naprawdę niełatwo spozycjonować na kopycie. Zabrakło tu jakichś dodatkowych prowadnic. Albo po prostu odpowiednich podtrawień od spodu blach wymagających formowania
Jeżeli chodzi o różne nie zwyczajne rozwiązania, to mamy też boki skrzynek w formie pasków, które trzeba odpowiednio zgiąć. To akurat działa bardzo dobrze. Aby miejsce zgięcia było bardziej podatne na formowanie od wewnątrz posmarowałem je uprzednio niewielką ilością Tamiya extra thin i dałem chwile rozmiękczyć plastik
Producent w paru miejscach na błotnikach zasygnalizował instalację paliwową. Czyli w miejscach, gdzie jest ona najmniej widoczna. Tymczasem eksponowane są przewody tuż przy zbiornikach. I je warto dorobić, na przykład z drutu ołowianego. Z drugiej strony lepiej tak, niż gdyby były z plastiku, bo byłyby zbyt masywne siłą rzeczy i ograniczeń technologii wtryskowej
Nieco uwagi wymaga również belka do brodzenia, która w modelu jest bardzo uproszczona i zupełnie nie przypomina drewna. Temu jednak łatwo zaradzić imitując odpowiednią fakturę, szczególnie na końcówkach
Jednym z nielicznych miejsc, gdzie kolejność montażu z instrukcji jest ważna, to właśnie montaż tej belki. Najpierw ona, potem świece dymne. Przy tych ostatnich należy zachować szczególną ostrożność, bo już samo wycięcie elementów z ramek niesie ryzyko uszkodzenia drobnych elementów
Lin nie sklejałem w całość – we właściwych miejscach zamocowałem jedynie ich plastikowe końcówki
Tak jak sugerował to nieśmiało w recenzji Rafał, tak ja całkiem dosadnie zalecam wymianę poręczy na wieży na metalowe. Elementy plastikowe są świetne – filigranowe i nawet łatwe do wyłuskania z ramek. Niemniej jednak, ta delikatność jest tyleż zaletą, co jednak wadą. Gdy przypomnę sobie, ile razy chwytałem za te poręcze manipulując wieżą, to wiem, że w konsekwencji i tak musiałbym je wymieniać na nowe, bo były by po wielokroć połamane. Tutaj na podstawie oryginalnych detali przygotowałem druciki
..które wkleiłem w nawiercone w wieży otwory
Karabin jest wtryskowym arcydziełem. Trzeba było jedynie bardzo ostrożnie nawiercić końcówkę lufy. Dodatkowo, plastikowy monolit końcówek oporopowrotnika zamieniłem na kawałki pręcika polistyrenowego
Model był gotowy do malowania. Z dodatków własnych uznałem jeszcze za wartą ulepienia imitację plandeki mocowanej z tyłu wieży
Konstrukcja modelu pozwalała na poskładanie go w całość
..a następne rozczłonkowanie na czas malowania
Kolorowaniu jednak poświęcona jest kolejna częśc tego artykułu
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to