1/72 – USN F-14A VF-143 “Pukin Dogs”
Academy – 12563
Wraz z postępem technologicznym w branży, modele w skali 1/72 robią się coraz bardziej smakowite nawet dla mnie – miłośnika 1/48. Nie inaczej jest z nowym Tomcatem z Academy. Firma ta ma w ofercie Tomcaty różnych wersji od wielu lat, ale ten konkretny model pochodzi w pełni z nowych form i jest świeżynką z grudnia ubiegłego roku.
Większość części znajduje się na ośmiu ramkach z szarego plastiku. Zarówno pojedynczych…
…jak i zdublowanych:
Ponadto górną i dolną część środkowej części kadłuba dostajemy w postaci dużych, oddzielnych odlewów. Podobnie osłony silników.
Jako oddzielne elementy (luźno latające w woreczku z innymi ramkami – zalecam ostrożność przy rozpakowywaniu) otrzymujemy również podstawy foteli wyrzucanych. Bardzo finezyjne!
Oczywiście zestaw zawiera również części przeźroczyste, ale o nich później – najpierw rzut oka na szary plastik. A jest na co popatrzeć. Nawet jeśli nie jest to poziom Tamiyi, to jest już blisko… Linie podziału są ostre i delikatne (pamiętajmy o skali!). Co więcej, nie widać strat jakości na powierzchniach bliskim pionowych, co wciąż jest piętą achillesową choćby Eduarda czy ICM.
Detale wnęk podwozia głównego odlane są już na ich suficie.
Osłony silników też są finezyjne, choć nie udało uniknąć się szwu formy suwakowej. Jednak usunięcie go będzie na pewno łatwiejsze, niż byłoby pasowanie i klejenie kilku elementów.
I ciąg dalszy detali:
W przypadku skrzydeł nie znajdziemy mechanizacji – tu Academy poszło tropem Tamiyi w 1/48. Sloty i inne powierzchnie ruchome są odlane razem z płatem.
Skoro pojawiła się wanna kabiny załogi, to wypada napisać coś o jej detalach (kabiny, nie załogi rzecz jasna). Mamy tutaj pięknie oddany zarys zegarów i ekranów, na które producent przygotował odpowiednie kalkomanie (o czym oczywiście za chwilę…). Od razu też widać, że wkrótce doczekamy się późniejszych wersji Tomcata, bo ramki zawierają już części do tychże.
Dysze wylotowe silnika możemy sobie wybrać – dostajemy zarówno otwarte, jak i zamknięte.
No i uzbrojenie – zestaw oferuje całkiem spore spektrum podwieszeń. Co więcej, są one również przygotowane w formach suwakowych, co oszczędzi kłopotliwego montażu. Wygląda to moim zdaniem świetnie (znowu trzeba sobie przypomnieć, że to skala 1/72, a nie 1/48!).
Oszklenie zawarte jest na dwóch małych ramkach – oddzielnie wiatrochron z szybką HUDa, a oddzielnie otwierana część. Oczywiście, Tę drugą montować możemy zarówno w pozycji otwartej, jak i zamkniętej jedynie w wersji zamkniętej – dla opcji otwartej trzeba pokombinować samemu…
Części przeźroczyste nie należą może do najcieńszych, ale nie zniekształcają obrazu. Niezbędne tylko będzie usunięcie biegnącego środkiem obydwu elementów szwu.
Instrukcja wydana jest w formie bardzo estetycznej, kolorowej broszurki wydrukowanej na papierze kredowym.
Na pierwszy rzut oka nie można się przyczepić do jej przejrzystości.
Uprzedzając oczywiste w przypadku Tomcata pytanie: rzecz jasna, możemy wybrać rozłożone lub złożone skrzydła. O ile rozumiem instrukcję, decyzję tę musimy jednak podjąć w trakcie montażu. A jednak rozumiałem źle – dzięki elastycznemu elementom B1 i B2 skrzydła powinny mieć możliwość skokowego zmieniana skoku także po zmontowaniu modelu.
W kwestii proponowanych malowań Academy poszło śladem Henry’ego Forda i możemy wybrać tylko jedno.
Dość dziwne to w dzisiejszych czasach, ale kalkomanii do Tomcatów na rynku dostatek i będzie z czego wybierać, jeśli pudełkowe malowanie nam nie odpowiada. Oczywiście, jest też dokładny diagram rozmieszczenia napisów eksploatacyjnych.
Skoro malowanie, to i kalkomanie. W dolnym rogu arkusika znajdziemy logo Cartografu – gwarancję jakości.
Mamy więc sporo naklejek do kokpitu (zarówno na tablice przyrządów, jak i panele boczne).
Wszystkie godła i napisy eksploatacyjne są ostre i finezyjne.
No i ciekawostka – jako kalkomanię zaproponowano charakterystyczne ślady smarów, powstające na skrzydłach podczas zmiany ich geometrii. Może i byłoby to ciekawe, gdyby nie wykonanie – moim zdaniem zbyt sterylne, przez co nie wygląda to naturalnie….
Reasumując krótko: #kleiłbym, a co więcej, #kleiłbędę. Model zdecydowanie wart zdrady ulubionej skali. Nawet zbudowany prosto z pudła powinien być efektowny, a po zwaloryzowaniu będzie cudeńkiem.
Artur Osikowski
Do modelu ukazały się już dodatki: blachy i maski Eduarda.
Arturze, przez Ciebie kupiłem 😀 Kiedy zaczynasz warsztat? 🙂
Będzie Pan zadowolony 🙂 U mnie kolejka na warsztacie niestety długa, ale chciałbym ten model zbudować. Pewnie szybciej, niż Tomcata z AMK w 1/48, który tez czeka w magazynie…
Też przez ciebie kupiłem ptaszka 😀