1/72 Yak-11 / C-11
Moose
RS Models – 92229
Miniatura ze stajni RS Models gości chyba po raz pierwszy na łamach portalu; no może nie licząc galerii Fokkera. Zatem tytułem wstępu – RS to kolejna czeska manufaktura produkująca modele klasy short-run. Czasem lepsze, czasem gorsze, bardziej lub mniej skomplikowane. Zasadniczo jednak samoloty, i głownie w skali 1/72. Omawiany tu zestaw jest dość typowym dla tego producenta – miniatura maszyny mniej popularnej, bo Jaka-11 (w kodzie NATO – Moose, czyli Łoś) do mejnstrimu trudno jednak zaliczyć. No i szortran, może bez fajerwerków, ale jednocześnie absolutnie nie budzący odrazy. Nie jest to zestaw zupełnie nowy – w różnych odmianach pojawia się już od blisko pięciu lat. A te różne odmiany sprowadzają się do nowych propozycji malowań, czyli nowych kalkomanii. W komplecie mamy zatem dwie ramki szarego plastiku, niewielką wypraskę przezroczystą, z oszkleniem oraz w sumie nie mały arkusz kalkomanii. No i instrukcję. Ta ostatnia może nie jest szczytowym osiągnięciem wzornictwa, ale bez wątpienia w jasny i czytelny sposób prowadzi po poszczególnych etapach budowy
Wzorem kilku innych czeskich producentów, schematy malowania zostały umieszczone na odwrocie pudełka, w formie niezbyt wielkich kolorowych grafik.
Elementy modelu zmieszczone są w dwóch ramkach z szarego plastiku i jednej przeźroczystej
Powierzchnie są całkiem starannie wykończone – mamy delikatne linie podziału, subtelnie zaznaczone detale. W sumie to może nawet zbyt subtelnie – niektóre z nich moim zdaniem wymagają pogłębienia. Tym bardziej, że niektóre powierzchnie wymagają drobnego polerowanka – szczególnie pod malowanie na wysoki połysk enerdowskiego ferrari.
Zupełnie staranne są tez detale. Może nie wszystkim można zarzucić finezję, a technologia sprawia, że jednak każda cześć wymaga starannej obróbki (wciąż jednak obróbki, a nie wyłuskiwania elementów z ton nadlewek, jak to potrafi się zdarzać) ale już to, co otrzymujemy w zestawie pozwala na zbudowanie dość porządnej miniatury. Oczywiście nie obejdzie się bez jakichś drobnych dodatków własnych, lub minimalnych waloryzacji (kilka z nich sugeruje już sam producent, w instrukcji montażu), takich jak choćby pasy foteli pilotów. Ale nie jest tak, że zestaw stanowi zaproszenie do samodzielnego budowania wszystkiego od podstaw. Detale wnętrza kabiny są nawet bogate, ale jednocześnie cześć z nich wymaga starannej obróbki celem nadania im finezji. Choć na przykład tablice przyrządów są całkiem jednak udane
Jeśli chodzi o oszklenie to trudno ocenić je jednoznacznie – jest bowiem gładkie i przejrzyste, ale jednocześnie z powodu grubości delikatnie jednak soczewkuje
No i wreszcie kalkomania, skoro pojawiła się już na fotogramie. Jak wspomniałem na wstępie, jest całkiem duża. I całkiem porządnie wydrukowana. Nieliczne drobne napisy eksploatacyjne może nie są przesadnie czytelne, ale tak naprawdę to, na co realnie można ponarzekać, to brak imitacji nalepek na tablice przyrządów. Z drugiej strony, niewykluczone, że gdyby były, to stanowiły by kolejny pretekst do pisania o braku czytelności drobnych nadruków
KFS