1/72 Yakovlev Yak-1b
Wiwisekcja
Arma Hobby – 70027
Niejednokrotnie opisując jakiś nowy model myślę sobie – o, tego to bym polepił. Czasem jednak nie czekam, tylko za lepienie biorę się natychmiast. Tak było w przypadku opisywanego parę dni temu Jaka-1 z Arma Hobby. I nie dlatego, że mam sentyment do modeli z dzieciństwa – a przecież ZTSowy Jaczek to jedna z legend mojego pokolenia. I gdy był jednym z nielicznych plastikowych modeli dostępnych na rynku, pudełko z nim otwierało się natychmiast po wejściu do domu i natychmiast lepiło jego zawartość. Klejem z zestawu. O ile nie trafił się akurat zaschnięty. No więc ja akurat do tych ponurych czasów nie tęsknie i z tej perspektywy nowy model Jaka nie robi na mnie wrażenia. Wrażenie robi natomiast ze względu na jakość, z jaką został opracowany. Dlatego PIERWSZE CIĘCIE to jeszcze w trakcie przygotowywania recenzji poczyniłem
Bo to trzeba było powycinać główne elementy konstrukcyjne, poskładać cuzamen i dokonać rytualnego oblotu po pracowni
Po wycięciu elementów z kadłuba można się lepiej przyjrzeć niektórym powierzchniom. I stwierdzić, że mimo braku fikuśnych podziałów technologicznych, imitacja ugięć poszycia jest odtworzona na spodzie całkiem niebrzydko
Jak widać, płat schodzi się z kadłubem perfekcyjnie. Tutaj szpachlówki nie będzie trzeba. Nie znaczy to jednak, że w ogóle nie znajdzie ona zastosowania. Bo właśnie w tym rejonie pojawiają się legendarne imitacje ugięcia sklejki. Czyli jamki skurczowe. Delikatne, ale jednak
Winowajce łatwo znaleźć – we wnętrzu kadłuba mamy masywną podporę kołka montażowego
Płat świetnie pasuje do kadłuba, a płata połówki do siebie, dając idealnie cienką krawędź spływu
No dobrze, skoro przy płacie jesteśmy – ten śmieszny mały ficzer z wyginaniem butli
No więc najlepiej jest zacząć od posmarowania tego miejsca cienkim klejem
Rozpuszczalnik chwilę nad plastikiem popracuje, zatem po nałożeniu kolejnej kropli można bez użycia siły element zgiąć i od razu przyspawa się on we właściwej pozycji
..i w sumie nie ma co sobie zawracać głowy precyzyjną obróbką tego elementu, o czym później. Bo teraz, pozostając przy skrzydłach, warto zwrócić uwagę na prawidłowe wklejenie poprzecznej belki. Stanowi ona ścianę wnęki podwozia, ale też, co ważniejsze, wzmacnia konstrukcję płata i utrwala jego profil.
Potem można już śmiało przykleić górne powierzchnie skrzydeł. I poświęcić nieco więcej atencji wlotowi powietrza w krawędzi natarcia
Ten detal jest zaprojektowany całkiem sprytnie, niemniej jednak by upewnić się, że został prawidłowo uplasowany, zalecam przymierzenie od razu złożonego choćby na sucho kadłuba
W środkowej części płata mamy jeszcze do zbudowania kawałek wnętrza kabiny pilota. Tutaj moim zdaniem instrukcja niekoniecznie podpowiada najbardziej wygodną kolejność prac. Ja zacząłem od wklejenia podłogi i kubełkowego siedziska. Tu trzeba się upewnić, czy zostało przyklejone w prawidłowej pozycji, bo nie jest to bardzo intuicyjne, a powierzchnia łączenia niezbyt wielka. Powstrzymałem się od montażu dalszych detali, by nie utrudniły zamocowania pasów biodrowych
Dopiero potem zamocowałem resztę drobnicy. Poza przednią ścianą
I z montażem tejże sugeruję wstrzymać się do momentu zbudowania wnętrza kadłuba. Ścianka ta wchodzi w swoje miejsce z delikatnym luzem, dlatego dobrze jest móc po jej wklejeniu założyć na to kadłub i upewnić się, że o nic nie zawadza
Zatem kadłub. A w zasadzie jego wnętrze. Jak widać, prace nad nim prowadziłem równolegle. Całość jest szczegółowa i ładnie zaprojektowana. Niemniej jednak w paru miejscach czyhają drobne pułapki. Pierwsze to nieco niefortunne uplasowanie wlewów przy bocznych panelach. Choć z drugiej strony być może najlepsze z możliwych. Niemniej jednak należy zachować ostrożność, by w nazbyt entuzjastycznej obróbce nie usunąć drobnych wypustek montażowych służących do zamocowania tych paneli w bokach kadłuba
Uwagi wymaga też mocowanie oparcia fotela do tylnej półki. Są tu co prawda bolce i otwory montażowe, ale jednak nieszczególnie solidnie pozycjonują obydwie części względem siebie – to trzeba przyłożyć we właściwe miejsce, a nawet pozostawić tam na czas schnięcia kleju
Dopiero potem można swobodnie i wygodnie przykleić pasy
Podobnych przymiarek wymaga tablica przyrządów. Zamocowana w połówce ot tak, nie ustawia się pod kątem prostym do osi kadłuba
..zatem prawidłową pozycje trzeba ustalić tymczasowo wszystko ze sobą składając
Skoro przy tablicy jesteśmy, to w zestawie ‘Expert’ dostajemy jej zamiennik z blachy
Nie chciało mi się szlifować plastikowego elementu, ale dzięki temu mogłem też wykorzystać blaszkę do oceny jakości kalkomanii z zegarami. Bo wykorzystujemy ją tak w przypadku montażu plastiku, jak i waloryzując detalem metalowym. Tablice pomalowałem zatem na czarno
..a na to pyk – kalkomania. Teraz, na ciemnym tle widoczna w pełnej krasie i naprawdę niezłej jakości zegarów
Zwracam uwagę, że mały środkowy panel ma też filigranowe detale na powierzchni, co warto podkreślić choćby techniką suchego pędzla. Ja skorzystałem z techniki suchego palca, i po prostu starłem nieco czarną farbę, żeby pokazać o czym piszę
Na tablicy do zamontowania są kolejne detale. Podobnie jak na burtach kadłuba. Ja na cele tego materiału poprzestałem jednak na blaszkach, których montaż nie wymaga ingerencji w plastik. Nie weryfikowałem również poprawności, choć instrukcja w tym modelu systematycznie sabotuje prace, więc należy mieć do niej ograniczone zaufanie.
Na tym etapie zająć się również trzeba chłodnicą pod silnikiem. A zacząć od usunięcia wlewu, który barbarzyńsko wdziera się w powierzchnie tego detalu. Splanować też trzeba nieco wypukłą krawędź (ja tego nie zrobiłem, bo podczas budowy nie chciało mi się grzebać w kwitach, żeby się upewnić, czy to tak ma być, czy po prostu tak wyszło)
W edycji eksperckiej do przyklejenia mamy tutaj jeszcze małe blaszki z imitacjami siatek. Nic ich w szczególny sposób nie pozycjonuje, zatem aby mieć czas na prawidłowe ich ułożenie warto użyć jakiegoś bezpiecznego kleju – jak choćby żywicy akrylowej z Ammo
..a z cyjanoakrylem wejść dopiero potem, delikatnie podlewając styk blaszki i plastiku
Gotowy element wklejamy w połówkę kadłuba..
..i ponownie dobrze jest złożyć wszystko ze sobą, żeby mieć pewność prawidłowego uplasowania części względem siebie
Tym samym połówki kadłuba były gotowe do połączenia ze sobą
Perfekcyjne spasowanie sprawia, że odrobinę wolnoschnącego kleju zaaplikowałem jedynie na dużą powierzchnię statecznika
..a resztę skleiłem już cienkim klejem Tamiya, prawilnie, zalewając niewielkimi ilościami miejsce styku detali. Tak na powierzchni kadłuba, jak i w jego wnętrzu
Jak idealne spasowanie i spoina by nie były, to jednak na końcu trzeba to pomiziać pilnikiem. Na spodzie przestrzegam przed piłowaniem w poprzek kadłuba, bo można w ten sposób uszkodzić delikatne jednak imitacje ugięć poszycia
Osobnym elementem jest górna część osłony silnika. Pasuje prawieidealnie
..tu zdaje się miał być jakiś dodatkowy otwór montażowy, ale że go nie ma, to bolec po wewnętrznej stronie osłony można od razu uchlastać
Jak wspominałem w recenzji, imitacja lufy nie zachwyca. Pewnie warto ją podmienić na coś metalowego. Albo przynajmniej nawiercić. Choćby igłą iniekcyjną, która do takich zadań nadaje się lepiej niż wiertło, bo ostrym jej końcem łatwiej odszukać właściwe miejsce do nawiercenia dziurki
Tutaj mógłbym już skleić ze sobą kadłub i płat, ale z reguły wolę zając się oszkleniem gdy mam sam kadłub – łatwiej jest operować modelem. Mamy zatem woltę w kolejności sugerowanej przez instrukcję. I tutaj uwaga, bo z taką woltą, czy też bez niej, można przegapić rysunek umieszczony trochę mimochodem, na samym końcu, przypominający o konieczności montażu celownika
Tylko najpierw ten celownik, a w zasadzie jego podstawę trzeba obrobić. Ponieważ to drobny element, wygodnie jest nie odcinać go od razu zupełnie od ramki a pozostawić niewielki fragment wlewu, za który można całość chwycić
Gotowy element wklejamy we właściwe miejsce. I nie jest to takie zupełnie łatwe i intuicyjne. Stawiam juany przeciwko orzechom, że nie każdy model będzie miał to zamocowane:> szczególnie, że montaż powinien się odbywać po pomalowaniu takoż kabiny, jak i celownika. Z utrudnionym podejściem do ewentualnych retuszy
Podobnie nie mam jeszcze zdania, czy przezroczystą płytę pancerną za głową pilota lepiej wkleić po malowaniu, czy malować z elementem wklejonym i odpowiednio zamaskowanym. Ale na główkowanie mam jeszcze czas. Tymczasem przechodzimy do oszklenia. pasuje idealnie. Wystarczy przyłożyć na właściwe miejsce i łączenie z kadłubem zapuścić cienkim klejem
W recenzji utyskiwałem nieco na jakość wykończenia oszklenia. I jest tak, że owszem, wnętrze szoferki dobrze widać (co cieszy, zważywszy na jej bogactwo jednak), ale pewne zniekształcenia ten widok pogarszają
Znając życie, a w zasadzie jak pokazuje praktyka, w trakcie produkcji Arma pewnie jeszcze nieco podpicuje ten element, ale tymczasem musimy handlować z tym, co mamy. Konsekwentnie nie do końca wesoło jest w temacie załączonych do zestawu masek. Fajnie, że są. Jeszcze bardziej fajnie, że cięte w papierze, a nie w folii. Ale już mniej fajnie, że średnio pasują. Szczególnie tylna, tak pod względem kształtu, jak i wielkości. Problem nieco rozwiązuje rozcięcie maski na dwie części, i tak sugeruję zrobić jeszcze przed jej aplikacją. Ale tak czy siak trzeba to nieco naginać i naciągać, żeby ułożyć wzdłuż imitacji okuć oszklenia
No więc właśnie – okucia. Troszkę mydlane. I daje to o sobie znać szczególnie w rejonie wiatrochronu, gdzie maski sobie, wybrzuszenia na plastiku swoje
Skoro szkiełko ogarnięte, to można sklejać kadłub z płatem. Oszczędzę wam dwie sekundy samodzielnego pasowania i podpowiem prawidłowy sposób montażu. Na pewno nie tak:
..bo bebechy w kadłubie będą się zapierały o siebie. Najpierw trzeba wsunąć i złożyć ze sobą przednią część
..a potem wystarczy delikatnie docisnąć tył, który wskoczy na swoje miejsce, i nie będzie wymagał nawet grama szpachlówki, jak ma to miejsce w zdecydowanej większości modeli samolotów w tym miejscu. Nawet w najlepszych. Acz nie w tym
..i wszystko potem pociągnąć cienkim klejem. Pasuje perfekcyjnie. Żadnego naginania, żadnego naciągania, tylko homeopatyczne ilości kleju
Ponieważ nie miałem pewności, czy będzie tak idealnie (choć pasowanie na sucho na to wskazywało) wolałem nie przyklejać pokryw chłodnic na spodzie, gdyż utrudniałyby one potencjalne szlifowanie.
Tutaj mamy kolejne blaszki
Pasują idealnie. Dlatego przykleiłem je cienkim klejem
Naturalnie – kleju do plastiku nie skleja metalu. Ale rozmiękcza plastik, i podziurkowana blaszka pięknie do niego przylega. Moim zdaniem tutaj to wystarczy, ale jak ktoś ma obawy, może podlać krawędzie cyjanoakrylem dodatkowo
Na to hyc, pokrywy. Znowu – wystarczy przyłożyć element, zapuścić klejem i nie dotykać
Nie inaczej jest ze statecznikami poziomymi
Nieco więcej uwagi wymaga jednak podwozie. Z kółkiem ogonowym jest o tyle łatwo, że to aż trzy elementy. Dwa z nich, to pokrywy wnęki, od przyklejenia których sugeruję zacząć prace
..a dopiero w dalszej kolejności zamontować goleń z kołem. Tak jest wygodniej
I tutaj kończy się sielanka. Kończy się takiem widokiem
Sielanka się kończy, ale nie znaczy to, że zaczyna orka na ugorze. Po prostu podwozie główne jest najbardziej skomplikowanym, najmniej intuicyjnym i najtrudniejszym w montażu elementem tego modelu. A instrukcja nie pomaga, o czym za moment. Licząc się z tym, że nie będzie łatwo, oraz mając na uwadze potencjalną konieczność pasowania ze sobą większej ilości elementów, obrobiłem sobie wszystkie niezbędne części
I tutaj mamy kumulację. Schemat montażu nakazuje zacząć od sklejenia goleni z kołami i dolną częścią osłony podwozia
Pomijam to, że koła w schemacie są narysowane odwrotnie niż być powinny. Wielkość otworów i tak determinuje odpowiedni ich montaż. Pomijam też fakt, że osłona łączy się z golenią punktowo, na styk, dwiema niewielkimi wypustkami. Główny problem leży w tym, że koła mają imitację ugięcia. Ugięcie takie ma to do siebie, że powinno przylegać do podłoża. No i na tym etapie nie sposób jest ustalić jak koło powinno być przekręcone, by w gotowym modelu wszystko leżało jak trzeba. To można było załatwić jakimś dodatkowym bolcem pozycjonującym. Albo przynajmniej ilustracją 1:1 dobrze to pokazującą (choć to nie byłby najlepszy sposób na rozwiązanie problemu). Ale że takowych nie ma, to jedynym rozwiązaniem jest całkowita zmiana kolejności prac. Czyli zacząć trzeba od wklejenia goleni we wnęki
Tutaj sugeruję przykleić najpierw siłowniki..
..i co prawda niezwłocznie, to jednak w dalszej kolejności – golenie. Niezwłocznie, bo obydwa elementy pozycjonują się wzajemnie
Dopiero w gotowe golenie można wkleić koła i korzystając z miękkiej jeszcze spoiny, na płaskiej powierzchni odpowiednio je ułożyć
Potem jest już [prawie] z górki. Prawie, bo – jak wspomniałem – punkty styku dolnych fragmentów osłon podwozia z golenia są symboliczne
Dalej ciąg dalszy osłon. Też nie jest łatwo, bo styk elementów symboliczny i w zasadzie nic ich nie pozycjonuje
..dlatego na czas schnięcia ustawiłem model na podwyższeniu, żeby merdał sobie swobodnie nóżkami
Szkoda, że Arma nie pomyślała tutaj o mniej doświadczonych modelarzach, i nie dała w komplecie alternatywnych osłon, połączonych w całość – mniej szczegółowych tym samym, ale również wygodniejszych w montażu. Bo tak jak jest, to zestaw ‘Junior’ taki bardzo dla juniorów jednak nie będzie.
Ostatnie, o czym wypada wspomnieć, to wydechy. Siłą rzeczy i ograniczeń technologicznych w modelu wyglądają mizernie
Fajnie będzie móc je wymienić na jakiś dopasowany do tego modelu aftermarket. Tymczasem wypada zrobić z nimi dwie rzeczy. Po pierwsze wygładzić płaskie przestrzenie między rurami, imitujące blaszaną zaślepkę. Artefakty łączenia połówek formy na samych rurach należy pozostawić – takie są fakty w skali. Tutaj, jak zwykle, niezastąpione okazały się mikropilniczki z Hobby elements.
..oraz nawiercić otwory w rurach wydechowych. Tak samo jak lufę – najwygodniej igłą iniekcyjną
Wydechy do kadłuba pasowały doskonale. Podobnie zresztą jak antena. A pod pitota, zwyczajowo, trzeba było wyrównać otwór w skrzydle. Tak czy inaczej, model był gotowy
No prawie gotowy, bo w zasadzie tylko polepiony. Wydaje mi się jednak, że malowanie wnętrza dodałoby jeden dodatkowy wieczór do czasu niezbędnego na zbudowanie tego modelu. A bez malowania, to góra dwa wieczory. Dwa wieczory modelarskiej frajdy. Mimo podwozia :>
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Klaniam sie nisko. Dziekuje za ta recenzje. Model bardzo fajny i prawdopodobnie niedrogi. Bede w lutym w Polsce to kupie. Jahu chyba zrobi do niego przyrzady to bedzie jeszcze lepiej ale i te oryginalne wcale nie sa zle. Pasy sa wielkim plusem. Nie wiem co wstapilo w braci Czechow z Brenguna ze nie dali ????
Tak przy okazji to nastepne podziekowanie za recenzje i budowe TKS. Dla mnie to byl gotowiec ale swojego TKS musze jeszcze troszke poczekac. Wy sie tam chyba wszyscy znacie to jesli mozna, . prosze postawic piwo 🙂 Panu ktory zrobil Losia. Tez dobra robota . Serdecznie Panu zazdroszcze dlubania bo moj warsztat juz jest czesciowo spakowany. Przeprowadzam sie o jakies 1400 km.
Dlubac zaczne moze w grudniu ??? Oby.
Peter 59
It would be nice to have this in English so we could read it and understand it
Hi Daniel,
We prefer to write in our own language as we think that non polish language reader would understand more by simply using Google translator than if we tried to write in English not being perfect in this – there is already enough modelling websites with reviews written in ‘Engrish’ which are a pain to read even for us, we don’t want to be another one. On the other hand, good quality photos are worth more than thousand words, so our reviews and other articles may be useful regardless of the language barrier.
Dziękuję, fachowa i baaaardzo przydatna recenzja
Pięknie dziękuję
No Panie…super opis…nigdy chyba nie dojdę do Pańskiej perfekcji. A ciężko nad tym pracuję.