1/72 ZSU-23-4V1 Shilka
mod. 1970
Armory – AR72443
Widziałem modele wtryskowe bardziej egzotycznych konstrukcji, tymczasem Szyłka w skali 1/72 nadal pozostawała dostępna wyłącznie w postaci modeli żywicznych. A i z tą dostępnością to też różnie bywało. Aż do teraz, bo na rynek trafia właśnie miniatura opracowana przez Armory Models. Czyli nadal nie produkcja wielkoseryjna, a jednak szortran. Ale jak pokazują wcześniejsze plastiki tego producenta, w tym szczególnie pojazdy, nie powinno to budzić strachu. Jak jest zatem w przypadku najnowszej produkcji? Dodajmy, spakowanej w całkiem niemałe pudełko
Z niebrzydkim obrazkiem na froncie
Z boku znajdziemy kolejne ilustracje – rendery, które sygnalizują zawartość zestawu – multimedialną, czyli nie tylko plastik, ale również elementy metalowe…
…te same, które obejrzeć można na stronie producenta
Kolorowe jest tylko wieczko – sam model zaś spakowany w solidne fasonowe pudełko
Jego wnętrze jest całkiem skrupulatnie wypełnione
Pierwsze, co jednak rzuca się w oczy, to większych niż dotychczas rozmiarów książeczka z instrukcją budowy
Jak na siedemdwójkowy model, plastikowych ramek jest całkiem sporo
Zresztą, jak wspominałem, nie tylko ramek, o czym przypomina umieszczona na wstępie inwentaryzacja
Jest ona o tyle istotna, że na wypraskach poszczególne elementy nie mają numeracji. Tak czy inaczej, podzespoły modelu uplasowane są na sześciu ramkach, w tym jednej niewielkiej z elementami przeźroczystymi
Nie mam pewności, czy zabrakło miejsca, czy potrzebna była jakaś korekta, w każdym razie zewnętrze tarcze kół napinających są w formie wydruków 3D
Do tego mamy całkiem okazałą blaszkę fototrawioną…
…sporych rozmiarów arkusz kalkomanii…
…i wreszcie maleńki papierek z maskami do zabezpieczenia elementów przeźroczystych – zarówno szyb, jak i kloszy lamp
Niestety, nie wykorzystano większego formatu instrukcji – rysunki montażowe nie wszędzie są wystarczająco czytelne – nie na tyle, żeby mieć problemy z budową, ale jednak. Inna sprawa, że po ten model sięgać będą raczej zaawansowani współmodelarze, wiec nie powinno to być większą przeszkodą. Podobnie jak to, że kadłub składa się z osobnych ścian
Całkiem ładnie i szczegółowo opracowane jest zawieszenie. Gąsienice składają się z różnej długości pasków i pojedynczych ogniw. Co ciekawe, nie znajdziemy na nich żadnych śladów po wypychaczach. Niestety, niektóre szczegóły są zaprojektowane na wyrost względem możliwości technologicznych narzędziowni produkującej model, zatem choć widać zamysł stworzenia filigranowych detali, to w praktyce nie wszędzie wyszło to idealnie
Górna część kadłuba ponownie, dla zachowania większej szczegółowości, składa się z wielu osobnych ścian. Ale również licznych doklejanych detali. Warto zwrócić uwagę na możliwość otwarcia poszczególnych włazów – choć kadłub jest całkowicie pozbawiony jakichkolwiek elementów wnętrza
Tutaj też znajdą zastosowanie pierwsze blaszki – zarówno jeśli chodzi o narzędzia saperskie i inne szczegóły, jak i tak oczywiste rzeczy jak imitacje siatek
Z kolei samodzielnie uzupełnić trzeba model o imitacje lin holowniczych, do których dostajemy jedynie odlane z plastiku końcówki
Jeszcze bardziej skomplikowana wydaje się wieża. Niewykluczone, że za sprawą najmniej przejrzystej instrukcji opisującej jej budowę
Tu dodatkowo znajdziemy nie tylko uzbrojenie, ale widoczne fragmenty wnętrza. Oczywiście nie te, które wyeksponować można otwierając włazy – te ponownie są osobnymi elementami, z odtworzonymi nawet detalami po wewnętrznej stronie. Sama zaś konstrukcja wieży to również wieloczęściowa bryła, którą dodatkowo tu i ówdzie okleić trzeba blaszkami
Newralgiczną sekcją modelu jest uzbrojenie – oczywiście w całości zrobione z plastiku. A przy tym jednak wymagające sporo obróbki – tym trudniejszej, że mowa o mocno delikatnych elementach. Jednocześnie specyficzna konstrukcja działek nie ułatwi montażu potencjalnych metalowych zamienników luf
Gdy model już posklejamy, zgodnie z sugestiami producenta pomalować możemy go w jednym z siedmiu wariantów…
…w tym dwa dostajemy z plusem za polskie malowanie z plusem
Naturalnie najważniejsze są tu oznaczenia, które są wydrukowane dość przyzwoicie na dołączonym do zestawu arkuszu kalkomanii
Przy okazji warto odnotować, że Armory podaje kolorystykę na podstawie farb kilku popularnych producentów (co niestety nie jest wcale takie powszechne, więc zasługuje na pochwałę)
Na koniec wreszcie – blaszka, będąc uniwersalną, zdradza, jakich kolejnych edycji tego modelu spodziewać się możemy w przyszłości
Podsumowując – mamy do czynienia z wysokiej klasy opracowaniem (za którym nie wszędzie nadąża wykorzystana technologia), wcale nowoczesnym, ale jednak skomplikowanym. To właśnie oraz konieczność starannej obróbki wielu delikatnych elementów (a wreszcie nie zawsze w pełni przejrzysta instrukcja) czyni ten model kierowanym raczej do zaawansowanych modelarzy. Ci pewnie także bez trudu będą w stanie wykorzystać możliwość otwarcia włazów oraz inne potencjały drzemiące w tej miniaturze.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw do recenzji został przekazany przez Armory Models
