1/144 Gundam Astaroth
IRON-BLOODED ORPHANS
HG – High Grade
Bandai – 0207591-1000
Jeśli ktoś ciekaw jest rysu historycznego, to oczywiście jest, można przeczytać na Gundam-Wiki. Nawet pobieżna lektura pozwala odkryć, że posiadacze opisywanego tu modelu powinni czuć się oszukani i zdradzeni, nie tylko o świcie. ASW-G-29 Gundam Astaroth jako opcjonalne uzbrojenie ma dwa panzerfausty. Których to Panzerfaustów w modelu NIE MA! Mimo, że wyprasek jest w sumie nie mało, a detali w nich sporo. Ale po kolei. Bo już na dzieńdobry nietypowość miniatury podkreśla wygląd instrukcji. I nie mam na myśli tego, że upstrzona jest japońskimi krzaczkami. Chodzi raczej o dość mozolny proces montażu poszczególnych podzespołów, a potem montażu podzespołów w większe sekcje itd..
Nawiasem mówiąc, głowy nie dam, ale coś mi mówi, że to można poskładać nawet bez użycia kleju. Bo to, że gotowa miniatura jest jak akszyn men, i można robocika ustawiać w różnych pozach jest już faktem. Wracając jednak do instrukcji, nie znajdziemy w niej schematu malowania. Nie w znanej z modeli militarnych formie, bo symboliczny przewodnik po kolorach jest
No ale przecież malowanie nie jest tu niezbędne. Bo wypraski są w różnych kolorach. Przy czym nie jest to taki pic, jaki był choćby w starych maczboksach. Tu różne kolory plastiku w połączeniu z barokowym rozdrobnieniem miniatury na drobne części daje realną możliwość uniknięcia malowania. Bardziej, niż w podobnie zaprojektowanej laleczce , którą opisywałem jakiś czas temu. No wiec wyprasek jest siedem , w różnych odcieniach plastiku
Ta ostatnia ramka jest z elastycznego tworzywa. W sumie dość zbliżonego do winylu, z którego robione sa znane z modeli tamki i hasegawy czarne i szare tulejki. Tu kształty elementów są bardziej rozbudowane. Ale bez strat w jakości
No właśnie. Jakość wtrysku jest niesamowita. Detale nie są może najbardziej filigranowymi, jaki znam, ale wszystko jest ostre, wyraźne, bez nadlewek, przesunięć, skurczy, ordynarnych szwów czy śladów po wypychaczach. A te które są w większości kryją się pod kolejnymi elementami w gotowej miniaturze. No można się krzywić na owy brak bardzo drobnych elementów, albo dość toporne uzbrojenie. Ale tak ktoś te roboty wymyślił, wiec projektanci miniatury nie mieli dużego pola do popisu. Pewnie się nawet tym nie zmartwili. I tak musieli mieć nie mało główkowania nad podziałem oraz rozmieszczeniem i formą bolców i wypustek montażowych
Nie wszystko jednak da się załatwić nawet najbardziej fikuśnym podziałem na kolorowe części. Dlatego kilka rzeczy, takich jak choćby oczy załatwionych jest nalepkami. Tak, nie kalkomaniami, a nalepkami. I to jest najsłabszy punkt programu. Nie licząc oczywiście afery z brakiem panzerfaustów.
Z tego co się orientuję, na rynku nie brakuje aftermarketowych kalkomanii. Rzecz w tym, że na rynku azjatyckim (bo temat popularny jest nie tylko w japonii, ale u większości skośnookich). No ale kto wie, może kolejne publikacje, kolejne zestawy farb i siuwaksów sprawią, że gundamowe roboty i w jewropie staną się na tyle chodliwe, że zrobi się rynek na dodatki do nich. Choć właściwie już powinien być. Inna sprawa, że większość kolekcjonerów gundamów po prostu je składa, bez kolorowania, zatem jest im najzupełniej obojętne, czy w zestawie są naklejki, czy kalkomanie. A w sumie, to z tymi ostatnimi większy kłopot..
KFS
P.S. Miłym przerywnikiem było poświecenie paru godzin na poskładanie tej zabawki. Bo istotnie zaprojektowane to jest tak, że model można zbudować bez użycia kleju. Choć w paru miejscach się jednak przydaje trwała spoina – bez niej elementy potrafią się rozłazić. Nie z powodu złego spasowania, bo to jest zaskakująco perfekcyjne. Po prostu zaczepy i bolce nie wszędzie wytrzymują drobne siły powstające podczas manipulowania ruchomymi elementami. Bo tak, po złożeniu laleczką można się bawić ustawiając w różnych pozach
P.S”. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Raczej inżynierowie nie mają dużo do roboty. Mają pełny model 3d modelu (ale to brzmi) oraz pełną baze danych już wcześniej wykonanych elementów. To nie mała firma co wydaje 2-3 modele w roku i musi projektować wypraski od zera. Oni idą w masówkę. Inżynierowie projektują tylko poszczególne elementy, które są używane w uniwersalnych matrycach (te miedziane elementy)
http://i.gzn.jp/img/2010/04/28/bandai_hobby_center_2/P1140055.jpg które są później wykorzystywane w wielu innych modelach. Co do jakości. Bandai nie jest to firma co zajeźdża jedną formą jak inne formy. Dzięki modułowalności nie muszą martwić się o cene wymiany jednej formy. Zaczynają pojawiać się nadlewy to wkładają zapasowy element do głównej matrycy a uszkodzoną albo próbują naprawić albo po prostu złomują. No i nie zapominajmy że mają oni najbardziej zaawansowany park maszynowy. (http://i.gzn.jp/img/2010/04/28/bandai_hobby_center_2/P1140051.jpg )Ich słynne wtryskarki które jednocześnie wykonują wtrysk do czterech różnych tworzyw czy kolorów do jednej matrycy, tworząc na przykład połaczenie ABS czy PVC w jednym elemencie (np szkielet wewnętrzny seri RG) czy tak jak tu zauważyłeś wielokolorowe wypraski.
..owa ‘baza gotowych elementów’ nie wzięła się jednak znikąd..
No z 20 lat doświadczenia w produkcji ^^. Ciekawostka nawet w nowszych modelach używane są cześci zaprojektowane w latach 90tych.
Warto się nieco zapoznać z tematem, zanim się weźmie za recenzję.
To model typu Gunpla. Zaprojektowany w taki sposób, żeby składać go kompletnie bez kleju.
Kolejna sprawa – ilość detali i wykonanie zależy od skali modelu.
Twój to HG – High Grade. Skala 1:144. Są to nieco uproszczone modele, łatwiejsze do złożenia dla laika. Stąd też jeśli bawisz się w to tylko dla złożenia i nie masz umiejętności modelarskich, wspomniane naklejki mogą wystarczyć.
Generalnie jest to baza dla modelarzy. Możesz zostawić niepomalowane elementy, lub zrobić to samemu od początku.
Wspomniane przez Ciebie elementy elastyczne – służą do montażu elementów ruchomych. Takich jak zagięcia stawów, łączniki dla zewnętrznych elementów, czy połączeń w kształcie kuli (ball joints), które umożliwiają dużą artykulacje elementów – np nadgarstka.
Trudność i złożoność modelu zależy od skali. Jest ich kilka rodzajów.
Wspomniane HG, MG – Master Grade – 1:100 – dużo więcej detali, wewnętrzny kokpit mecha, np miejsce na tzw led unit, który podświetli nam głowę robota. Pełna artykulacja dłoni (wszystkie palce ruchome).
PG – Perfect Grade – 1:60, to co powyżej plus dużo więcej detali.
Są też inne oznaczenia skali i stopnia, które powstały międzyczasie.
No HGUC – High Grade Universal Century – modele w skali 1:144, z linii fabularnej Gundama o nazwie Universal Century – a modele są wyłącznie z serii i filmów z tejże linii czasowej.
Generalnie temat jest bardzo rozbudowany, modele są ogromnie zróżnicowane.
Tematyka oczywiście jest najbardziej popularna w Japonii, jednakże również coraz bardziej poza nią, w tym w Polsce.
..zapoznałem się na tyle, na ile było warto. Dziękuję za uzupełnienie informacji o nomenklaturę stopni zaawansowania miniatur
A czemu nie było warto bardziej, jeśli wolno spytać?
W Twojej recenzji brakuje podstawowych informacji.
..bo dla mnie jest to temat niszowy i egzotyczny. A co za tym idzie z perspektywy zawartości vortalu również. Ot, miałem model, postanowiłem zaprezentować zawartość pudełka. Zagłębianie się w meandry branży było tu zbędne, bo nie mam w planach opisywania większej ilości tego typu miniatur. I obawiam się, że żaden z moich współpracowników też zainteresowany tym nie jest. Tym bardziej prezentacja całego świata plastikowych zabawek w tej tematyce mija się z celem. Jeżeli ktoś poczuje miętę do gundamów, to na pewno bez problemu trafi na witryny poświęcone stricte tej tematyce, a zatem odpowiednio bogate we wszelkie informacje. Dla mnie ty jest po prostu kolejny model do sklejania, choć oczywiście odrobinę egzotyczny. I podstawowymi informacjami było to, co pudełko z takim modelem zawiera oraz jak ta zawartość wygląda z bliska.
Biorąc pod uwagę treść wpisu oraz tą odpowiedź, myślę, że o wiele właściwszym byłoby nazwanie postu po prostu Unboxingiem a nie recenzją.
mimo wszystko właściwszym byłoby nazwanie to recenzją, jak jest nazwane, bo tak to się nazywa po polsku. nie czuję się na siłach walczyć z tym, że w tej materii mowa ojczysta nie nadąż za rzeczywistością. widać ta rzeczywistość jest zbyt blacha, by bawić się w takie niuanse
Mnie nie chodzi o zapoznawanie się z meandrami tej branży. Ton samego tekstu jest nieco przseśmiewczy, przynajmniej w taki sposób to odebrałem.
Natomiast podstawowe dane odnośnie modeli są banalnie łatwe do znalezienia. Przez co nie doszłoby do zgadywania przeznaczeniania poszczególnych elementów, jak i informacji iż modele te składa się bez kleju , co jest widoczne w powyższym tekście.
Jak najbardziej zgadzam się że tematyka jest egzotyczna, niemniej jednak mój główny zarzut wobec tego tekstu dotyczy braku jego rzetelności. A tego osobiście oczekuję od recenzji.
Nie mogę brać odpowiedzialności za to, jak ktoś odbiera moje teksty o plastikowych zabawkach – to sprawa zupełnie osobnicza. Podstawowe dane odnośnie tej miniatury przestawiłem – zaprezentowałem zawartość pudełka, pokazałem jakość detali, zwróciłem uwagę na rozczarowujący fakt, że w zestawie są wyłącznie zwykłe nalepki, w miejscu gdzie w innych produktach Bandai potrafią być zarówno nalepki jak i kalkomania – czyli każdemu wedle potrzeb i umiejętności.. Przeznaczenia żadnych detali nie zgadywałem, bo tu nie było niczego do zgadywania. Natomiast to, czy intencją producenta jest możliwość montażu zestawu bez użycia kleju, a to na ile jest to praktycznie wykonalne stanowi dwie osobne kwestie. Z resztą wspominam o tym w suplemencie. Jakich zatem żywotnie istotnych informacji w tej recenzji brakuje, że spotyka się z dość krotochwilnym zarzutem braku rzetelności?
Drogi Panie Recenzecie,
Przeczytałem całość i dochodzę do poniższych wniosków:
1. Nie zbadał Pan dokładnie tematu czym jest gunpla i seria modeli HG IBO.
Wspomniany brak opcjonalnej broni nie jest oszustwem. Jest to przyjęta polityka firmy Bandai dla serii HG IBO. Koncern zarządził, że wyposażenie dodatkowe będzie sprzedawał w osobnych zestrawach znanych jako “Option Set”. Miało to na celu obniżenie ceny samego modelu.
I faktem jest to, że nie trzeba tych modeli kleić, dzięki zastosowaniu technologi snap-fit.
Linia High Grade charakteryzuje się dość wiernym oddaniem wzorca z serialu animowanego, ale dla pełnego efektu potrzebne są poprawki modelarskie (np. malowanie). Wielu doświadczonych modelarzy, którzy siedzą w gunplach zastępują naklejki malowaniem.
A co do braku “filigranowych elementów” to proponuję spróbować zbudować coś z linii Real Grade.
Brak dokłądnego wybadania tematu mocno trąci brakiem profesjonalizmu i rzetelności recenzenckiej.
Nad stylem też wypadałoby popracować bądź oddać tekst do korekty przed publikacją.
Pozdrawiam
Buarey
Oczywiście, że nie zbadałem czym jest gunpla itd, bo nie specalnie mnie ten temat interesuje i nie jest to też ideą omawianego tu materiału.
Dobrze, skoro Pana temat gunpla nie intersuje to jaki jest cel czy idea tego materiału?
Pozdrawiam
Buarey
..zacytuję to, co napisałem w odpowiedzi do sąsiedniego komentarza: “Ot, miałem model, postanowiłem zaprezentować zawartość pudełka”. W anglojęzycznej częsci świata to się chyba nazywa ‘inbox review’, czy ściślej rzecz ujmując – ‘first look review’.