1/32 P-40N Warhawk
eduArt
Eduard – 11104
Kto nie zna twórczości Romaina Hugaulta niech się nie przyznaje, niech żałuje i nich szybko nadrabia zaległości. Zresztą to już nie pierwszy model Eduarda z boxartem jego autorstwa. Wcześniej był śliczny srebrny dzbanek (o ile dzbanek w ogóle może być śliczny). Nawiasem mówiąc kilka jego ilustracji znalazło się również na rozkładówkach Aces High Magazine. A jakiś modele Hugaulta trafiły swego czasu do francuskiej gazety modelarskiej Wing Masters.
Tak wiec Eduard ponownie nawiązał współpracę z tym rysownikiem i na pudełko modelu Warhawka w 1/32 trafiła ilustracja przedstawiająca maszynę służącą w Indiach – Lulu Belle. Samolot ten zresztą gości na wielu kartach komiksu “Angel Wings”, do którego są też inne nawiązania na tym obrazku. A obrazek znajdziemy nie tylko na pudełku, ale i w pudełku. W serii eduArt producent dołącza bowiem plakat formatu A2 z boxartową ilustracją. A tu dodatkowo dostajemy fikuśnie tłoczoną w efekt 3D blachę z nadrukiem
Sam model, jak wiadomo, to przepak Hasegawy.
Zajmijmy się zatem na początek tym, co dodał do niego czeski producent. Dodał przede wszystkim włoskie kalkomanie – olbrzymi arkusz drukowany przez Cartograf
Edek ostatnio drukuje raczej u siebie, wiec nie wiem czemu szarpnęli się na ałtsorsing. Bo nosearty tu nie są jakieś mega wyszukane – takie co to by tylko Cartograf właśnie sobie z nimi poradził.
Inna sprawa, że druk drukiem, ale tu już projekty są chyba niezbyt udane. Bo choćby upadła madonna z wielkim cycem w wersji Eduarda tylko z grubsza przypomina oryginał
Arkusz kalkomanii jest zatem duży, acz głownie ze względu na skalę, ponieważ w zestawie znajdziemy w sumie ledwie pięć wariantów malowania
Skoro przy malowaniu jesteśmy, to oczywiście są też maski, do zabezpieczenia oszklenia
W komplecie od Eduarda dostajemy również dwie blaszki – jedną mosiężna, drugą kolorową
..a blaszka kolorowa, no cóż, typowa dla tego producenta
Szczególnie w przypadku tablicy lepszym rozwiązaniem będzie użycie kalkomanii i plastikowego elementu
..albo zestawu z Yahu Models
Na tym tle znacznie ciekawiej prezentują się żywice. Choć za wiele ich nie ma, bo w zasadzie tylko wydechy i koła
Z drugiej strony dobre i to, bo akurat te detale nie są najmocniejszą stroną modelu z Hasegawy
Choć ogólnie rzecz biorąc plastik jest całkiem niezły. Jest trochę detali (choć bliżej im często dzisiejszym standardom 1/48 niż trzydwójce), ale tu i ówdzie zasygnalizowane jest nitowanie, figurka pilota jest nieobrzydliwa a szkło perfekcyjne. Paroma rozwiązaniami konstrukcyjnymi japoński producent odebrał chleb producentom waloryzacji, ale kilkoma innymi ułatwił ewentualne podmiany na żywice
..innymi słowy – dużo dużych wyprasek
KFS