1/35 JGSDF Type 60
Self-Propelled 106mm Recoilless Gun, Model C
FineMolds – FM51
Dotychczas przesadnie zainteresowany nie byłem. Ze względów dość praktycznych w sumie. Bo jak sie kupuje nową zabawkę, to chce sie ją mieć jak najszybciej. Tymczasem w Polsce to w ogóle było złote runo, w europejskich sklepach ceny były abstrakcyjne, a kupowanie w Japonii z przesyłką drogą morską – gdzie ceny były najbardziej znośne wiązało się z wielotygodniowym oczekiwaniem na model (czasem wydłużonym o leżakowanie na odprawie celnej, okraszone modlitwami, by przeszło bez owatowania i kontrabanda okazała się skuteczna). Na tyle długo, że można było zapomnieć, że się dany model chciało. Ale od kiedy modele FineMolds można kupić w Polsce, moje zainteresowanie nimi nabrało realnych kształtów. Zatem zobaczmy jak wygląda tegoroczna nowość czołgowa tego producenta – japońskie lekkie działo samobieżne Type 60. W instrukcji montażu załączonej do modelu znajdziemy obszerny rys historyczny
Kiedy już się z nim zapoznamy, możemy zająć się elementami plastikowymi. Wszystkie ramki spakowane są w foliowe worki, przez które widać, że elementy czołgu odlane są z zielonego polistyrenu. Znaczy się nie trzeba będzie malować. Od razu rzucają się też w oczy wypraski z figurkami, bo są w kolorze, nazwijmy to, cielistym, Znaczy nie trzeba będzie malować buziek :> sprytne.
No dobra. to teraz już na serio. Na model składa się pięć zielonych wyprasek. Dwie z nich są jednakowe, i jak łatwo się domyślić zawierają detale układu jezdnego i inne drobiazgi występujące w miniaturze w liczbie parzystej
Jest też niewielka ramka przeźroczysta, głownie z peryskopami
Kolejne dwie ramki zawierają dwie figurki – szofera i postać, którą można postawić obok czołgutka, na podstawce czy winiecie. Dodatek miły, tylko w wykonaniu trochę archaiczny, o czym za moment
Zestaw jest iście multimedialny – znajdziemy w nim bowiem winylowe tulejki i dwa kawałki sznurka do zrobienia lin holowniczych
Co do ‘multimediów’ to w ofercie FineMolds jest dostępna niewielka blaszka do tego modelu (i chyba tylko w ofercie FineMolds, innych nie znalazłem), o istnieniu której dowiedzieć się można z pudełka. W sumie zważywszy na jej gabaryt mogli się nie wygłupiać z oferowaniem jako osobny produkt a zrobić ją integralnym składnikiem modelu
Schemat montażu jest czytelny i przejrzysty. I lajałtem bardzo przypomina instrukcje tamiyowskie
Mniej czytelne są za to schematy malowania. Ponownie jak w Tamiyi, zamiast ładnej kolorowej planszy są czarnobiałe bokorysy
Jak łątwo policzyć, do wyboru są cztery rożne warianty malowania i oznakowania. Dlatego kalkomania nie jest zupełnie mała. I choć tak wyjątkowo na pierwszy rzut oka przypomina Tamkę, to widać, że same nalepki są znacznie cieńsze niż u konkurencji, gdzie bezbarwny film jest gruby jak plastry wędliny w tesco
No to teraz z bliska. Zaczne od tego, co uważam za słabe. Figurki w zestawie są, ale jako by ich nie było. Bo standardem daleko im do obecnych norm. Nawet nie to, że są humanoidalnymi więźniami własnego ciała bo nie są (nie licząc drobnych niekształtności szofera wynikających z konieczności dopasowania postaci do wnętrza modelu), ale bez podziału technologicznego dobrej figurki wtryskowej zrobić się nie da. Bo wychodzi tak jak tutaj- z detalami ekwipunku zlanymi z uniformem albo twarzą
Na szczęście elementy modelu wyglądają już znacznie lepiej. Przede wszystkim układ jezdny zaprojektował jakiś fetyszysta układów jezdnych, bo jest odwzorowany przednie
Ładne i filigranowe są gąsienice. Rozczarowują nieco wypychacze na wewnętrznych ich stronach, ale być muszą, tylko szkoda, ze jedne są wypukłe, inne wklęsłe. Generalnie dużo szpachlowania
Jak widać, gąsienice składają się z pojedynczych ogniw na zagięcia i różnej długości pasków. Te ostatnie w górnym biegu mają wyprofilowane naturalne zwisy
Drobne detale w modelu swoją delikatnością przywodzą na myśl doskonałe pod tym względem duperele z miniatura Tasca/Asuka
Choć znajdziemy też rozwiązania mocno archaiczne, jak toporny pasek na kanistrze
..czy dwudzielne lufy dział bezodrzutowych – dziś takie rzeczy załatwia się solidnym elementem wykończonym dzięki wielodzielnej formie suwakowej
Na pierwszy rzut oka zbyt ordynarnie uproszczone może wydawać się wnętrze pojazdu. Ale postawny sprawę jasno – w gruncie rzeczy i tak jest mocno na wyrost w kontekście tego, na ile będzie widoczne przez otwarte włazy. Nawet niezasłonięte ludzikiem
Ogólnie jednak jest zupełnie nieźle. Detale są ostre, ładnie oddana jest faktura stalowego odlewu na wybranych powierzchniach. Imitacje siatek, choć nie mogą konkurować z tym, co oferują elementy fototrawione, to jednak jak na wtrysk są świetne.
Wracając zatem do pytania postawionego na początku – jak wyglądają modele FineMolds A.D 2017? Ano moim zdaniem trochę jak modele Tamiya A.D.2007. Ani to wada, ani zaleta. Ot uplasowanie jakości miniatury. Takiej, która jest przyjazna modelarzowi mniej zaawansowanemu, lepiącemu prosto z pudła, ale też z potencjałem na grubszą dłubaninę. Zresztą wspomnianej Tamiyi też nie można zarzucić przesadnego cwału w wyścigu na nowatorstwo i wypaśność w modelach..
KFS