1/48 Lavochkin La-15 (Faintful)
Mars Models – 48101
Mars Models to ukraińska firma, która próbuje znaleźć swoją niszę, wypuszczając modele maszyn, które nie mają dużych szans znaleźć się w katalogach wielkich producentów. Wśród ostatnich nowości znalazła się na przykład miniatura jednego z wczesnych radzieckich myśliwców odrzutowych – Ławoczkina Ła-15. Ponieważ żywię nieuleczalną sympatię do sowieckiej lotniczej myśli technicznej, zamówiłem ten model u producenta. Co zresztą wymaga skontaktowania się z nim przez Facebook’a, ponieważ dystrybucja i marketing nie jest jak na razie mocną stroną Mars Models. A jak wygląda model?
Po otwarciu pudełka, znalazłem w nim… dwa modele, ponieważ producent załadował do niego również ramki zamówionego przy okazji Jaka-2. Ramki Ławoczkina upakowane były luzem, bez woreczków foliowych.
Już na pierwszy rzut oka widzimy, że model to short-run, choć na szczęście zdecydowanie nie z tych topornych. Ramek jest sporo.
Pierwsza zawiera rozkawałkowany kadłub:
Poziom odtworzenia powierzchni jest zadowalający, choć oczywiście zapomnieć możemy o takich ekstrawagancjach, jak fabryczne nitowanie.
Następna dolną część skrzydeł:
Tu również, poziom odtworzenia powierzchni to “dobry czeski short-run”, nic więcej i nic mniej.
Kolejna górne połówki skrzydeł, stateczniki poziome i elementy wnętrza kadłuba:
Kolejna to kanały doprowadzające powietrze do silnika oraz podłoga kabiny pilota:
I jeszcze jedna ramka, z m.in. statecznikiem pionowym oraz pokrywami komór podwozia; te ostatnie mają ładnie odtworzone powierzchnie wewnętrzne.
I wreszcie ramka z różnymi drobnymi elementami, jak siłowniki, wyposażenie kadłuba i koła. Tu zaskakuje precyzja oddania szczegółów i ich filigranowość – np. na kołach odtworzony jest bieżnik oraz napisy. Ta ramka jakością nie odstaje od wielu produktów tzw. renomowanych firm.
W zestawie znajduje się również całkiem spora blaszka fototrawiona, zawierająca m.in. grzebienie aerodynamiczne na skrzydła.
Oszklenie na pierwszy rzut oka wydaje się grube, ale jest zaskakująco przejrzyste i nie zniekształca obrazu:
Arkusz kalkomanii zawiera oznaczenia dla aż ośmiu maszyn (o czym za chwilę). Jakość druku nie wzbudza zastrzeżeń.
Podobnie jest z instrukcją. Ma co prawda postać rozkładanej płachty w formacie A2, więc poręcznością nie grzeszy, ale przygotowane komputerowo schematy wydają się przejrzyste, logiczne, i nie zapowiadają kłopotów. Zobaczymy…
No i wspomniane wcześniej oznaczenia; choć wszystkie sprowadzają się do maszyn w kolorze naturalnego metalu, to coś dla siebie znajdą tu zarówno osoby, których ulubionym kolorem jest czerwony, jak i niebieski, a nawet takie, co nie mają ulubionego koloru (albo jest nim ameliniowy). Pluralizm.
Na koniec miły dodatek, czyli maski do malowania oszklenia.
Porównując ten model z wcześniejszym produktem firmy, jakim jest wspomniany Jak-2, widać bardzo duży postęp jakościowy. Ze względu na moje zainteresowania cieszy mnie to jak błoto prosiaka, bo liczę na kolejne ciekawe wczesne sowieckie odrzutowce (zaawansowany jest chociażby Mig-9).
Artur Osikowski
