28mm Commissar Severina Raine
Astra Militarum
Black Library Celebration 2019
Games Workshop – 42-43
Tydzień temu opisywałem już jedną z wydanych w tym roku okazjonalnych figurek z GW. Dzisiaj kolejna. Podobnie jak w przypadku tej poprzedniej, sprawiłem ją sobie z ciekawości, choć tutaj inny był jej przedmiot. W przypadku Siostry Amalii rzecz była w twarzy. Tutaj bardziej chodziło o materiał. Bo mamy do czynienia z figurką żywiczną. Często bowiem pod opisami właśnie modeli żywicznych pojawiały się tu pytania – jak odlewy i materiał ma się do tych z GW. A ja nie miałem pojęcia, bo nie miałem też do czynienia z takowymi. I prawdę mówiąc nieszczególnie ten stan rzeczy chciałem zmieniać. Nie żebym był uprzedzony do materiałów innych niż plastik. Wręcz przeciwnie. Rzecz jednak w tym, że Games Workshop nazywa linię tak produkowanych produktów Finecast, przy czym wedle dość zgodnych opinii bardziej adekwatna byłaby Failcast. Ponieważ żywice GW to zestawy mniej atrakcyjne cenowo, to zdecydowałem się poszukać czegoś, co z kolei będzie dla mnie choć odrobinę atrakcyjne z perspektywy wzoru. Padło na komisarzycę
Figurka o tyle ciekawa, że z założenia przedstawia chłopczycę. Między innymi dlatego nie rzuciłem się na nią, gdy trafiła na rynek. Ale przede wszystkim z powodu materiału właśnie. Teraz jednak, gdy zdecydowałem się na spotkanie z Finecastem, był to dla mnie dość oczywisty wybór.
Pudełko takie samo jak we wszystkich innych modelach, tak pod względem formuły jak i gabarytów
Dopiero na odwrocie opakowania, drobnym druczkiem, podana jest informacja, że zawiera ono model żywiczny
Pewne zmiany pojawiają się dopiero po otwarciu pudełka
Elementy modelu są bowiem spakowane nie w kartonowe czy plastikowe korytko, a w blister (podobny jak ten od Marine Intercessora)
Każda z dwóch ramek ma osobną przegródkę. Tak, ramek, bo w taki dość ekstrawagancki sposób przygotowane są odlewy – mamy ramki na pierwszy rzut oka bardzo podobne do tych wtryskowych, a nie typowe dla żywicznych modeli kostki wlewowe
I już na pierwszy rzut oka widać gruby fakap. Wymięte ramki z elementami. A takoż i same niektóre elementy. Masówka i partactwo najwyższej próby. Ewidentnie z gumowej formy odlewy wydłubywane były zbyt wcześnie, przed całkowitym utwardzeniem. I pal sześć – tak w pewnych sytuacjach można przyspieszyć proces. Nie jest zgodne ze sztuką, ale możliwe. Tylko że taki nieutwardzony odlew trzeba starannie przechowywać, aż nie stwardnieje, właśnie po to, żeby się nie odkształcił. A nie rzucać na stertę, jak najprawdopodobniej działo się w odlewni GW. I jak wspomniałem, wymięte i zdeformowane są nie tylko ‘ramkowlewy’
Oczywiście naprostowanie wypaczonej żywicy jest na dobrą sprawę bezproblemowe. Kłopot jednak w tym, że znane mi żywice mają tę szczególną cechę, że z czasem, i w sprzyjających okolicznościach (choćby w temperaturach wyższych niż przeciętne, jakie zdarzają się latem) lubią wracać do kształtu, w którym zsieciowały. Niestety, to nie jedyne wady. W naprawdę wielu miejscach, na końcówkach drobniejszych detali, znaleźć można bąbelki powietrza. Niemało jest też brzydkich i topornych wlewów i dolewów, które miały zapewne zminimalizować ilość wspomnianych bąbli. Generalnie wygląda to jak nadlewki lub inne parchy
Jak widać, stosunkowo mało jest przesunięć czy widocznych szwów po dzieleniu formy. Choć czasem ich uplasowanie nijak ma się do podziału technologicznego. Bo skąd owe przesunięcia wzięły się na czapce, to ja kompletnie nie mam pomysłu
Tym oto sposobem przechodzimy do kwestii twarzy. Szczególnie te kobiece są w Games Workshop jakimś wynaturzeniem. Zazwyczaj, choć nie zawsze, bo jednak czasem wynaturzeniem jest ich interpretacja malarska. No w każdym razie tutaj twarz jest zupełnie nijaka. Rysy są delikatne, ani brzydkie, ani szczególnie ponętne
..i niełatwe do sfotografowania, za sprawą mało wyrazistej rzeźby. Ogólnie ten model jest pod tym względem ‘mdły’. Nawet plastiki z GW mają niejednokrotnie bardziej wyraziste szczegóły. A w przypadku żywic to jest właśnie pole do popisu dla tej technologii, co świetnie eksploatuje choćby Grim Skull. Tutaj owej ostrości i wyrazistości naprawdę dość mocno brakuje, czego najbardziej dobitną emanacją jest podstawka
Podsumowując – całkiem jednak niebrzydka figurka, choć od strony technologicznej miejscami wręcz naganna. Co do samej żywicy – ściślej kwestii obróbki i temu podobnych, w tej chwili wiele do powiedzenia nie mam. Planuję jednak przygotować mały poradnik na temat obróbki i ratowania takich właśnie modeli żywicznych, zatem tam napiszę o tym coś więcej. Tymczasem powiedzieć mogę, że wszelkie niezbyt pochlebne opinie o finecaście prawdopodobnie nie mijają się z prawdą.
KFS
