28mm Greater Good Network Hacker
Grim Skull
Pozwolę sobie pomęczyć Was opisem kolejnej figury spod znaku Mrocznej Czachy. Podobnie jak omawiana wcześniej Repention Mistress, bohaterka niniejszej notki przedstawia postać z uniwersum Warhammera 40000. W przeciwieństwie do poprzedniczki, reprezentuje nie człowieka, a przedstawicielkę jednej z wielu ras kosmitów, czyli T’au. Szczerze przyznam, że jest to rasa która mi się chyba w całym tym światku najbardziej podoba (no oprócz Space Marines, wszyscy lubią Space Marines, nie?). Pomysł stworzenia rasy ufoków, które wyglądają jak… ufoki, takie z filmów o ufokach jest urzekający. I jeszcze fajne zbroje mają, i grzmotnice, i roboty łażące takie duże i czołgi co latają… Czad!!! I jeszcze…
Ale o tym może innym razem. Wróćmy do sedna sprawy. A tym sednem jest figurka ufoczycy majdrującej przy jakimś elektronicznym ustrojstwie. Jeśli kierować się nazwą zestawu to niebożątko hackuje. Nie znam się na hackowaniu na tyle żeby wiedzieć jak się przy tym wygląda, stąd moje, mam nadzieję słuszne, założenie. Figurka jest tradycyjnie załadowana do małego blisterka i zabezpieczona przed połamaniem za pomocą foliówki. Oczywiście nie ma instrukcji, ani boxarta. Niby trochę szkoda, ale w sumie – po kiego grzyba?
Elementów jest znowuż kilka. Czyli:
…ufokokształtne kończyny dolne…
…kończyna górna z kawałkiem manipulowanego urządzenia…
… i podstawka. Oczywiście przestrzennie zaaranżowana, z resztą hackowanych elektrocjonaliów. Swoją drogą, fajnie zrobiony kawałek terenu, mocno przestrzenny i dodający ekspresji kompozycji. Tym razem nie ma po spodniej stronie loga producenta. Trochę szkoda.
Sam projekt postaci jest jaki jest. Patrzący sam może sobie ocenić czy mu się podoba czy nie (mi się podoba). Natomiast samo wykonanie jest rewelacyjne. Zaryzykowałbym twierdzenie że lepsze niż przypadku opisanej przeze mnie baby z biczami. Mimo że matka figurki jest wydrukiem 3D, nie znajdziemy po tym druku żadnych artefaktów. Żadnych. Odlewy są pozbawione wad. Brak jest pęcherzyków powietrza, kostek wlewowych albo nie ma (usunięte?) albo są w łatwych do usunięcia miejscach. Jak na załączonym poniżej fotogramie, gdzie zostały uplasowane w całkiem zabawnym miejscu. Ha ha.
W tym przypadku także nie zwlekając poskładałem zabawkę do kupy. Elementy samej figurki pasują do siebie bardzo dobrze. Co więcej, sama postać idealnie pasuje do podstawki. Znaczy się, ręka z elektrodinksem pasuje do reszty dinksa, a reszta figury nie lewituje nad podłożem. Naprawdę mistrzowska jakość. Jeśli miałbym się przyczepić do czegoś, to do samej pozy postaci. Ma ona jakieś estetyczne uzasadnienie, ale zarazem wydaje się być cholernie niewygodna. Ale w sumie, może T’au są bardziej giętcy ode mnie?
Ostatnia jeszcze fotka celem porównania. Widać że postać jest filigranowa i drobniutka. Tak sobie myślę że chyba wzorem Kamila #będęmalował.