28mm Hospitaller
Adepta Sororitas
Games Workshop – 52-18
Games Workshop konsekwentnie buduje odświeżoną kolekcję Adepta Sororitas, czyli Sióstr Walki. W awangardzie tematu była Amalia Novena, czyli figurka heroski. Potem pojawił się zestaw z całą armią (startowy, ale jednak bogaty). I dalej jest już z górki. W styczniu gracze dostali parę kompletów uzupełniających – wśród nich choćby oddział bojowy, który opisywałem przed tygodniem. Taki dość mocno ‘pionkowy’, bo swoją zawartością schlebiający graczom, którzy lubią samodzielnie konfigurować wyposażenie i uzbrojenie figurek w swojej armii. Wśród nowych zestawów pojawiły się jednak i takie jak omawiany tutaj, który swoją aranżacją stanowi schludną winietkę, czym bliżej mu do figurek kolekcjonerskich, niż do typowych bojowych pionków do gry bitewnej.
Pudełko klasyczne dla nowych zestawów Games Workshop, czyli schludny prawieczarny karton ozdobiony zdjęciem może małym, ale pokazującym model w wielkości rzeczywistej
Na odwrocie z kolei znajdziemy nieco zbliżeń na detale (teoretycznie pomocnych w doborze kolorystyki)
Tu mała dygresja. Bo moją uwagę zwróciła pewna subtelna zmiana w kwestii oznaczenia kraju pochodzenia zestawu. Dotychczas było tak zwyczajnie:
..nieostentacyjnie zupełnie
Teraz jednak jest już bardziej dosadnie, z union jackiem!
Zatem #duma! Ale skoro tak, to powinni uczyć się od kolegów zza oceanu, bo tam to robi się w ten sposób
Wracając jednak do modelu.. Wewnątrz pudełka mamy ramki unieruchomione wakuformową wytłoczką (bez niej zawartość może nie byłaby bardziej podatna na ewentualne uszkodzenia, ale byłby istotny dysonans pomiędzy wielkością opakowania, a obfitością zestawu)
Zacznijmy od instrukcji. Zwyczajowo, niewiele ona wnosi, a jedynie lakonicznie uzupełnia kwestię malowania
Z kolei instrukcja montażu jest całkiem obszerna, jak na figurkę z rozbudowaną podstawką. Co prawda rozbudowaną o kolejną postać, ale zawsze.
Uzależnieni od chomikowania części zamiennych będą tutaj trochę rozczarowani, bo po tym zestawie nie zostanie ich zbyt wiele. Właściwie jest to zamknięta konstrukcja, a warianty pojawiają się tylko w przypadku dwóch drobiazgów – nieznacznie odmiennych kształtem monstrancji oraz twarzy Szpitalniczki – w masce lub bez niej
Miast uzbrojenia ma ona narzędzia chirurgiczne, które są, jakie są i nie występują w tym zestawie w różnych odmianach
natomiast broń siostry konającej scalona jest z podstawką, zatem nawet gdyby komuś przyszła do głowy podmiana, to czeka go grubsza modyfikacja tego elementu, albo samodzielne struganie całego podłoża
O tyle łatwiej, że leżąca na nim postać jest w zasadzie osobną figurką, choć wcale by nie zaskakiwało scalenie niektórych jej elementów z podstawką – na wzór umieszczonego tam pistoletu
Skoro na poziomie gruntu wciąż jesteśmy, to na uwagę zasługuje porzucony hełm. Przewrócony na bok. O dziwo, nie ma tu uproszczeń – projektanci zdecydowali się w takiej okoliczności odtworzyć jego wnętrze, a w tym celu element podzielić na dwie części – ze względów technologicznych
Kilka detali Szpitalniczki już się pojawiło, to teraz pora na całą postać. Choć ‘całą’ to nie do końca adekwatne określenie dla mocno jednak poszatkowanej figurki. Jedni zapewne będą narzekać, że dużo do składania, ale innych ucieszy uzyskana tym sposobem finezja konstrukcji
Na koniec wreszcie, trochę drobiu – w pazurkach dzierżącego zwoje manuskryptów, fantazyjnie pofalowanych, i stanowiących ich mocowania do podstawki (jak również grzbietu Spitalniczki)
Ograniczenia technologiczne, oraz niezbędna solidność konstrukcji sprawia, że szarfy są dość grube, co jednak wypada zmyślnie zamaskować odpowiednim malowaniem. Tak czy inaczej, prezentuje się to fajnie. Jak i cała zresztą figurka. Czy raczej scenka – bo jak wspomniałem we wstępie, to w zasadzie zamknięta kompozycyjnie maleńka winietka
Na razie fotka podebrana od producenta, ale jak pomaluję, bo -przecież #będęmalował, to podmienię na swoją interpretację..
Na koniec wreszcie zdjęcia podsumowujące zawartość zestawu – pięciocentymetrowa podstawka oraz dwie ramki, każda pokazana z obydwu stron
KFS
