75mm Sai Zhang
Neko Galaxy
Planowałem trochę ponarzekać na preorder po polsku, bo ponad miesiąc obsuwy nie wzbudził mojego entuzjazmu. Tym bardziej, że kompulsywnie wrzucane mętne wyjaśnienia nie poprawiały jednak sytuacji. Nie pierwszy raz mam do czynienia z podobną sytuacja, ale takie Abyssoul potrafiło ładnie ze sprawy wybrnąć. Tutaj producent po prostu raczył wreszcie model przysłać. Plus jest taki, że wreszcie wyleczyłem się nie tylko z kikstarterów, ale i przedsprzedaży. W każdym razie, omawiana tutaj figurka spodobała mi się bardzo już na etapie wstępnych zapowiedzi. Dlatego zamówiłem ją niezwłocznie po tym, gdy otwarto sprzedaż. Wygląda na to, że jako jeden z dwudziestu pierwszych klientów, bo model trafił do mnie wraz z okazjonalną naklejką oraz gotową, dobraną drewnianą podstawką
Miłe gadżety, choć nie mam pewności, czy ten klocek nada się tutaj. W każdym razie, jak widać, figurka spakowana jest w solidne, estetyczne pudełko…
…całkiem fajna i całkiem spora naklejka trafi do mojej kolekcji naklejek, których nie mam na co naklejać…
…a klocek trafi do składziku, bo moim zdaniem figurka na nim ustawiona będzie wyglądać jak katafalk
Wewnątrz pudełka kolejna mała nalepka oraz ładny bilecik wizytowy pani Sai Zhang
No i wreszcie sama figurka, czyli garść odlewów z różowej żywicy
No więc właśnie – różowej. Wedle oficjalnego przekazu to jakiś element zabezpieczeń antypirackich. Przy czym nie wiem, na czym ma to niby polegać. Bo oczywiście będzie się dało odróżnić oryginał od klona, bo stawiam juany przeciwko orzechom, że żaden z klonerów nie będzie bawił się w różne barwniki. Tylko co z tego? Jak ktoś kupuje klona, to albo robi to zupełnie świadomie i ma wyłożone na kolor, albo jest grubo nieogarnięty, więc i na widok odlewu z szarej a nie różowej żywicy też uchem nie zastrzyże, skoro nie zastrzygł na widok dziwnie niskiej ceny i braku opakowania. A w gotowych pracach będzie zdrapywana farba czy będą wiercone, żeby sprawdzić, jakiego koloru był odlew? Brzmi jak plan…
W każdym razie odlewy z różowej żywicy są przede wszystkim mało fotogeniczne
A jest ich sporo do fotografowania. Oprócz naprawdę mocno poszatkowanej figurki mamy dodatkowo dwa kawałki podstawki. Przy czym jeden z nich jest w zasadzie integralnym elementem figurki, bo uplasowane są na nim dwie z czterech dłoni
Drugi klocek to już tylko podpora dla nóg
Figurka jest mocno poszatkowana, ale podział całkiem roztropny – brak jest miejsc łączenia poszczególnych elementów, które wymagać by musiały żmudnego szpachlowania i wyprowadzania powierzchni. Przed malowaniem wystarczy zadbać o porządne spasowanie elementów i właściwie wiele wskazuje na to, że wybrane z nich będzie można kolorować osobno, a połączyć w całość dopiero na końcu. Kostki wlewowe dość delikatne, więc bez szkody dla detali czy powierzchni. Tu i ówdzie dostrzec można artefakty cięcia gumowej formy, ale w miejscach albo mało eksponowanych, albo na powierzchniach, z których łatwo będzie je usunąć
Twarz ‘normalna’ i miło, że producent do tej ‘normalności’ powrócił po kilku figurkach i pocyckach, które były stylizowane na mangopodobne. Ale tylko stylizowane, więc ani naturalistyczne, ani mangowe, tylko w rozkroku pomiędzy nurtami
Podsumowując – fajne wzornictwo, fajna rzeźba. Fajny również zalążek podstawki, bo dający asumpt do zbudowania większej konstrukcji. A i bez niej nie mamy figurki lewitującej w powietrzu. Tylko ta wstrętna różowa żywica…
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to