1/35 WWII German Armoured Car Sd.Kfz.234/2 Puma
AK-Interactive – AK35503
Niemiecki samochód pancerny Sd.Kfz.234 to w moim przekonaniu najładniejsza konstrukcja tego typu z okresu II Wojny Światowej. Pojazd produkowano od 1943 r. do końca wojny. Powstało 510 egzemplarzy w czterech różnych wersjach. Opisywany tu Sd.Kfz 234/2, czyli wóz wyposażony w zamkniętą wieżę z armatą kal. 50 mm, wyjechał z fabryki w liczbie 101 sztuk. Wehikuł posiadał napęd na wszystkie 8 kół, dzięki czemu radził sobie w terenie nie gorzej niż jego “gąsienicowi bracia”, natomiast po szosie mógł zasuwać z prędkością nawet do 90 km/h! Jak na 12-tonową maszynę to był naprawdę imponujący wynik.
Dzięki uprzejmości włodarza tego zacnego portalu miniatura tego pojazdu trafiła w me skromne ręce.
Cenię firmę AK Interactive za jej świetne farby i weatheringową chemię. Ostatnio AKowcy zajęli się także modelami (EDIT: autor tej recenzji od samolotów trzyma się raczej z daleka, więc AKowskie wydania trzech miniatur Eduarda sprzed kilku lat nie są mu znane). W tym przypadku mamy do czynienia z przepakiem chińskiego Dragona. Ale czy to “tylko” przepak? Nie do końca. Postaram się to wyjaśnić w niniejszym artykule.
Analizy zestawu nie da się rozpocząć nie otwierając pudełka. A więc…
Otworzyłem!
Jak widać, pudełko jest spore i szczelnie wypełnione plastikowymi ramkami. Tu pierwsze spostrzeżenie (może mało istotne, ale godne odnotowania) – AK spakowało swoją Pumę w pudełko sporo większe od standardowego kartonu Dragona. A dokładnie jest o 0,5 cm dłuższe, 2,5 cm szersze i 2 cm grubsze. Czy to dużo? To zależy, bo jeśli “piętrujemy” sobie pudełka w naszym składziku, to takie opakowanie będzie nam nieco zaburzało miejscowe Feng-shui…
Ale poza tym to solidne pudło z frontem okraszonym ładną sylwetką barwną. Na boku znajdziemy także miniatury dostępnych malowań, ale o nich za chwilę.
Po wysypaniu zawartości mogłem zacząć wyliczankę. A więc co tu mamy…o, instrukcja!
A w niej zestawienie wszelkiego dobra:
W pudełku znajdziemy zatem:
Ramka A x 1
Ramka B x 3
Kolejna ramka B x 3 – która według schematu powinna być jednością z poprzednią wypraską, a jednak jest osobno
Ramka C x 1
Ramka D x 2
Ramka E x 1
Elementy E i F, czyli dolna część kadłuba
Zintegrowana ramka TG, TH, TF, TJ x 1
Kolejna ramka C – ale tym razem oznaczona jako “C na czerwonym tle” x 1
Ramka g x 1
Ramka przeźroczysta W x 2
Ramka Q x 1
Blaszka MA
Kalkomania (O! Jaka wielka!)
Jak widać, arkusz kalkomanii jest naprawdę imponujący. A to dlatego, że proponowanych malowań jest aż 12! To naprawdę rzadko spotykane w modelach pojazdów. Zresztą zobaczcie sami:
Nie mogę oczywiście powiedzieć, że każdy jest inny, bo mamy tu jeden pojazd w jednolitym Dunkelgelbie, osiem w standardowym kamuflażu trójbarwnym, choć o różnych wzorach, jeden żółto-brązowy oraz dwa warianty pojazdu pokrytego zmywalną białą farbą.
A jeśli już jesteśmy przy malowaniach to pora na bardziej szczegółowy rzut oka na arkusz kalkomanii.
Na arkuszu znajdziemy wszelkie niezbędne oznaczenia numeryczne oraz tabliczki znamionowe na gaśnice – to mi się bardzo podoba, gdyż inni producenci często zapominają o tym niewielkim detalu, a on naprawdę dodaje uroku teutońskim – i nie tylko – miniaturom. Znajdziemy tu także tablice rejestracyjne, a jeśli chcemy zrobić konkretny pojazd, nie ujęty w zestawieniu, to AK pozwoli nam skompletować pożądaną kombinację z osobnych cyfr i liter zawartych na arkuszu.
Nie mogło zabraknąć oczywiście kilku wariacji niemieckich krzyży. Druk wydaje się dobrej jakości, nie ma przesunięć koloru, a wszelkie detale są dokładne i widoczne. Podoba się – ale w końcu to Cartograf!
Skoro już jestem przy papierowych elementach to rzut oka na instrukcję:
Instrukcja opracowana została w formie renderów, które są wyraźne i myślę, że nie będzie problemu z prawidłowym ich czytaniem. Oryginalnym elementem jest wypełnienie rysunków szaro-burym kolorem. Czemu tak zrobiono – nie wiem. Niemniej, nie straciły na wyrazistości. Możliwe, że producent zdecydował się na ten krok, aby nieco odróżnić swoją instrukcję od oryginalnej, która zawierała “bezbarwne” rysunki. Tak wygląda porównanie instrukcji AK i DML.
W instrukcji znajdziemy też trochę innych kolorów, którymi dodatkowo oznaczono jak należy pomalować takie detale jak np. narzędzia, oraz gaśnice pokazane z naklejoną już tabliczką znamionową.
A teraz clue zestawu, czyli ramki. Początkowo byłem pełen obaw co do ich jakości, a to z powodu niedawnego zakupu innego przepaku Dragona, a mianowicie modelu ciągnika RSO wydanego pod szyldem firmy Das Werk. Oczywiście nie spodziewałem się modelu “z pierwszego tłoczenia”, ale dość mocno się zawiodłem jakością niemieckiego wydawnictwa – widać było, że formy są już mocno zużyte, i w oczy raziła spora ilość nadlewek i szwów, a niektóre części były zwichrowane… Na szczęście w przypadku Pumy z AK Interactive moje obawy okazały się przedwczesne. Ramki wyglądają bardzo dobrze, znalazłem jedną nadlewkę i to na elemencie, który i tak wymienia się na fototrawiony. Szwy też są delikatne i na pewno nie nastręczą trudności przy ich usuwaniu. To naprawdę dobry wynik, bo pamiętajmy, że model ten pochodzi w 2006 roku!
Omawianie plastiku zacznę od największych części, czyli kadłuba i wieży. Elementy nie budzą zastrzeżeń. Brak skurczów i nadlewek. Troszkę brakuje mi faktury walcowanej stali, którą można znaleźć w najnowszych wypustach wielu producentów, ale oczywiście wiem, że model ten ma trochę lat. Na niewątpliwy plus – oddanie imitacji spawów na łączeniu płyt pancerza.
Pozostałe elementy też są finezyjne. Na przykład tablica przyrządów. Tak! Ten model posiada wnętrze przedziału bojowego. Choć w tym przypadku – czyli pojazdu z wieżą – ten aspekt będzie mało lub wcale nie widoczny, to pamiętajmy, że Sd.Kfz.234 występował też w wersjach z otwartym przedziałem bojowym. A wtedy wnętrze już być musi;)
Boczne zasobniki posiadają ładne, filigranowe imitacje kłódek.
Pozostałe drobne wyposażenie także sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Detale są ostre i wyraźne. Łopaty, gaśnice, kilofy i wszelkiej maści drobnica nie budzą zastrzeżeń.
Podobnie broń pokładowa – tu na przykład sławny teutoński MG 42. Jest ok.
Koła są opracowane jako plastikowe połówki. Ich bieżnik jest wyraźny i dobrze się prezentuje. Wiadomo, nie jest to jakość żywicznych odlewów, ale i tak są o niebo lepsze niż dodawane przez niektórych producentów z uporem maniaka opony gumowe, których osobiście nienawidzę.
Całkiem dobrze prezentują się też mocowania kanistrów. W założeniu mają imitować pasy z klamrami. I mimo, iż nieco brakuje im finezji, to po lekkim pocienieniu mogą spokojnie dać radę.
Bardzo ładnie prezentują się resory piórowe. Tu nie mogę się do niczego przyczepić. Podobnie sprężyny na plecach fotela. Są świetne i delikatne!
Na koniec zostawiłem sobie jarzmo armaty. Tu producent odtworzył strukturę odlewu. Jest troszkę zbyt delikatna jak na mój gust, więc pewnie lekko ją wyostrzę, ale oczywiście pamiętam, że nie jest to ordynarny sowiecki kilofem ciosany odlew, ale super-niemiecka-mercedesowo-porszowa jakość – stąd finezja.
Jak to statystyki i tradycja nakazuje – nie ma zestawów bez wad. Tu też tak jest, aczkolwiek nie są to nachalne mankamenty. W 99% opracowań znajdziemy ślady po wypychaczach. Tu naturalnie też są. Głównie w miejscach niewidocznych, o ile nie planujemy wyeksponować wnętrza. W przeciwnym razie czeka nas nieco szpachlowania. Na zdjęciu podciągnąłem nieco kontrast, aby ślady te były widoczne, gdyż nie są zbyt głębokie.
Trochę inaczej sprawa ma się z wahaczami. Tu ślady są naprawdę spore. Nie jestem pewien czy będzie je widać ze względu na spore koła – ale i tak trzeba je usunąć, bo szpecą – arcyciekawy według mnie – układ zawieszenia Pumy.
Kolejnym plusem ujemnym jest lufa armaty, zaproponowana jedynie w formie plastikowych elementów. Mając na uwagę niemałą cenę modelu, to w zestawie mogłaby się znaleźć lufa toczona.
I na koniec ta jedna nadlewka, o której wspominałem na początku recenzji. Dotknięty jest nią charakterystyczny górny element anteny. Jednak nie musimy go używać, gdyż w dołączonej blaszce obok elementów kanistrów i uchwytów znajdziemy właśnie tego “pajączka”, który będzie wyglądać o 230% lepiej niż plastikowy.
Reasumując, Puma z AK Interactive jest bardzo porządnym opracowaniem legendarnego samochodu pancernego. Hiszpanie nie poszli na łatwiznę i nie przepakowali Dragona z pudełka do pudełka, ale jednak zadali sobie nieco trudu, aby model uatrakcyjnić. Wiadomo, instrukcja to zmiana dość kosmetyczna, jednak mnogość malowań naprawdę robi robotę! Bardzo podoba mi się, że w odróżnieniu od wspomnianego RSO z Das Werk, części plastikowe zachowały jakość i finezję. Mogę z czystym sumieniem polecić ten zestaw, gdyż nawet zbudowany prosto z pudła będzie cieszył oko. Ja także nie mogę się już doczekać, aż wezmę go na warsztat, zwłaszcza że zarządca tego portalu parę miesięcy temu podarował mi dedykowany zestaw bambetli. Jasnowidz czy co??? 🙂
Plan jest opracowany, a więc…
Do zobaczenia w następnym odcinku, czyli procesie budowy !
Witold Socha
Zestaw przekazany do recenzji przez AK-Interactive
Taka mała uwaga: większość znaków interpunkcyjnych, w tym dwukropki, wykrzykniki i pytajniki piszemy “przyklejone” do poprzedzającego je słowa. Nie tylko dlatego, że takie są zasady, ale unikamy w ten sposób kwiatków w postaci linii zaczynających się od ww. znaków.
Przyznaję rację, wyrażam skruchę i obiecuję w następnym słowie pisanym zastosować się do tej rady ! 😉
Czy w ramkach są elementy do wykonania skrętnych osi, jak w przypadku Dragona Premium?
A w edycjach Premium były jakieś inne elementy zawieszenia, niż we wszystkich pozostałych wydaniach? Bo chyba nie..
Witam. Czy jest możliwe wykonanie pojazdu bez opon (spalone)? Czy felgi są wtedy jak w oryginale czy są zrobione pod model. Ewentualnie czy spotkaliście się z dodatkiem samych felg?
A jak się ma ten model do Pumy z Italeri?
Różnice w jakości i szczegółowości opracowań są adekwatne do różnic w ich cenie