1/48 B-25J Mitchell
‘Glazed Nose’
HK Models – 01F008
Model Mitchella, który trafił w moje ręce, to jeszcze przedprodukcyjna wersja, jest zatem całkiem niewykluczone, że niektóre rzeczy, na które wskazywać będę w poniższym opisie, przestaną być aktualne, gdy model trafi na półki sklepowe. Na pewno zaś zestaw będzie bogatszy o kalkomanie i ostateczną wersję instrukcji montażu – tę ostatnią aktualnie mam wyłącznie w wersji elektronicznej. Niemniej jednak model dotarł do mnie już w docelowym pudełku, ładnym i solidnym. I dużym
Na jego bokach znajdziemy podstawowe informacje o miniaturze, w tym rendery jej projektu oraz profile barwne prezentujące zaproponowane przez producenta malowania
Tak, są tylko dwa – jedno w kolorze naturalnego metalu, drugie klasyczne, OD/NG
Jak wspomniałem – nie mam jeszcze kalkomanii (i o ile mi wiadomo, producent modelu również ich jeszcze nie dostał z Włoch), zatem posiłkować się muszę ilustracją, którą znaleźć można w instrukcji – a jest ona po prostu kopią projektu nalepek
Ponieważ za druk odpowiedzialny będzie Cartograf, spodziewać się można całkiem dobrej jakości, co szczególnie istotne w przypadku nose-artowych pinupów. A przynajmniej jednego z ich, bo niestety Kaktusowy Kociak w wydaniu kalkomaniowym nie wygląda tak dobrze, jak na boxartowej ilustracji
[EDIT]Ostatecznie również kalkomanie trafiły w moje ręce, dając możliwośc weryfikacji powyższych gdybań. Arkusz średniej wielkości – i co było już widać na projekcie – nieprzesadnie bogaty w nalepki
W tym, niektóre z nich niespecjalni9e bogate w szczegóły – jak choćby ta na tablicę przyrządów
Tablica nie jest w tym modelu jednak przesadnie eksponowana. A kalkomanie bardziej widoczne są już także bardziej dopracowane
W tym szczególnie kolorowe nosearty (i finart). Choć rastrem na przejściach kolorów przypominają nieco produkt Eduarda
..przy czym większym problemem są tu spore powierzchnie bezbarwnego filmu, i to akurat w kalkomaniach do malowania w kolorze naturalnego metalu
W komplecie znajdziemy jeszcze jedną reprodukcję ilustracji z okładki – pod postacią średnich rozmiarów plakatu…
…na którym przeczytać również można, że jej autorem jest Piotr Forkasiewicz!
Słusznych rozmiarów pudełko wypełnione jest sumiennie, ale bez zbędnego ścisku
Plastikowe elementy modelu to pakowane osobno połówki kadłuba oraz dziewięć różnej wielkości ramek – w tym całkiem spora z oszkleniem i innymi przeźroczystymi detalami
Na plastiku jednak się nie kończy, co odnotowuje choćby inwentaryzacja zestawu umieszczona w instrukcji
Są tu zatem blaszki fototrawione – dość jednak skromne – tak pod względem wielkości, jak i przede wszystkim zawartości
Ważniejszy jednak wydaje się być metalowy balast
Solidny kawałek metalu, dobrze dopasowany do wolnej przestrzeni w nosie samolotu
Uważam, że to naprawdę istotny suplement. Każdy, kto sklejał model Miczela, szczególnie w skali 1/48 (leciwego, acz wciąż porządnego Accurate, konfekcjonowanego przez wielu), wie, jak w gruncie rzeczy niewiele jest miejsca na dociążenie kadłuba, a jak solidnej masy to wymaga. Ja na przykład przekonałem się o tym w sposób bolesny i wymagający drastycznych improwizacji. Wróćmy jednak do modelu z HK models. Podobnie jak w przypadku wcześniejszej miniatury w skali 1/48 tego producenta, czyli siedemnastki, mamy do czynienia w zasadzie z pomniejszeniem opracowania w skali 1/32. Zatem, jeżeli ktoś zna ten wcześniejszy, większy zestaw, bardzo zaskoczony nie będzie tym, jak wygląda nowa czteryósemka. We wnętrzu nie ma zbyt wielu szczegółów. Pomijając odtworzoną na burtach imitację wręg, projektanci skupili się w sumie wyłącznie na tym, co jest widoczne przez – wbrew pozorom – niezbyt bogate oszklenie. A i nawet w bardziej eksponowanych sekcjach, jak choćby kabinie pilotów, tych szczegółów nie ma zbyt wielu. Nie nazwałbym tego daleko idącymi uproszczeniami, ale jednak budowany prosto z pudła jest to typowy model ‘na półkę’, i zdecydowanie nie w ‘standardach konkursowych’. Ma jednak wszystko co trzeba – podstawowe wyposażenie i uzbrojenie poszczególnych stanowisk strzeleckich czy komory bombowej. Ale bez szczegółów jak różne prowadnice taśm amunicyjnych czy detale dziupli z aparaturą radiową
Najbardziej prominentne wyposażenie stanowisk strzeleckich to oczywiście karabiny. Podzielone tak, że lufy są osobnymi elementami. To o tyle wygodne, że jednak z wielu względów warto wymienić je na metalowe odpowiedniki
Skoro mowa o zamiennikach, to naturalnie najlepiej sięgnąć po toczone lufy rodzimego MASTERa
O ile się orientuję, nie ma kompletu przygotowanego specjalnie dla modelu B-25, ale są zestawy z dwiema lufami…
…jak również większy komplet, dedykowany miniaturze B-17. Mogę się mylić w rachunkach, ale powinien wystarczyć również do Mitchella
Z kolei w ofercie Eduarda znajdziemy kompletne Browningi
…przy czym dopasowane gabarytami będą raczej te nowsze, drukowane…
…a jednocześnie, jak wspominałem w ich recenzji, w zasadzie i tak wypada zamienić ich lufy na solidniejsze – toczone w metalu. Kończąc temat luf, warto jeszcze dodać, że w tylnym i bocznych stanowiskach strzeleckich są one osadzone w nawet realistycznie wyglądających imitacjach skórzanych fartuchów
Te mniejsze służą do zamontowania w przeźroczystych panelach
I tak to przechodzimy do tematu elementów przeźroczystych. Wcale udanych – przejrzystych i dość cienkich. Niektórym szybkom przyda się delikatna polerka – szczególnie kopułce wieżyczki, która bez właściwego zabezpieczenia w pudełku jest podatna na drobne uszkodzenia powierzchni
W bezbarwnej ramce znajdziemy także inne drobiazgi jak choćby oszklenie reflektorów, ale i ich odbłyśniki wraz z imitacją żarówki…
…czy też element, którego przeznaczenia nie zidentyfikowałem, ale zdecydowanie nie musiał być on przeźroczysty
Jest on po prostu alternatywnym wyposażeniem niezbędnym dla jednego z malowań. Podobnie jak karabiny w kroplowych owiewkach na bokach kadłuba
No więc skoro o bokach kadłuba już mowa, to pora przyjrzeć się z bliska powierzchniom płatowca. Jeśli ktoś pamięta, jak wyglądała miniatura B-17 w skali 1/48 z HK Models, to nie będzie tutaj niczym zaskoczony. Gładkie powierzchnie poszycia poprzecinane są równymi i cienkimi liniami podziału. Oraz, co bardzo istotne, zaznaczoną wgłębnie, ale przy tym subtelnie siatką nitów. Jedno i drugie ma identyczne rozmiary, ale nie zawsze tę samą głębokość. No i niestety znaleźć można miejsca, gdzie lekko zanikają. Tym bardziej jest to dziwne, że zanikają nie przy granicach elementów, co można by tłumaczyć ograniczeniami technologii wtryskowej, a na całkiem dobrze dostępnych płaszczyznach
Gorzej, że o niektórych liniach projektanci najzwyczajniej w świecie zapomnieli
Mimo wspomnianych niedociągnięć, wykończenie powierzchni cieszy. Z kolei dziwi pewien brak konsekwencji – klapy czy powierzchnie sterowe są osobnymi elementami, natomiast lotki są połączone z połówkami płata
Owe lotki mają przy tym odrobinę chyba jednak nazbyt intensywne imitacje ugięć
Dokładnym przeciwieństwem są zaś stery, które mają niemal płaską powierzchnię. Jedyne widoczne zagłębienia to te, które są skurczami tworzywa
Przy okazji, moim zdaniem, popychaczom trymerów brakuje nieco subtelności, adekwatnej do skali
Skoro o rozczarowaniach mowa, to pewien niedosyt pozostawia sposób, w jaki opracowana gondole i wnęki podwozia. Są one w zasadzie pozbawione jakichkolwiek detali. Nie jest zatem przypadkiem, że producent zdecydował się przygotować jego pokrywy w większości w formie zamkniętej. Owszem – jest to zgodne z faktami w skali, ale w 1/48 to już trochę żal. Niemniej jednak – to, co widoczne, czyli golenie, jest już na przyzwoitym poziomie
Koła odtworzone są przyzwoicie, ale bez szału
Tu jednak nie brakuje zamienników – jak choćby zestaw z CMK
1/48 B-25 Mitchell Wheels
CMK – K4418
Skoro o zamiennikach mowa, to coś mi podpowiada, że wielu posiadaczy tego zestawu uzna za stosowne wstawić jakąś żywicę w miejsce wtryskowych silników, które są – nie bójmy się tego słowa – biedne
Jakimś pocieszeniem jest fakt, że kryją się wcale skutecznie w osłonach. Te z kolei są dziełem wielodzielnych form, zatem na ich powierzchniach są od razu ulokowane owiewki wydechów. Z jednej strony – wygoda, bo mniej sklejania. Z drugiej strony kłopot, gdyby ktoś chciał owe owiewki wydrążyć. A wypadałoby
Żaluzje w tylnej części osłony dostajemy wyłącznie w wersji rozwartej. Na szczęście są całkiem delikatne i cienkie. A dodatkowo na froncie gondoli podwozia umieszczone są imitacje mechanizmu nimi poruszającego
Elementy fototrawione w moim egzemplarzu wytrawione są w tej samej grubości mosiądzu. Nie rozumiem zatem, czemu płytki są dwie. Chyba, że plan był taki, by ta zawierająca przede wszystkim (uproszczone) pasy foteli załogi była cieńsza, a druga, z pancerzem, z kolei nieco grubsza. Jak by nie było, jeżeli chodzi o owe płyty pancerne, to do wyboru mamy je w formie wtryskowej i fototrawionej
Na koniec – instrukcja montażu – pokazująca, że jest to model raczej miły i prosty w budowie. I dość dobrze przemyślany – z takimi udogodnieniami, jak wsuwane w specjalne uchwyty skrzydła, co stanowi wygodę zarówno na etapie prac nad modelem, jak i ułatwia jego potencjalne pakowanie do transportu
Podsumowując – może i klasyczne opracowanie z Accurate Miniatures jest miejscami bogatsze w detale, to jednak nowa miniatura B-25 z HK Models jest wyraźnie bardziej nowoczesna. I dla jednych będzie jedynie platformą do montażu licznych waloryzacji (czy to gotowców, czy też przygotowanych samodzielnie), a dla innych stanowić będzie doskonały zestaw do w miarę bezproblemowej i szybkiej budowy celem uzupełnienia kolekcji.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model i akcesoria przekazane do recenzji przez HK Models, Master i Special Hobby
P.S.’ Piotr Słomiński przygotował zwyczajowo relację z budowy tego modelu