1/48 Breda 65A-80
Special Hobby – SH48053
Budowa
Jak wspominałem w recenzji nowego wydania Bredy Ba.65 ze Special Hobby, sklejałem ten model tuż po jego debiucie rynkowym.
Mam zatem nieco zdjęć dokumentujących te prace. Nie jest to zatem pełnoprawna relacja z budowy. Pozwala jednak zwrócić uwagę na pare istotnych kwestii, w tym drobną zagadkę konstrukcyjną. Zagadkę, którą nie tyle rozwikłałem, co znalazłem w miare sensowne jej obejście. Należy jednocześnie mieć na uwadze, że model ten powstawał ponad dekadę temu, zatem w wielu miejscach nie specjalnie przetrwał próbę czasu.
Sam zestaw był właściwie identyczny z tym wydanym niedawno. Inny był jedynie kolor żywicy..
..a płytka fototrawiona pokryta była dziwną, wyglądającą metalicznie powłoką, co było wówczas praktykowane przez Eduarda (będącego od lat wytwórca elementów metalowych dokładanych do modeli Special Hobby). Doprawdy nie wiem, jaki miało to cel, bo najlepiej było ją usunąć – szczególnie gdy chciało się elementy ze sobą lutować. Farby też miały słabą przyczepność do tej powłoki
Jak przy każdym modelu szortranowym, prace zacząłem od sprawdzenia ogólnego dopasowania do siebie głównych elementów konstrukcyjnych
Okazało się, że może nie jest perfekcyjnie, ale jednak niedociągnięcia są naprawde niewielkie. Ze spokojem ducha mogłem zatem zabrać się za montaż dość złożonej konstrukcji klatki wnętrza
Następnie wkleiłem zbiornik paliwa – jedną z jego ścian, zgodnie z instrukcją, trzeba zrobić samodzielnie
Na tym etapie, czyli mając już podstawę wewnętrznej konstrukcji, uznałem za stosowne sprawdzić, czy mieści się ona wewnątrz kadłuba
O ile elementy płatowca schodziły się ze sobą bez problemów, przymiarka ujawniła inny problem – mniejszy zbiornik absolutnie nie mieścił się pod górną częścią kadłuba
W pierwszym odruchu podjąłem próbę zeszlifowania go, ale szybko odkryłem, że jest to daremne, bo musiałbym usunąć więcej niż połowę jego objętości. Zagłębiłem się zatem w dokumentację, co pozwoliło mi odkryć, że.. że w temacie zbiornika, a w sumie w całej sekcji za kabiną pilota panuje jeden wielki chaos. Wszystkie warianty brały pod uwagę obecność stanowiska strzelca, nawet jeśli go tam nie było – jak w wersji będącej przedmiotem tego materiału. Sam zbiornik zaś migrował, czasem – w wersji powiększonej, zajmując także komorę bombową. Nie znalazłem przy tym precyzyjnej informacji, jak wyglądała konfiguracja wnętrza w tej konkretnej wersji, którą budowałem. Bazując jednak na różnych ilustracjach, postanowiłem sprawdzić, czy problem rozwiąże przesunięcie zbiornika tuż za komorę bombową
To najprostsze rozwiązanie okazało się najbardziej skutecznym, choć nie mam pojęcia, na ile poprawnym merytorycznie. Przemawia za nim dopasowanie profilu zbiornika do belek kratownicy. Ale to może być zbieg okoliczności. W związku ze zmianą konfiguracji, dołożyłem imitacje kolejnego zbiornika – zrobioną z odpowiednio wyszlifowanego żywicznego klocka (tego, na którym osadzona była osłona silnika, zresztą)
Warto jeszcze wspomnieć o komorze bombowej, o bardzo specyficznej konstrukcji. W modelu w całosci składa się ona z elementów fototrawionych
Tu po raz pierwszy ucieszyłem się, że mam narzędzie z The Small Shop – wówczas bezkonkurencyjne na rynku, a kupione – prawdę mówiąc – z potrzeby posiadania kolejnego gadżetu w pracowni
..i gdy już myślałem, że gadżetem tyleż kosztownym, co umiarkowanie potrzebnym, to trafiły się te blaszki, których zwinięcie w rurki okazało się proste i bezbolesne
Gotowe wnętrze mogłem pomalować – najpierw kolorem bazowym
..a następnie dodać nieco rozjaśnień
Po pokolrowaniu nielicznych detali
..wyeksponowałem wszystko i podkreśliłem ciemnobrązowym łoszem. Tu i ówdzie dodałem też nieco imitacji uszkodzeń farby
Nim zabrałem się za sklejanie elementów płatowca, musiałem zając się jeszcze podwoziem. Jak wspominałem w recenzji, jest tam znacznie więcej rzeczy, niż można by oczekiwać, przy tak niewielkim otworze wnęki. Pewną niedogodnością jest natomiast fakt, że specyficzna konstrukcja podwozia wymaga jego zamontowania przed sklejeniem połówek skrzydeł
Zresztą, w tym modelu i tak lepiej najpierw wkleić dolną połowę płata, a dopiero później górne połówki każdego ze skrzydeł
Mając gotową bryłę, mogłem zając się pomniejszymi sekcjami. Nic, co sprawiałoby trudność. Czasem jednak wymagało poświecenia sporo czasu – jak choćby w przypadku połówek stateczników, które wymagały skrupulatnego zeszlifowania całych wewnętrznych powierzchni, by gotowy element miał odpowiednią grubość. Czy raczej był odpowiednio cienki
Ale to jest rzecz dobrze znana wszystkim, którzy mieli styczność z podobnymi opracowaniami. Dla nich nie będzie także niczym zaskakującym, że silnik i okolice są niemal całkowicie żywiczne
Instrukcja milczy na ten temat, ale trzeba go uzupełnić o imitacje popychaczy (oraz, ewentualnie dodać instalacje elektryczną). Pozostałe żywice w tym zestawie, to wlot powietrza oraz końcówki wydechów. Te elementy nie sprawiały najmniejszych problemów w montażu do plastikowej konstrukcji
Na tym etapie mogłem zabrać się za wklejanie elementów przeźroczystych. Oszklenie nad komorą bombową, czy to na spodzie pasowały bez najmniejszych problemów
Nie mam natomiast zielonego pojęcia, co mnie powtrzymało przed prawidłowym osadzeniem wiatrochronu, którego dolne partie powinny licować z poszyciem, a ja pozostawiłem je wystające
..a jak by tego było mało, nie zamaskowałem obecnych tam szybek – których umiejscowienie dobrze widać choćby na maskach opracowanych niedawno przez Special Hobby
Tak, czy inaczej, dokładałem systematycznie kolejne detale – szczegóły podwozia, popychacze, czy wreszcie naciągi stateczników, zrobione z elastycznej nici
Silnik mogłem pomalować osobno, i odłożyć na bok
W jego miejsce tymczasowo zamocowałem osłonę, i cały model pokryłem srebrnym podkładem
Na to położyłem jednolicie główne kolory bazowe kamuflażu
Specyfiką włoskich kamuflaży jest to, że bardzo skutecznie zniekształcają one sylwetkę, a przy tym gubią wiele szczegółów na powierzchni. Zatem aby model nie stał się wielobarwną i bezkształtną masą, warto sięgnąć po bardzioej radykalne techniki. Ja zdecydowałem się na wymalowanie dość intensywnego światłocienia na zielonej bazie
Intensywność tego efektu spadła drastycznie po naniesieniu drobniejszych plamek maskujących
Szaroniebieski spód nie wymagał już takich zabiegów, zatem pomalowałem w bardzo klasyczny sposób
Kolejnym krokiem była aplikacja kalkomanii i pokolorowanie szczegółów – w tym przede wszystkim podwozia i wydechów
Detale podkreśliłem łoszem z farby olejnej brąz van dyke
Prace wykończeniowe zacząłem od wydrapania uszkodzeń farby
Niestety ich przesadna intensywność nie zniknęła wystarczająco pod naniesionymi w dalszej kolejności wszelkimi zabrudzeniami – wyciekami płynów ustrojowych czy pod zwykłym brudem
Zdaję sobie sprawę, że rezultat nie szczególnie dobrze zniósł próbę czasu, niemniej jednak żywię nadzieję, że kilka istotnych kwestii, szczególnie związanych z etapem budowy miniatury, może okazać się pomocnych tym, którzy maja w planach bliższe spotkanie z Bredą ze Special Hobby.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany do recenzji przez Special Hobby
Z tym oszkleniem to faktycznie poezja. A widać nawet oszklenie wchodzące w kadłub na pudełku i to dobrze widać. Trzeba być ostrożnym z tytułami- profesjonalny modelarz np.
PS mam pokorę, zawsze mowię- sklejacz- amator..
Tak, to prawda; zazwyczaj mocno paradne są stosowane w tym kontekście określenia typu ‘artysta’ albo ‘profesjonalny’. Nawet biorąc pod uwagę, że to ostatnie ma parę znaczeń