1/35 Ehrhardt E-V/4 M.1917
Copper State Models – CSM35010
Copper State Models z Łotwy jest firmą już okrzepłą na rynku. Choć może niekoniecznie bardzo popularną. Zapewne głównie za sprawą tematyki, jaką porusza w swoich opracowaniach. CSM eksploruje bowiem niszę Wielkiej Wojny. Początkowo były to modele samolotów w skali 1/48. I pewnie nie jest przypadkiem, że działo się to w czasach największej świetności Wingnut Wings (zresztą owa tematyka to nie jedyne nawiązanie do modeli z Antypodów – z czasem pojawiły się też modele w tej samej skali – 1/32). Już jakiś czas temu Łotysze postanowili poszerzyć ofertę o miniatury pojazdów pancernych z początków XX wieku. I najwyraźniej zażarło, bo – być może się mylę, ale na pewno odnoszę takie wrażenie, że katalog miniatur sprzętu lądowego (i akcesoriów do tegoż) rozrasta się zdecydowanie bardziej dynamicznie niż ten z asortymentem szmatopłatów. Najnowszym zaś modelem pojazdu kołowego jest miniatura samochodu pancernego Ehrhardt E-V/4 M.1917 w skali 1/35
Opakowanie zdobi całkiem atrakcyjny boxart. Z boku pudełka znajdziemy zaś informację o wybranych wariantach malowania dostępnych w zestawie
Wieczko pełni tu jednak przede wszystkim funkcję ozdobną – po jego zdjęciu ukazuje się bowiem solidne fasonowe pudełko, dobrze chroniące zawartość przed potencjalnymi uszkodzeniami
A zawartości tej jest w sumie całkiem sporo
Zanim przejdę do plastiku, warto zatrzymać się na chwilę przy broszurce z instrukcją
Jej twórcy nie wyprą się (to znaczy mogą próbować, ale i tak nikt im nie uwierzy) inspiracji Wingnutami. A pamiętać trzeba, że to właśnie instrukcje w tych dużych szmatopłatach tworzyły tę legendarną aurę wokół zupełnie przeciętnych przecież modeli. Wszystko za sprawą dbałości o estetykę, ale również dzięki licznym zdjęciom archiwalnym czy muzealnym
Bardzo podobnie jest zatem także w instrukcja CSM. Może zdjęć jest nieco mniej, ale bez wątpienia jest to spójne opracowanie, ładne i – co warto zaznaczyć – nieco bardziej czytelne niż rysunki montażowe w Wingnutach
Istotne są nie tylko obrazki, ale i liczne na nich opisy
Na kolejnych kartach przedstawione są warianty malowania i oznakowania. Tutaj również warto wczytać się w opisy, ale i przyjrzeć się szczegółom, bo na kolorowych ilustracjach pokazana jest także konfiguracja różnych alternatywnych elementów takich jak skrzynki czy narzędzia
Producent podpowiada zatem czternaście wariantów, przy czym większość w monotonnym, ciemnoszarym malowaniu
W owej selekcji na uwagę zasługują dwa, przedstawiające samochód zdobyty w Powstaniu Wielkopolskim, a później walczący w Trzecim Powstaniu Śląskim
Wszystkie niezbędne oznaczenia zebrano w nawet niemałym, ale ponownie, niezbyt kolorowym arkuszu kalkomanii
Mimo to, producent zdecydował się zlecić ich przygotowanie Włochom
Wyzwań żadnych tutaj nie było, zatem i jakość jest bez zarzutu
Uwagę zaś zwraca, że w większości przypadków margines bezbarwnego filmu jest minimalny
Pora zająć się plastikiem. Bo w zestawie są tylko wtryskowe ramki
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to rozmiar kadłuba
Bo to jest kawał pancernej ciężarówki – wyższej nawet od Pantery
Bliższe spojrzenie na miniaturę Ehrhardta zacznijmy może od tego, czego w tym modelu nie ma. A nie ma wnętrza
Mimo, iż niemal wszystkie drzwi, wizjery czy klapy dostępowe są osobnymi elementami, jedyne, co znajdziemy w środku, to bezkształtną skrzynkę w miejscu przednich siedzisk…
…kilka drobiazgów na przedniej płycie…
…czy wreszcie kierownicę i pedały
Oprócz tego jedyne, czym okraszona jest każda wewnętrzna powierzchnia, to liczne ślady po wypychaczach
Naturalnie nie ma także silnika
Można też spojrzeć na to z innej strony – robiąc wszystkie te drzwiczki osobno, producent ułatwił bardziej wymagającym współmodelarzom potencjalne samodzielne waloryzacje. Przy czym pamiętać trzeba, że w niektórych otworach montuje się karabiny maszynowe – zresztą nawet całkiem niebrzydkie
Na wybranych pokrywach wizjerów znajdziemy zatem pojedyncze detale także po wewnętrznej stronie…
…czy wybrane szczegóły pokryw silnika
Wszystkie inne są zupełnie gołe
Na pocieszenie, naprawdę ładnie opracowane jest podwozie – także przecież nie jakoś bardzo eksponowane w gotowym modelu. Ale bez wątpienia bardziej widoczne niż wnętrze kadłuba
W tym szczególnie koła, wcale ładne
Kadłub zaś ma już zupełnie porządne szczegóły i wykończenie powierzchni
Bryła składa się z wielu płaskich elementów. Między innymi dlatego, że cały model wtryskiwany był w zwykłe, dwudzielne formy. Związaną z tym konieczność dzielenia brył dobrze widać w konstrukcji wieży, składającej się z kilku wycinków cylindrycznej rury. I pewnie z powodu tej specyficznej konstrukcji, jej górna pokrywa jest – jako jedyna – odtworzona bez możliwości otwarcia
Na uwagę zasługują różne pomniejsze elementy czy detale, które zachowują odpowiednią subtelność – jak choćby błotniki czy osłony kół…
…czy różne podpory, które w modelu ‘multimedialnym’ zrobione byłyby najpewniej z fototrawionej blachy
We wnętrzu reflektorów nie zabrakło imitacji żarówki
Całkiem filigranowy jest również mechanizm sterowania żaluzją pancernej osłony chłodnicy
Samą żaluzję dostajemy w dwóch wariantach – zamkniętą i otwartą
Przez tę drugą widoczna zaś będzie imitacja chłodnicy
Nawiasem mówiąc – to miłe, że po bokach kalkomanii przeznaczonych na front, wydrukowane są prowadnice, pozwalające na odpowiednie pocięcie nalepki dla wariantu żaluzji otwartej
Na koniec wreszcie mamy różne skrzynki i oporządzenie, które – jak wspomniałem – zmieniają swoją konfigurację i rozmieszczenie w zależności od egzemplarza oryginalnego pojazdu
Z tego, co się orientuję, Copper State Models przygotowuje różne zestawy waloryzacyjne do tego modelu, zarówno fototrawione, jak i drukowane. Wśród nich jednak zdaje się nie ma wyposażenia wnętrza pojazdu. Przynajmniej na razie.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez firmę Copper State Models dzięki uprzejmości dystrybutora Hobby 2000
Czy to są łotysze?
Tam jest firma zarejestrowana, bo może lepiej/ łatwiej na rynku EU.
To była firma z US, ale ktoś to (chyba) wykupił.
W końcu Mini Art ma swoje biuro w Warszawie i dalej się zwie się ukraińską firmą.
z
Gdzie MiniArt zwie się firmą ukraińską? Nawiasem mówiąc, produkcję również mają w polsce. A CSM to owszem, łotysze. Choć modele robią w azji