1/35 AMX-10RC
Tiger Model – 4609
Miniatura z Tiger Models robi naprawdę doskonałe pierwsze wrażenie. Całkiem udanie imituje tutaj Tamiyę – od koloru plastiku, przez niemal identyczny wygląd instrukcji, po dość typowe dla japońskiego giganta rozwiązania konstrukcyjne. Detale wyglądają bardzo ładnie, są ostre, mamy sporo szczegółów. To wszystko po otwarciu pudełka zapowiada przyjemną robotę. Niestety, na zapowiedziach się kończy. I to jest mój podstawowy zarzut pod adresem tego modelu. Bo sklejałem bardziej pracochłonne i gorzej spasowane miniatury. Tam jednak widać było na pierwszy rzut oka, że każdy jeden element będzie wymagał obróbki. Tutaj równie trzeba bez mała wszystko poprawiać, ale to sie okazuje dopiero na etapie prac. Wielki dysonans i wielkie rozczarowanie.
Budowa
Jak wspomniałem, spodziewałem się, że będę miał do czynienia z modelem miłym i relaksacyjną budową, dlatego uznałem, że zacznę od tego, co jednak wymaga uwagi i waloryzacji – od kół. W zestawie znajdziemy gumowe opony. Postanowiłem wymienić je na cos ładniejszego. W składziku miałem akurat koła z DEF Model do VBL z oponami Michelin XL – akurat takimi, jakich potrzebowałem. Dodajmy, bezdyskusyjnie lepszymi niż gumowe z zestawu
Operacja zamontowania żywic nie była skomplikowana, ale wymagała nieco pracy oraz precyzji. Najpierw musiałem nawiercić żywiczne koła, tak, by została mi sama opona
Felgi przystosowane do montażu gumowych opon musiałem zeszlifować do odpowiedniej średnicy
Na szczęście zarówno koła w miniaturze Tiger models jak i te opracowane przez Def miały te same rozmiary – to oznaczało, że montaż plastiku i żywicy przebiegł bez większych problemów. Musiałem jedynie zmniejszyć odrobione grubość felg
Dziwna rzecz, ale w przypadku jedynie dwóch kół winylowa tulejka nie wchodziła wystarczająco głęboko, wiec musiałem ja przyciąć do odpowiedniego wymiaru – jak zawsze sprawdziła się zasada sprawdzania dopasowania na sucho przed ostatecznym montażem
Wspomniana zasada czasem jednak wprowadza w błąd. Bez kleju góra i dół kadłuba wydawały się pasować ze sobą bardzo dobrze. Podczas montażu okazało się jednak, że w zasadzie wszędzie pojawiają sie szczeliny – rzędu dziesiątych części milimetra, ale jednak zauważalne. Koniecznością było lepienie kawałek po kawałku i ściskanie każdej spoiny klamerkami
Identycznie sprawa miała się z wieżą – musiałem ją sklejać krok po kroku, dając wyschnąć każdemu fragmentowi spoiny, nim zabrałem się za sklejanie kolejnego fragmentu
Mimo takich brutalnych środków, i tak tu i ówdzie konieczne okazało się szpachlowanie. Na wybrane krawędzie naniosłem niewielka ilość średniogęstego cyjanoakrylu
Następnie ścinałem jego nadmiar ostrym skalpelem
Oczywiście nadal musiałem obrabiane krawędzie wygładzić drobnym pilnikiem i na koniec gąbką polerską
Mając gotowe bryły kadłuba i wieży mogłem zabrać się za detale
Tu przyszło kolejne rozczarowanie. Okazało się bowiem, że każdy element wymaga pracochłonnej obróbki. Oczywiście – w każdym modelu tak jest, ale w ‘tych dobrych’ wystarczy przetrzeć linie łączenia form ostrzem skalpela lub pilnikiem i gotowe. Tutaj okazało się, że w zasadzie wszędzie pojawia się drobne przesunięcie połówek formy względem siebie. Dodatkowo, na granicach formy większość elementów jest nieco grubsza niż być powinna. Przykładowo – osłona celownika, gdzie jej dwie połowy pasowały do siebie, ale tylko zgrubnie
Tu również do wypełnienia szczelin użyłem cyjanoakrylu. Następnie pilnikami i mikro frezami Hobby Elements nadałem obrabianemu elementowi właściwe kształty
Podobnie wyglądała sytuacja z hamulcem wylotowym – pełnym przesunięć, szpar i nadlewek jednocześnie
Tutaj ponownie niezastąpione okazały sie frezy z Hobby Elements, którymi wyrównałem powierzchnie oraz nawierciłem otwór w lufie
W osłonie nad jarzmem pocieniłem krawędzie, a do jej wnętrza wkleiłem krążek polistyrenu, który miał imitować lusterko tam umieszczone
Nie mniejszego nakładu pracy wymagały świece dymne. Tutaj przesunięcia połówek formy względem siebie były znaczące. By móc to prawidłowo obrobić musiałem usunąć detale. Odtworzyłem je z kawałków polistyrenu wyciętych RP-Toolz Puchn and die , zarówno zwykłym, jak i hexagonalnym
Miłym gadżetem był szablon do wygięcia blaszanej osłony namiernika (dalmierza? Chujwie)
Niestety i tu nie obyło się bez konieczności korekty – nogi osłony trzeba było skrócić o niemal dwa milimetry
Na szczęście, pozostałe blachy były już bardzo dobrze dopasowane. Siatki na gilach najpierw tymczasowo przykleiłem za pomocą Tamiya extra thin (rozpuszczony plastik stanowi wystarczającą spoinę do zamocowania i spozycjonowania takich elementów)
Następnie w styk metalu i plastiku zapuściłem niewielka ilość super rzadkiego kleju cyjanoakrylowego Deluxe Roket hot
Do właściwego wygięcia siatki kosza zasobnika posłużyłem sie zaginarką The small shop (o której zresztą niedawno pisałem, że długo czekała na ‘swój dzień’).
Niestety na blaszce w żaden sposób nie było zaznaczone miejsce zgięcia, zatem właściwy kształt musiałem wyznaczyć metoda prób i błędów, dopasowując fototrawiony element do plastiku
Potem przyszła kolej na drobne poprawki i waloryzacje. Zdecydowałem się, że wymienię uproszczone monolity imitujące uchwyty na płycie nadsilnikowej na nowe, zrobione z drutu. Najpierw musiałem odciąć plastik
Resztki plastikowych uchwytów usunąłem ostrym skalpelem
A powierzchnie wypolerowałem skrobakiem Green Stuff World z włókna szklanego
Nowe uchwyty zrobiłem z drutu 0.25mm. Nawinąłem go na kawałek kwadratowego profilu polistyrenowego
Po przecięciu uzwojenia nożem uzyskałem komplet jednakowych uchwytów
Potem wystarczyło nawiercić otwory w pancerzu i wkleić nowe raczki cyjanoakrylem
W ramach drobnych waloryzacji dodałem imitacje żarówek w reflektorach, wklejając w nie kulki cyny odpowiedniej wielkości
W gaśnicach podkreśliłem granice między zbiornikiem a uchwytem. Oraz oczywiście nawierciłem dysze
Podobnie wyrazistości nadałem klamkom we włazach, nacinając ich krawędzie płaskim sciberem MRP
Nieco uwagi wymagał tez sprzęt saperski. Łopata była zdecydowanie zbyt masywna, trzeba było pocienić jej krawędzie by nabrała delikatnego wyglądu
Producent zrobił na klamerkach imitacje dźwigni, jednak zdecydowanie zbyt masywne. Jednym z rozwiązań byłaby wymiana ich na metalowe. Uznałem jednak, że podobnego nakładu pracy wymagać będzie ich pocienienie. Z zewnątrz właściwy kształt nadałem im ostrym skalpelem i pilnikiem. Wnętrze obrobiłem microfiles z Hobby elements
Do zrobienia liny holowniczej w modelu dostajemy kawałek stalowej linki. Jest ona jednak nieco sprężysta, By łatwiej ją uformować, musiałem ja rozhartować płomieniem z zapalniczki. Po tym stała sie plastyczna i łatwo było ja zagiąć we właściwy kształt
Z kolei, aby wygiąć cienkie pręciki polistyrenowe, z których zrobiłem imitacje instalacji przy reflektorach, musiałem je kilka razy przeciągnąć po krawędzi paznokcia. Po wklejeniu dodatkowo ‘pomalowałem’ je Tamiya extra thin, co zmniejszyło naprężenia materiału i utrwaliło ostatecznie kształt
Nieco więcej uwagi wymagały też detale z tyłu kadłuba, a ściślej – pędniki. Producent zrobił je dość uproszczone (pomijam, że podobnie – jak dajmy na to – osłona celownika wymagały sporo szlifowania po sklejeniu)
W ich wnętrzu powinny być otwory – nie wiem jednak jak głębokie i jak wykończone – zdjęcia z walkaroundów niewiele były tu pomocne. Postanowiłem zasygnalizować je wklejając w ich miejscu małe kółka. Z pomocą mitre tool z JLC uciąłem krążki grubości 0.7mm z rurki mosiężnej
Zgodnie z instrukcja, producent sugeruje, aby na wieży zamontować uchwyty na ekwipunek. W modelu zrobione są z blaszki fototrawionej. Okazało się jednak, że jest ona zbyt delikatna, a w dodatku ma niezbyt dobrze dobrany kształt.
Zdecydowałem, że w ich miejsce przykleję elementy ekwipunku przewidziane dla innej edycji modelu. I tak planowałem ułożenie tam jakichś worków, czy innych drobiazgów
Tym samym model był gotowy..
..choć wiele elementów pozostało niesklejonych – na czas malowania
Nim przystąpiłem do malowania zająłem się jednak ekwipunkiem w koszach na wieży. Na zdjęciach archiwalnych dość często spotkać można wetknięte w boczny worki z piaskiem. Do ich imitacji wykorzystałem foliowy worek na śmieci. Najpierw lutownicą pociąłem wąskie paski złożonej na kilka razy folii. Gorący grot nie tylko ciął, ale i zgrzewał krawędzie
Potem zrobiłem kilka zgrzewek w poprzek i pociąłem paski na mniejsze kawałki
Do tak powstałych imitacji worków wetknąłem kawałki dwuskładnikowej masy modelarskiej Magic Sculp
..a nim masa stężała, ułożyłem je w koszu.
W tylnym zasobniku rozlokowałem również różne żywiczne akcesoria z PanzerArt i Eureka XXL
Malowanie
Zgodnie z dokumentami, pojazdy, które trafiły na bliski wschód miały mieć zamalowane wybrane plamy kamuflażu kolorem piaskowym. Moja analiza dostępnych zdjęć pozwoliła znaleźć zaledwie jeden taki egzemplarz. Pozostałe miały ewidentnie naniesiony całkowicie nowy kamuflaż – najpierw na cały pojazd kolor piaskowy, a potem plamy ciemnobrązowe – dodajmy, że różne od stosowanych w NATO czy armii francuskiej. Nim przystąpiłem do kolorowania pojazdu, musiałem zając sie jednak paroma drobiazgami. Na wszystkie peryskopy naniosłem transparentną farbę Clear blue Tamiya X23.
Dałem farbie dobrze wyschnąć, a następnie zamaskowałem szkiełka peryskopów i całe ich korpusy pomalowałem farbą Mr. Color 02 Previous silver
Dopiero na tym etapie, cały pojazd pokryłem podkładem. Użyłem tu farby Tamiya XF-10 Flat brown
Dodatkowo opony pokryłem czarnym podkładem Hataka (o ile mi wiadomo, do dzisiaj nie wydanym, choć szykowało się coś naprawdę dobrego)
Właściwe malowanie zacząłem od położenia na cały model AK RC060 Dark yellow, tak by w niektórych zakamarkach lekko prześwitywał ciemny podkład
Następnie sięgnąłem po AK RC046 Ivory, którą naniosłem meandrami na płaskie powierzchnie, a na bokach dodatkowo wertykalnymi smugami. W ten sposób uzyskałem kolor bazowy kamuflażu
Na świeżo nałożonej, a zatem nie do końca jeszcze trwałej powłoce farby zrobiłem imitacje uszkodzeń nakładanego w warunkach polowych kamuflażu na kołach. Użyłem do tego celu starego twardego pędzla nasączonego w płynie do kalkomanii Microscale SOL
Jako bazy do brązowych plam na pojeździe użyłem Chocolate brown Mr. Hobby H406. Sam wzór ustaliłem bazując na schemacie z modelu, oraz zdjęciach archiwalnych. Trzeba tutaj podkreślić, że co prawda większość wozów była malowana według podobnego wzoru, to jednak każdy był inny
Podobnie jak bazę, porozjaśniałem też brązowe plamy, marmurkiem i smugami mocno rozcieńczonej Hataka orange line C308 Middle brown
Następnie zająłem sie detalami. Do malowania pędzlem jak zwykle użyłem wodorozcieńczalnych winylowych akryli, głównie z zestawów Lifecolor Hemp and ropes i Weathered wood oraz różnych kolorów Vallejo model Color czy AK-interactive z setu Leather and bucklets
Do podkreślenia detali zwykle używam emalii lub farb olejnych. Tutaj postanowiłem przetestować coś innego. Ponieważ chwalę sobie do różnych efektów na figurkach łosze Citadel, chciałem spróbować jak poradzą sobie z większymi obiektami. Użyłem Nuln Oil i Agrax earthshade, czyli niemal czarnego oraz brązowego łosza. Płyny aplikowałem na powierzchnie zwilżoną rozcieńczalnikiem do akryli Lifecolor. Tu i ówdzie posiłkowałem sie też mocno rozcieńczonym VMC Smoke
O ile wokół detali płyny zbierały sie bardzo ładnie, to jednak praca na większych płaskich powierzchniach była mało przyjemna. Nawet, gdy dodałem także Vallejo Glaze medium. Cały czas, aż do całkowitego wyschnięcia trzeba było kontrolować płyny, żeby nie powstały brzydkie plamy i zacieki. W skrócie – do tych zadań jednak bezkonkurencyjne są farby i emalie olejne
Ten etap zakończyłem warstwą matowego werniksu Premium Clear flat H103 Mr. Hobby
Weathering
Ponieważ pojazd nie był po długiej i ciężkiej służbie a dodatkowo miał zupełnie świeżo naniesiony kamuflaż, musiałem zachować powściągliwość w imitacjach uszkodzeń farby. Tu i ówdzie namalowałem jedynie drobne rysy i odpryski na wybranych krawedziach i detalach, głównie w okolicach włazów. Użyłem mieszanki VMC Glossy black i Smoke w różnych proporcjach
Nieco większe pole do prac miałem przy ogólnym brudzeniu. Zacząłem od nałożenia aerografem pigmentów AK042 European Earth i A.MIG3007 Dark earth. Oczywiście by dało sie proszki aplikować w ten sposób, trzeba je zmieszać ze spirytusem technicznym. Po nałożeniu mieszanka szybko wysycha, a pigmenty nie są mocno utrwalone. Dlatego ich nadmiar mogłem łatwo zetrzeć miękkim pędzlem
Z kolei do zaschniętych rozbryzgów błota użyłem past do wetheringu Mr. Hobby. To substancje dość podobne we właściwościach do Wethering sticks Tamiya, przy czym o ile te ostatnie są wodorozcieńczalne, to Mr. Weathering paste jest na bazie emalii. Przy czym to cos zupełnie innego niż Mud and Splashes AMMO. To jest bardziej lepka masa, z zupełnie drobnym pigmentem. Zmieszałem ją z niewielka ilością Fast dry thinner 502Abteilung i taką miksturę zdmuchiwałem aerografem z patyczka higienicznego
Użyłem na przemian i w różnych ilościach past WP01, 04 i 05. A ponieważ jak wspomniałem to specyfiki, które można rozcieńczyć White spiritem, mogłem wszystko na końcu łatwo zmodyfikować, wymywając pędzelkiem nadmiar, kumulując specyfiki tu i ówdzie czy robiąc rainmarksy w tak powstałym suchym błocie
Na zdjęciach archiwalnych dają się zauważyć dość widoczne wycieki i plamy w rejonie wlewów paliwa. Dlatego w tym miejscu natrysnąłem niewielka ilość rozcieńczonej emalii A.MIG 1408 Fresh engine oil
Aby zróżnicować uzyskane w ten sposób imitacje tłustych plam, porolowałem delikatnie w tym rejonie patyczkiem higienicznym zwilżonym w white spirycie
Na koniec dodałem jeszcze nieco mgiełki z rozcieńczonego AK082 Engine grime, którym jedne efekty nasyciłem i przyciemniłem, a inne zblendowałem
Model był gotowy do poskładania..
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Model oczywiście trafił na podstawkę – pracom nad nią poświęcony jest osobny artykuł
Jednocześnie polecam uwadze galerię gotowej scenki