1/48 Lockheed Martin F-35A Lightning II
Tamiya – 61124
Po Ligtningu klasycznym, przyszła też pora na Lightninga nowoczesnego. Przepraszam – Lockheed Martin Lightninga; bo Tamiya ponownie zadbała o licencję
Po długiej podróży przez oceany, najnowsza miniatura z Tamiya trafiła zatem wreszcie do Polski. A w moje ręce jej egzemplarz recenzencki/testowy, w charakterystycznym dla takiej formuły pudełku
Tamiya opakowania robi na końcu, więc do celów promocyjnych przygotowuje takie bardziej zgrzebne egzemplarze (a o ile mi wiadomo, w niewielkim nakładzie trafiają one również na rynek wewnętrzny). Niejednokrotnie spakowane w nie ramki potrafią mieć inny kolor, niż docelowa produkcja. Bywa również, że dołączone do ich instrukcje montażu również są w mocno roboczej formie. F-35A w ‘białym pudełku’ jest już jednak docelowym zestawem
..z kompletem ‘makulatury’
I jest tego sporo. Począwszy na standardowej kartce z poradami dla początkujących
..przez kolorową już ulotkę promującą ten konkretny model
Po rzeczy, które trafiają już do każdego współczesnego zestawu. A zatem, broszurka z podstawowymi informacjami o oryginalnym sprzęcie
Instrukcja montażu – w formie ‘książeczkowej’, bardzo klasyczna..
..choć mniej klasyczna jest obecność w niej erraty
..a w zasadzie to dwóch errat
Do opisu budowy jeszcze wrócimy – teraz, kończąc temat papierów – spojrzenie na schematy malowania. Te trafiły na osobne arkusze
Dwa z nich, wydrukowane w kolorze i na kredowym papierze mają gargantuiczne rozmiary – na tyle, że nie zmieściły mi się nawet na stanowisku. Wszystko dlatego, że prezentowane na ich sylwetki samolotu mają wielkość taką, jak model – w sumie to nie wiem po co. Pokazane jest tu przede wszystkim rozmieszczenie napisów eksploatacyjnych, czy malowanie listw RAM. Oraz jeden z wariantów malowania i oznakowania
Pozostałe – w liczbie sztuk ośmiu- pokazane są już w odcieniach szarości, na nieco mniejszych ilustracjach, a więc i mniejszych arkuszach
Typowa dla współczesnych maszyn niewybujała ilość oznaczeń pozwalałaby sądzić, że dołączone do modelu kalkomanie będą nad wyraz skromne. Nic bardziej mylnego
Głównie dlatego, że Tamiya zdecydowała się przygotować nalepki na wszystkie charakterystyczne wypukłości na poszyciu samolotu. Wyłącznie nim własnie poświęcony jest największy z arkuszy
..ale także i ten najmniejszy
Kilka kolejnych podobnych kalkomanii trafiło na następny spory karton. Ten jednak jest już zdominowany przez oznaczenia i godła. Tutaj również króluje szarość, a jedynym wyjątkiem są kolorowe duńskie znaczki
Znacznie bardziej wielobarwny jest ostatni z arkuszy, z różnymi oznaczeniami i napisami eksploatacyjnymi oraz innymi detalami. Jest przy tym najbardziej rozczarowujący, z perspektywy jakości druku. Jeśli ktoś narzekał na raster w kalkomaniach Eduarda, to lepiej niech zamknie oczy i przeskroluje nico dalej
Tamiyowym zwyczajem, w formie kalkomanii są również pasy fotela pilota. W trzeciej dekadzie XXI wieku to nie wiem, czy bardziej budzi to politowanie, czy jednak poczucie żenady. Szczególnie w takim wykonaniu
Tradycyjnie, w komplecie znalazły się również maski
Z nich jednak cieszą się pewnie wyłącznie producenci aftermarketów – dostając tym samym wzór do cięcia własnych produktów. Bo przypomnę, że kształty poszczególnych nalepek na oszklenie i inne detale są tu wyłącznie nadrukowane, i trzeba je wyciąć samodzielnie. Nim przejdę do omówienia elementów modelu, zerknijmy jeszcze na instrukcję montażu, co pozwoli z grubsza oszacować, z jak zaawansowanym opracowaniem mamy do czynienia
Jak widać, nie zabrakło oryginalnych rozwiązań konstrukcyjnych – może nie tak rewolucyjnych, jak te spotykane w modelach Army, ale przygotowanych z myślą o użytkowniku. Takim sztandarowym pomysłem są pokrywy wszelkich wnęk połączone z fragmentami wnętrza tychże, co sprawia, że montaż jest wygodny, a mocowanie naprawdę solidne
Oczywiście modelarz musi wybierać, czy robi te pokrywy otwarte, czy zamknięte – bo ruchome nie są. I choć na pierwszy rzut oka metalowe pręciki, które znajdziemy w zestawie..
..wyglądają jak osie pokryw wnęki uzbrojenia
..to okazują się być po prostu imitacjami detali konstrukcji. Otwartą lub zamknięta można zrobić także osłonę kabiny
Tu jednak nie ma konieczności podejmowania decyzji, bo w zestawie są dwa komplety oszklenia. Z kolei wyborem tylko teoretycznym jest ten między kalkomanią z pasami, a figurką pilota (bo czy ktokolwiek użyje tych siermiężnych nalepek?)
..oczywiście pod warunkiem budowania modelu prosto z pudła. Bo rozwiązaniem tego problemu zajmują się przecież producenci dodatków i waloryzacji. Na koniec tej części omówienia, warto odnotować niecodzienny sposób, czy raczej sekwencję montażu przedniej goleni podwozia
Pora wiec na plastik. Jeżeli chodzi o zasadniczy podział technologiczny płatowca, to tutaj w sumie nie ma zaskoczeń – konstrukcja oryginału determinuje cięcie kadłuba na części dolną i górną
Górną połówkę zdobią liczne, nawet wyraźne wypukłości paneli RAM
Odtworzone są też wybrane szczegóły okolic kabiny pilota
Wypada odnotować, że co prawda producent nie przewiduje otwierania różnych inspekcji i tego typu paneli, to jednak w wielu miejscach znajdziemy ułatwienia w ich wycinaniu
Podobnie jest zresztą także w dolnej połówce, wyraźnie bardziej ażurowej
Na powierzchniach zewnętrznych zaś mamy ponownie ładnie zarysowane szczegóły
Kolejna ramka zawiera elementy stateczników i dolną część nosa
Ten ostatni zwraca uwagę za sprawą okalającej go ramki – będącej konsekwencją zastosowanej do oddania różnych szczegółów wielodzielnej formy
Jeśli zaś chodzi o stateczniki – te nie zaskakują niczym – nawet podziałem technologicznym nie do końca pokrywającym się z prawdziwa konstrukcją (co oznacza szpachlowanko)
Kolejne wypraski przenoszą nas już do wnętrza kadłuba – w końcu jest ono mocno wybujałe
Tutaj mamy przede wszystkim imitacje kanałów powietrza i dyszy silnika. Do tej ostatniej jednak kolejne szczegóły trafiły do dalszych ramek
Jak wspominałem – przygotowane są osobne wewnętrzne ramy oszklenia – do wariantu zamkniętego lub otwartego
W kolejnej ramce znalazły się stateczniki pionowe
..podzielone jeszcze bardziej na wskroś konstrukcji oryginału
Są tu również pierwsze detale związane z podwoziem i jego wnękami
Dalej jest ‘więcej tego samego’, w tym dodatkowo wyposażenie kabiny – z pilotem włącznie
Mając na uwadze zasadę, że Tamiya nie lubi w modelach otwierać zbyt wielu pokryw, ale za to lubi poważne uproszczenia, bałem sie troche tego, jak Japończycy podeszli do komory uzbrojenia. Szczególnie pamiętając, jak dekadę temu tę sekcję przygotował KittyHawk – lubujący sie w pootwieranych miniaturach
A zatem, Tamiya zaskoczyła mnie. I to bardzo. Ale za to pozytywnie. Oczywiście większość szczegółów to płaskorzeźby, ale w połączeniu z paroma doklejanymi instalacjami, oraz wypełnione uzbrojeniem, wnęki te mogą wyglądać wcale efektownie. Naturalnie, pod warunkiem starannego ich pomalowania, co może nie być takie łatwe
W modelu jest kilka powtarzających się elementów – trafiły one zatem do ramki, którą dostajemy w dwóch egzemplarzach
To tutaj znalazło się uzbrojenie – zarówno do wnęk, jak i podskrzydłowe, wraz z opcjonalnymi pylonami niezbędnymi do jego montażu
Tutaj także trafiły lamelki dyszy
..czy zewnętrzne połówki kół podwozia głównego (po tamiyowemu wołające o wymianę na żywiczne, bardziej szczegółowe zamienniki)
Elementy przeźroczyste, to trzy kolejne ramki
Dwie z nich są jednakowe – to oszklenie kabiny. Zdublowane, bo jak wspominałem, w gotowym modelu można wymieniać osłonę otwartą na zamkniętą
Ani przydymiona barwa, ani obły kształt, w najmniejszym nawet stopniu nie ograniczają widoczności
Ostatnia przeźroczysta ramka jest już odlana z zupełnie bezbarwnego plastiku. Tu trafiły różne pomniejsze detale, w tym osłony różnych instalacji i wszelakie światełka
Podsumowując – typowa Tamiya. Taka nowoczesna, więc model budowany prosto z pudła przysporzy mnóstwa frajdy, i frajdę tę może dać również efekt końcowy. Wciąż jednak wiele miejsc stanowi pole do popisu dla producentów zamienników. W tym także dla producentów kalkomanii. Także takich z plusem za polskie malowanie z plusem.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Tamiya
No i wisienka na torcie, zaporowa cena, a będzie pewnie jeszcze drożej.
Już od paru lat o nowych opracowaniach Tamiyi można powiedzieć wiele, ale nie to, że mają przystępne ceny
O tak powinna wyglądać każda recenzja. Wszystko jasne, dzięki 👍
“Egzemplarz” piszemy przez “rz”, a nie “ż”…
Dziękuję za zwrócenie uwagi