1/48 F4F-4 Wildcat early
ProfiPACK Edition
Eduard – 82202
Podstawowa różnica między F4F-3 a F4F-4 to możliwość składania skrzydeł, by zmniejszyć ilość niezbędnej powierzchni do transportowania samolotu w czeluściach lotniskowca. Nie powinno być zatem zaskoczeniem, że z modelarskiej perspektywy nowinką w eduardowej miniaturze omawianego tutaj F4F-4 jest ramka zawierająca elementy płata właśnie
Jeżeli chodzi o wykończenie powierzchni, to niczym nie odbiega ona od znanych już podzespołów Wildcata w 1/48. Nowe są zaś przede wszystkim szczegóły mechanizmu składania skrzydeł, ale też panele nad pokrywami uzbrojenia
Warto odnotować, że ten nieco skomplikowany kształt wynika z niekonwencjonalnej konstrukcji mechanizmu, który składał skrzydła nie po prostu do góry (na to nie było miejsca pod pokładem lotniskowca), a do tyłu. Zresztą jeśli ktoś by chciał zbudować model w takiej własnie konfiguracji, to Eduard przygotował nawet odpowiedni zestaw pozwalający na tę konwersję
Wróćmy jednak do omawianego tutaj modelu. Jak wspominałem – zestawienie ramek, to – prócz płata – wciąż to samo, co trafiało do wcześniejszych zestawów F4F
Zestaw Profipack to oczywiście także blaszka fototrawiona – również bardzo podobna do wcześniejszych
Prócz pasów zawiera ona kilka przydatnych elementów. Tablica przyrządów również jest warta rozważenia, bo nadruk, w tym detale wskaźników, jest w miarę udany
..choć wciąż, kalkomania wypada nieco lepiej
Skoro o nalepkach mowa, to zebrane zostały na jednym, okazałych rozmiarów arkuszu, na którym znajdziemy zarówno wszelkie oznaczenia, jak i w sumie nieliczne napisy eksploatacyjne
Jak na to, czego można sie spodziewać po kalkomaniach Eduarda, jakość druku jest całkiem porządna – kolory co prawda napiętnowane rastrem, ale mimo to są w większości dość nasycone i intensywne
Co nie powinno dziwić, różnice w zaproponowanych przez producenta malowaniach sprowadzają się przede wszystkim do wyglądu insygniów i pomniejszych symboli. Kamuflaże są tu niespecjalnie różnorodne
Dziwi mnie przy tym, że na okładkę modelu trafiło jedno z bardziej nijakich malowań – choć sam obrazek – autorstwa Piotra Forkasiewicza jest całkiem widowiskowy
Bez względu na to, które z dostępnych malowań wybierzemy, przydatne będa maski, pozwalające na zabezpieczenie oszklenia. Te, zwyczajowo wchodzą w skład zestawu klasy Profipack
Są to jednak nalepki jedynie na zewnętrzne powierzchnie. Gdyby ktoś chciał zaaplikować maski również od środka, musi sięgnąć po wydany zestaw typu TFace. Zresztą dodatków do tego modelu jest znacznie więcej, a ich prezentację znajdziecie w osobnym artykule
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Zestaw przekazany do recenzji przez firmę Eduard