Słowem wstępu: od jakiegoś czasu wpada mi na warsztat model Dauntlessa w skali 1/32 produkcji Trumpetera. Wpada szybko, bo uwielbiam samolot. I równie szybko wypada, bo staroć chińskiego producenta urodą nie grzeszy. Co gorsza, potencjalne akcesoria i waloryzacje albo nie istnieją, albo dawno się wyprzedały, co na jedno wychodzi.
Jedną z największych bolączek tego zestawu jest silnik. I tu zdziwienie, bo ratunek przyszedł z Polski w postaci wydruku 3D firmy FPW Model
1/32 Wright R-1820 Cyclone
FPW Model – 32N802
Rzeczony silnik spakowany został w klasyczne kartonowe pudełko.
W środku znajdziemy trzy elementy: silnik, piastę śmigła i mały dynks, służący połączeniu tej drugiej z tym pierwszym.
Silnik wydrukowany jest w całości, ze wszystkimi koniecznymi przewodami, co znacznie upraszcza i przyspiesza proces pracy nad tym elementem miniatury.
I od piasty zacznijmy – o ile wygląda lepiej niż element zestawowy, to fakt iż producent nie dodał do niej łopat śmigła dyskwalifikuje ją jako potencjalny zamiennik. O ile bowiem wydruk silnika przyspiesza i ułatwia pracę, to przeszczepianie łopat plastikowych do nowej piasty gwarantuje godziny niepotrzebnej roboty. Szczególnie, że sama piasta i tak schowa się pod kołpakiem.
Wróćmy więc do silnika.
Wydruk jest wyraźny, dokładny, wszechobecne słoje charakterystyczne dla wydruków 3D ledwo widoczne. Przewody wydrukowane są cienko, ale zdają się być trwałe (na tyle, by móc je obrobić i pomalować).
Oczywiście do usunięcia pozostają ślady po podporach, ale co najważniejsze, porównując z dostępnymi zdjęciami silnika R-1820, uznanie budzi merytoryczna poprawność projektu.
A propos merytoryki: z kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć, że jest to druga wersja tego silnika, którą mam w ręku. Pierwsza – merytorycznie zgodna z oryginałem w detalach i wielkości – niestety nie pasowała do osłony silnika modelu Trumpetera.
Zgłosiłem problem producentowi i dostałem nową, delikatnie zmniejszoną wersję tego silnika.
Prawa recenzji na portalu jasno wskazują, że teraz powinna nastąpić seria dodatkowych zdjęć, ale… w trakcie ostatniego festiwalu w Bytomiu, gdy ze współmodelarzami zachwycaliśmy się jakością wydruków FPW Models, niejednokrotnie padło pytanie ze strony zainteresowanych: “No fajne te kabelki, ale czy da się toto w ogóle pomalować?”
Zatem sprawdźmy to w super szybki sposób.
Po pryśnięciu szarym podkładem pomalowałem silnik na srebrno – głównie po to, żeby wyszukać te elementy, których nie doczyściłem i nie usunąłem, a usunięte być powinny – było ich… sporo
Farbą AK 3G AK11167 Anthracite Grey pomalowałem osłonę głowicy.
Popychacze pomalowałem na czarno.
Izolacje przewodów w R-1820 były w kolorze brązowym/khaki – pomalowałem je mieszanką farb Tan Earth i Dark Brown od AK.
Całość pobrudziłem olejem Engine Grease.
Pozostało tylko dorzucić jakieś odrapania kredkami na osłonie głowicy i w sumie tyle.
A czym malowałem – jak zwykle ulubionym zestawem Raphael #2 i Winston & Newton #1.
Pozostało jeszcze sprawdzić czy pasuje do osłony Dauntlessa?
Jak widać – pasuje!
I na koniec zestawienie – wydruk 3D vs silnik z zestawu.
Cały proces zajął mi dokładnie 1.5 h czyli +/-_ tyle, ile trwa przerwa na lunch. Choćbym na głowie stawał, nie zwaloryzuję w takim czasie żadnego plastikowego silnika zestawowego, o malowaniu i brudzeniu nie wspominając.
Czy zatem oferta FPW Models oznacza koniec “prawdziwego modelarstwa” i “głębokich waloryzacji” w postaci 2137 przewodów z cyny?
Karol Konwerski
P.S. Wspomniałem o Dauntlessie – ten i inne moje modele i prace nad nimi możecie śledzić na Facts in Scale
Zestaw przekazany do recenzji przez FPW Models
Jeszcze jak!
Cytat : ,,porównując z dostępnymi zdjęciami silnika R-1820, uznanie budzi merytoryczna poprawność projektu”
Jeśli zamontujesz ten silnik do wersji SBD 5, to jak najbardziej ok , ale jeśli to SBD 1/3 to dałeś ciała po całości , bo tam jest inna wersja R-1820 i ten zestawowy lepiej jej odpowiada .