1/35 T-34/85 Yugoslav Wars
MiniArt – 37093
Jaki jest T-34 – każdy widzi. Trudno napisać recenzję modelu pojazdu tak sławnego, znanego, recenzowanego i budowanego przez kolegów współmodelarzy tysiące razy. Na szczęście tym razem do czynienia mamy z zestawem w nieco bardziej niszowej tematyce oraz przedstawiającym ten legendarny czołg w nieco rzadszej wersji, dlatego tym chętniej zabrałem się do oględzin.
MiniArt na podstawie swoich uprzednio wydanych zestawów przygotował dla modelarzy jugosłowiańską wersję T-34-85. Cieszy to tym bardziej, że czołgi te w ojczyźnie Josipa Broz Tity przeszły kilka uchwyconych przez ukraińskiego (polskiego? 😉 ) producenta zmian i modyfikacji, a poza tym mamy do wyboru cały przekrój malowań z Bałkanów lat 90-tych, a nie pojedynczo wrzucony schemacik jak to często bywało w innych modelach – co mnie, jako fana tej tematyki, cieszy podwójnie. Ślinka cieknie, uśmiech z twarzy nie schodzi – bierzmy się za oględziny!
Pudełko
Producent trzyma się cały czas sztywno stylistyki, która mi osobiście pasuje – na boxarcie widzimy piękny, wręcz stereotypowy przykład czołgu, który pewnie niejednemu staje przed oczyma, gdy słyszy zbitkę „wojna w Jugosławii” – jest więc improwizowany kamuflaż, chorwacka tarcza herbowa z szachownicą – słowem, aż bije stąd swąd bitwy w rozgrzanej słońcem Dalmacji. Ale może nie odpływajmy za daleko…
Na boku pudełka, który zwyczajowo u tego wytwórcy jest pomarańczowy, możemy zobaczyć propozycje malowań, które przygotowano dla modelu – mamy tu dwa wozy wojsk jugosłowiańskich (JNA), jeden egzemplarz bośniacki, jeden chorwackich Serbów z Krajiny oraz jeden chorwacki. O malowaniach powiemy sobie później, otwieramy pudełko i…
Części plastikowe
…w nozdrza uderza piękny zapach świeżego plastiku. Wszystkie ramki zapakowane są w jeden solidny worek.
To typowy model MiniArtu – a więc kilka dużych ramek z podstawowymi częściami i pierdyliard małych wyprasek konfigurowanych w zależności od tego, do jakiego modelu trafiają. W tym przypadku to przede wszystkim części z T-34-85 mod. 1960 oraz dodatkowy zestaw kół jezdnych. Całość uzupełniają ramki z Browningami M2, charakterystycznymi dla jugosłowiańskich maszyn. Instrukcję, która cichutko leży na dnie pudełka, zostawmy sobie na deser, rzućmy najpierw okiem na części upchane do pękatego wora.
Ponieważ ramek jest ponad 20 (w sensie różnych – bo niektóre są wielokrotne i tak łącznie w pudełku jest ich… 71, jeśli dobrze policzyłem), to pozwolę sobie omówić każdą po kolei – tak chyba będzie wygodniej niż pokazywać wszystkie, a potem wracać do detali poszczególnych z nich. To naprawdę solidna góra plastiku – a nie ma tu przecież elementów wnętrza.
Odnalezienie się w tym gąszczu plastiku ułatwia umieszczony na początku instrukcji schemat zawartości pudełka.
Pierwsza ramka, która wpadła mi w ręce, to ramka Ja zawierająca elementy dachu wieży: włazy, kopułkę dowódcy, wentylatory i oczywiście sam dach. Są też detale charakterystyczne dla wozów powojennych, w tym z Jugosławii – np. podstawa pod M2 Browning.
Ja
Detale są bardzo wyraźne, a producent nie zapomniał nawet o spawach wokół podstaw wentylatorów – choć przecież niemal w całości skryją je pancerne „grzybki”. Brawo!
Równie pozytywne wrażenie zrobiło na mnie wnętrze skrzynki na amunicję do km-u – choć może ona sama, odlana razem z uchwytem, nie grzeszy już finezją.
Kolejna ramka – największa w pudełku – zawiera podstawowe elementy kadłuba: dno wanny, przednią i tylną płytę, płytę nadsilnikową, błotniki, itd.
Ea
Tu również niezwykle cieszą najmniejsze detale, odwzorowane z pietyzmem nawet tam, gdzie nie będzie ich (teoretycznie) widać – teraz nic nie stoi na przeszkodzie, żeby np. zdjąć pokrywę wlotów powietrza i pokazać, co jest pod spodem – bez konieczności dorabiania czegokolwiek.
Śruby na tylnej płycie kadłuba są bardzo wyraziste i po raz kolejny wokół wszystkich detali, które tego potrzebują, mamy odwzorowane spawy.
Nie inaczej rzecz się ma z przednią płytą.
A już zupełnie rozwalił mi głowę właz kierowcy – przyznaję szczerze, że tak ładnie i ciekawie odwzorowanej faktury odlewu chyba jeszcze nie widziałem. Producent zadbał także o uchwycenie typowego dla fabryki 112 (z której pochodzi omawiana wersja T-34-85) “odcięcia” odlewanego włazu od formy.
Druga duża ramka – Ba – to boczne elementy kadłuba, jego góra i kilka mniejszych części.
Ba
Porównując wygląd detali kadłuba ze zdjęciami z “T-34 Mityczna Broń” wydaje się, że producent bardzo dobrze uchwycił cechy charakterystyczne kadłubów z fabryki nr 112 – m.in. umiejscowienie i kształt zaślepek sprężyn zawieszenia czy wlewów paliwa. Ciężko się do czegokolwiek przyczepić.
Jedyne, co rzuca się w oczy in minus, to dość dziwne „mazy” na powierzchni tworzywa sztucznego – nie wiem, czy to urok procesu technologicznego, czy zastosowanego surowca, w każdym razie nie wydaje mi się, żeby to miało jakikolwiek wpływ na wygląd modelu po malowaniu – ot, kwestia estetyczna. Podatność na obróbkę będę mógł ocenić dopiero na kolejnym etapie zabaw z tym modelem.
Ramka Ca zawiera kolejne elementy kadłuba – wraz ze szczątkowymi detalami jego wnętrza.
Ca
I choć w tym zestawie wnętrza nie mamy, to nie sposób nie zwrócić uwagi na finezję wykonania tych jego elementów, które akurat są na ramkach dołączonych do zestawu. Ktoś tu zrobił naprawdę kawał solidnej roboty.
Ramka Lg to części M2 Browning – są skrzynki na amunicję, pasy z tą że, lufy, itd. Ta sama wypraska była dołączona do chorwackiego T-55, którego MiniArt też ma w swojej ofercie.
Lg
Pasy amunicyjne – super, uchwyt na skrzynkę amunicyjną (po lewej stronie zdjęcia) – chyba niekoniecznie. Wszystkie inne detale bardzo ładne.
No i lufy, choć odlane z otworami, to będą chyba wymagały nieco obróbki.
Ramka Mk zawiera elementy zbiorników paliwa. Dostajemy 3 takowe w zestawie.
Mk – x3
I dwie ramki Nf z drobnicą, m.in. z okolic układu jezdnego i kadłuba.
Nf – x2
W zestawie otrzymujemy także dwa zestawy kół jezdnych – to bardzo cenne, bo jugosłowiańskie T-34-85 zwykle występowały właśnie na tych dwóch typach, a częstokroć miały je między sobą pomieszane. Wynikało to z tego, że pojazdy były dostarczane do Jugosławii w różnych latach, przechodziły remonty, modernizacje, naprawy itd. Dygresja: na „pełnych” kołach też jakieś się znajdą – przede wszystkim najstarsze wojenne lub tuż powojenne egzemplarze. Myślę, że mogę w tym miejscu odesłać do swojego tekstu o Jugosłowiańskich T-34 – tutaj skupmy się na modelu, a nie na samej historii.
Mb – x10 Mc -x10
Przypatrzmy się detalom na obu typach kół. Moim zdaniem – jest dobrze. Ramki Mb i Mc pozwalają na stworzenie dwóch pełnych zestawów kół jezdnych – jest ich w pudle łącznie 20.
Koła typu “spider” to – wedle mojej konfrontacji z “Mityczną…” również typowy, późnowojenny wariant z fabryki nr 112.
Ramka Hb zawiera przede wszystkim elementy wieży.
Hb
Po raz kolejny wypada się zachwycić fakturą odlewu – tym razem na jarzmie armaty.
Ta sama faktura odlewu na wieży jest tymczasem… nieco zachowawcza. Trochę to dziwi, zwłaszcza, że mniejsze detale mają ją naprawdę ładnie opracowaną, a akurat ten typ wieży wygląda mi na zdjęciach na jeden z bardziej „chropowatych”. Dla nieco ambitniejszych otwiera się tu więc pole do ewentualnych zmian i poprawek.
Ramka Lf to M2 Browning z możliwością wyboru dwóch odmiennych typów luf – jedną możemy zwaloryzować z pomocą fototrawionej części dołączonej do zestawu.
Lf
Na ramce Qa znajdziemy elementy działa 85 mm.
Qa
Lufa jest odlana całkiem ładnie – we wnętrzu uświadczymy nawet bruzdowanie, z kolei szew na zewnątrz nie jest specjalnie widoczny i powinien być stosunkowo łatwy do przeszlifowania.
Ramka Ng to peryskopy, uchwyty wieżowe, haki holownicze oraz wydechy z osłonami. Dostajemy dwie takie…
Ng – x2
…które robią jak najbardziej pozytywne wrażenie.
Ramki Mi i Mh to gąsienice – 18 ramek konkretnie. Pisałem już o nich nieco szerzej przy okazji recenzji gąsienic drukowanych 3D od Quick Tracks, więc myślę, że nie ma sensu się powtarzać. Są w porządku, choć jak możecie przeczytać w linkowanej recenzji, na rynku są już produkty jeszcze lepsze.
Mi – x9 Mh – x9
Ramka Re to m.in. jarzmo kadłubowego km-u i boczne żaluzje wlotów powietrza.
Re
Znowu mamy piękną fakturę odlewu i świetnie zaakcentowany charakterystyczny spaw wokół jarzma km-u i miejsce odcięcia od formy – na wzór wozów z Gorkiego.
Cieszą też boczne wloty powietrza, które choć dość grube, to jednak mają przerwy – myślę, że jest szansa, żeby nieco je powiększyć skalpelem.
Ramki No i Nj (po dwie) to koła napędowe i napinające.
No – x2 Nj – x2
Ramka Mj – drobnica, ostrogi na gąsienice i poręcze. Całkiem ładne zresztą – cienkie i równo odlane. W pudle tych niepozornych ramek jest aż sześć.
Mj – x6
Ramka Ma to kolejne elementy układu jezdnego.
Ma – x4
Zupełnie ładnie wyglądają sprężyny zawieszenia Christiego.
Na koniec pozostały nam elementy przezroczyste – dwie ramki Pe. To m.in. peryskopy, wizjery, klosze lamp. Bardzo czysty i przejrzysty plastik. Nie zauważyłem bąbli powietrza, które nieco zepsuły elementy przezroczyste z pewnego figurkowego zestawu Miniartu.
Pe – x2
Blachy i kalkomanie
Te dwie ostatnie pozycje są ukryte w zgrabnej tekturowej kopertce z logiem producenta.
Kalkomanie wydrukowane przez włoski Cartograf to jakość sama w sobie – bez przesunięć, wyraźne i z niezwykle cienkim, oszczędnym objętościowo filmem.
Ciężko w ogóle uchwycić go na fotografii bez mocnego doświetlenia arkusza.
Równie dobre wrażenie zrobiły na mnie elementy fototrawione. Dawno już nie sklejałem modelu Miniartu i wydaje mi się, że obecne blachy są jeszcze cieńsze, dokładniejsze i lepiej wytrawione niż jeszcze kilka lat temu – a i tamte nie były wcale złe.
Na arkuszu znajdziemy najbardziej potrzebne detale – obejmy zbiorników, siatkę nadsilnikową, uchwyty itd.
Instrukcja
Na deser do przejrzenia została nam częściowo kolorowa instrukcja.
Bardzo podobają mi się plansze barwne – są po prostu ładnie i namalowane w fajnym stylu, a przy tym widać, że producent przyłożył się do researchu. Właściwie wszystkie malowania mają większe lub mniejsze umocowanie w zdjęciach prawdziwych wozów.
Osobiście widziałem zdjęcia pojazdów 1, 2 i 4 – i tu wszystkie detale, np. układ kół oraz oznaczenia z kalkomanii się zgadzają.
Opcji 3 i 5 nie jestem pewny, choć i tu bez dwóch zdań Miniart bazował na zdjęciach prawdziwych pojazdów – widzę duże podobieństwa do kilku czołgów, choć nie wiem, czy widziałem zdjęcia wozów konkretnie takich, jak proponuje producent.
No, może delikatnie przemarudzę, że nie ma ani jednego malowania T-34-85 bośniackich Serbów – z drugiej jednak strony, mam też świadomość, że ciężko o zdjęcie takiego pojazdu, w tej wersji i zarazem bez dużych modyfikacji (żeby np. nie był cały obłożony gumą), więc można przymknąć na to oko.
Do tych dość nietypowych malowań producent przygotował solidnej wielkości tabelę z numerami farb czołowych producentów.
Sama instrukcja jest podzielona na logicznie następujące po sobie podpunkty, jest czytelna i – przynajmniej na pierwszy rzut oka – jasna i klarowna.
Fajnym akcentem, ułatwiającym klejenie, jest zaakcentowanie różnic pomiędzy częściami już sklejonymi, a doklejanymi – jedne są szare, a drugie białe. Na biało oznaczono także miejsca styku pomiędzy częściami.
Podsumowanie
Otrzymujemy bardzo ładny model, z dużą ilością części i bardzo ładnymi, wyraźnymi detalami – nawet w miejscach nieoczywistych czy słabo widocznych. Pobieżne porównanie elementów ze zdjęciami wozów z fabryki nr 112, czyli takich, które model odzwierciedla, wypadło moim bardzo skromnym zdaniem pozytywnie – dostajemy model typowego czołgu z tej fabryki, wyprodukowanego mniej więcej na początku 1945 roku, z częściami pozwalającymi uchwycić modyfikacje, którym poddawano te wozy w kolejnych latach powojennych.
Dla mnie cenne jest też to, że nie jest to kolejny model z malowaniami drugowojennymi, tylko producent zaproponował nam coś rzadziej spotykanego – co też może przyciągnąć do zestawu modelarzy znudzonych bądź niezainteresowanych kolejnym zielonym teciakiem z czerwoną gwiazdą. To też zestaw, który fajnie wpisuje się w dotychczasową politykę wydawniczą producenta, mającego w ofercie całą gamę “egzotyczniejszych” T-34: egipskich, jemeńskich, wietnamskich, chińskich, angolańskich, itd.
Kolejny plus to fakt, że w cenie modelu mamy dwa zestawy kół, każdy osobno licząc kosztujący około 50 zł, więc po budowie możemy obdzielić jeszcze co najmniej jeden model.
Są pewne miejsca, gdzie jakość detali jest nieco nierówna – ale to jednostkowe przypadki, w stylu uchwytów na skrzynki amunicyjne Browninga. Dla purystów to szansa i okazja do rozważenia zakupu jakiś dodatków.
Warto jednak nadmienić, że ten zestaw nie wyczerpuje tematu pt. T-34 w Jugosławii – gdyż kraj ten i jego państwa-sukcesorzy posiadali w swoich arsenałach sporą część wszelkich innych możliwych wersji tego czołgu – nie tylko tę proponowaną przez Miniart.
Tu także uwaga dla Szanownych Kolegów Współmodelarzy – gdybyście byli nastawieni na budowę konkretnego wozu, to polecam nie sugerować się samym napisem Yugoslav Wars na pudełku, a zamiast tego najpierw sprawdzić, z jaką konkretnie wersją T-34-85 macie w tym przypadku do czynienia. Może akurat będzie pasował inny model. Niemniej, jeśli jednak będzie to wóz z fabryki nr 112 lub tak obłożony gumą, że nie można tego stwierdzić, albo po prostu macie takie szczegóły gdzieś, to macie przed sobą idealny zestaw, zawierający wszystko to, co jugosłowiański T-34-85 mieć powinien.
Kamil Knapik
Jeśli podobają Ci się moje artykuły i modele możesz wesprzeć mnie symboliczną kawą poprzez serwis buycoffee.to. Zapewne kawy za to nie kupię, ale nowe farby – jak najbardziej!
Zestaw przekazany do recenzji przez MiniArt
Witam,
Z tego co widze na zdjeciu, to kola “full spider” sa do wyrzucenia. w oryginale, co drugie zebro jest inne oraz nie ma jednej malej dziurki .
Pozdrawiam
Michal Szapowalow
Dziękuję za komentarz.
Co do kół, to nie wiem czy od razu do wyrzucenia – z tego, co widzę, to wariant z 12 małymi dziurkami jest poprawny.
Otwarta kwestią pozostają te nieszczęsne żebra – dopatrzyłem się tej “nierówności” w ich wysokościach na niektórych zdjęciach, ale nie widzę tego wszędzie. To oczywiście niczego nie determinuje, że ja czegoś nie widzę, aczkolwiek liczba wariantów i podwariantow różnych części T-34 jest tak przytłaczająca, że z moją nikłą wiedzą nie będę o tym przesadzał.
Niemniej dziękuję za zwrócenie uwagi na te detale, to cenna informacja. Zastanawiam się tylko na jaki zestaw ew. Można by te koła wymienić, gdyby zachodziła taka potrzeba?
Pozdrawiam!
Hussar Productions robi cos takiego