1/48 Petlyakov Pe-2/3 Family
Begemot – 48-041
108. Tak, Sto osiem – tyle wariantów oznakowania zawiera omawiany tu zestaw. Wariantów sowieckich, fińskich, niemieckich, bułgarskich, węgierskich, czechosłowackich, rumuńskich a także z plusem za polskie malowanie polskich. W komplecie nie zabrakło też oczywiście malowań do wersji nieistniejących w miniaturze, nawet w formie niszowych konwersji. Nie zaskakuje również instrukcja ze schematami – jak zawsze u Begemota jest czarnobiała, przez co mało atrakcyjna i umiarkowanie czytelna
Wszystkie niezbędne oznaczenia (jak widać również na bomby) wydrukowane są na czterech dość kolorowych arkuszach. No prawie wszystkie, bo oznaczenia państwowe, jeśli pasują do kilku wariantów, to nie są zmultiplikowane.
Wydruk nie jest zły. Taki nawet nieco lepszy, jak na Begemota. Kolory żywe, nie zauważyłem przesunięć. Godła nie powalają finezją, ale tez i w większości nie powalały w oryginale. Krokodyle jak krokodyle, ale mnie urzekały kociaki w tym osobliwie ten przebrany za Trumpa
Nie obyło się też bez drobnej wtopy – dziwne uszkodzenia ma żółta kalkomania z pasami (choć jej to nie żal – w sumie lepiej takie pasy namalować), natomiast resztki owej żółtej farby znaleźć można w rejonie kilku czerwonych gwiazd. Przy czym nie jest tak, że arkusze stykały się zadrukowanymi licami. To musiało się wydarzyć jeszcze na etapie konfekcjonowania. EDIT: Producent wie o problemie i się go nie wypiera. Powodem były próby z jakimś nowym lakierem. Jeżeli komuś trafi się trefny egzemplarz, należy kontaktować się z Begemotem – uratują.
Tak czy siak, zestaw zdecydowanie wart uwagi. Szczególnie, gdy jest się posiadaczem oryginalnej edycji Zvezdowej, a nie edkowego przepaku. Bo kalkomania Zvezdy jednak drastycznie nie licują z jakością samego modelu plastikowego – jednego z bardziej genialnych ever.
KFS