1/35 StuH 42 Ausf. G
Early Prod – May-June 1943
MiniArt – 35349
StuH 42, czyli SturmHaubitze 42 to pojazd, którego raczej żadnemu miłośnikowi pancerki nie trzeba przedstawiać. Może to moja subiektywna opinia, ale Stug i StuH na podwoziach ‘trójki’, to jedne z najciekawszych pojazdów II Wojny. O innych można było przeczytać choćby tutaj – w recenzji miniatury z takom/BLITZ, czy też innym, z firmy RFM – tutaj Nie dziwi więc fakt, że i Miniart postanowił sięgnąć po tę tematykę. Jak to w przypadku innych modeli tego producenta, po otwarciu całkiem sporego pudła znajdziemy całą górę plastiku, kolorową instrukcję, arkusik kalkomanii oraz dwa arkusze blach. Jeśli chodzi o plastik to ramek z elementami jest około 50 ale jeśli ktoś miał już do czynienia z Miniartem, nie powinien być zdziwiony. Wystarczy rzut oka na wykaz ramek i elementów modelu:
Przejdźmy zatem do prezentacji ramek właśnie:
Md
Mc
Kc
Jd
Jb
He
Hc
Hb
Ha
Gf
Gb
Fj
Cd
Elementy odlane są z szarego tworzywa również charakterystycznego dla firmy Miniart. Jakość wtrysku jest naprawdę więcej niż zadowalająca, choć na niektórych elementach znajdziemy drobne jamki skurczowe, które jednak nie będą problematyczne w poprawkach:
Detale elementów zarówno tych większych, jak i tych zupełnie małych, nie budzą zastrzeżeń.
Znaleźć można na przykład takie smaczki, jak odlane numery seryjne:
W przypadku miniatury Miniartu, wanna nie jest – jak choćby w przypadku Dragona, czy Tamiyi – jednym, lecz całkiem rozbudowanym i składających się wielu z podzespołów elementem:
Tutaj dla przykładu wanna Dragona, która odlana jest w zasadzie w całości:
Podobnie ma się z elementami zawieszenia, są one podzielone na zdecydowanie więcej elementów, niż w przypadku miniatury Dragona:
Jeśli zaś chodzi o detale tychże, to Miniart oddał je moim zdaniem na najwyższym poziomie:
Choć również w tym przypadku, miniatura Dragona nie wypada jakoś zdecydowanie mniej atrakcyjnie:
Koła, na przykład, posiadają oprócz finezyjnych detali, odlane informacje o ich rozmiarze, oraz nazwę producenta i n. Co ciekawe, neco inaczej niż w przypadku innych producentów zabawek politechnicznych, jest to Vorwerk:
Tymczasem, jak wielu innych, również Dragon w swojej miniaturze proponuje Continental. Lecz o zmienionej pisowni – ze względów prawnych zapewne:
Również koła napędowe prezentują się świetnie:
Błotniki odlane są jako pojedyncze elementy, z niezłą imitacją powierzchni, choć zapewne wielu modelarzy zastąpi je elementami fototrawionymi. Z drugiej strony, są one naprawdę dobre. Nawet po mniej widocznej stronie, nie noszą śladów po wypychaczach, a niezbędne detale konstrukcji oraz faktura są również i tam odwzorowane:
Pięknie zdetalowane moim zdaniem są narzędzia, choć same ich mocowania zapewne lepiej jednak będzie wykonać z blaszki.
Co sam producent sugeruje w instrukcji:
Również w przypadku mocowania gaśnicy:
Oraz zapinek lin holowniczych:
Na uwagę zasługuje delikatnie oddana faktura spawów poszczególnych płyt pancerza:
Detale uzbrojenia prezentują się więcej niż przyzwoicie:
Miniart oferuje model z pojedynczymi ogniwkami gąsienic. Na ich temat – nieco bardziej szczegółowo – rozpisywałem się w recenzji gąsienic firmy PANZERWERK
Oprócz elementów plastikowych, jak pisałem na początku, znajdziemy również części wykonane z blaszek, zapakowane w sztywną kopertę:
Są to między innymi Schurzeny:
Oraz druga blaszka, z detalami takimi, jak mocowania narzędzi czy siatki:
Instrukcja nie odbiega od tego, co już widzieliśmy w poprzednich miniaturach Miniartu, czyli kolorowe profile oraz biało-czarne etapy budowy.
Myślę, że całkiem przydatne byłoby oznaczenie w instrukcji elementów fototrawionych innym kolorem.
Co do malowań, to w pudle otrzymujemy aż 5 wariantów, z różnego okresu eksploatacji tych pojazdów:
W końcu, w pudełku znajdziemy też malutki arkusik kalkomanii. Mimo rozmiaru, to jest na nim wszystko, co potrzebne do wykonania prezentowanych powyżej malowań.
Kalkomanie wydrukowane są przyzwoicie, choć napisy na gaśnicę Tetra nie są do końca czytelne:
Podsumowując – dla mnie model bez niespodzianek. Kawał solidnej roboty, choć zapewne znajdą się tacy, którzy woleliby miniaturę zdecydowanie mniej poszatkowaną na dziesiątki podzespołów. Niemniej, wybierając Miniarta, większość wie już, z czego należy się spodziewać. Mi osobiście ilość elementów nie przeszkadza – oznacza po prostu nieco więcej zabawy. Na temat budowy zapewne napiszę obszerniej niebawem.
Filip “XmalD” Rząsa
Zestaw przekazany do recenzji przez MiniArt