1/72 Chieftain MK 11
Takom – 5006
Budowa
Chieftain był w zasadzie drugą miniaturą z Takoma w skali 1/72, jaką miałem w rękach. A wcześniej był to zestaw, który ten chinski producent przygotował wspólnie z AMMO. I tamtą miniaturę wspominam jako jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy mały pojazd, jaki sklejałem. Dlatego z chęcią sięgnąłem po Chieftaina. Czołg, który jednak nie ma szczęścia do efektownych malowań. Kuszący jest co prawda kamuflaż pikselowy, ale to bardzo skuteczne maskowanie. A w praktyce, na małym modelu oznacza to, że absolutnie zniekształca, a w zasadzie ukrywa on bryłę. Szczególnie taką, jaką ma Chieftain, czyli w sumie dość monotonną. Skoro trudno zrobić te miniaturę przyciągającą wzrok malowaniem, to lepiej sięgnąć po niebanalną aranżację. A w tym konkretnym przypadku sięgnąłem po klasykę telewizji
Budowa
Ponieważ w zestawie znajdują się dwa modele, dla porządku i wygody zacząłem od wybrania tylko potrzebnych mi ramek
Prace zacząłem od poskładania wanny kadłuba. Niestety, okazało się, że model nie jest tak dopracowany wspomniany T-54 wyprodukowany dla AMMO. Tutaj każdy element wymaga starannej obróbki i usunięcia niewielkich, ale wszechobecnych nadlewek. Nie zawsze wiadomo jak dużo plastiku odciąć, dlatego warto przymierzać na sucho ze sobą kilka elementów więcej – jak w modelach szortranowych
Podobnie wszelkie otwory montażowe wymagają poszerzenia. Choć czasem wygodniej jest zmniejszyć wielkość bolca, który się w nie wtyka
Nawiasem mówiąc, aby nie pomylić poszczególnych wózków układu jezdnego (bo niektóre są bardzo podobne), w ich wnętrzach wydrapałem przyporządkowane im numery
Gry wanna była gotowa, mogłem przygotować sobie detale układu jezdnego. Koła wyciąłem i wstępnie obrobiłem ostrzem skalpela
Pary kół nośnych skleiłem ze sobą tymczasowo z pomocą płynu maskującego, i dopiero takie komplety obrobiłem papierem ściernym
Koło napinające przed sklejeniem wymagało naprawienia otworów ulgowych
Zdecydowanie najwięcej pracy było z kołami napędowymi. Tutaj zacząć trzeba było od ostrożnego usunięcia stosunkowo masywnych wlewów
Po wyszlifowaniu krawędzi zębów, upewniłem się, ze pasują one do otworów w gąsienicach
Na tym nie koniec. Zęby musza pasować do gąsienic nie tylko na głębokość, ale też na szerokość. Przy próbie złączenia obydwu polówek koła okazało się, że jest ono minimalnie za szerokie. Niezbędne była drobna modyfikacja od wewnątrz
..na szczęście prosta, a w jej rezultacie gotowe koła zaczęły pasować idealnie do gąsienic
Skoro o gąsienicach mowa, to one również wymagały niemało obróbki, w tym usunięcia śladów po wypychaczach
Do ich montażu, mamy w modelu załączony specjalny szablon
Pojedyńcze ogniwa i paski posklejałem cienkim klejem – tutaj testowałem produkt AK – z powodzeniem
Tak zmontowaną gąsienicę mogłem niezwłocznie nawinąć na szablon
W ten sposób skleiłem tylko jeden z pasków..
Drugi wymagał więcej uwagi, ponieważ chciałem lekko zmodyfikować kształt gąsienicy. Na szczęście jej konstrukcja, oraz dość miękki plastik, pozwoliły na swobodne jej uformowanie (choć bardzo ostrożne, żeby nie połamać elementu)
Tam przygotowany fragment mogłem wkleić w pasek gąsienicy
Jak nietrudno zgadnąć, zmodyfikować musiałem również wózek jezdny. W tym celu wyciąłem z niego wahacze
Główną część, po niezbędnej obróbce, przykleiłem do kadłuba. Same wahacze wymagały drobnej rekonstrukcji detali, które uległy uszkodzeniu podczas cięcia
Wahacze skleiłem z kołami, a następnie zamontowałem wszystko, dopasowując jednocześnie ułożenie elementów i kształt wygiętej gąsienicy
Niewielki problem pojawia się w przypadku rolek podtrzymujących. Producent sugeruje w instrukcji przyklejenie ich do kadłuba przed nałożeniem gąsienicy
W praktyce jest to niemożliwe, bo konstrukcja wanny kadłuba nie pozwala na podniesienie gąsienicy na tyle, by jej zęby przesunąć nad rolką
Zdecydowałem się zatem, przykleić rolki do pasków gąsienic, a nie do kadłuba
Ukończywszy układ jezdny, mogłem zabrać się za kadłub. Tutaj również czekało sporo żmudnego czyszczenia elementów z minimalnych nadlewek. Oraz usuwanie detali zbędnych w tej wersji pojazdu. Czasem w mało wygodnych miejscach, które wymagały specjalnych narzędzi – mikropilników z Hobby Elements czy Scratch brusha z włókna szklanego
Na wieży usunąć trzeba było ślady po łączeniu elementów formy suwakowej
Przy okazji, Mr. Scriberem naciąłem delikatnie imitacje różnych uchwytów, nadając im bardziej przestrzenny wygląd – były zbyt drobne by wygodnie zamienić je na detale z drutu
Na łączeniu góry kadłuba i wanny z tyłu powstała niewielka szpara. By lepiej widzieć, czy powierzchnia jest dobrze wyszlifowana, do szpachlowania użyłem czarnego cyjanoakrylu AK Black Widow
Bryła była gotowa..
..mogłem więc zając się drobniejszymi elementami. Właściwie we wszystkich doklejanych skrzynkach i zasobnikach, musiałem podcienić ścianki, by dobrze pasowały do wypustek montażowych
Do tego – oczywiście – taka obróbka, jak pogłębienie otworów w rurach wydechowych
..czy nawiercenie reflektorów, by móc je później wypełnić przeźroczystą żywicą
Więcej uwagi wymagały imitacje osłon przednich świateł. Pomijając wszechobecne nadlewki, były po prostu zbyt grube i masywne. Ponownie niezawodne okazały się Microfiles z Hobby elements
Podobnej uwagi wymagały siatki bocznych koszy, montowanych na wieży
Ponieważ to dość delikatne elementy, ich ostatecznej obróbki dokonałem dopiero po sklejeniu
Płaskie elementy fototrawione mocowałem z pomocą cienkiego kleju. Przy tak uplasowanych, płaskich blaszkach, rozpuszczony plastik daje całkiem solidną spoinę – a na pewno wystarczającą do wstępnego spozycjonowania części
Dopiero gdy polistyren ponownie się utwardzi, można delikatnie wzmocnić spoiny niewielką ilością cyjanoakrylu. Choć nie zawsze jest to konieczne. Tak czy inaczej, obrabiając wszystkie detale doprowadziłem budowę pojazdu do szczęśliwego finału
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S.’ Zdjęcia gotowego modelu znaleźć można w galerii gotowej pracy