Vehicles of The Polish 1st Armoured Division
Camouflage Profile Guide
France, Belgium, Holland and Germany 1944-1945
AK-Interactive – AK130010
Wybór obrazków na okładkę tej książki jest dość znamienny..
Przede wszystkim obrazuje bogactwo i różnorodność malowań pojazdów w armii brytyjskiej, a zatem i w 1. Dywizji Pancernej Polskich Sił Zbrojnych na zachodzie. Sygnalizuje również siłę piętna, jakie w tych malowaniach odcisnęli polscy użytkownicy. Ale po kolei. Tematykę publikacji oraz wstępny, ogólny rys historyczny znajdziemy już na rewersie okładki…
…bo w treści autor przechodzi od razu do rzeczy, czyli do omawiania tytułowych kamuflaży i oznaczeń
I w sumie dobrze, bo po co przepisywać Wikipedię. Lepiej przejść do konkretów. I te konkrety znajdujemy już na początku, w opisie kamuflaży pojazdów
Sęk w tym, że te konkrety zawierają się wyłącznie w tekście – sensownych ilustracji wspierających te informacje niestety mocno brakuje. Cóż stało na przeszkodzie choćby w umieszczeniu tu wzornika pokazującego generalne różnice w kolorach farb używanych do malowania pojazdów, w tym tych amerykańskiej produkcji? Zamiast tego mamy nawet sporo zdjęć archiwalnych, których podpisy tworzą randomowy potok informacji. Zresztą, w całej tej książce korelacja tekstu z obrazkami jest niespecjalnie ścisła, i jak już się zdarzy, to wciąż wygląda na przypadkową
Należy zwrócić przy tym uwagę, że czasem podpisy pod zdjęciami są znacznie ciekawsze niż same obrazy – bo w nich znaleźć można bardziej szczegółowe informacje
Zresztą skoro o nazwach własnych pojazdów mowa, to brakuje mi tutaj usystematyzowania wiedzy na ten temat. Choćby opisania reguł, które tym rządziły (bo jednak nie były to przypadkowe pomysły załóg, jak w amerykańskim lotnictwie). To byłoby zdecydowanie bardziej przydatne niż przypadkowa wyliczanka dostaw sprzętu
Skoro o ścianach tekstu mowa, to w książce są liczne wyliczanki opisujące reguły tworzenia wszelkich oznaczeń…
…ale właśnie – są to suche i nudne listy, sporadycznie okraszone zdjęciami archiwalnymi różnej jakości. Ja jednak przywykłem dostawać takie informacje w bardziej przystępnej formie – jak choćby miało to miejsce w antycznych już książkach Bruce’a Culvera poświęconych teutońskiej pancerce
Podobnego opracowania w książce o polskiej dywizji doczekały się jedynie proporczyki, śmiało używane podczas parad i innych oficjalnych wydarzeń – czyli niezwykle często
W temacie emblematów czy innych malowanek na pojazdach 1. DPanc trudno mówić o bogactwie. Znacznie ciekawiej się robi w kwestii różnych tymczasowych napisów, które niestety nie zawsze są przesadnie czytelne
Powyższy fragment, poświęcony Szermanowi z krową, jest przy tym ciekawym studium przypadku. Poczynając na kontrowersyjnym kadrowaniu fotografii. Ta przedstawiająca wspomnianego pin-upa jest niepotrzebnie szeroka. W tym miejscu należało pokazać w szerszym planie sąsiednie zdjęcie…
..które przecież jest doskonałą inspiracją modelarską
Dodatkowo byłaby to kolejna ilustracja ciekawego ficzera, o którym wspomina opis zdjęć
…a o którym zapomniał autor profili barwnych…
…choć – co ciekawe – w ilustracji na sąsiedniej stronie coś takiego jednak namalował
I właśnie – profile barwne. Jeśli dobrze liczę – 44, najczęściej pokazujące tylko jeden bok pojazdu, ale czasem także dodatkowe powierzchnie. W niektórych przypadkach pojawia się w ich sąsiedztwie mała fotografia. Zresztą, o ile się nie mylę, to wszystkie kolorowe obrazki znajdują swój odpowiednik w zawartych w tej książce fotografiach archiwalnych
Tutaj podpisy ilustracji są już niewspółmiernie lakoniczne w porównaniu do tych, które znajdziemy obok zdjęć z epoki. Czasem nawet bardzo lakoniczne:>
Moje większe obiekcje budzi jednak selekcja pojazdów do ‘pokolorowania’. Zdaję sobie sprawę, że pole manewru jest stosunkowo wąskie, ale z drugiej strony warto by zapytać autora, jaką wartość dodaną stanowią kolejne sylwetki pojazdów (czasem nawet tego samego typu) kompletnie pozbawionych oznaczeń
Zatem z modelarskiej perspektywy znacznie ciekawsze są tu jednak czarno-białe zdjęcia. Jak choćby to…
…które podpowiada, do czego przydać się może jeden z ostatnio recenzowanych produktów z CMK
Podsumowując – dla entuzjastów poloników nie będzie to raczej pozycja obowiązkowa w domowej biblioteczce. No chyba, że ktoś kolekcjonuje WSZYSTKIE publikacje traktujące o 1. Dywizji Pancernej PSZ.
Z drugiej strony, być może dzięki mejnstrimowemu wydawcy tematem zainteresują się współmodelarze, którzy nie mieli z nim styczności. Mam bowiem przeczucie, że jedyne kraje, w których sprawa jest z czymkolwiek kojarzona, to Poland i Holland.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S. Jako ciekawostkę przeczytać można, jak autor powyższej publikacji odniósł się do sformułowanych tu zastrzeżeń
Książka przekazana do recenzji przez AK-interactive
Metryczka:
Vehicles of The Polish 1st Armoured Division – Camouflage & Markings – France, Belgium, Holland and Germany 1944-1945
Autorzy: Tomasz Basarabowicz
Wydawnictwo: AK-Interactive
Rok wydania: 2023
Oprawa: miękka
Papier: kredowy
Liczba stron: 64
Format: 210×297 mm
Ilustracje: fotografie archiwalne czarno białe, 44 profile barwne
Tekst: Angielski
ISBN: 978-84-19335-36-4
Pojazdy bez oznaczen maja pewnie sluzyc jako wzor do ubabrania ich modeli blotem i innymi siuwaksami produkcji AK. Przeciez wiadomo nie od dzis, ze czolg musi byc ufajdany blotem po lufe i do tego przetrawiony rdza na wylot. Nawet jesli na froncie byl maksymalnie miesiac.
Niewątpliwie z perspektywy łederingu na modelach, istotnie, niektóre ilustracje można uznać za całkiem inspirujące (szczególnie w kontekście często słabej jakości reprodukcji fotografii z epoki). Choć, jak wiemy, pojazdy się nie brudzą
Czołgi muszą być uwalone, samoloty też, nawet drony pucowanie do prezentacji.
To robi się smutne.
Nie ‘muszą’ tylko ‘mogą’. No chyba że faktycznie ktoś zmusza cie do robienia innych, niż byś chciał. To wtedy tak – jest to niedorzeczne.
Ciekawym jest iż autor publikacji dopatrzył się plam kamuflarzu na krówce Wiatrowskiego i umieścił takowe plansze barwne
I raczej słusznie się dopatrzył, choć odnoszę wrażenie, że mozna mieć zastrzeżenia do ich kształtu
Są na rynku dwie książkowe pozycje na temat oznakowania pojazdów PSZ na zachodzie i nazwach własnych pisanych na sprzęcie.
Jest zupełnie niewykluczone, że takich publikacji jest nawet więcej. Niemniej jednak, w recenzowanej tu publikacji takich materiałow zabrakło.