Micro Master – dodatki do okrętów
Micro Master
Jeszcze nie tak dawno dodatki do modeli opierały się na blaszkach fototrawionych i odlewach żywicznych. Zmieniły to drukarki 3D. I to diametralnie, wysyłając standardowe żywice do lamusa. Łatwość zrobienia ‘matki’ w porównaniu z żywicą, spadek cen drukarek, spowodowały szybką popularyzację tej techniki. W tej chwili ilość nowo pojawiających się firm oferujących wydruki 3D rośnie już niemalże w postępie wykładniczym. Różnie jest jeszcze z jakością, bo trafiają się też takie, które nigdy nie powinny trafić do sprzedaży.
Na Micro Mastera trafiłem szukając dodatków do Strasbourga w 1/350. Po przejrzeniu strony okazało się, że interesujących tematów mają więcej. Dużo więcej. Co niestety mocno zaboli moją kartę kredytową. Firma specjalizuje się w dodatkach do okrętów Royal Navy, a dokładnie – do okrętów Commonwealth. Mamy więc tam również dodatki do okrętów Australijskich i Nowozelandzkich, poddanych niekiedy lokalnym przeróbkom stoczniowym co odróżniało je od ich angielskich odpowiedników. .
Micro Master jest z Nowej Zelandii. Jak położycie rękę na globusie, gdzieś w okolicach Wielkiej Brytanii, a głowę włożycie pod globus, to właśnie tam znajdziecie Nową Zelandię. Wypada prawie dokładnie po drugiej stronie.
To trochę daleko. 17 662 km. Prawie pół równika.
Samolotem 24h
Wersja dla płaskoziemców:
Nowa Zelandia jest na południowy wschód, gdzieś na wysokości trąby słonia
Firma zaznacza, że dbając o ekologię, nie używa plastiku. Dlatego też opakowania, w których wysyła zakupione u nich elementy są naturalne i ekologiczne.
Przyznam, że informacje, iż firma nie używa plastiku i pakuje wyłącznie w naturalne opakowania wzbudziły we mnie lekki niepokój. Wzmocniony tym jak zobaczyłem na ich stronie jakie – kartonik (no OK. ), jakiś kubeczek c..j wie z czego, koperta – wygląda, że nawet bez bąbelków. Hmm.. To ma do pokonania pół świata. Chyba wiedzą co robią?
Dotarło
Duże kartonowe pudełko (porządny, wytrzymały karton).
w środku…
Kubeczki okazały się czymś przypominającym wytłoczki do jajek, ale grubszym i wytrzymalszym.
a elementy wewnątrz, owinięte w watę.
Kubeczki są na tyle sztywne, że naprawdę trzeba sporej siły by je zniekształcić. Wata zaś zapobiega przesuwaniu elementów. Taka forma ochrony wydruków okazała się niezwykle skuteczna.
Większe elementy, które nie mieściły się do kubeczków, zostały zapakowane do kartonika
I przyklejone, by się nie przemieszczały. Dlatego do ich oderwania potrzebne było narzędzie.
Producent na swojej stronie zamieszcza fajne, duże rendery swoich wydruków, ale często to co widzimy na renderach, a to co dostajemy po zakupie, to jakby dwie różne rzeczy. Na zakup u Micro Mastera zdecydowałem się po zobaczeniu dział do Strasbourga w jakimś wątku z budową. Wyglądały bardzo ładnie. Nie było więc tak, że kupowałem zupełnie w ciemno. Zanosiło się na co najmniej przyzwoitą jakość.
No to może zacznijmy od skali 1/350
Wieże główne do Strasburga
Pozwolę sobie tylko zaanonsować, a dokładniejszy opis będzie można przeczytać w recenzji dodatków do Strasbourga.
uwierzcie mi, że jest duża różnica w stosunku do tego co znajdziecie w pudełku z modelem
Wieże średniej artylerii i dodatkowej
Wieże do włoskich krążowników klasy Zara
Producent ma w swojej ofercie dwie wersje – z osłonami przeciw podmuchowymi i bez (jak większość dział w swojej ofercie).
fot. Wszystkie rendery ze strony producenta – https://micromaster.co.nz/
A element zestawowy wygląda tak:
Jak zatem wyglądają zamienniki z wydruków 3D? Ano tak:
Widać różnice z tym co proponuje Trumpeter? (to pytanie retoryczne)
Bardzo ładnie odtworzone szczegóły na wieżach
Dalmierze mają odsunięte pokrywy
a wewnątrz widoczne są szczegóły lunety
Drabinki
Tak, jedna trochę krzywo, ale to łatwo naprostować. Drabinki nie są wydrukowane z wieżą, a są od niej odsunięte (tak jak w rzeczywistości) i mocowane w trzech punktach. Stąd pewnie to lekkie przesunięcie.
Micro Master ma w swojej ofercie wieże do Zary i Poli. Nie ma do Friume i Gorizi. Bo to nie były takie same wieże. Każdy z krążowników miał na czwartej wieży unikalne motto okrętu, które odwzorował producent.
Mało mam okrętów w 1/350, bo jeszcze radzę sobie z siedemsetką, a brytyjskich to cały jeden (HMS Roberts), do niego więc zakupiłem wydruki i do jego plastikowych elementów mogę je porównywać.
Standardowe działa uniwersalne 4”
Zestawowy Trumpeter:
Który możemy zamienić na:
Niestety sprzęt, którym mogę robić zbliżenia ma słabą matrycę i ziarno zaczyna już zjadać szczegóły, ale uwierzcie mi, to są naprawdę bardzo dobre wydruki.
Brytyjskie działa 4” (102mm) były działami uniwersalnymi. Na niszczycielach jako broń przeciwko okrętom i samolotom, na większych jednostkach już raczej tylko jako artyleria przeciwlotnicza. A do kierowania ich ogniem używano stanowisk dalmierzy nazywanych HACS (High Angle Control System ). Wyglądało to mniej więcej tak:
Jak padało lub nie było używane, to stanowisko było przykrywane plandeką (widać z tyłu). I W takiej też formie jest ono najczęściej odwzorowywane w plastiku.
Od 1941 roku zaczęto dokładać do nich radar 285
Tych stanowisk było kilka, jak nie kilkanaście rodzajów, bo numerki kończą się na Mk. XIV. Były okrągłe lub bardziej kanciaste, miały pięć lub sześć dipoli, dłuższe lub krótsze ramiona dalmierzy. Micro Master ma w swojej ofercie kilka rodzajów, z antenami i bez anten i przeważnie są one opisane na jakich okrętach były montowane.
Do tej pory, mając nawet wypasiony dodatkowy zestaw fototrawiony, nie można było przeskoczyć braku wnętrza.
Z boku widać stanowisko kierowania ogniem do pom-pomów (to z dwoma antenkami), o nim też będzie niżej.
A wracając do HACS, to w wydrukach 3d wygląda to tak (np. MK. III)
I faktycznie to całe wnętrze widoczne na renderach jest też na wydrukach
No i co Wy na to? Jak dla mnie rewelacja! Choć może nie tak wielka, jak to co Wam pokażę w 1/700 🙂
Na powyższych zdjęciach modelu były widoczne stanowiska kierowania ogniem dla działek przeciwlotniczych. W plastiku mamy walec, antenki dobrze jak będą na blaszkach z pudełka, choć zazwyczaj są one marnej jakości. Ramiona dalmierza dokładałem sam. Dupy nie urywa…
Za to wydruki 3D już tak.
Takie stanowisko powinno mniej więcej wyglądać tak:
fot. Ontheslipway.com
Dużo różnych wajch i pokręteł, siedzonka dla obsługi, lunetki, celowniki, korbki i takie tam. I to mamy na wydrukach
I ostania rzecz w 1/350. Reflektory 20-calowe. W modelach zazwyczaj są największe reflektory. Te mniejsze, jeśli nawet są, to mocno uproszczone. A na okrętach to na piętrach nadbudówek kilka takich reflektorów zazwyczaj stało.
Słabe zdjęcia, ale nawet na nich widać, że wydruki mają sporo szczegółów.
I 10”reflektor sygnalizacyjny na mostek czy jakieś piętro nadbudówki.
A teraz to samo tylko dwa razy mniejsze – 1/700
HACS
Trumpeterowy standard (tu akurat od Nelsona – 2018 new tool) wygląda tak:
jak dołożymy zestawowe blaszki:
Blaszki Trumpetera są grube. Niewygodnie się z nimi pracuje, bo trzeba używać większej siły do zaginania, a większa siła to prosta droga do pogięcia/zniszczenia.
Flyhawk jest lepszy. Trochę. Przynajmniej blaszki są cieńsze, to i się wygodniej składa.
Do tego dokładamy antenki
a jak mamy zestaw z blaszkami, to fototrawione
Powiedzmy, że może być. Antenki już wyglądają lepiej. Sama podstawa też ma jakieś delikatne szczegóły. Jeśli komuś nie sprawia trudności montaż takich elementów fototrawionych w 1/700, to można to tak zostawić. Ale można też zamienić to na wydruki 3D.
Albo na taki:
I porównanie z Flyhawkiem
W siedemsetce jest oczywiście mniej szczegółów w środku niż w 1/350, ale są!
Wiecie do czego się skłaniam? Żeby zrobić mikst – do podstawy 3D dołożyć fototrawione anteny.
Pamiętacie te stanowiska kierowania ogniem pom-pomów, które pokazywałem wyżej w 1/350? W 1/700 też wyglądają rewelacyjnie.
Trumpetera nie będę pokazywał, bo szkoda mi było czasu na ten badziew. Flyhawk:
i z blaszkami
Do tej pory to było wszystko co można było wyciągnąć w siedemsetce. A i tak dla wielu montaż takich blaszek był zbyt wymagającym wyzwaniem.
Wydruki 3D to zmieniły. Można już mieć świetnie wyglądający element bez konieczności ogarniania małych części fototrawionych. W końcu też takie stanowiska to nie tylko walec z antenami, ale faktycznie mocno rozbudowany element podobny do tego co widać na zdjęciu w opisie 1/350
Bez porównania..
To jeden z elementów must have do wymiany. Drugi to poczwórne półcalowe vickersy. Częste wyposażenie brytyjskich pancerników przed dokonywanymi w czasie wojny apgrejdami.
fot. Wikimedia.org
Wiecie jaki jest problem z takimi zestawowymi działkami? Nawet tymi od Flyhawka. Lufy są za grube.
Jeśli do modelu mamy zestaw fototrawiony , to bardzo często zawiera również lufy. A jeśli to model większy od niszczyciela, to lufy mamy nie tylko do artylerii głównej, ale też do pomocniczej. I później się okazuje, że lufa brytyjskiej armaty 102mm czy amerykańskiej 127mm jest cieńsza niż oerlikona 20mm lub pom-poma 40mm. Można czasami (jak mamy w zestawie) wymienić lufy na fototrawione. Tylko niestety widać że są płaskie. Wydruki 3D są tutaj najlepszym rozwiązaniem.
Po lewej Flyhawk
i jeszcze z Trumpeterem
Reflektor 44”. To takie spore – na pancerniki
Delikatny krzyżak i ramiona, szczegóły i nity na korpusie
Siedzenie operatora i korbka
Od lewej – Trumpeter – Flyhawk – Micro Master 3D
No i na koniec kuter. Taka pinasa była na większości (jak nie na wszystkich) brytyjskich pancerników.
Porównanie z Trumpeterem
Micro Master ma dużo dodatków do różnych skal. Również tych mniej popularnych w modelarstwie plastikowym – 1/12, 1/196, 1/96 czy 1/125 i innych dość egzotycznych. Najwięcej dodatków do okrętów Royal Navy lub Comonwealh, choć są również do włoskich czy francuskich.
Stanowiska HACS, czy kierowania ogniem działek, były obecne na wszystkich okrętach wyposażonych w działa 102mm lub pom-pomy więc wszystkich od niszczycieli w górę. A że składanie anten takich stanowisk może być kłopotliwe (szczególnie w siedemsetce), to wydruki 3D są doskonałym rozwiązaniem dla tych, którym wyginanie i klejenie blaszek słabiej wychodzi.
Oferta Micro mastera jest na tyle szeroka, że czasami trudno o wybór. Przy opisach przedmiotów producent czasami podaje konkretne nazwy okrętów, na których były używane, czasami ogólnie – np. na pancernikach. Ja poległem na szalupach. Jest ich tyle, że nie byłem w stanie zorientować się, które będą mi pasować do konkretnego modelu. Wszystkie podobne i jednocześnie zupełnie niepodobne do uproszczonego elementu plastikowego. Gdzieś na stronie jakiegoś producenta drukowanych dodatków widziałem listę okrętów, a po kliknięciu na konkretny typ pojawiała się lista dodatków do tego konkretnego okrętu. To byłoby bardzo pomocne. Oczywiście można pogrzebać w internecie i w końcu dogrzebać się do danych czy szalupa na Nelsonie to miała 27 czy 32 stopy, ale dla kogoś takiego jak ja, któremu wystarcza opis z wikipedii, to trochę niepotrzebna komplikacja.
Micro Master nie jest oczywiście jedynym produkującym takie dodatki. W internecie firm z podobnym asortymentem jest cała masa. Na renderach wyglądają kosmicznie. Tylko na renderach. Często jakość wydruków jest nieakceptowalna. Widać to później na forach czy w komentarzach. Na zakup u Micro Mastera zdecydowałem się po zobaczeniu wydruków na dość dobrych zdjęciach. Spodobały mi się więc zaryzykowałem. Nie rozczarowałem się.
Z czystym sumieniem mogę polecić!
Kia ora
Janusz Bogusz – Rhayader
Przedmioty do recenzji przekazała moja karta kredytowa
Witaj Januszu, w gronie uzależnionych od Mikromastera 😉
Produkty Simona to klasa sama w sobie. Jest otwarty na propozycje i czasem mozna zasugerować aby dorzucil jakiś nowy produk do oferty. Np. 273 Latarn – nie dziekujcie 😀
Pomimo odległosci paczki przychodzą w miare szybko np. jakieś 3 razy szybciej niz z USA.
Dobre są.
Sprowadziliśmy sobie z kolegą trochę, on w 350, ja w 700.
Mam uzbrojenie do niszczycieli Royal Navy – armaty główne, te przeciwlotnicze Vickersy, wyrzutnie torped (też bardzo fajne, tu nie omawiane), wieże kierowania ogniem. No rewelacja. Naprawdę robi różnicę.
Na szalupach tak samo poległem – trudno się zorientować która jest która, a oferta baaaardzo szeroka.
Cena jako taka też nie jest problemem, ale koszty przesyłki i ceł są wysokie. Warto zamawiać więcej na jeden raz, i warto się dogadać z kolegą – wtedy koszty przesyłki się rozłożą.
No i warto pamiętać, że w Polsce też mamy asów w tej dziedzinie: Shelf Oddity. O tyle może nie ułatwiają życia że do wydruków często dodają blaszki lub metalowe lufy, ale jakość także jest powalająca.
O kukureja, coś pięknego, robi wrażenie. Nie chcecie jednego HACS-a w siedemsetce odsprzedać? Pozdrawiam