1/72 M-26 (T26E3) Pershing
Heavy Tank
Pegasus Hobbies – 7505
Kilka modeli Pegasus Hobbies było już tutaj omówionych. Ale ten jest inny od pozostałych. Inny pod każdym względem. Bo co prawda pudełko ma jak zwykle dość staroświecki dizajn, to sam boxart nie jest już tak – nazwijmy to – zgrzebny. Może nie piękny, ale jednak malunek przedstawiający czołg
Odmienność nie kończy się jednak na pudełku. Po jego otwarciu znajdujemy bowiem instrukcję montażu, która nie jest już, jak w innych miniaturach, pojedyńczym skrawkiem papieru z czarnobiałym prostym schematem
..choć schematy malowania, a w zasadzie aplikacji kalkomanii kolorowe nie są
..nowłaśnie – to wskazuje, że tym razem w zestawie są jakieś nalepki. Ale jest też więcej nowości – bo wypraski są spakowane w foliowe worki, a w oczy rzucają się gumowe gąsienice (są gąski! nie to co tutaj)
Po rozpruciu owych worków wyjmujemy wspomniane paski gąsienic
..dwie wypraski z jasnoszarego polistyrenu
..oraz górę i wannę kadłuba odlane ze śmiałym wykorzystaniem wielodzielnych form
I tutaj zagadka odmienności tej miniatury się rozwiązuje. Model jest inny, bo to nie oryginalny Pegasus Hobbies, a przepakowana miniatura ze stajni Trumpetera. Choć akurat kalkomanie dołączone do zestawu, jak widać po napisach, opracowane zostały na potrzeby tej konkretnej edycji
No dobrze, kto by nie był producentem wyprasek, to zerknijmy na nie z bliska. Choć model ma już dekadę, w sumie wciąż wygląda całkiem przyzwoicie. Jak wspomniałem, kadłub to owoc wielodzielnych form suwakowych, zatem wiele detali jest odlane wraz z nim – w sumie jednak bez poważniejszej szkody dla akuratności
Co ciekawe, płyta nadsilnikowa ma imitację płytek żaluzji także po wewnętrznej stronie. W sumie nie wiem po co, skoro wnętrze nie jest nawet zasygnalizowane a włazy w większości w pozycji zamkniętej, pozbawione możliwości otwarcia bez istotnej ingerencji w model
Układ jezdny jest całkiem rozbudowany, bez natrętnych uproszczeń
Pewnym uproszczeniem są gąsienice zaproponowane w formie gumowych pasków. Co prawda mają ładnie odtworzone szczegóły, nie mają podłych nadlewek, wybitnie trudnych do usunięcia. Ale to jednak gumisie – straszny oldskul. Ja nie lubię.
Ogólnie jednak szczegóły wyglądają ładnie. Są oczywiście pewne uproszczenia, typowe dla skali, ale moim zdaniem model nadal broni się jakością, pomimo upływu dziesięciu lat od premiery
Ot, taka ciekawostka, bo z tego co pamiętam modele Trumpetera nie często trafiają do pudełek innych firm, nawet tak chętnie konfekcjonujących wszystko co na rynku, jak choćby Revell. W zasadzi to kojarzę tylko jakieś limitowane edycje Eduarda