1/144 ZiL-131 Shelter
Soviet shelter truck
Armory – 14802
Armory nie jest nowym producentem, a rzekłbym, że wręcz okrzepłym już na rynku modelarskim. Niemniej jednak dobra tego producenta pojawiają się tutaj po raz pierwszy, wiec w najbliższym czasie postaramy się przybliżyć nieco jego ofertę. Bo wbrew pozorom jest dość szeroka. Choć bez wątpienia najbardziej kojarzona jest z żywicznymi kołami do samolotów. I innymi drobnymi akcesoriami. Dlatego przewrotnie zacznijmy od rzeczy mniej charakterystycznej, a przy tym stosunkowo nowej – modelu wtryskowego. To wydaje się być już regułą, ze manufaktury ze wschodu zaczynające od dodatków z żywicy z czasem wchodzą w plastikowe modele do sklejania. Tak jest choćby z North Starem, Clearpropem , który wyrósł z ResKitu, a i rodzima Arma przecież po azjatyckiej stronie Wisły ma siedzibę. Wracając jednak do Armory – ich modele to oczywiście szortrany, aczkolwiek dość nowoczesne, projektowane cyfrowo i odlewane na całkiem wysokim poziomie. Omawiany tu zestaw to owszem, ciężarówka, ale ze względu na skalę należałoby traktować ten model bardziej jak dodatek do dioram (lotniczych), niż samodzielną miniaturę. Przede wszystkim ze względu na skalę – 1/144 – może nie tyle zarezerwowaną, co jednak popularną głównie w miniaturach samolotów. No a druga sprawa to tematyka – bo mamy do czynienia z pojazdem zaplecza technicznego lotniska. Czy w ten sposób najczęściej eksploatowanego. A zatem model ZiLa 131 z barakiem na pace. Cały zestaw spakowany w dość estetyczne, typowe pudełko
Na odwrocie zasygnalizowane są dostępne malowania. Czy raczej malowanie – zielone. W przeciwieństwie do wielu czeskich producentów grafika na opakowaniu nie wyczerpuje tematu, ale o tym za moment. Wewnątrz pudełka mamy części zestawu spakowane w worek strunowy, oraz pakiet papierów
Papiery to oczywiście instrukcja montażu – zawierająca również diagram z numeracją poszczególnych części plastikowych (w ramkach numerów nie ma)
Schematy malowania i aplikacji kalkomanii przedstawione są na osobnej wkładce, drukowane na kredowym papierze. Ciekawa rzecz, bo producent nie tylko nie sugeruje farb żadnej konkretnej marki, ale w ogóle nie podaje nawet kolorów. Rozumiem, ma być zielony. Ale ogólnie rzecz biorąc sprawa jest dość nietypowa. Proponowane warianty różnią się wyłącznie nalepkami, i tak dostajemy wersję polską, parę sowieckich i jedną rosyjską
Model jest iście multimedialny , bo mamy dwa rodzaje plastiku, żywice, blaszki, kalkomanie a nawet maski. I wszystko to jest maleńkie
Plastikowe wypraski są dwie. Pierwsza, z szarego tworzywa zawiera elementy podwozia
Nie jest to jakość miniatur ze stajni Flyhawka, ale wziąwszy pod uwagę jak bardzo eksponowane jest zawieszenie oraz z jaką skalą mamy do czynienia uważam, że wciąż jest to akceptowane. A koła to są nawet zupełnie udane
Ramka z przeźroczystego tworzywa jest niewiele tylko mniejsza, a przy tym nie mniej bogata. Zawiera bowiem nie tyle oszklenie kabiny, co cała kabinę – szyby są integralnymi elementami karoserii. Mamy tu także wszystkie pozostałe elementy konstrukcji kabiny – maskę, grilla a nawet elementy wnętrza
Nie wiem czy to kwestia samego tworzywa, ale detale z bliska sprawiają wrażenie bardziej dopracowanych niż elementy podwozia. To prawda, przedniej szybie przyda się drobne polerowanie, ale ogólnie wszelkie okna są dość cienkie i przejrzyste. No i jest potencjał dla dłubaczy, bo maska czy tez drzwi są osobnymi elementami
Z żywicy odlane jest wyposażenie części ładunkowej – skrzynka oraz – w jednym kawałku – cała zabudowa paki. Odlew nienagannej jakości. Takoż i wzór – detale mogą wydawać się nieco przerysowane – poniekąd słusznie – ale przy miniaturze tych gabarytów to akurat zaleta, a nie wada.
Zestaw uzupełnia całkiem bogata blaszka fototrawiona. Zawiera różne istotne nawet elementy konstrukcyjne, choć brakuje mi w niej kierownicy – rzeczonej brak również w formie wtryskowej. Mam nadzieję, że uda się coś dobrać z siedemdwójkowego zestawu haulera
Kalkomania dołączona do zestawu nie jest arcydziełem – ani wzornictwa (choć tu wielkiego pola do popisu twórcy nie mieli), ani pod względem druku. Najgorzej wypada flaga Federacji Rosyjskiej, z poprzesuwanymi kolorami. Przypadek?
Jak wspomniałem na początku, dostajemy również arkusik z maskami. Choć ‘arkusik’ w kontekście ich rozmiaru to i tak na wyrost powiedziane. Mimo że mały, to jednak bardzo przydatny, bo mamy tutaj wycięte nalepki na szyby – a te, że przypomnę, są integralnymi elementami ścian kabiny.
KFS
“Polskie” malowanie to niestety totalny SF.
Nie istniały czarne polskie tablice rejestracyjne o układzie liter OFx xxxx
takie miałem przeczucie, ale też nie chciałem piesełów wieszać na twórcach nie mają dostatecznej wiedzy w temacie.
Co tam zatem powinno/mogłoby być ?
Jeśli to ma być rejestracja wojskowa – to kombinacja liter UAX, UCY, UEL, UFE, UHO, UKW, UWR plus cztery cyfry. Z tym że raczej rejestracje na takim pojeździe nie byłyby umieszczone na tablicach rejestracyjnych a namalowane byłyby bezpośrednio na drzwiach i tylnej ścianie pojazdu.
Jeśli ma być to rejestracja cywilna, to najbliższa jest z byłego województwa opolskiego – litery OPx, ODx, OEx plus cztery cyfry (lub trzy cyfry i litera – dla pojazdów państwowych). Numery rejestracyjne umieszczone oczywiście na tablicach rejestracyjnych, a nie malowane “na wojskową modłę” na drzwiach czy tylnej ścianie pojazdu (tu jedynym wyjątkiem były wywrotki, gdzie numer rejestracyjny z tyłu powtarzano na tylnej ścianie skrzyni ładunkowej)
Oznaczenie w postaci biało-czerwonej “flagi” sporadycznie spotykane było na pojazdach wojskowych w latach 2000-2010 (najczęściej na pojazdach misyjnych)
Dziękuje