1/700 HMS Ithuriel
1942 I-class british destroyer
IBG – 70012
Jak pisałem w tekście o Garlandzie, przyszedł czas na drugą nowość w temacie maleńkich niszczycieli z plastiku. Oczywiście mowa tu o HMS „Ithuriel”, czyli przedstawicielu brytyjskich przedwojennych niszczycieli typu I. Od omówionego wcześniej typu G różniły się w zasadzie uzbrojeniem torpedowym – dziesięć wyrzutni w miejsce ośmiu (rzecz jasna mowa o okrętach „prosto z fabryki” bez późniejszych modyfikacji). Oryginał podzielił los większości okrętów serii G-I, czyli został bohatersko ugodzony bombą i zezłomowany. Przeżywalność niszczycieli w czasie II wojny światowej była podobna jak przeżywalność ropuchy na autostradzie…
Sam okręt jest niemal bliźniaczo podobny do Garlanda – największą zauważalną różnicą jest pomost bojowy, przebudowany w stylu okrętów klasy J czy N (jak sławny Piorun). Nie powinno więc dziwić że i miniatura będzie się różnić w szczegółach. Zatem do rzeczy.
Model Ithuriela zapakowany jest dokładnie tak samo jak Garland, z podobną ilością powietrza (też bez zapachu jeśli ktoś ciekawy, a w sumie szkoda, bo jakaś morska bryza byłaby klimatyczna). Boxart jest o wiele ładniejszy, utrzymany w błękitnych kolorach.
Szybka inspekcja zawartości pudełka ujawnia że model ma wspólną z Garlandem ramkę A, tą z kadłubem i dużymi elementami.
Oraz drugą, podobnej wielkości ramkę G na której zgrupowano całą resztę części. Troszkę inne podejście niż w przypadku Garlanda (gdzie część małych ramek pewnikiem będzie wykorzystana przy kolejnych okrętach serii).
Przy opisie plastikowych elementów mogę napisać w zasadzie to samo co przy Garlandzie. Powtórzę więc skrótowo – jest bardzo dobrze. I zostawię Was na chwilę z kilkoma fotosami ramki G (lubicie ramki co nie?).
Inna jest też oczywiście zawartość blaszki fototrawionej, za to taka sama wysoka jej jakość.
Do tego wspólny dla wszystkich okrętów arkusz kalkomanii.
I instrukcja w której, podobnie jak w przypadku Garlanda, budowa modelu przedstawiona jest na szarych (wyraźnych!) renderach.
Schemat malowania jest także tylko jeden, za to możemy okręcik wymalować w atrakcyjny wielobarwny łaciaty kamuflaż. Przyznaję że malowanie brytyjskich okrętów zawsze mi się podobało.
Podsumowując. Jeśli jesteś fanem okrętów Royal Navy – model to absolutny must have. Jeśli kręci Cię klejenie okrętów w ogóle – bardzo wart rozważenia. Jeśli nie lubisz małych okrętów i dziesiątek drobnych części – można przeżyć bez niego. Acha, i jeszcze jedno. Przy planowaniu ewentualnego wydatku i budowy trzeba mieć na uwadze fakt że będzie to trudny model. Ale w zasadzie, czyż nie dotyczy to wszystkich modeli w tej skali?
Michał Błachuta
Bardzo dobra recenzja, ale jeśli chodzi o wyrzutnie torpedowe to było nieco bardziej skomplikowanie niż “10 zamiast 8”. Typ “G” miał fabryczne rzeczywiście po 8 (2×4) z wyjątkiem Glowworma który miał eksperymentalnie 10 (2×5), natomiast typ “I” miał 10, ale Ithuriel nie był “normalnym” typem “I” tylko okrętem z serii zbudowanej dla Turcji (8 wyrzutni, 2×4) i przejętej przez Royal Navy z powodu wybuchu wojny. Więc model IBG Ithuriela słusznie zawiera 2×4 wyrzutnie.
Do tego zamieszania oczywiście dochodzi modyfikacja z 1940 roku kiedy jedną z wyrzutni zastąpiono działem przeciwlotniczym.