1/72 Z-37TM “Turbo Military”
KP – Kovozávody Prostějov – KPM0146
Do recenzji tego modelu przymierzałem się jak kura do szczania jak pies do jeża. Też mam internet i widziałem recenzje Čmeláka, czyli protoplasty omawianego tutaj samolotu. I też nie mogę uwierzyć.. W każdym razie miałem świadomość, że otwarcie pudełka z tym modelem będzie jak rozłupanie skorupki duriana. Ale że mamy właśnie sezon na duriany.. to sruuu. O niebanalnej urodzie samolotu informuje już boxart – choć trzeba przyznać, że ten czechosłowacki dromader w wersji turbo, czyli z silnikiem turbośmigłowym wygląda już nieco bardziej jak samolot
Z rysu historycznego zamieszczonego w instrukcji dowiadujemy się, że militarna wersja tej rolniczej maszyny była zbudowana na życzenie kraju niemieckiego robotnika i chłopa, ale jakoś tak nie do końca wyszło z realizacją zamówienia
Oznacza to mniej więcej tyle, że zaproponowane warianty malowania są zasadniczo fikcyjne, nie licząc jednego. Producent zresztą lojalnie o tym informuje na planszy z barwnymi profilami. Planszy zwyczajowo wydrukowanej na odwrocie pudełka
I te malowania, choć zmyślone, to zmyślone całkiem zgrabnie. Tak pod względem samego kamuflażu, jak i szczegółowo oznaczeń. Oznaczeń zebranych na nie za wielkim arkuszu kalkomanii. Wydrukowanym bez szału, ale na granicy akceptowalności. Oprócz napisów i godeł znajdziemy tu również nalepkę z zegarami tablicy przyrządów. Oraz pasy fotela pilota
Instrukcja montażu (tak – odwlekam, jak mogę, przejście do omawiania plastiku:>) zupełnie czytelna. W kwestii wnętrza mamy nawet lansowane przez SH wskazanie malowania poszczególnych detali adekwatnym kolorem
Jak dało się dostrzec na prezentowanym wyżej diagramie, elementy modelu zawierają się w dwóch ramkach z szarego plastiku i jednej przeźroczystej
Do tego mamy też uzbrojenie, pod postacią odlewów z szarej żywicy
Oszklenie stanowiące dość eksponowany element jest zupełnie niezłe. Tam, gdzie ma być pomalowane mamy matową powierzchnie, to, co ma być przejrzyste jest przejrzyste i całkiem klarowne
Dłużej odwlekać się już nie da. Szary plastik z bliska. Przede wszystkim zaznaczyć trzeba, że w porównaniu z pierwszą, klasyczną edycją Trzmiela mamy do czynienia z nowymi ramkami. I nowymi najważniejszymi elementami płatowca. Bo choćby kadłub, to nie tylko nowy nos, ale całe nowe jego połówki
Jak widać jest nie do końca starannie, bo linie tu i ówdzie zanikają, albo są nie do końca proste. Czy jak na sterze kierunku – wybiegają nieco dalej niż powinny. Najsłabiej jednak wygląda łączenie osłony silnika z resztą kadłuba. Ale ten nowy kadłub nie wyróżnia się jakoś szczególnie na tle wielu innych szortranów, których wzór był strugany ręcznie. Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Twórca prototypu miał drobne problemy z równym trasowaniem linii, ale już z wyklejaniem wybranych powierzchni blaszkami fototrawionymi nie radził sobie wcale. Bo widać wyraźnie, że imitacje fragmentów poszycia krytych przetłaczaną blachą powstały w ten właśnie sposób. To akurat całkiem sprytny i całkiem oczywisty sposób. Szkoda jednak, że owe blaszki są ponakładane niezbyt starannie. Są poprzesuwane
..pozalewane klejem..
..czy wreszcie raz wtopione w powierzchnie, ze splanowanymi krawędziami, innym razem wyraźnie się od płaszczyzn odcinające. Swoją drogą, na powierzchni skrzydeł widać w koło tych blach zagłębienia po szlifowaniu szpachlówki. Widać też wyklejki z cienkiego plastiku, które pozapadały się pod wpływem kleju (co – nawiasem mówiąc – dla klejów jest dość dobrym testem)
Chociaż i tak – tutaj tych ‘falistych’ powierzchni jest stosunkowo mało. W klasycznym Čmeláku takimi blaszkami pokryty był cały płat. Z jednakową finezją i starannością. W świetle powyższych problemów drobne jamki skurczowe widoczne w zasadzie we wszystkich grubszych elementach są igraszką
Wyżej mignęły już detale, które wypadałoby zrobić w formie blaszki fototrawionej, ale jednak są detalami plastikowymi. Czasem ‘typowymi szortranowymi’, czasem już nieakceptowalnymi, jak choćby coś, co ma imitować kratki stopni montowanych na skrzydle, czy wlot powietrza do silnika
Przy tym golenie podwozia czy inne drobne elementy to już klasyka gatunku – po prostu wszystkie wymagają w mniejszym lub większym stopniu obróbki – tyleż za sprawą jakości wzoru, co i samej technologii szortranowego wtrysku
..a żywice – takie jak model. Czyli nawet przyzwoicie wyglądające pylony
..a do tego umiarkowanie akceptowalne wyrzutnie
Prawdę powiedziawszy, zupełnie mnie nie dziwi, że gdy czechosłowaccy współmodelarze zobaczyli miniaturę Čmeláka, to zaowocowało to licznymi wylewami. Powiedzieć #zdrada, to nic nie powiedzieć. Ktoś nawet zaprojektował tę miniaturę od nowa i namówił Eduarda na włączenie go do planowanych nowości. Podobno ma się ukazać w przyszłym roku. Ciekawe, czy pojawi się również w wersji Turbo.
KFS