75mm Zensh-Iku
Captain of the Children of the Sea
Abyssoul – Zensh-Iku
Kwestię opakowań w tych wszystkich niekoniecznie budżetowych figurkach poruszałem już parokrotnie. Dlatego i tutaj od tego właśnie zacznę. Bo naprawdę nie trzeba cudów na kiju, żeby zaoferować nabywcy produkt stwarzający pozory ekskluzywności. Wystarczy pomysł. Tutaj zgrzebny, czarny karton mamy przewiązany jutowym sznurkiem i przybitą pieczęć lakową.
I od razu – aż żal otwierać (choć da się dobrać do zawartości bez łamania pieczęci:>). Gdy jednak już się otworzy, nie mamy do czynienia z przepychem
Wewnątrz mamy zabezpieczony garścią trocin woreczek z żywicznymi odlewami oraz sygnowaną fiszkę z indywidualnym numerem figurki
Producent przy okazji dziękuje za cierpliwość. No bo tak – zgodnie z zapowiedzią figurki zamówione w przedsprzedaży miały być rozsyłane do nabywców pod koniec maja. Jakieś problemy z produkcją opóźniły całe przedsięwzięcie o prawie dwa miesiące. To i tak pikuś w porównaniu z niektórymi kikstarterowymi akcjami. W każdym razie to miło, że producent poczuwa się do jakiejś odpowiedzialności, przeprasza za drobną wtopę i oferuje w związku z tym zniżkę na kolejny zakup.
Nim przejdę do sedna, czyli odlewów figurki, polecam rzut oka na dwa obrazki podprowadzone ze strony producenta. Po pierwsze ilustrację koncepcyjną
..którą, co warto podkreślić, w zupełnie udany sposób udało się przeistoczyć w trójwymiarową rzeźbę cyfrową..
..by tę następnie wydrukować (na najwyższym poziomie – nie sposób znaleźć tu typowe dla tej technologii słoje) i wreszcie (po jakichś tam przebojach) odlać z szarej żywicy. Dostajemy zatem dziewięć elementów, w tym dwie alternatywne głowy. Co zwraca uwagę, to odlewy są pozbawione kostek wlewowych, zatem teoretycznie wszystko jest gotowe do poskładania
Odlewy są wybornej jakości – nie sposób dostrzec najmniejszych nawet ułomności – żadnych bąbli, przesunięć. Bez mała niedostrzegalne są również artefakty łączenia części gumowej formy.
Na dobrą sprawę, jedyną ułomnością jest lekko pokrzywiona głownia miecza, co akurat wielkim problemem nie jest
..no i miecze są dwa, jak u prawdziwego Geralta z gry!
Dwie również są głowy. Oczywiście do wyboru. Jedna w fikuśnym kapelutku w kształcie muchołówki
..uzupełnia ją okazałych rozmiarów warkocz
..oraz druga – dla tych, którzy strachają się malowania twarzy, w tym osobliwie oczu – w wiklinowym kasku na wzór nawilżacza powietrza
Jest wreszcie widoczny na wizualizacjach instrument. Trochę szkoda, że odlany wraz z imitacjami strun – niezbyt przy tym delikatnymi (a i mam wątpliwości, czy prawidłowo zamontowanymi w główce, na naciągach). No w każdym razie, jak się to powiększy dwadzieścia cztery razy, to nie zagra
Jak już wyżej wspomniałem, figurka jest gotowa do montażu. Oczywiście tu i ówdzie odlewy trzeba jednak obrobić, podpiłować, niektóre spoiny delikatnie zaszpachlować. W każdym razie roboczo, do zdjęć połapałem wszystko na niewielkie ilości patafixu
No i figurka jest całkiem spora jak na 75mm.
Tutaj w porównaniu z miniaturą z Valkirii, opisaną jako 7omm – co by nie mówić, różnica we wzroście, jak i w gabarytach jest bardziej znacząca niż te 5mm
..a jak dogrzebię się do pudełek z figurkami z BlackSun nominalnie również 75mm to materiał uzupełnię o kolejne porównanie.
KFS
P.S. Wygrzebałem. Kraksussa. Fest baba
Instrument nie zagra. Nie dość, że się nastroić nie da, to jeszcze są cztery struny, a pięć kluczy do strojenia :]
Co do oczu, to wersja w czepku “a’la muchołówka” i tak ma je zamknięte… Nie będzie problemu z malowaniem.