1/48 Nieuport Ni-17
ProfiPack Edition
Eduard – 8071
Kiedy pojawiła się zapowiedź tego zestawu, w internecie zawrzało. Nie dlatego, że to jakiś szczególnie osobliwy model – plastik ma już na karku przeszło dwie dekady, model ukazał się w parunastu wydaniach itd. Emocje wśród współmodelarzy wywołał jednak boxart
No cóż – jest widowiskowy, technicznie świetny, ma niepowtarzalny klimat – mnie nie rusza akurat, ale w pełni rozumiem zachwyty. A zachwyty były: “Choćby dla samego obrazka muszę mieć ten model” – temu podobne komentarze nie były rzadkością. I ktoś złośliwy mógłby stwierdzić, że ten model warto mieć tylko i wyłącznie dla tego obrazka – tym bardziej, że akurat tego Edek nie oferuje w formie plakatu z linii EduArt. Ale byłaby to uwaga krzywdząca dla tej miniatury, bo mimo swojego wieku trzyma się ona nie najgorzej. Choć bliżej jej do nowych szortranów, choćby ze Special Hobby, niż wysokich standardów nowych modeli Edurda. Mamy zatem trzy ramki z szarego plastiku (w tym jedną niewielką), maleńką wtryskową owiewkę z plastiku przeźroczystego oraz jak na profipacka przystało – blaszki fototrawione i maski
Szkiełko zupełnie przejrzyste, w miarę cienkie
Jeśli ktoś poświęcił czas na kliknięcie powiększeń, to zapewne dostrzegł, że coś nie gra w ramce z silnikiem. Bo istotnie nie gra. Mimo zastosowania gargantuicznych ilości lubrykantu, nadal plastik nie dał rady wlać się w formę jak należy…
Pocieszać się można jedynie, że niedolewki w gotowej miniaturze będą dość dobrze ukryte, ale pewnego niesmaku to nie zlikwiduje. No i mamy tu do czynienia z jedną z nielicznych sytuacji, gdy mycie ramek ma uzasadnienie inne niż ‘bo widziałem, że inni tak robią’. Jakieś artefakty drobnych problemów z wtryskiem tworzywa do formy znalazłem jeszcze w jednym miejscu na ogonie…
…ale umówmy się – wyprowadzenie tego też nie będzie modelarstwem wyczynowym. Poza tymi ułomnościami miniatura prezentuje się całkiem nieźle. Może detale nie są ostre jak brzytwa, ale też nie jest to mydło. Podobnie całkiem niebrzydko prezentują się płaty, z wyraźną imitacją ugięć
Mniejsze elementy podobnie – nie onieśmielają finezją, ale są wykonane na zdecydowanie akceptowalnym poziomie…
…no może poza fotelem, który razi jednak topornością
Tu jednak z pomocą przychodzi blaszka, w której jednym z najbardziej istotnych – moim zdaniem – elementów jest właśnie nowy fotel. Oraz pasy do niego
Imitacja sklejki i tak do przemalowania, a w przypadku zegarów rozważyć można oklejenie nadruków kalkomaniami, bo te ostatnie są nieco bardziej subtelne
Zatem kalkomania – przygotowana przez Eduarda, wydrukowana przyzwoicie. Choć kolory na rondlach czy nalepkach na ogon jakieś takie mało nasycone – nie sądzę by było to intencjonalne, ale w sumie ładnie imituje pomalowaną szmatę
Ogólnie zatem – niemały arkusz…
…którego zawartość pozwala na pomalowanie modelu w jednym z pięciu wariantów
Podsumowując – myślę, że ilustracja na pudełku w pewnym sensie pasuje do tego zestawu – spotkanie z nim może być drobną katastrofą, ale można z niej wyjść cało – jak pilot z drugiego planu…
KFS