1/48 PZL W-3A Sokół
Answer – AA48006
Budowa cz.1
Model PZL W-3 Sokół jest już dostępny na rynku całkiem długo, ale w internecie niewiele widać zbudowanych egzemplarzy. Nie wiem, czy to wina malowań z ubiegłorocznej serii czy po prostu dużo gadania, że fajnie, iż jest, a modelarsko praktycznie cisza… I tylko gdzieniegdzie pojawia się jakiś okaz, a szkoda. Liczę na to, że wielu czekało, zresztą tak jak ja, na wydanie z kalkomaniami TOPR. Panowie – już jest w sprzedaży, więc do dzieła!
Pierwsza część relacji z budowy poświęcona jest wnętrzu. To jednak – zamiast przypominać podniebną karetkę – wyposażeniem bardziej przywodzi na myśl karawan. Niestety, w środku jest pusto – brakuje wszystkiego albo inaczej – wszystko trzeba zrobić samemu. Nawet te krzesełka, które dał producent, powinno się wymienić na ławkę. Oczywiście można to zostawić jak jest i zamknąć, ale biorąc pod uwagę fakt, że ten śmigłowiec jest tak dobrze udokumentowany, postanowiłem odwzorować gros tego, co widzę na zdjęciach oryginału. Nie jestem dobry w te klocki i zwykle skupiam się bardziej na wykańczaniu powierzchni lakierniczej, ale czego się nie robi dla tak pięknej maszyny. Większość dodatków będzie widoczna, zwłaszcza że postanowiłem kilka par drzwi zostawić otwartych.
Budowę swojego Sokoła zacząłem od poprawienia tablic Yahu. Uczucie to, przyznam, dziwne – tak jakbym poprawiał dzieło sztuki jakiegoś artysty. TOPRowska maszyna ma czarne panele przyrządów, zatem zielone raczej mocno rzucałyby się w oczy. Swoją drogą, śmiało mogłem również użyć tego, co dał Answer, ponieważ jakość zarówno blaszki, jak i przyrządów odlanych z plastiku trzeba na pewno pochwalić.
Składanie maszyny rozpocząłem tradycyjnie od kokpitu. W tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że model ten nie należy do tych, co się same kleją i choć poszczególne elementy pasują do siebie całkiem nieźle, to jednak trzeba im w dopasowaniu pomóc. Głównie chodzi tu o docięcie, podpiłowanie tych fragmentów części, które odpowiadają za właściwe ułożenie danych elementów względem siebie.
Montaż kokpitu wymaga wklejenia tego plastikowego panelu tuż pod tablicą przyrządów. Bez niego ciężko ustawić równo obie ścianki. Lecz jeśli macie blachę Yahu, najpierw delikatnie go podklejcie, a jak się wszystko równo sklei, usuńcie. Ja chciałem go spiłować, ale to nie wystarczy. Trzeba go po prostu usunąć, inaczej panel od Yahu nie będzie pasował. Poniżej fotka jeszcze z częściami I9 i I2.
Popracowałem również nad fotelami. Te z zestawu są gładkie, dlatego aby nadać im odpowiednią fakturę posmarowałem je najpierw szpachlówką. Następnie za pomocą nożyka oraz czeskiej żyletki odpowiednio naciąłem.
Po przeróbkach foteli zająłem się podłogą w przedziale transportowym. Aby odtworzyć to, co jest w prawdziwym śmigłowcu, nakleiłem na nią kawałek perforowanej folii wyciętej z okładki na zeszyt. Za pomocą markera naszkicowałem sobie przy okazji linie podziału, które później zostaną zamalowane. Posłużą mi one do malowania i cieniowania podłogi w końcowym etapie budowy.
We wnętrzu Sokoła przeciągnięta jest lina do przypinania się członków załogi. Jej uchwyty wykonałem z kawałka drutu.
Respiratory i inne puszki zrobiłem ze zwykłej gumki do ołówków. Nie jest to idealny budulec, ale jak pisałem wyżej, jestem w tym temacie raczej laikiem. Niemniej jednak efekt końcowy mnie zadowala.
Zestawowe krzesełka w tej wersji raczej się nie przydadzą, choć później użyłem kilku elementów do budowy zagłówków. Tymczasem zbudowałem ławkę. Do tego celu posłużyła mi stara karta płatnicza owinięta sreberkiem, jakim owija się kwiatki w bukiecie.
Pierwsze przymiarki montowane jeszcze na blue tack.
Trzeba to jeszcze pomalować.
Oczywiście ławka nie mogła sobie po prostu wisieć, trzeba było wykonać od podstaw podpórki. Tu użyłem rozgrzanego nad świeczką kawałka plastiku oraz ścinków kartonu.
Małe przymiarki miały równoległe miejsce w kokpicie. Na obrazku ukrywa się również imitacja butli gaśniczej.
Na zdjęciu poniżej widać jak początkowo chciałem tylko zeszlifować wystające elementy paneli. Niestety to trzeba po prostu usunąć albo nie wklejać w ogóle, bo inaczej blaszka od Yahu nie pasuje.
Nadszedł czas na malowanie wnętrza. O ile zdjęcia oryginału nie będą pozwalać mi na szaleństwa lakiernicze na powierzchniach zewnętrznych, to w środku postanowiłem troszeczkę pocieniować. Na początek delikatny preshading.
Jako koloru podstawowego użyłem Gunze C45, który następnie delikatnie pocieniowałem ciemniejszym H60. Równocześnie nie do końca rozumiem sugestię producenta, aby wnętrze kabiny pilotów malować na jasnoszaro. Zdjęcia śmigłowca, jakie posiadam, jednoznacznie wskazują na jasnobeżowy odcień.
Gdy przedział transportowy został pomalowany, zająłem się kokpitem. Najpierw, jak uprzednio, naniosłem jasnobeżowy kolor, następnie podłogę pokryłem płynem Heavy Chipping z AK-Interactive. Gdy specyfik wysechł, podłogę pomalowałem na kolor ciemnobrązowy z domieszką rdzawego. W dalszej kolejności za pomocą skalpela zrobiłem kilka obić i rys. Z kolei obicia foteli pomalowane zostały na jasnoszary kolor.
Przyszedł czas na zabezpieczenie wszystkiego lakierem. W tym celu użyłem półmatu, aby później, po nałożeniu washa, już nie musieć lakierować wnętrza. Specyfik zaaplikowany na podłogę, zarówno w kokpicie jak i przedziale transportowym, to migowski PLW Blue Black.
Na ściany poszły dwa odcienie brązu z AK-Interactive.
Aby zapobiec ewentualnym przechyleniom śmigłowca do tyłu, w puste miejsca po obu stronach dołożyłem kilka metalowych kulek. Z kawałka cienkiego plastiku dorobiłem imitację rurki, do której finalnie przykleję zagłówki dla pasażerów. Ze skręconego cienkiego drucika przygotowałem zaś kilka wiszących przewodów, służących najprawdopodobniej do komunikacji z pilotami.
Na zdjęciach widać, jak walczyłem z wklejeniem pierwszych metalowych siatek do chłodzenia silników. Ponieważ są one zdecydowanie większe aniżeli otwory w plastiku, początkowo chciałem zeskrobać grube ścianki, a następnie je przyciąć i wkleić (lewa połówka maszyny). Wyszło tak sobie. Zdecydowanie lepiej je po prostu wypchnąć, tak by giętkie blaszki same ułożyły się w otworach (prawa strona).
Aby wypełnić pustkę przedziału transportowego, musiałem wrzucić tam sporo różnych “gratów”. W oryginale przedział ten mieści dużą ilość plecaków, toreb oraz worków. To, co umiałem, zrobiłem sam: wszystkie worki oraz torby wykonałem ze zwiniętych kawałków foli. Dużym wyzwaniem okazał się wózek, którego załoga używa do wciągania rannych. Tu musiałem trochę pokombinować, aczkolwiek z efektu końcowego jestem zadowolony.
Kolejnym elementem, który zrobiłem samodzielnie, były żółte plastikowe nosze. Nie ukrywam, że wyszły one tak sobie, choć muszę przyznać, że mało wymiarowe otwory, które w nich nawiercałem, przysłoniły później położone czarne pasy.
Zastosowane plecaki pochodzą z zestawu Eureka XXL. Co prawda są one teoretycznie w skali 1/35, ale te znajdujące się na wyposażeniu śmigłowca TOPR też odstają rozmiarem od standardowych. Te zdecydowanie za duże pociąłem, z jednego tworząc kilka mniejszych.
Wszystkie drobiazgi pomalowałem kierując się zdjęciami oryginałów.
Tak wyglądały pierwsze przymiarki i wklejanie poszczególnych części wyposażenia. Pomału widać, jakie przeznaczenie ma ten śmiglak.
Pomału “dobijam do brzegu” – wszystko na swoim miejscu wstępnie podklejone, kokpit dostał pasy, brakuje jeszcze słuchawek, ale te są w trakcie produkcji – pokażę je w drugiej części artykułu. Nadmienię również, że wymieniłem także dwa uchwyty dla załogi, ponieważ oryginalne były troszeczkę za grube. Dodałem również trzeci, brakujący, przymocowany po lewej stronie Sokoła, przy wejściu. Na suficie przykleiłem wykonane z taśmy klejącej papierowe instrukcje – zapewne BHP, a także plastikowe lampki ”Exit”.
Zagłówki, tak jak pisałem wcześniej, to przeróbka oparć siedzisk zestawowych, natomiast pasy załogi to pomalowana na czarno taśma klejąca. Przeciągnąłem też czerwoną linę do przypinania się podczas akcji, aczkolwiek jej ostateczny montaż nastąpi dopiero po zamknięciu obu połówek kadłuba.
Mam nadzieję, że tą relacją kilku osobom pomogłem, a innym przetarłem szlak. W miarę możliwości udało mi się odtworzyć to, co zawiera wnętrze tej maszyny. Do poprawy byłby jeszcze sufit, ale ja zostawiłem go w takim oryginalnym wydaniu. Może ktoś pokusi się … .
Tymczasem zapraszam na kolejną część relacji z prac nad tym modelem
P.S. Internet jest pełen różnych zdjęć i tu nie będę polecał konkretnych stron, dacie radę. Proponuję jednak obejrzenie dwóch filmików. Zwłaszcza ten drugi ma fajne momenty, ponieważ jest w nim pokazane wnętrze TOPRowskiego Sokoła.
Albert Grzywa
Witam. Kiedy 2 część relacji z budowy. Przyznam że czekam z niecierpliwością 🙂
Model praktycznie już gotowy. Zostało kilka rzeczy, tak więc części drugiej można spodziewać się przed świętami.
Model świetny, pytanie tylko jedno malowany pędzlem ?
Nie, nie mam takich umiejętności. Model malowany aerografem.