1/35 Pz.Kpfw.38(t) Ausf. E/F
Tamiya
Malowanie
Dla przypomnienia, recenzja zestawu znajduje się tutaj, a pierwsza część relacji z budowy tutaj.
Zakończywszy montaż modelu, mogłem przystąpić do jego malowania. Nie ukrywam, że zabierałem się do tego ze sporą tremą – ukończyłem jak dotąd tylko trzy miniatury pojazdów w skali 1/35, z czego ostatnią około 6 lat temu. Z drugiej strony, warto wciąż próbować czegoś nowego i stawiać sobie wyzwania, więc szybko sięgnąłem po biały podkład Tamiya, aby przygotować mały czołg pod dalsze prace malarskie.
Jest to dobry moment, żeby wspomnieć o jednej poprawce, którą sygnalizowałem w pierwszej części relacji: zaszpachlowałem i wyszlifowałem przejście krawędzi metalowego grilla w kadłub. Jeśli po prostu nakleimy blaszkę, jak sugeruje instrukcja, będzie to wyglądało nienaturalnie, ponieważ w prawdziwym czołgu nie było tam widocznego przejścia ani krawędzi – można to sprawdzić choćby na dostępnych w sieci fotografiach eksponatu muzealnego.
Zaplanowałem sobie zróżnicowanie powierzchni w myśl zasady “światła zenitalnego”. Pierwszym krokiem w tym kierunku było naniesienie delikatnego ciemnego preshadingu (tradycja samolociarska w końcu zobowiązuje…).
Następnie model pomalowałem kilkoma warstwami mocno rozcieńczonego XF-63 Panzer Grey z Tamiyi, starając się przy tym zachować prześwitujący efekt preshadingu. W trakcie malowania rozjaśniałem też szary kolor jaśniejszymi farbami, aby zróżnicować intensywność rozjaśnień różnych płaszczyzn i krawędzi.
W dalszej kolejności zająłem się gumowymi bandażami kół. Można spróbować zrobić to pędzlem “z ręki”, ale szybciej i pewniej było wyciąć odpowiednie maski przy pomocy cyrkla tnącego Olfy. Krótko mówiąc, nowoczesność w polu i zagrodzie.
Przed montażem układu jezdnego wstępnie pobrudziłem wannę kadłuba, szczególnie w miejscach, gdzie po założeniu wielkich kół dostęp będzie utrudniony. Wykorzystałem do tego widoczne na zdjęciu specyfiki, radośnie mieszane w różnych proporcjach.
Kolejnym krokiem było zastosowanie filtra do Panzer Grey z AK-Interactive. Musze przyznać, że efekt mnie zachwycił. Być może zdjęcia nie oddają tego wystarczająco, ale odcień farby na modelu od razu zmienił się z lekko zabawkowego na taki, jak go sobie wyobrażam na prawdziwym czołgu.
Nakładając filtr szerokim pędzlem, wykonywałem nim ruchy z góry na dół, tym samym wstępnie tworząc imitacje zacieków. Szczególnie dobrze jest to widoczne na bocznych płytach wieży.
Uzyskany efekt zabezpieczyłem błyszczącym lakierem bezbarwnym, po czym nałożyłem (jakże nieliczne – tu Wam zazdroszczę, pancerniacy…) kalkomanie.
Z kanistrów postanowiłem zrobić element ożywiający monotonię jednobarwnego modelu (trzymając się dalej stylistyki folklorystycznej – zastosowałem styl “wieś tańczy i śpiewa”) . Zanim zacząłem je jednak malować, poprawiłem kompromitujący błąd montażu uchwytów, który słusznie wytknięto mi w poprzedniej relacji. Samo malowanie zacząłem od pokrycia kanistrów brązowoczerwoną farbą, mającą imitować minię.
Następnie nałożyłem aerografem kilka warstw lakieru do włosów, aby pobawić się później w odpryski i otarcia. Gdy tylko lakier do włosów wysechł, zaaplikowałem każdemu z kanistrów inny kolor podstawowy.
Po 5-10 minutach, gdy tylko farby lekko zaschły, sztywnym i wilgotnym pędzlem porobiłem imitacje uszkodzeń powłoki malarskiej. Nie traktowałem wszystkich kanistrów jednakowo brutalnie, żeby uniknąć powtarzalności efektu.
Kolejnym krokiem było wstępne pomalowanie gąsienic. Tu zresztą polecam kompleksowy poradnik malowania tychże autorstwa Kamila. Ja zacząłem od pokrycia pasków gąsienic mieszanką XF-69 NATO Black i XF-64 Red Brown z Tamiyi.
Kolor podstawowy zabezpieczyłem warstwą lakieru bezbarwnego, po czym używając washa do gąsienic (AK083 Track Wash) oraz specyfiku AK4062 Light Dust z serii Dust&Dirt Deposits (świetny!) wstępnie upaćkałem gąski.
Gąsienice i kanistry zamontowałem na kadłubie. Dalsze znęcanie się nad gąsienicami odłożyłem na końcówkę prac, aby np. pigmenty nakładać równocześnie na kołach, kadłubie i gąsienicach właśnie – łatwiej w ten sposób uzyskać jednorodny i kontrolowany efekt. W międzyczasie pokolorowałem również tłumik wydechu – użyłem do tego dwóch odcieni farb Rust z zestawu Lifecolora oraz dwóch odcieni rdzawych pigmentów. Nie jestem specjalnie zadowolony z efektu, ale pocieszam się, że następny będzie lepszy. Pomalowałem również pędzelkiem i akrylami drobne detale, a ponadto zamontowałem podnośnik oraz zapasowe ogniwa gąsienic na przodzie wanny kadłuba. Bryła była więc już w miarę kompletna, gotowa na dalsze zabiegi.
Na warsztat wjechały farby olejne, których użyłem do tzw. biedronki. Nakładałem kropki różnych odcieni tychże farb, a następnie rozcierałem je na sucho lub wacikiem lekko zwilżonym White Spiritem. Głodnych wiedzy teoretycznej odsyłam do recenzji dobrej książki, omawiającej podstawy zabaw z farbami olejnymi.
Większe ilości jasnych farb (w tym przypadku ABT165 Faded White z Abteilung 502) nakładałem na górne płaszczyzny wizjerów itp., aby je rozjaśnić i optycznie podkreślić.
W dalszym ciągu nieco chaotycznie, ale wciąż dążąc do mniej więcej założonego efektu, nanosiłem różne specyfiki AK-Interactive i Ammo, imitujące zacieki, zebrany kurz i ziemię, plamy oleju itd. Krawędzie gąsienic przetarłem farbą 70864 Natural Steel z Vallejo, wykorzystując technikę suchego pędzla.
Tej samej metody (tym razem przy zastosowaniu olejnego sreberka Revella) użyłem do rozjaśnienia krawędzi pancerza i przede wszystkim jakże licznych w tym czołgu nitów.
Na bokach wieży widoczne są również efekty zarysowań farby – te wykonałem kredką AK10019 Chipping Color. Rzeczona kredka nie załapała się na zdjęcie, ale rysy już tak.
Model był już bliski finiszu.
Pozostało podoklejać drobiazgi jak np. antenę, zwisające z uchwytu na wieży manierkę i teutoński hełm, a także lampę Notek na przednim błotniku. A propos tej ostatniej, Tamiya opublikowała erratę dotycząca montażu tego elementu (oto link). W instrukcji do modelu błędnie pokazano sposób połączenia “kapelusika” z podstawką. Na szczęście, nawet jeśli ktoś zrobił to źle, to w modelu znajdują się dwie lampy, więc jest egzemplarz zapasowy.
Tym samym budowę uznałem za skończoną i mogę podzielić się jej ostatecznym rezultatem. Nie ukrywam, że modelowanie pojazdów w skali 1/35 zaczyna mnie wciągać i na pewno nie jest to ostatni, który popełniłem.
Artur Osikowski
Model przekazany przez Hobby 2000 – dystrybutora Tamiya
bardzo ładnie, choć zastanawia mnie metaliczny kolor hełmu… w każdym razie, mily dla oka poradnik, przyda sie kiedyś jak będe robił czy-osiem od hobby bossa 🙂
Dziękuję bardzo! Hełm to moja wtopa, nawet instrukcja nakazuje pomalować jakimś szarym, przegapiłem to. Wyposażenie germańskich najeźdźców jakoś nigdy mnie nie interesowało. Choć przyznaję, manierkę wiszącą obok hełmu pomalowałem na podstawie zdjęć oryginałów znalezionych w necie 🙂
Bardzo mi sie podoba efekt, ktory zostal uzyskany. Mam pytanie odnosnie tego punktu:
“Następnie model pomalowałem kilkoma warstwami mocno rozcieńczonego XF-63 Panzer Grey z Tamiyi, starając się przy tym zachować prześwitujący efekt preshadingu.”
Jakie byly proporcje tego mocno rozcienczonego Panzer Grey? Normalnie uzywam 60% thinner oraz 40% farby, ale tutaj takie delikatne warstwy zastanawiaja mnie jakie byly proporcje w tym wypadku.
Wlasnie bede sie zabieral do tego modelu na dniach I chcialbym cos podobnego osiagnac.