1/48 Gloster Meteor NF.14
Sword – SW 48011
Sword skupia się głównie na skali 1/72, ale od czasu do czasu oferuje również większe modele. Tak stało się i tym razem, gdy na rynek trafił Gloster Meteor w swojej ostatniej bojowej wersji – NF.14 – czyli nocnego myśliwca z charakterystycznym wydłużonym przez potężny radar nosem. I kiedy mowa o większych modelach, to rzecz należy traktować całkiem dosłownie, bo już samo pudełko – z naprawdę ładnym obrazkiem, co trzeba dodać – jest ponadprzeciętnych rozmiarów
Bynajmniej nie dlatego, że do jego wnętrza spakowano dużo powietrza – wewnątrz jest obficie – może nie z powodu ilości ramek, ale ich rozmiaru
Bo ramek jest pięć. To znaczy trzy duże, z szarego polistyrenu oraz jedna niewielka – z wlotami powietrza z tegoż samego materiału, i kolejna mała, z przeźroczystego tworzywa, z oszkleniem kabiny
Jak na tak okazały zestaw, części wcale nie jest tak znowu wiele – co nie znaczy, że budowa nie jest skomplikowana
Co jednak zwraca uwagę, zdecydowana większość prac to budowa wnętrza kabiny i gondole silnikowe. Przy czym trzeba przyznać, ze owo wnętrze nie jest arcydziełem – uproszczone jak w modelach Tamiya, niestety do japońskich jakością nie doskakuje. Ot, solidna, dobrej jakości szortranowa robota. Ale jednak szortranowa. Mamy zatem niezbyt wyszukane detale, miejscami niezbyt ostre, ale mimo wszystko nie mydlane
No może poza fotelami, które wypadają blado, a do tego w zestawie nie ma żadnych blaszek – pasów zatem trzeba szukać wśród aftermarketów
Za to tablice przyrządów wyglądają bardzo ładnie, choć znowu jest na co ponarzekać, bo producent nie przewidział kalkomanii z imitacjami cyferblatów
Tu i ówdzie, tam gdzie jest ono widoczne przez otwory w konstrukcji, mamy odtworzone imitacje żebrowania. Zwykłe, nieskomplikowane, tylko miejscami wzbogacone niezbyt fortunnie uplasowanymi śladami po wypychaczach
Podwozie na mocno przeciętnym poziomie – golenie, które wymagać będą nie tylko typowej obróbki, ale też drobnych waloryzacji (raczej samodzielnych, bo wątpię w pojawienie się prędko jakichś gotowców; no chyba, że graty do tamkowego Meteora będą tu pasować – nie zgłębiałem tematu)
Nie oczarowują również koła; choć też nie odstraszają. W każdym razie i dla nich warto poszukać zamiennika. Nawet jeśli udają, że mają imitacje ugięcia opon. Udają, bo są po prostu lekko ścięte – spęcznienia w tym miejscu już nie odtworzono
O ile wnętrze i detale nie oszałamiają – są porządne, ale bez finezji – to na uwagę zasługuje wykończenie powierzchni zewnętrznych. Miejscami widać ręczną robotę, ale zasadniczo jest bardzo dobrze. Wypolerowane powierzchnie, ostre, cienkie i równe linie podziału oraz wszelakich inspekcji. Brak jednak imitacji zapinek, śrub, nie wspominając o nitowaniu. Ale od tego są nitowadła, żeby nitować!
Bardzo ładne jest również oszklenie. Przyda mu się drobna polerka, ale i bez niej jest klarowne, przejrzyste i nie zniekształca w znaczący sposób
Skoro mignęła już kalkomania, to i o niej słów kilka. Całkiem okazały arkusz
Wydrukowany przez Techmod, zatem jakość bardzo wysoka. Solidne kolory, czytelne napisy eksploatacyjne, nawet te najdrobniejsze…
…tylko nalepek na tablice przyrządów brak. No w każdym razie, te wszystkie napisy zajmują właściwie więcej niż połowę arkusza. Nie jest zatem zaskoczeniem, że ich uplasowaniu poświęcone są w instrukcji aż dwie strony
O pozostałych nalepkach oraz malowaniach również na dwóch stronach. Bo owszem, w zestawie dostajemy tylko dwa warianty. Na plus dla Sworda, że konsekwentnie prezentuje je w kolorowej, dość czytelnej formie, a nie jak wielu innych czeskich producentów niskonakładowych miniatur, w formie małych obrazków na odwrocie pudełka
Podsumowując – Sword nie zaskoczył. W żadną stronę. To klasyczny reprezentant niskoseryjnych modeli, ale z tej wyższej półki – dopracowany i całkiem staranny. Choć ograniczony przez technologię. Bo wzór to nie nowoczesny cyfrowy projekt, a porządna, ale jednak ręczna robota. Gdyby chcieć na coś marudzić, to raczej na brak blach czy żywic w zestawie.
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
P.S. – o tym, jaka jest składalność tego zestawu dowiedzieć się można z artykułu, który przygotował Piotr
Model do recenzji przekazał Sword – producent zestawu