28mm Hori Mizu
Titan Forge
Gdy patrzę na swoją półkę wstydu, dostrzegam często pojawiający się motyw figurek nawiązujących do historycznej Japonii. Ta konstatacja spowodowała, że przestałem się w końcu wahać i sprawiłem sobie kolejną – tym razem z polskiej manufaktury Titan Forge
Takich ludzików w klimacie japońskiej mitologii i epoki samurajów mają więcej, a wszystko to pokłosie kickstarterowego projektu Dragon Empire – Tabletop Army. Swoją drogą – pachnącego odcinaniem kuponów od popularności wydanej przez CMON gry Rising Sun. Zatem ta lądowa rybka wpadła mi w oko już dawno i w końcu ją nabyłem.
Elementy modelu przewalają się we wnętrzu standardowego blistra. Zunifikowana jest również etykieta, czyli kartonik stanowiący jego konstrukcję
W skład zestawu wchodzą trzy żywiczne odlewy i plastikowa podstawka 2x5cm, dość podłej jakości
A zatem żywice. Podział technologiczny całkiem sensowny – osobno jest tylko to, czego nie dałoby się odlać w jednym kawałku, lub i tak by się łamało przy wyciąganiu z gumowej formy
Mamy zatem cały korpus rybki, w jednym kawałku z ujeżdżającą go bohaterką. Wlew umieszczony roztropnie – w miejscu styku rumaka z podłożem
Głowa i dłoń z wachlarzem są osobnymi detalami…
…jak również – co oczywiste – czasza parasolki
Nie ma się co przejmować przesunięciami cięcia formy widocznymi na jej powierzchni. Bo gdy spojrzy się na jej spodnią stronę…
…oczywistym się staje, że element ten prościej zrobić od nowa, niż obrabiać żywiczny odlew. Ja biorę pod uwagę również podmianę na detal z innego zestawu Titan Forge (który pewnie przedstawię kiedy indziej)…
…podobnie jak rozważam podmianę głowy, która niespecjalnie mi się podoba (a ściślej rzecz ujmując, nie za bardzo podoba mi się twarz) – choć może łatwiej będzie ją nieco przemodelować – pażywiom, uwidim
Niestety, to nie koniec rozczarowań. Drobnych, ale jednak. Na artefakty druku nie narzekam zbytnio, bo na szczęście dają o sobie znać na powierzchniach niezbyt trudnych w obróbce. A obróbka i tak będzie potrzebna, żeby usunąć drobne przesunięcia w odlewie (delikatne, zupełnie nie odstające od standardów, ale jednak obecne)
Uważny obserwator zauważy dodatkowo obecne w wielu zakamarkach (a w sumie już nie tylko w nich) strzępy gumowej formy
Po różnych zgrubieniach w zakamarkach widać, że już we wcześniejszych odlewach zostało niemało silikonowych strzępków. Ja rozumiem, że przygotowywanie formy to potrafi być odstręczające zajęcie – sam zawsze zbieram się do tego jak sójka za morze. Ale serio, czasem trzeba jednak zrobić nową, jak dotychczasowa się rozpada. Wskazane wyżej wady mojego egzemplarza nie są na tyle bolesne, by go dyskwalifikować, ale jednak w istotny sposób umniejszają frajdę. Tym bardziej, że figurka jest zupełnie niebrzydka…
…a przynajmniej mnie się podoba.
Zwyczajowo dwa słowa jeszcze o gabarytach modelu. Nominalne 28mm w przypadku wierzchowca, i to tak nietypowego, trudno odnosić do innych ludzików, ale sama postać kierowniczki rozmiarem zbliżona jest do dość standardowej laleczki 28mm (tutaj ze stajni Hasslefree)…
…choć wydaje się być nieco drobniejsza. A jeszcze bardziej drobna jest w konfrontacji z kosmicznym marynarzem
Podsumowując – fajny, nietuzinkowy drobiazg. Gdyby jednak ktoś planował zakup tej figurki, to sugeruję dowiedzieć się u producenta, czy zrobił już do niej nową formę, czy nadal żyłuje tę samą. Warto też poprosić o bezpieczne spakowanie przesyłki. Do mnie przyszła bowiem koperta bąbelkowa. A z koperty tej wysypały się dwa blistry z zestawami oraz cześć zawartości jednego z nich
No cóż – blister sam w sobie stanowi dość dobre zabezpieczenie odlewów – choć zwykle lepiej, gdy są one dodatkowo unieruchomione w jego wnętrzu kawałkiem gąbki. Albo przynajmniej woreczkami. A tu nie są. Takie plastikowe pudełko nie jest jednak przesadnie odporne na zgniatanie. A koperta bąbelkowa – tak się jakoś składa – również średnio przed nim chroni. Nie bardzo rozumiem ten pomysł – bo oszczędności tu nie widzę – pudełka fasonowe nie są od kopert specjalnie droższe. A na pewno bardziej solidne. Tymczasem z koperty wyjąłem pomięte opakowania, z których jedno pękło rozsypując swoją zawartość. A i drugiemu się oberwało…
…na szczęście obyło się bez uszkodzeń samych modeli ani bez strat na zawartości. Ale niesmak pozostał. Trochę szkoda, bo kilka wzorów jeszcze mnie kusiło, ale chyba się wyleczyłem, jak z drukowanych figurek Kingdom Death…
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to