1/72 British WW2 Staff Car Super Snipe Saloon
ACE Models – 72550
Ukraińskie ACE dla modelarzy pancerki w skali 1/72 to było swoiste nemezis. Z jednej strony tylko oni robili tematy, których nikt inny nie chciał nawet dotknąć: samochody sztabowe, artylerię, ciężarówki, mało popularne czołgi i wozy pancerne. Z drugiej strony były to modele typu short-run z ich wszystkimi wadami. Pomnożonymi razy dwa. Modele ze stajni ACE zyskały sobie sławę produktów, za które biorą się tylko męczennicy pokutujący za najcięższe grzechy. Do czasu…
Jakieś dwa lata temu ACE pochwaliło się, że zaczyna projektować formy w technologii 3D oraz znacząco poprawia jakość wtrysku. Zaintrygowało mnie to do tego stopnia, że kupiłem sobie ich model Fiata 508 Coloniale wyprodukowanego właśnie według najnowszych wytycznych. I co? To dalej short-run, ale z pewnością nie dostarczał już takiej dawki cierpienia. Części były znacznie lepiej odlane, a projekt 3D zaowocował tym, że większość elementów pasowała do siebie bez większych przeszkód. Oczywiście pilniki, papiery i gąbki ścierne szły w ruch, ale były to raczej prace typowe dla oczyszczania elementów z nadmiaru plastiku niż rzeźbienie.
Zachęcony tym doświadczeniem kupiłem model T-60, który również sygnowano znaczkiem “projektowane w 3D”. Wprawdzie nie skończyłem go jeszcze, ale podczas prac również nie napotkałem na jakieś wyjątkowe trudności. Wygląda na to, że ACE rzeczywiście zrobiło to, co zapowiadało: jakość produktów znacznie się podniosła. Zakupiłem więc kolejny. Tym razem wybór padł na samochód sztabowy Super Snipe w wersji salonki (pewnie z przyczyn praw do nazwy własnej ACE pomija na opakowaniu informację, że pojazd produkował Humber). Jak zwykle próżno na rynku szukać alternatywy.
Pudełka ACE nie zmieniły się od czasu średniowiecza. Może to i dobrze, bo zawsze wyróżniają się na sklepowych półkach. Jednocześnie trudno odmówić uroku klasycznie malowanym boxartom. Można jednak przyczepić się do solidności opakowań. Są one dosyć wiotkie i podatne na odkształcenia we wszystkich kierunkach.
W pudełku dostajemy dwie ramki z szarego plastiku.
Małą blaszkę.
Kliszę z obrysem oszklenia.
Arkusz kalkomanii.
Instrukcję obsługi.
Zajmijmy się najpierw plastikiem. Tutaj moje podejrzenie wzbudziła ramka z oznaczeniem A. Po krótkim śledztwie okazało się, że to identyczna wypraska jak w modelu Super Snipe Lorry 8cwt, który nie był jeszcze produkowany w technologii 3D. Tylko ramka z nowymi częściami nadwozia wersji saloon została zaprojektowana cyfrowo. Tak więc mały zgrzyt, bo różnica w jakości elementów w obu wypraskach jest oczywista.
Przyjrzyjmy się więc najpierw detalom ramki opracowanej w tradycyjny sposób. Na pewno nie jest źle, ale niektóre detale łatwiej zastąpić wykonanymi samodzielnie niż obrabiać te przygotowane przez producenta.
Ręczne wykonanie widać przede wszystkim na przykładzie kół…
…oraz drobniejszych detali nadwozia.
Kanały wlewowe czasami nie przystają do wielkości samej części i takie elementy jak drążek zmiany biegów, wał czy elementy zawieszenia powinno się wycinać żyletką albo dać sobie z tym spokój i zrobić własne.
Części projektowane cyfrowo znacząco się wyróżniają na plus. Przede wszystkim ostrością detali i brakiem wad wtrysku. Z drugiej strony szkoda, że producent nie dał możliwości wykonania drzwi jako otwartych. Projekt 3D z pewnością pozwoliłby na precyzyjne odtworzenie drzwi jako osobnych elementów.
Tym bardziej zaskakujące – ale w miły sposób – jest umieszczenie detali na wewnętrznej stronie drzwi.
Bagażnik dachowy raczej trzeba wykonać samodzielnie, a części zestawowe traktować jako szymel.
Kilka innych elementów:
Tu i tam pojawiają się minimalne nadlewki tworzywa, ale naprawdę minimalne.
Blaszka zawiera kilka drobnych, ale użytecznych detali, jak tabliczki na oznaczenia czy wycieraczki. Szkoda, że brak tablicy z zegarami.
Kalkomania wydrukowana jest całkiem w porządku. Nie jest to jakość Cartografu, ale nie dopatrzyłem się też jakichś wad druku poza przesuniętymi czerwonymi krzyżami. No i miłym akcentem jest naklejka na zegary.
Klisza jest jaka jest. Szkoda tylko, że na boczne okna jako jeden duży pas, a nie podzielona na segmenty. Jeżeli będzie się chciało otworzyć okno to trzeba już ciąć i cyrklować samemu.
Sama instrukcja jest typowa dla ACE. Nie jest ona szczególnie czytelna i czasami trzeba się pogłowić, co do czego przykleić. Nic też nie mówi o kolejności klejenia w sposób ułatwiający montaż. Tutaj zdecydowanie trzeba samemu pokombinować, co skleić najpierw, a co później, by nie narobić sobie kłopotów podczas montażu lub malowania. W tym temacie producent ma jeszcze dużo do nadrobienia.
W instrukcji znajdziemy wzornik do wycinania oszklenia w skali 1:1, gdybyśmy popsuli kliszę dołączoną do zestawu.
Schematy malowania to czarno-białe rzuty ze słownym opisem kolorów bez podania sugerowanych farb. Po raz kolejny jesteśmy zdani na własne doświadczenie. Instrukcja zdecydowanie nie jest mocnym punktem zestawu.
Podsumowując: model na pewno nie jest dla początkujących. To short-run z jego wszystkimi wadami i nie ma co się spodziewać jakości chociażby na poziomie Rodena. Z drugiej strony to już nie są modele, do których trzeba podchodzić z siekierą. Średnio doświadczony modelarz spokojnie sobie z nimi poradzi. No i powtórzę po raz kolejny: ACE to może nie gwarancja najwyższej jakości, ale z pewnością nie można tej firmie odmówić, że bierze na warsztat modele niekiedy arcyciekawe, których nikt inny raczej nie zrobi.
Radek “Panzer” Rzeszotarski