Ta maszyna zabija faszystów
Pecau, Mavric, Damien, Scarlett
Scream Comics
To niewątpliwie komiks superbohaterski. Od innych różni się jednak tym, że tutaj superbohater nie nosi majtek na leginsy ani długiej peleryny. Ma za to długą lufę. Generalnie z przodu. Ale czasem również z tyłu, czy raczej do tyłu
Bo tak, głównym bohaterem tego komiksu jest czołg – radziecka konstrukcja z czasów drugiej wojny światowej – IS-2. Z rysu historycznego, który uzupełnia publikację, dowiemy się, że była to najlepsza konstrukcja swoich czasów. Poznamy też kilka innych ciekawostek technicznych, tak o samym czołgu…
…w tym notki dla fetyszystów niektórych detali…
…jak o mniej mechanicznych postaciach, które pojawiają się jako bohaterowie na kartach tej opowieści
Przy czym autor scenariusza daje wprost znać o swoich kompetencjach w kwestiach merytorycznych…
Umówmy się jednak – nie jest to publikacja historyczna ani nawet popularnonaukowa. To po prostu rozrywka – jak kino wojenne z holiłud. I jak wiele takich filmów zaczyna się niewinnie, a przy tym wziąwszy pod uwagę, że głównym bohaterem jest czołg z drugiej wojny światowej – zaskakująco. Bo sceną z Afganistanu, z początku tego stulecia
Tutaj szybko pojawia się tytułowy slogan
Równie błyskawicznie, bo już na następnej stronie, poznajemy jego genezę…
..oraz niektóre obsesje twórcy czołgu, który jest jednym z bohaterów drugoplanowych
Wspomniałem jednak, że jest to przede wszystkim opowieść o czołgu oraz że zasługuje on na miano superbohatera. Nie tylko za sprawą wysokich zdolności bojowych. Zdumiewająca jest jego długowieczność i w gruncie rzeczy nieśmiertelność. Bo poznajemy go w chwili narodzin w 1945 roku. Towarzyszymy mu podczas pierwszych testów…
…potem w trakcie szkolenia załóg czy długich podróży w kierunku resztek tysiącletniej Rzeszy
Nudno być przestaje, gdy czołg wraz załogą dociera na wzgórza Seelow, gdzie dochodzi do pierwszej poważnej konfrontacji z niemiecką machiną wojenną..
Chwilę potem bierze udział w walkach na ulicach Berlina, gdzie ostatecznie trawi go wraży ogień
Okazuje się jednak, że niczym kot, IS-2 ma więcej niż jedno życie. Mija bowiem nieco ponad dekada, gdy ten sam czołg ponownie walczy na ulicach miasta. Tym razem jednak jest to Budapeszt i gościnna wizyta bratniej Armii Czerwonej w tym mieście, w roku 1956
Tam radzi sobie lepiej niż jego załoga. Po wyciecze na Węgry znika na kilka lat, by z początkiem lat sześćdziesiątych ujawnić się na Kubie, gdzie bierze udział w odparciu inwazji w Zatoce Świń
To nie koniec szlaku bojowego Tej Maszyny. I nie koniec podróży, bo dwadzieścia lat później ląduje na afrykańskich plażach…
…a na czarnym kontynencie ponownie ma bliskie spotkanie z ogniem
Czy w tym ogniu ginie? Otóż nie. Co zresztą wiemy już od samego początku opowieści, która zaczyna się i kończy w Afganistanie
Kończy spotkaniem z czołgiem, ale latającym…
…przy czym jak się owo spotkanie kończy, autorzy pozostawiają imaginacji czytelników
Przez całą długa historię czołgu sączone są, nawet całkiem zgrabnie, różne ciekawostki na temat konstrukcji i eksploatacji pojazdu – jak choćby ta na temat lufy, która znalazła się w ‘Nocie technicznej’
I trzeba przyznać, że jest to wszystko wplecione w opowieść zdecydowanie lepiej niż w opisywanym jakiś czas temu drugim komiksie z cyklu, opowiadającym o niemieckim Tygrysie. Scenariusz i pozostałe postacie także są zdecydowanie bardziej ciekawe w tym albumie niż w tomie Kriegsmaschine. Także za sprawą losów załóg tytułowego czołgu – postaci, które obcując z Tą Maszyną Zabijającą Faszystów tracą zmysły, a często i życie. Wygląda bowiem na to, że tytułowy czołg jest nie tylko nieśmiertelny, ale i opętany…
KFS
P.S. Jeśli podobają się Ci się moje artykuły i chciałbyś wesprzeć ich powstawanie, możesz kupić mi czarną paktrę, albo lepiej czarną kawę, w serwisie buycofee.to
Scenariusz: Pecau
Rysunki: Jacob Damien, Senad Mavric
Kolor: Scarlett Smulkowsky
Format: 240 x 320 mm
Liczba stron: 88
Oprawa: twarda
Papier: kredowy
Druk: kolor
ISBN-13: 978-83-66291-40-9
Wydanie: I
Książka przekazana do recenzji przez Scream Comics