1/350 USS Salem CA-139
Very Fire – VF350919
Budowa cz. 1
Z prawdziwą przyjemnością chciałem zaprezentować relację z budowy miniatury USS Salem CA-139, którą wstępnie zrecenzowałem tutaj. Jest to jeden z trzech amerykańskich ciężkich krążowników typu Des Moines, który wszedł do służby już po zakończeniu II wojny światowej. Były to ostatnie amerykańskie krążowniki uzbrojone tylko w artylerię lufową. Ciekawostką jest, że USS Salem zagrał rolę niemieckiego pancernika “kieszonkowego” Admirał Graf Spee w filmie z 1956 roku pod tytułem “The Battle of the River Plate”. Co do samego modelu chińskiej firmy Very Fire, zdecydowałem się wykorzystać wszystkie akcesoria dodane w wydaniu “Deluxe”, zatem wszystko, co możliwe, podmieniałem na żywicę, elementy fototrawione i toczone z mosiądzu. Niemniej uważam, że wersja podstawowa zbudowana prosto z pudełka także może cieszyć oko.
Budowę zacząłem od kadłuba, co zresztą sugeruje instrukcja. Obydwie połówki oczyściłem i skleiłem ze sobą.
Po sklejeniu kadłuba wraz z poprzeczkami wzmacniającymi, przygotowałem sobie pokład. Przed przyklejeniem należy wywiercić w nim od spodu w odpowiednich miejscach (są oznaczone) otwory. Będą one w późniejszym czasie pomocne przy pozycjonowaniu kolejno doklejanych elementów.
Na tym etapie należało z plastikowego pokładu usunąć pewne detale, które przeszkadzały w instalacji imitacji “drewnianego pokładu”. Dodatkowo usunąłem również te drobiazgi, które miały doczekać się żywicznych zamienników. Decydując się na budowę wersji “Deluxe”, trzeba wnikliwie analizować instrukcję montażu dodatków, ponieważ nie jest ona analogiczna do tej podstawowej, a trzeba korzystać równocześnie z obydwu.
Gdy już przygotowałem sobie pokład, wkleiłem go w kadłub. Po wyschnięciu spoin mogłem obrobić całość. Tym samym miałem gotową główną i największą bryłę modelu.
Wszystko pasowało doskonale! Wystarczyło papierem ściernym wyrównać łączenia połówek kadłuba, wypolerować je watą stalową i całość była gotowa. Mogłem przystąpić do dalszych prac.
Dokleiłem do kadłuba wały napędowe i ster. Śruby zostawiłem osobno, aby dokleić je później. Trochę się zdziwiłem, że tak bogaty zestaw dodatków nie uwzględniał metalowych wałów wkładanych w ich mocowania. Należało wykorzystać elementy z zestawu podstawowego, wykonane w całości z plastiku.
Każdy z nas ma własny wyrobiony schemat postępowania przy budowie modeli. Ja w przypadku okrętów mam zasadę, że najpierw prawie na gotowo wykańczam kadłub. Później doklejam do niego pozostałe elementy, które przygotowuję osobno. Tak zrobiłem i tym razem – na tym etapie rozpocząłem więc proces malowania. Jako pierwszy został natryśnięty kolor czarny. Stanowił on jednocześnie podkład i w pewnym sensie preshading, który ułatwił mi dalsze cieniowanie innymi kolorami.
Po wyschnięciu koloru czarnego całość pokryłem specyfikiem AK088 Worn Effects firmy AK-Interactive. Umożliwiło to w późniejszym czasie uzyskanie imitacji obić i otarć.
Część nadwodną kadłuba, którą w dalszej kolejności zamierzałem pomalować w odcieniach szarości, zamaskowałem. Natomiast dennicę pokryłem w sposób nieregularny farbami zbliżonymi do koloru minii.
Po tym etapie jeszcze raz samą dennicę natrysnąłem płynem Worn Effects…
…i dopiero wówczas położyłem kolor właściwy – Mr.Color C29 Hull Red.
Można było zacząć myśleć o malowaniu części nadwodnej. Zanim do tego przystąpiłem, musiałem najpierw zamaskować pomalowaną już dennicę, pamiętając przy tym o pozostawianiu czarnego pasa oddzielającego kolory.
Na czarne powierzchnie burt, za pomocą szablonów, naniosłem aerografem kolor biały w różnym natężeniu. Zabiegiem tym chciałem uzyskać podłoże, na którym po naniesieniu koloru właściwego stworzy się imitację cieniowania i nierówno “starzejącej się” powłoki lakierniczej.
Kolor zaproponowany przez producenta w instrukcji modelu na nadwodne poziome powierzchnie to Mr.Color C308. Naniosłem go cienką warstwą tak, aby nie zakryć wcześniej uzyskanego cieniowania, choć zarazem kolor szary musiał być na tyle intensywny, żeby wspomniany efekt nie wyglądał jak kamuflaż. Ja byłem usatysfakcjonowany tym, co otrzymałem.
Przed przyklejeniem imitacji drewnianego pokładu należało pomalować te elementy pokładu plastikowego, które będą widoczne spod tego pierwszego lub których on nie zakrywa. Instrukcja sugeruje tu mieszankę farb Mr.Color: ciemnoszarej C305, białej C316 i niebieskiej C72, ale niestety nie podaje proporcji. Po konsultacji z fachowcem w tym temacie dowiedziałem się, że ma to być kolor o nazwie własnej “Dark Deck Gray”. Najbardziej zbliżona odcieniem wydała mi się farba Mr.Color C333 i jej właśnie użyłem.
I tym sposobem dotarłem do momentu budowy, w którym należy przykleić imitację drewnianego pokładu. Przymiarka na sucho wskazywała, że wszystko powinno być idealnie spasowane.
Okleina przygotowana jest w formie naklejki samoprzylepnej. Należy odkleić zabezpieczający papier i bardzo delikatnie, przy zachowaniu szczególnej ostrożności, przykleić ją na plastikowy pokład. Jeżeli przykleimy ją krzywo lub w złym miejscu, to musimy liczyć się z tym, że odklejenie jej od plastiku może z dużym prawdopodobieństwem skutkować jej uszkodzeniem.
Ja robiłem to stopniowo, zwilżając plastikową cześć pokładu pędzlem zanurzonym w wodzie. Powoduje to, że klej nie przywiera całkowicie, umożliwiając delikatną korektę. Gdy byłem pewny pozycji, dociskałem okleinę do pokładu.
Po wykonaniu tej czynności należy pozostawić kadłub do całkowitego wyschnięcia wody, którą nasączyła się okleina.
Gdy wszystko dobrze przeschło, ściągnąłem maskowanie dennicy…
…i przystąpiłem do weatheringu. Rozpocząłem od zwilżenia powierzchni wodą. Zmiękczyła ona warstwę naniesionego wcześniej płynu Worn Effects, co ułatwiło wykonywanie zadrapań i obić powłoki lakierniczej.
Do imitacji tych uszkodzeń używałem cienkiej, spiczastej pęsety i skalpela, a do większych powierzchni szorstkiego, krótko przyciętego pędzla.
W kolejnym etapie zabezpieczyłem cały kadłub lakierem bezbarwnym. Po jego wyschnięciu będę mógł aplikować różne produkty imitujące ślady eksploatacji okrętu.
Na pierwszy ogień poszedł pokład “drewniany”. Pokryłem go washem do drewna AK263, mocno rozcieńczając go white spiritem. Starałem się delikatnie przebarwić “klepki” i wypełnić linie podziału pomiędzy nimi.
Na burty naniosłem “biedronkę” z emalii AK-Interactive o numerach 303 i 305.
Roztarłem ją w sposób nieregularny pędzelkiem i patyczkiem do czyszczenia uszu, nasączonymi white spiritem .
Na dennicę naniosłem tą sama metodą siuwaks AK304…
…i w identyczny sposób jak na burtach, roztarłem go po powierzchniach.
Aby nie zepsuć sobie dotychczasowej pracy, przed przystąpieniem do nakładania kolejnych efektów naniosłem kolejną warstwę lakieru bezbarwnego.
Kolejne efekty to rdzawe zacieki. Naniosłem punktowo w wybranych miejscach niewielkie kropeczki ciemnych emalii AK013 i AK083…
…po czym rozciągałem je po powierzchni pół-suchym pędzelkiem z white spiritem. Kształt zacieków można dowolnie modelować. Naniesiony wcześniej lakier bezbarwny pozwala na pełną swobodę pracy z tymi specyfikami. Gdy pójdzie coś nie tak, możemy je zmyć i zacząć od nowa bez obawy, że uszkodzimy wcześniej pomalowaną powierzchnię.
Emalią AK-Interactive o numerze 306 na styku linii wodnej zrobiłem ślady imitujące przebarwienia spowodowane wysychaniem słonej wody…
…a specyfikiem o numerze 026 dodałem bardzo delikatne ślady “zaglonień”.
W obydwóch przypadkach nadmiar płynu zbierałem i rozcierałem pędzlem nasączonym white spiritem.
Bryła kadłuba była w zasadzie gotowa. Zabezpieczyłem całość lakierem matowym.
Zanim zacząłem “nadbudowę” okrętu, najpierw postawiłem go na “nóżkach”. Producent nie przewidział żadnego rozwiązania w kwestii podstawki, dlatego należy rozwiązać tę kwestię samemu. Ja wykorzystałem zamówione w zaprzyjaźnionej firmie wsporniki do karniszy.
Po wywierceniu w odpowiednich miejscach otworów w dnie, wkręciłem w nie wsporniki.
Kadłub stał stabilnie na wspornikach. Do tak przygotowanej bryły można będzie wygodnie doklejać wszelkie nadbudówki i wyposażenie okrętu. Jest tego niemało, ale o tym już opowiem w następnej części relacji z budowy USS Salem.
Piotr “Słoma” Słomiński
P.S. Zapraszam także na kontynuację opisu prac nad tym modelem, jak również galerię gotowej miniatury
Szacunek. Twoje artykuły to chyba najlepsze źródło wiedzy jakie znalazłem jako początkujący plastikowiec ,a kiedyś kartonowiec 😁. Wszystko fajnie opisane jakiej chemia używasz i w jaki sposób to zrobić. Piękna robota👍. Pozdrawiam i obserwuję dalej