1/72 Krupp Raumer + Vs.Kfz. 617
Takom – 5007
Takom stosuje bardzo ciekawą taktykę sprzedaży modeli w skali 1:72. Jeżeli tylko chcesz, to oni oczywiście sprzedadzą Ci swój model, ale pod warunkiem, że kupisz dwa. O ile taki zabieg ma uzasadnienie u producentów modeli łorgejmingowych (z przyczyn oczywistych), to chiński producent poszedł o krok dalej, bo w ostatnich zestawach proponuje dwa zupełnie różne modele. Tak, powiązane tematycznie, ale jednak zupełnie różne. Utrudnia to trochę zakupy spółdzielcze, bo trzeba znaleźć chętnego nie tylko na inny model niż się samemu chce, ale jeszcze na ten konkretny, który dostajemy w pudełku. No i rozumiem kombo w postaci dwóch Chieftainów lub komplet ciągnik z naczepą i ładunek do niej. Natomiast dwie pokraki, wyprodukowane w jednym egzemplarzu, które na dodatek nawet nie powąchały prochu, to już dla mnie duża zagadka. No ale jako miłośnik drugowojennych dziwadeł nie narzekam.
Pudło rozmiarowo ponadprzeciętne jak na skalę 1/72, z całkiem ładnym boxartem. Jak widać poniżej, średnio chciało się wpasować w czterdziestocentymetrowy namiot bezcieniowy. Z boku pudła mamy anons malowań pojazdów, a także, co ciekawe, kompletny przegląd zawartości pudełka.
Zawartość ta wypełnia pudełko dość szczelnie.
Zacznę od plastiku, który na końcu ma nam dać mniejszy pojazd, czyli Vs.Kfz.617.
Składa się na niego ramka C…
…podwojona ramka A z elementami kół…
…oraz wykonane w formach wielodzielnych dół kadłuba i górna część wieżyczki strzeleckiej.
Z kolei na Krupp Raumera składają się dwie ramki B…
…ramka D z przegubem łączącym obie połówki tego potwora…
…i dwa identyczne elementy nadwozia z form wielodzielnych.
Do tego dostajemy małą blaszkę fototrawioną…
…kalkomanię z całym mnóstwem całkowicie fikcyjnych oznaczeń…
…a także bardzo ładnie wydaną instrukcję montażu w formie gustownej książeczki formatu pi razy drzwi B5.
Zacznę opis modelu od elementów plastikowych, bo to w ramkach znajdziemy jedno z ciekawszych rozwiązań projektowych, z jakim miałem ostatnio do czynienia, chociaż coś podobnego opisywał już Kamil w recenzji modelu FT-17 z Fly Hawk. Otóż koła pojazdu Vs.Kfz.617 były wyposażone w stalowe łapy, które miały detonować miny. Łapy te były ruchome, a konstrukcja układu powodowała, że na gruncie zawsze znajdowały się trzy z nich. Takom wykonał jednak ten układ bardzo sprytnie, w sposób, który nie pozwala modelarzowi niczego w nim spartolić. Otóż do centralnej części koła doklejane są dwa – zewnętrzny i wewnętrzny – “biegi” łap, tworząc sztywną konstrukcję. Staje się ona podstawą, do której przyklejamy wspomniane wcześniej łapy – każdą składającą się z dwóch elementów. Wygląda to może dość pracochłonnie, jednak gdy się spojrzy na wykonanie tych elementów, to od razu zauważymy, że całość jest pomyślana tak, żeby wszystko na końcu pasowało i oba koła były identyczne i identycznie opierały się o podłoże. Genialne rozwiązanie!
W ogóle mam wrażenie, że projektanci bardzo się przyłożyli przy tych modelach. Może dlatego chwalą się robotą na pudełku.
Podobnie sprytne rozwiązanie znajdziemy w przypadku przegubu pojazdu Kruppa. Według instrukcji po jego złożeniu powinniśmy otrzymać element ruchomy, a więc nasz pojazd będzie mógł zginać się wpół jak Ikarus. Na pewno będzie to bardzo pomocne przy ułożeniu modelu na dioramie i dopasowaniu go do gruntu i scenki. No i taki zgięty będzie po prostu wyglądał ciekawiej.
Koło sterujące Vs.Kfz.617 również w założeniu ma być skrętne (co od razu sugeruje samoblokujący się trzpień), a więc tutaj też można pojazd ustawić w pozie, że tak zażartuję, dynamicznej. Natomiast zabrakło tutaj jednego elementu – koło skrętne było blokowane dwoma łańcuchami mocowanymi do uszu na kadłubie. Niestety łańcuchów nie dostajemy w zestawie w żadnej formie. Wielka szkoda, bo modelarsko to detal na pewno efektowny.
Detale na powierzchni obu pojazdów prezentują się naprawdę dobrze: nity, żaluzje, zawiasy – wszystko wyraźne, ostre i aż błaga o washa.
Doskonale prezentują się koła Krupp Raumera.
W ogóle należą się brawa za to, że Takom zauważył, jak wiele i jak różnych typów w tych pojazdach jest elementów złącznych. Łby nitów i śrub są bardzo zróżnicowane, a w skali 1:72 to nie jest takie oczywiste.
Drobnica, jak lampy, czy wydechy także bez zarzutu. Żadnych nadlewek, niedolewek, zapadlisk czy wad na powierzchni. W ogóle model wykonany jest bardzo schludnie i w ramkach robi doskonałe wrażenie – to już prawie poziom FlyHawka.
Łyżeczką dziegciu są jednak włazy na kabinach Krupp Raumera – jakieś takie mydlane, oraz lufy karabinów, co do których mam wątpliwość, czy w ogóle da się je wyciąć z ramki bez uszkodzenia.
W obu modelach cuzamen do kupy da się otworzyć tylko jeden właz – ten od wieżyczki strzeleckiej w Vs.Kfz.617. Ale za to ma detale po dwóch stronach.
Śladów po wypychaczach jest całkiem dużo, szczególnie na kołach i elementach kadłubów, ale ich umiejscowienie pozwala mi z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że ogromna większość będzie wymagała jedynie odcięcia. Szlifowanie nie będzie konieczne, gdyż ślady po cięciu znikną wewnątrz pojazdów. Kolejne propsy dla projektantów modeli.
Blaszka nie jest największa i znajdziemy na niej głównie osłony wydechów i wlotów dla obu modeli. Natomiast jej grubość sugeruje, że praca z nią będzie łatwa i przyjemna.
Instrukcja montażu jest na najwyższym poziomie. Po pierwsze jest bardzo poręczna – format książeczki na pewno jest wygodny. Po drugie jest jasna i klarowna – schematy montażu raczej nie pozwalają na pomyłkę, a sam proces pokazany jest w mojej opinii logicznie i chyba warto się go trzymać. Po trzecie zaś, instrukcja jest naprawdę ładna. Ktoś tutaj przyłożył się nie mniej niż do projektowania samych modeli.
Schematy malowania obu pojazdów można podzielić na dwie grupy. Grupa malowań biednych – czyli tych historycznych, w oparciu o fotki z epoki, oraz grupa malowań na bogato, czyli tych fikcyjnych. O ile malowania dla Vs.Kfz.617 są w swojej fikcyjności jakoś historycznie umocowane, o tyle w przypadku Krupp Raumera producent już poszalał, bo dostajemy na ten przykład malowanie z Antarktydy z roku 1947. Aczkolwiek trzeba przyznać, że uczciwie oznacza fikcyjne malowania znaczkiem “What if”.
Po raz kolejny Takom mocno współpracuje z Ammo i niestety w związku z tą współpracą dostajemy zestawienia kolorów wyłącznie z palety tego hiszpańskiego producenta. Dla mnie to zdecydowany minus, bo farb Ammo nie lubię – nawet w porównaniu do innych winyli nie trzymają jakości.
Przechodząc więc płynnie od malowań do oznakowań, to w zestawie dostajemy zaskakująco duży arkusik kalkomanii, jednak prawie wszystko, co na niej znajdziemy, możemy wykorzystać w malowaniach fikcyjnych. Dosłownie cztery nalepki będzie trzeba wykorzystać w “historycznym” Krupp Raumerze z roku 1945. Ja na pewno nie będę szedł w stronę SF, ale jeżeli ktoś lubi takie klimaty, to nalepki dostarczone przez producenta dają mu ogromne pole do zabawy. Kolejny plus na konto producenta. Brakuje mi tutaj tylko oznakowania Hydry, ale wiadomo – prawa autorskie i inne bzdury 🙂
Kalkomanie sygnowane logiem Takom są bardzo ładnie wydrukowane. Nie ma tutaj wprawdzie jakichś wymyślnych wzorów czy symboli, ale to, co jest, jest ostre, wyraźne i bez skaz.
Podsumowując: nie da się ukryć, że temat tego zestawu jest ultraciekawy, a jednocześnie forma jego wydania co najmniej zaskakująca. Natomiast jakość wydaje się być, przynajmniej w ramkach, bez zarzutu. Szkoda, że brakuje łańcuszków – tutaj Takom mógłby się wykazać, bo łańcuchy w skali 1:72 to temat zawsze problematyczny, i że lufy karabinów trzeba jednak dobrać od producentów aftermarketów. Niemniej, dla zainteresowanych takimi dziwadłami, zestaw must-have, bo innego pewnie nie będzie. A lepszego niż ten, bardzo dobry zresztą, to już na pewno.
Radek “Panzer” Rzeszotarski
może nie do końca na temat, ale uważam, że dziwadła tego typu (po dodaniu odpowiedniej ilości scratcha) idealnie sie nadają do konwersji na pojazdy z uniwersum Warhammera 40k. tylko nie wiem do kogo bardziej by pasowały – Orkowie, Gwardia Imperialna czy Chaos.