Debonder
Czyszczenie elementów fototrawionych
Klejąc elementy fototrawione często nie da się zrobić tego tak, by nie ubrudzić powierzchni klejem. Albo nawet się da, ale będzie to niewygodne i kłopotliwe.
Jeśli nic nie było jeszcze malowane, to da się to bez problemu wyczyścić debonderem. Jeśli było… no to mamy problem. Debonder zniszczy farbę. Czy raczej skutecznie ją usunie. Dlatego warto wcześniej przemyśleć sprawę klejenia i malowania. Tam, gdzie debondera będzie można użyć, możemy obchodzić się z klejem bardziej nonszalancko. Tam, gdzie nie będzie, robimy to ostrożnie lub wybieramy inną metodę i inne kleje (np. PVA).
O tym, jaki debonder i dlaczego używam takich patyczków, było w części pierwszej.
O samym czyszczeniu nie ma co pisać, bo jest to czynność banalna. Moczę główkę patyczka w butelce, pocieram miejsce klejenia do czasu, gdy klej zacznie się rozpuszczać, wycieram patyczek o papier – czynności powtarzam, aż powierzchnia będzie czysta.
Jak działa debonder? No klej rozpuszcza. Zgadza się, tyle że wszędzie – także ten, który wiąże klejone elementy. I to jest chyba jedyna rzecz, którą musimy wziąć pod uwagę.
Staram się to robić szybko/sprawnie, by oczyścić zanim debonder rozpuści łączącą części spoinę. Jeśli element jest klejony z dwóch stron, najpierw czyszczę tylko jedną, potem przechodzę gdzie indziej, a do tego pierwszego wracam po kilku minutach – kiedy mam pewność, że rozpuszczony cyjanoakryl ponownie związał. Dopiero wtedy czyszczę drugą stronę.
Zawsze tylko z jednej strony. Nigdy z obu jednocześnie lub szybko po sobie.
Jeśli czujemy, że klejone elementy mogą się nam rozpaść (bo jest niewielka spoina lub tak nabrudziliśmy, że będziemy lać debondera parę minut), to jak się da lepiej przytrzymać części palcem lub pęsetą.
Czasem nie da się tak podać debondera, by nie rozpuścić od razu kilku miejsc.
Ramkę, której brzegi klejone były na styk, łatwo można wyczyścić patyczkiem ściernym.
Ale jak zaczniemy wklejać przegródki, to podając debonder rozklejać będziemy dwie sąsiednie jednocześnie. Dlatego wklejam co drugą.
I czyszczę. Pędzelkiem, bo przy takich drobnych elementach wygodniej niż patyczkiem.
Pozostałych już nie czyszczę, po prostu uważam, żeby nie pobrudzić.
Tak samo przy poręczach poniżej. Zaczynam czyścić co drugi, trzeci słupek. Nie da się nie rozkleić połączenia, bo jest zbyt punktowe, dlatego ścierając klej rozpuszczony debonderem staram się kierować go trochę w stronę słupka. Z reguły wcieka pod niego i z powrotem wiąże. Później kolejne słupki, cały czas w myśl zasady – nigdy sąsiednie jednocześnie.
Janusz Bogusz – Rhayader
P.S. Użycie mniej agresywnego debondera nie rozwiązuje problemu rozpuszczania sąsiednich spoin. Potraktowany takim słabszym płynem cyjanoakryl zamienia się w galaretę, która rozmazuje się po powierzchni albo w pierwszej kolejności traci przyczepność do klejonych detali. W konsekwencji i tak trzeba użyć więcej płynu lub/i bardziej intensywnie czyścić powierzchnie (przyp. red.)