1/35 T-34/85 Model 1945
No.174 Factory
Rye Field Model – RM-5040
Malowanie
Nadeszła pora na ostatni akt opowieści o miniaturze teciawki wydanej przez RFM. Do pierwszej części, w której nastąpił przegląd zawartości pudełka, zapraszam tutaj. Natomiast jak przebiegało klejenie i jakie odkryłem zdrady można poczytać i zobaczyć w wiwisekcji zestawu. W trzeciej części zaprezentuję Wam, drodzy czytelnicy, w jaki sposób można pomalować sowiecką machinę, i w jaki sposób ją zbrzydzić nie używając (za wyjątkiem gąsienic)….pigmentów. Tak, podczas tej budowy pigmentów użyłem tylko i wyłącznie podczas łeteringu traków, natomiast na sam kadłub i wieżę nie poszło ani grama tych utensyliów.
Zanim zabrałem się za kolorowanie, dokonałem paru zmian w samej miniaturze. I tak, po przewertowaniu sporej ilości materiału techniczno-historycznego, w pierwszej kolejności usunąłem z dekli łożysk kół jezdnych kalamitki – te zostały wprowadzone dopiero po działaniach wojennych. Gwoli wyjaśnienia – kalamitki – inaczej smarowniczki, to takie małe otworki z zaworkami zabezpieczone nakrętkami, poprzez które do wnętrza piasty można było wprowadzić smar bez odkręcania dekla. Podmęczyłem także delikatnie gumy.
Następnie usunąłem z wieży blaszany daszek osłaniający jarzmo armaty i przykleiłem odpowiedni dla tej fabryki element.
Ostatnią czynnością, którą pominąłem w pierwszej części budowy, było wykonanie numerów odlewu. Jednym z najprostszych sposobów na to jest ścięcie liczb z wykorzystanej ramki po częściach jakiejś miniatury i naklejenie ich w odpowiednim miejscu. Ja do tego celu używam żyletki, gdyż jest dużo cieńsza niż skalpel. Czynność tą należy wykonywać powoli i ostrożnie, bo łatwo jest zniszczyć same cyferki – proponuje wykonać parę prób. Po ich naklejeniu i podeschnięciu delikatnie pokrywam całość tamijowskim cienkim klejem, żeby dokładnie zlały się z pancerzem.
Po tym wszystkim mogłem zacząć proces właściwy, czyli to, co niektóre tygrysy lubią najbardziej – kolorowanki 😉 Standardowo w moim warsztacie, wszystkie składowe modelu trafiają najpierw do kąpieli w letniej wodzie okraszonej środkiem do mycia naczyń. Zazwyczaj zostawiam wszystko na dobę do porządnego wyschnięcia. Oczywiście model jest do malowania dosyć mocno rozdrobniony, ale dzięki temu wszystkie elementy będziemy mogli dokładnie pomalować. W ten sposób przygotowuję wszystkie moje miniatury – tak jak na przykład tego teciaka od ICM-u .
W tym artykule postanowiłem wszystkie kroki ponumerować.
Krok 1. Podkład
Po raz kolejny jako podkładu użyłem produktu Ammo One Shot Black.
Przed malowaniem warto jest zabezpieczyć elementy, które będą pokryte klejem – jak chociażby osie kół…
…a dla wygody w operowaniu małymi częściami, możemy je umocować na przykład na kawałku ramki, wykałaczki, bądź patyczka higienicznego. W ten sposób nie ma potrzeby dotykania malowanego elementu, a co za tym idzie, minimalizujemy możliwość uszkodzenia powłoki malarskiej.
Samo używanie tego podkładu opisywałem wielokrotnie, ale przypomnę kilka podstawowych kwestii. Nie rozcieńczam go niczym, a na model aplikuję aerografem z dyszą 0.3mm i ciśnieniu około 2,5 bara. Po pokryciu wszystkich części zostawiam je na około dobę do porządnego wyschnięcia i utwardzenia podkładu.
Koła jezdne, natomiast, pokrywam podkładem Vallejo German Panzer Grey, i tym sposobem miałem gotowy kolor gumowych bandaży. Sposób też nie nowy w moim warsztacie, a zalety takiego rozwiązania dostrzegł nawet kolega Tomek Janiszewski podczas budowy swojego type 59 od Miniartu
Gąsienice zapodkładowałem ponownie Jednym Strzałem i krok pierwszy można uznać za zrobiony.
Krok 2. Kolor bazowy
Na kolor bazowy wybrałem farbę Ammo 019 Russian Green 4BO. Ilu producentów chemii modelarskiej, tyle odcieni tego koloru – praktycznie jak to miało miejsce w rzeczywistości. Tak więc ja już dawno temu upodobałem sobie odcień zaproponowany przez Hiszpanów, i na razie nie mam zamiaru się z nim rozstawać. Samą farbkę rozcieńczam dedykowanym do niej rozcieńczalnikiem – co jest bardzo ważne. Testowałem różne półśrodki i mimo że działały, to nie tak dobrze jak oryginalny thinner. Dodatkowo dodaję jeszcze do tego odrobinę Transparatora Ammo, dzięki któremu maluje się naprawdę przyjemnie. Co jakiś czas należy wytrzeć dyszę aerografu patyczkiem higienicznym zwilżonym w jakimś cleanerze, ale to już przypadłość farb akrylowych, że tam właśnie często zasychają. Kolor nanosiłem używając dyszy 0.3mm aerografem Procon Boy PS274 przy ciśnieniu około 0,8 -1.0 bara.
Bardzo ważną rzeczą malując hiszpańskimi akrylami jest nakładanie bardzo cienkich, transparentnych warstw.
Po nałożeniu bazy dałem odetchnąć miniaturze jakieś dwie godzinki…
…a w tzw. międzyczasie pomalowałem koła. W przypadku jezdnych, wspomogłem się znaną już z moich wcześniejszych warsztatów linijką z okręgami. Kosztuje grosze, jest wielokrotnego użytku, a co najważniejsze – możemy ją dopasować praktycznie do większości kół w skalach jedensiedemdwa, jedenczteryosiem i jedentrzy pięć. A nawet jedenszesnaście. Generalnie, polecam to rozwiązanie, chociaż trzeba sobie wypracować sposób trzymania szablonu i koła w jednym ręku, żeby drugą można było operować aerografem.
Krok 3. Cieniowanie
Żeby nasz model nie wyglądał płasko i nudnie jak zabawka, należy zastosować trik, który oszuka nasze oko. Światło inaczej oddziałuje na rzeczywisty pojazd w skali 1/1, a inaczej na miniaturę w skali 1/35. Dlatego w przypadku naszego małego czołgu trzeba temu światłu pomóc. Jak? Malując je. Do bazowego koloru dodałem na oko bieli, żeby bazę rozjaśnić i odrobinę farby żółtej, żeby rozjaśnioną miksturę trochę ocieplić. Malując rozjaśnienia starałem się robić to w ten sposób, jak gdyby światło padało na bryłę od przodu i z góry. W tym celu możemy się wspomóc… naszym telefonem – w bardzo prosty sposób. Włączamy latarkę i kierujemy ja z odległości około 20 centymetrów pod kątem 45 stopni na nasz model i mamy pogląd co rozjaśnić, a co pozostawić ciemniejsze – oczywiście najlepiej jest to zrobić w zaciemnionym pomieszczeniu.
W przypadku mieszanki do rozjaśnień, dodaję troszeczkę więcej rozcieńczalnika. Dzięki temu można wykonać naprawdę płynne przejścia kolorów.
Żaluzje transmisji pomalowałem kolorem Ammo 913 Red Brown Base. Zapewniam, że nie warto traktować ich po macoszemu mimo, że będą zakryte pokrywą. W pokrywie jest bowiem siatka, przez którą ta część jest naprawdę widoczna.
Dodatkowo, przy pomocy pędzelka, jasnym kolorem pomalowałem uchwyty dla desantu, łby śrub i inne wystające detale.
Cały ten etap zamknąłem błyszczącym lakierem Tamiya X-22. W ten sposób miałem gotową bazę pod nalepki, łosze i oleje. Tak, tak, tak spotykam się z tym, że duża część kolegów współmodelarzy prace związane z farbami olejnym wykonuje na lakierze satynowym, matowym bądź w ogóle nie stosuje lakieru – ilu nas tyle technik. Ja swoją wypracowałem na połysku. 🙂
Krok 4. Kalkomanie
Ten krok jest bardzo krótki. Mój egzemplarz postanowiłem wykonać z oznaczeniami 7 Gwardyjskiego Korpusu Pancernego, wchodzącego w skład 3. Gwardyjskiej Armii Pancernej. Do tego celu producent zaserwował nam dwie nalepki na każdą stronę wieży. Same kalkomanie, mimo sporej długości, nałożyły się bardzo dobrze, a do ich wtopienia w fakturę wieży użyłem specyfiku Tamiya Mark Fit Super Strong.
Po porządnym wyschnięciu kalkomanii, zabezpieczyłem je X-22, i cały model powędrował na dobę do wyschnięcia.
Krok 5. Wash, Oilbrusher i streaking grime
Przyszła pora na wyeksponowanie detali, a nic w tej materii nie jest chyba bardziej skuteczne, niż stosowany w modelarstwie od bardzo dawna wash. Ja w swoim warsztacie stosuję tzw. pin wash (między innymi do tego potrzebne jest mi błyszczące wykończenie powierzchni). Nie zalewam całego modelu specyfikiem, a jedynie zapuszczam siuwaks w linie podziału blach i wokół wszystkich wystających detali. Właśnie dzięki temu, że powierzchnia jest pokryta błyszczącym werniksem, występuje zjawisko napięcia powierzchniowego i płyn pięknie rozchodzi się po powierzchni. Bardzo ważna zasada – jeśli wash jest olejny lub emaliowy, to lakier, którym pokryty jest model powinien być akrylowy – emalię olejną typu Humbrol, Revel czy Testors taki specyfik mógłby uszkodzić.
Tutaj jako łosza użyłem gotowego produktu Ammo 1005 Dark Brown Wash, który dedykowany jest właśnie zielonym kamuflażom. Po około godzinie zebrałem nadmiar specyfiku, przy pomocy patyczków higienicznych. Zanim w ruch poszedł oilbrusher Dark Brown, dałem teciawce jakieś trzy godziny luzu.
Przy pomocy hiszpańskiego wynalazku podkreśliłem miejsca styku różnych powierzchni, cieniując je kolorem ciemno brązowym. Nie używałem dołączonego do buteleczki pędzelka, gdyż nie jest zbyt precyzyjny do moich działań. Z pomocą cienkiego pędzelka najpierw obrysowywałem wybrane miejsca…
…a następnie zupełnie suchym, troszeczkę grubszym pędzelkiem, rozcierałem naniesione wcześniej linie. Wszystko odbywało się na błyszczącej powierzchni, dzięki czemu miałem dużą kontrolę nad swoimi poczynaniami. Jest i minus takiej powierzchni – robiąc to niedelikatnie łatwo wszystko zetrzeć i usunąć.
Same oilbrushery według mnie są bardzo dobrym produktem, jednak opakowanie już nie.
Takie same operacje przeprowadziłem w analogiczny sposób na kadłubie.
Następnie białym brusherem wyblendowałem jeszcze bardziej jasne powierzchnie, wzmacniając efekt cieniowania. Sposób jest bardzo prosty – pośrodku danego obszaru nanosiłem kropki farby, które kolistymi ruchami rozprowadzałem. Jeżeli coś nie wyjdzie z błyszczącej powierzchni, bardzo łatwo usuniemy brushera.
Po odczekaniu – standardowo – doby, zabrałem się za pionowe smugi na bokach kadłuba i wieży. Do tego celu użyłem produktu konkurencji Ammo, czyli AK. Emaliowy siuwaks o nazwie streaking nanosiłem pędzelkiem jako pionowe linie…
…której po około 10 minutach rozprowadzam pionowymi ruchami z góry na dół płaskim pędzelkiem zwilżonym w rozcieńczalniku do olei i emalii – w moim przypadku EKO-1 (UWAGA!!!Ponoć producent zawiesił produkcję)
Efekt ma być widoczny, ale subtelny.
Na tym skończyłem ten krok.
Krok 6. Chipping, czyli obicia i zadrapania farby
Do tego kroku użyłem podartej gąbki ze zmywaka do naczyń, bardzo cienkiego pędzelka – bodajże 000 -, i dwóch kolorów – bardzo rozjaśnionej bazy i dedykowanego do tego celu Ammo Chipping color 044. W pierwszej kolejności, gąbką zamoczoną w jasno-zielonym kolorze i odsuszoną w papierowym ręczniku, występlowałem bardzo delikatnie i subtelnie wszystkie narażone na otarcia elementy. Bardzo ważne jest, aby kontrolować stopień nasączenia gąbki, gdyż można przesadzić z efektem. Następnie pędzelkiem porobiłem trochę poziomych i pionowych rys. Te same czynności powtórzyłem, z tym że ciemnym kolorem.
Tak też powstały uszkodzenia numeru taktycznego.
Całość wyszła tak, jak zaplanowałem – subtelnie.
Wykonywanie uszkodzeń wymaga pewnej wprawy i treningu – najlepiej na jakimś złomku, który każdy z Was z pewnością posiada. Wielokrotnie widywałem bardzo fajnie zmalowane miniatury, gdzie wizję całości burzyły słabe, bądź też przesadzone i nienaturalne obicia. Oczywiście sam idealnie też tego nie robię – człowiek uczy się całe życie 🙂
Tak samo postąpiłem w przypadku zbiorników i skrzynek narzędziowych. Tutaj widać zalety osobnego malowania tychże – wygodny dostęp ze wszystkich stron.
Zanim zamknąłem ten krok i ten etap malowania werniksem, zrobiłem płukankę z mocno rozcieńczonej farby Ammo Medium Rust, która to z kolei stanowiła bazę do dalszego łeteringu.
I tak jak wspomniałem, na całość natrysnąłem tamijowski Flat Clear XF-86.
Krok 7. Weathering układu jezdnego i podwozia
Ten etap rozpocząłem od pokrycia gąsienic farbą Tamiya XF-10.
Następnie zrobiłem płukankę z Medium Rust…
…i nie ma się co przejmować, że takie zardzewiałe, gdyż podczas kolejnych zabiegów ten efekt mocno gaśnie. Tak więc, traki pokryłem mieszanką pigmentów widocznych na zdjęciu, a całość zalałem rozcieńczalnikiem do emalii – miejscowo jeszcze aplikując siuwaksy Kursk Soil i Track Wash. Po porządnym wyschnięciu całość przetarłem suchym pędzlem korzystając z oilbrushera Steel…
…i tym samym gąsienice były gotowe do montażu (przypominam, o czym już wspomniałem na wstępie -to jedyne elementy tej miniatury na których użyłem suchych pigmentów). To tak pokrótce. Dokładny opis jak pomalować i zbrzydzić na różne sposoby traki, znajdziecie w poradniku Kamila, który polecam przy każdym moim warsztacie z pojazdami gąsienicowymi.
Mogłem więc zabrać się za spód i boki wanny. Najpierw wykonałem dosyć ordynarne ubytki farby, które zabezpieczyłem werniksem, a gdy ten wysechł pokryłem całość szprajem do włosów 😀 Nie, nie podwędziłem go drugiej połówce – ten jest tylko i wyłącznie moją własnością. A żeby było śmieszniej, to właśnie ona potrafi mi go czasami podprowadzić 😉 Dobra, wracamy do tematu przewodniego – jako że lakier do włosów, to było skrobane – w rzeczy samej. Całe podwozie pokryłem tamijowskim XF-52 Flat Earth…
…który miejscami usunąłem pędzelkiem, po uprzednim zmoczeniu całości wodą. Robiłem to dosłownie minutę po malowaniu, bowiem tamkowe farby nie są idealnym produktem do metody na lakier do włosów.
Następnie w ruch poszły dwa emaliowe siuwaksy – Wet Ground i Dry Steppe, które nanosiłem na boki i spód kadłuba.
Przy ich pomocy można w bardzo ciekawy sposób wykonać ślady eksploatacji, bez używania pigmentów. Po naniesieniu, jeszcze przez długi czas można dokonywać korekt, do uzyskania satysfakcjonującego nas efektu.
Na sam koniec, używając chyba najbardziej uniwersalnego oilbrushera, czyli Dark Brown, zaakcentowałem ciemniejsze zabrudzenia. Dodatkowo, miejscami zaaplikowałem jeszcze Fresh Engine Oil.
A tak wygląda efekt finalny zabrudzeń przy użyciu czterech środków – bez pigmentów.
Pozostały jeszcze koła. Żeby nie odstawały kolorystycznie od kadłuba i gąsienic, do ich brzydzenia użyłem dokładnie tych samych środków i technik.
Tym sposobem wszystkie komponenty układu jezdnego miałem gotowe…
…jednak zanim wszystko zmontowałem dałem im trzy dni na wyschnięcie.
I od spodu.
Pozostał ostatni akt prac związanych z tym modelem.
Krok 8. Weathering górnej części kadłuba i wieży
Powiem tak – sposób, w jaki dokończyłem brzydzenia teciaka, jest banalny. Zacząłem od tego, że na boczne i górne powierzchnie naniosłem miejscami aerografem emalię Kursk Soil…
…odczekałem około 10 minut, i gdzie nie gdzie zebrałem nadmiar pędzelkiem zwilżonym – zaznaczam zwilżony a nie zmoczonym -rozcieńczalnikiem, a na pionowych powierzchniach porozprowadzałem z góry na dół, miejscami tapując powierzchnię.
W ten sposób zasymulowałem kurz i brud zbierający podczas eksploatacji pojazdu w terenie. Po raz kolejny w ruch poszedł oilbrusher Dark Brown, którym wykonałem zacieki na burtach pojazdu…
…a po ich wykonaniu mogłem zamontować zewnętrzne zbiorniki na paliwo i olej. Do tego celu użyłem kleju CA Joker.
Zwieńczeniem prac było naniesienie zabrudzeń na poziome powierzchnie czołgu – do tego celu użyłem… dokładnie tych samych specyfików, którym brzydziłem podwozie. Zastosowałem również tę samą technikę, z tym że w sposób troszeczkę delikatniejszy.
Starałem się nakładać preparaty w miejsca, w których w naturalny sposób kumulowały by się wszelkiego rodzaju zabrudzenia…
…oczywiście dokonując korekt i mieszając ze sobą obydwa specyfiki.
Tutaj również zaakcentowałem jeszcze brązowym oilbrusherem zakamarki, a niektóre krawędzie i miejsca narażone na obtarcia potraktowałem ołówkiem 8B nadając im wygląd wypolerowanego metalu. W dokładnie taki sam sposób potraktowałem dach wieży, i uznałem, że dotarłem do końca budowy…
…w mojej ocenie świetnego zestawu. Tak też wygląda mój sposób na w miarę delikatny weathering bez użycia pigmentów. W gotowym modelu pozostawiłem pootwierane włazy, mimo że wnętrze wieje pustką – trafią tam bowiem załoganci, a sam teciak wyląduje na małej winietce, ale to już inna historia.
P.S. Dopiero po zakończeniu artykułu spostrzegłem pewne niedopracowanie – brak okopceń w okolicy wydechów – już poprawione. No i błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi 😉
Rafał Buber Kubić
Świetny SBS oraz kolejny świetny model w wykonaniu Rafała! Brawo!
Bardzo fajny poradnik z różnymi ciekawymi inspiracjami. Dzięki wielkie za pracę włożoną w dokumentowanie tego wszystkiego. A jeśli chodzi o podprowadzanie rzeczy drugiej połówce to kiedyś na jakimś forum ktoś opowiadał o podprowadzeniu starych rajstop, które miały oczka idealnie pasujące na sieć przeciwtorpedową.
Krótkie pytanie do autora. W jakie proporcji i na jakim ciśnieniu natryskiwane były lakiery bezbarwne Tamki? Mecze się z tymi lakierami okrutnie i praktycznie zawsze zostają mi na powierzchni ‘rybie oka’, a ogólny efekt jest daleki od idealnego.
Ciśnienie około 0.8 bara a konsystencja słodkiej, a nawet bardzo słodkiej herbaty. Serio
Co prawda nie pijam herbaty, ale zrobie jedna zeby zobaczyc jaka to konsystencja ma byc 🙂 Rozcienczalnik dedykowany do akryli Tamiya czy cos innego?
Łukasz Lacquer Thinner Tamiya jako rozcieńczalnik.
Dzięki Rafał! Magia tkwiła w Lacquer Thinnerze, wszystko inne zostawiłem takie samo.
Hej,
w jaki sposób wykonałeś “dosyć ordynarne ubytki farby” – pierwszy etap brzydzenia podwozia. ?Zakładam, że wcześniej była na nim wylacznie warstwa podkładu, bazy i błyszczącego lakieru.
Ordynarne ubytki farby to gąbka obficie nasączona aczkolwiek z wyczuciem stęplowana.
Mam luźną propozycję: może w następnym tutorialu kompletnie zrezygnować z pigmentów? Efekty typu AK dust and dirt deposits dają bardzo fajne wyniki, tak samo zresztą jak inne błotkopodobne mikstury innych firm. A skoro zostały już użyte wyłącznie do gąsienic, to serio można się ich pozbyć 😉
No ale deposity to są rozcieńczone emalie do których dosypany został pigment. i nie, nie zastępują pigmentów. Natomiast warsztaty, gdzie do łederingu pojazdu nie zostały użyte pigmentu to znajdą się tu na stronie. dla przykładu: PASTY DIORAMA SERIES AK INTERACTIVE
WEATHERING FARBAMI OLEJNYMI
Bardzo interesujący warsztat z budowy nietypowej wersji tego czołgu. Pytanie do autora – czy 2 typy kół jezdnych faktycznie występowały na tym konkretnym egzemplarzu ? Znalazłem w sieci tylko jedno zdjęcie 357, ale nie rozstrzyga ono tego dylematu.
Koła to moja wolna interpretacja tego wozu. 🙂
No i CO NAROBIŁEŚ RAFALE ! Po takim instruktarzu… to w moim 55 letnim życiu będę musiał wreszcie siąść do jednego z wielu kupionych przez lata modeli RUDZIELCA. Serdecznie dziękuję za mobilizację! Tak na koniec zapytam jeszcze: czy nie byłoby możliwe na końcu tak świetnie przygotowanej relacji z malowania… zamieścić wykaz użytych środków. Z takim spisem można by popędzić później do sklepu z modelami. POZDRAWIAM SERDECZNIE. Maciej
Podkład A.Mig20205.Vallejo74.603.Farby A.Migt.019,050,048,044,042,040,046 Tamiya XF-10,XF-52.Thinner Ammo2000,Transparator Ammo 2017.Rozcieńczlnik Eko-1LacquerThinner Tamiya .Oilbrushery Ammo3501,3512.Pigmenty Ammo3004,3012,3007.Washe Ammo 1002,1005.Specyfiki emaliowe Ammo 1751,1704,1408,1400 AK 024.Lakiery Tamiya X-22,XF86,Ammo 2050.Chyba wszystko.
… i teraz jest PEŁNIA SZCZĘŚCIA! Dziękuję !